Syndrom sztokholmski
Artykuł z cyklu Głos LFC.pl
Persona non grata brazylijskiego mundialu opuścił Kraj Kawy – a teraz bardziej piłki nożnej – by odnaleźć odskocznię od burzy medialnej wokół swej osoby w ojczyźnie, w Montevideo. Chandra, jaką wraz z Suárezem przeżyło wielu obserwatorów jest nieco niezrozumiała. Czego się spodziewaliście? O jeden „gryz” za daleko, Luis.
Na nieokrzesaną głowę Urugwajskiego goleadora wylano sowitą porcję pomyj, lecz sam bohater meczu z Anglią z kunsztem wprawnego balistyka obliczył trajektorię ich lotu, by następnie swój kark pod owe pomyje nadstawić. Jak można, będąc obserwowanym przez setki milionów widzów i niezliczoną ilość kamer, dopuścić się po raz kolejny tego samego przewinienia? Bożyszcze La Celeste spętał nogi nie tylko sobie, ale i ekipie Óscara Tabáreza.
W każdym geniuszu jest zalążek szaleństwa, zaś nieposkromione szaleństwo Suáreza wydawało się być wygłuszone, gdzie określenie „wydawało się” jest niesłychanie trafne. Wydawało się, że Luis spokorniał. Tak jak każda wielka osobistość ma potężnych wrogów, tak dla niego największym rywalem jest on sam. Jego osobisty konflikt rozsądku z temperamentem musiał w końcu eskalować. A co gorsza, przeszłość niczego go nie nauczyła.
Werdykt FIFA choć surowy, nie był szokujący. Nikt przecież nie liczył na bezinteresowną sprawiedliwość ze strony światowej wierchuszki piłki kopanej. Uważam, że jamę gębową Suáreza dygnitarze zasiadający w Zurychu mają w nosie. Zresztą twardogłowi notable z FIFA w nosie mają mnóstwo rzeczy, a skoro jesteśmy przy nosie, to przywołajmy tylko przykładowo Katar.
Liczy się stan konta w banku, a przecież Ameryki tym nie odrywam, podobnie jak najlepszy strzelec Premier League nie odkrył zbytnio uroków piłkarskiej kolebki, mieszczącej się właśnie w tejże Ameryce. Pieniądze i nadszargana reputacja międzynarodowej federacji była głównym protagonistą tak surowo wymierzonej kary.
FIFA musiała, jako poważny związek, zadać poważne obrażenia temu, który sprawił, że największy turniej na naszej planecie był zewsząd maltretowany aspektami nie związanymi stricte z pięknem futbolu. To nie może podobać się sponsorom, co na własnej skórze odczuł już sam „zapalnik” tej krytycznej sytuacji, bowiem w trybie natychmiastowym umowę z byłym kapitanem Ajaksu rozwiązała firma bukmacherska 888poker.
Suárez nie potrafi przegrywać. To jego jedna z największych zalet. Szkoda, że pozostawi sobie na sercu ogromną zadrę. Ta niezabliźniona rana będzie się dziś paskudnie jątrzyć, kiedy zazwyczaj robiący slalomy między defensorami rywali piłkarz, zmuszony będzie do robienia ich nerwowo między meblami w salonie podczas dzisiejszych zmagań swych kolegów z drużyny narodowej. Twoje miejsce Luis nie jest przed telewizorem. Człowiek o mentalności zwycięzcy poległ z kretesem.
Urodzony w Salto napastnik, będący wielokrotnie zarzewiem różnorakich skandali jest teraz pionkiem w marketingowej grze FIFA, gdzie nikt tak naprawdę nic nie może wygrać, tylko ewentualnie zdewaluować straty. Ale czy aby na pewno?
Zamieszanie wokół gracza Liverpoolu najprawdopodobniej wykorzysta Barcelona. Luis jedną nogą stąpa po katalońskiej stolicy. Fani Blaugrany szybko pokochają swojego potencjalnego nowego gracza. Lecz równie szybko będą musieli nauczyć się go bronić. Mało kto potrafi tak atakować jak on, ale i nielicznych trzeba tak usilnie i ślepo brać w obronę.
W sukurs „gryzoniowi” przyszli przecież nawet Ivanović oraz Chiellini, których śmiało możemy posądzić o syndrom sztokholmski.
Powtórzę to, co już kiedyś pisałem – Suárez jest jak dziecko z zespołem Downa – kochany, pomimo świadomości licznych ułomności. Kochany, bo nasz. Camp Nou przesiąknie nim błyskawicznie po szpik kości, jeśli zdecydują się na wykupienie go spod sztandaru Liverbirda.
Barwna ekstraklasa angielska mocno wypłowieje. Będzie po prostu nudno. Chociaż najnudniej Anglikom od dłuższego czasu jest w momentach kluczowych rozstrzygnięć na największych piłkarskich turniejach, które zapadają bez ich stempla jakości, którego niestety nie ma.
Jedno jest pewne – Anfield będzie mocno tęsknić za swym wiecznie niańczonym magikiem.
Autor: Zubol
Data publikacji: 29.06.2014 (zmod. 02.07.2020)