LIV
Liverpool
Champions League
05.11.2024
21:00
LEV
Bayer Leverkusen
 
Osób online 1677

22.11.2012 Liverpool 2:2 Young Boys

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Prezentujemy Państwu oceny według LFC.pl za czwartkowe spotkanie z Young Boys w przedostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Goście po pełnym emocji meczu i niesamowitym trafieniu Zverotica ukradli the Reds zwycięstwo w samej końcówce meczu, który ostatecznie zakończył się wynikiem 2:2.

WYJŚCIOWA XI:

Pepe Reina – 6 – Rodgers wielokrotnie zapewniał o jego niezagrożonej pozycji pierwszego bramkarza i zdecydował się wystawić go także w meczu Ligi Europy. Hiszpan był bez szans przy obu trafieniach gości, zarówno przy precyzyjnym strzale Bobadilli, który wpadł nieopodal spojenia, jak i potężnym uderzeniu Zverotica odbitym od Martina Skrtela. Przy tym ostatnim Reina nie miał żadnego czasu na reakcję, w dodatku był zastawiony przez szpaler piłkarzy. Choć nie zachował czystego konta po raz drugi z rzędu, w przeciągu całego spotkania był dostatecznie skupiony, bronił mocne strzały Szwajcarów i dawał drużynie stabilność, popisał się nią zwłaszcza w sytuacji, gdy niepewnie pod jego bramką zachował się Henderson. Jedyne co można mu zarzucić to niepewne wyjścia do dośrodkowań przeciwnika. Niestety ten mecz na pewno nie pomoże Hiszpanowi odbudować dawnej pewności siebie.

Andre Wisdom – 6 – Nasz prawy obrońca grał przez zaledwie 31 minut, po tym czasie został zdjęty z boiska z powodu lekkiej kontuzji kolana. Menedżer wprowadził za niego Stevena Gerrarda, a jego pozycję zajął Jordan Henderson. Wisdom nie zdołał wykazać się niczym pozytywnym, już w pierwszych sekundach spotkania nie upilnował skrzydłowego Young Boys, który wykorzystując jego powolność popędził pod bramkę Reiny i stworzył groźną sytuację. Poza tym przyzwoicie wypełniał zadania defensywne (co było widać zwłaszcza na tle późniejszej gry Hendersona na jego flance), choć tradycyjnie tracił odwagę wchodząc na połowę przeciwnika.

Jamie Carragher – 7 – Kolejny dobry występ naszego weterana, zazwyczaj pełniącego rolę kapitana w Lidze Europy i pucharach. Tym razem był zmuszony przedwcześnie oddać ją Stevenowi Gerrardowi, ale zupełnie nie wpłynęło to na jego pewność siebie. Podobnie jak w meczu z Chelsea imponował zdecydowaniem i wolą walki, mimo wielu lat na karku pokazał, że wciąż jest w stanie grać na wysokim poziomie. Zachował przytomność umysłu w wielu trudnych sytuacjach, raz nawet ratując bramkę Reiny, gdy było pod nią bardzo gorąco.

Martin Skrtel – 7 – Słowacki obrońca ciągle utrzymuje wysoką formę, twardo walczył o piłkę i wielokrotnie oddalał zagrożenie. Wygrał wiele pojedynków główkowych. Z poświęceniem zablokował wślizgiem groźny strzał Alexandra Farneruda w naszym polu karnym. Skrtel czuł się bardzo pewnie w linii obrony, nie bał się brać na siebie odpowiedzialności. W końcówce spotkania nieumyślnie zmienił tor lotu strzału Zverotica, co zmyliło Pepe Reinę, który nie był w stanie go dosięgnąć, ale nie sposób go za to winić.

Stewart Downing – 6 – Anglik znów zagrał na pozycji lewego obrońcy, na której niegdyś występował w Middlesbrough i ponownie nie przyniosło to zadowalających efektów. Wprawdzie był uważny w obronie, nie spotkał się tam z wielkim zagrożeniem (ataki rywala były skierowane głównie na flankę słabszego Hendersona), ale też nie był w stanie dać drużynie czegokolwiek w ataku. Od czasu do czasu pokazywał pewną dynamikę na skrzydle, ale nie przynosiło to żadnych pozytywnych skutków. Próbował strzelać na bramkę z dużej odległości i powtórzyć swój niedawny wyczyn – bez rezultatu. Przez dłuższą część spotkania pozostawał niewidoczny.

Nuri Sahin – 5.5 – Nasz numer 4 obiecująco zaczął mecz posyłając znakomite prostopadłe podanie do wychodzącego na świetną pozycję Joe Cole'a, ale ten nie zdołał do niej dojść. Turek miał pełnić bardziej defensywną rolę organizując naszą grę i przecinać akcje przeciwnika. O ile to pierwsze wyglądało całkiem przyzwoicie (zaliczył kilka ciekawych zagrań), to drugie wychodziło mu fatalnie. Był bardzo niepewny pod polem karnym, z niepotrzebną agresją wszedł w gracza gości będącego w groźnej sytuacji. Po straceniu przez niego posiadania rywale stworzyli bardzo niebezpieczną sytuację. Znacząco przyczynił się do utraty drugiej bramki przez Liverpool – jego spóźniony wślizg zupełnie odsłonił obronę the Reds, pozostawiając Zveroticowi zbyt dużo miejsca, które bezwzględnie wykorzystał. Za to w końcówce meczu Turek imponował walecznością i wolą walki. Sahin po raz kolejny zaliczył nieprzekonujący występ, być może po powrocie Lucasa do pierwszego składu trenerowi uda się z niego wykrzesać to, co najlepsze.

Jordan Henderson – 5 – Młody Anglik dobrze zaczął spotkanie, był szybki i pracowity w obronie. Popisał się znakomitym strzałem z rzutu wolnego na bramkę Szwajcarów – piłka przeszła przez lukę w murze i sprawiła problemy golkiperowi gości. Wypuszczony przez Shelveya w polu karnym rywali zmarnował dogodną sytuację na zdobycie bramki. Po zejściu Wisdoma zastąpił go na prawej obronie i od tej pory grał coraz gorzej. Nie umiał wykorzystać swoich stalowych płuc do zapewnienia nam spokoju na tej flance, ciągle popełniał błędy w kryciu, co zemściło się przy pierwszej bramce Young Boys, za którą ponosi pełną odpowiedzialność. Niefortunnie zachował się pod bramką Reiny powodując zamęt w naszych szeregach i zmuszając Hiszpana do interwencji. O ile na środku był przydatny dla drużyny, to nowa pozycja zdawała się go przerastać, stracił na niej całą i tak nadwątloną pewność siebie, zupełnie nie panował nad sytuacją. Przyciągało to ataki gości, którzy stwarzali ciągle zagrożenie z jego strony. Na plus możemy mu zaliczyć znakomite podanie z bocznego sektora boiska w kierunku pędzącego na bramkę Jonjo Shelveya. W ostatniej minucie meczu miał cień szansy na zapewnienie nam zwycięstwa po dośrodkowaniu Gerrarda, ale mu się to nie udało. Z pewnością dał nam w ofensywie więcej od Wisdoma, ale błędy w obronie kompletnie to przysłoniły.

Suso – 6.5 – Tym razem Hiszpan został wystawiony na swojej preferowanej pozycji za napastnikiem, gdzie czuł się jak ryba w wodzie. Dobrze współpracował z kolegami, zapewniając the Reds odpowiednią kreatywność i dynamikę. Miał swój udział przy pierwszej bramce, kiedy to błyskotliwie wypuścił podaniem Joe Cole'a. W jego grze czuć było świeżość i przyjemność, nie widać było po nim żadnych kompleksów. Niestety nie miał szczęścia pod polem karnym Szwajcarów – najpierw po dobrym ofensywnym wejściu oddał mocny, niecelny strzał, a potem przestrzelił w sytuacji niemal sam na sam z bramkarzem. Gdyby Cole wykorzystał jego dobre dogranie, to nasz młody Hiszpan mógłby zanotować asystę. Bardzo dobry występ Suso został zakończony w 61 minucie, kiedy został zmieniony przez Suareza.

Oussama Assaidi – 6.5 – Marokański skrzydłowy ponownie wykazał się sporą aktywnością na skrzydle, zanotował nawet jedno doskonałe dośrodkowanie w pole karne. Znakomita technika umożliwiała mu efektowne dryblingi, ale na ogół niewiele z nich wynikało. Świetnie grał z piłką przy nodze, co pomagało mu w ofensywnych wejściach w pole karne. W drugiej połowie nieco przygasł, ale w przeciągu całego spotkania jego aktywność i mobilność mogła bardzo cieszyć.

Jonjo Shelvey – 7 – Nominalny napastnik był aż trzecim piłkarzem w tym meczu, który nie grał na swojej nominalnej pozycji. Jonjo wystąpił w roli napastnika i wyszło mu to zaskakująco dobrze. Często schodził do środka pełniąc rolę 'fałszywej dziewiątki', co pozwalało mu na kreowanie sytuacji i zagrywanie do lepiej ustawionych kolegów. Czuł się w tej roli znakomicie, jego podanie do Jordana Hendersona o włos nie skończyło się asystą. Popisał się świetnym wypuszczeniem piłki do Joe Cole'a lecz ten zmarnował sytuację. Jakiś czas potem role się odwróciły – to były pomocnik Chelsea dograł do Shelveya w polu karnym, a ten zamienił podanie na bramkę dobijając piłkę głową. Można powiedzieć, że nasz numer 33 ukradł gola Cole'owi ale to nie zmienia faktu, że młody Anglik znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Po wejściu na boisko Suareza grał bezpośrednio za nim. Bardzo obiecujący występ Jonjo, zwłaszcza po ostatnim spadku formy.

Joe Cole – 7.5 – GRACZ MECZU - Przed tym spotkaniem nikt nie mógł oczekiwać tak aktywnej postawy Cole'a i tak wielkiego wpływu z jego strony na przebieg meczu. Anglik walczył tak, jakby stawką było jego własne życie, już od pierwszego gwizdka dwoił się i troił na boisku, dobrze współpracując z kolegami i grając na jeden kontakt. Nie poddawał się nawet wtedy, gdy brakowało mu sił (jak wiemy kondycja nie jest jego najmocniejszą stroną). Świetnie rozumiał się z Suso i Jonjo, to właśnie akcja tej trójki zapewniła Liverpoolowi pierwszą bramkę, choć to zagraniu Cole'a należy przypisać większość zasług – piłka mogła wpaść do siatki także bez wykończenia Shelveya. Były gwiazdor Chelsea bardzo się starał, był aktywny, ruchliwy i szukał gry. Znakomicie odnajdywał się pod bramką rywala, można powiedzieć, że futbolówka sama go szukała, tak jak w 72 minucie, kiedy to po podaniu Gerrarda zachował zimną krew w polu karnym, znakomicie obrócił się z piłką przy nodze i umieścił ją obok bramkarza gości. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy już w 75 minucie, dosłownie moment po tym trafieniu, został zmieniony przez Raheema Sterlinga – w oczach Joe było widać pragnienie dalszej gry, choć jego nogi zapewne miały na ten temat inne zdanie. To był bez wątpienia najlepszy mecz Joe Cole'a jaki kiedykolwiek rozegrał w czerwonej koszulce, schodząc z boiska otrzymał od Anfield owację na stojąco. Oby tak dalej, Joe!

REZERWOWI:

Steven Gerrard – 6.5 – Zmienił kontuzjowanego Wisdoma, ale zajął miejsce Hendersona w pomocy. Popisał się dobrym uderzeniem z rzutu wolnego, z którego był bardzo bliski zdobycia bramki. Porządkował naszą grę, ale był daleki od swojej najlepszej dyspozycji. Jego mecz możemy zapamiętać przez pryzmat stałych fragmentów i dośrodkowań będących wizytówką naszego kapitana – stwarzał z nich zagrożenie dosłownie do ostatniego gwizdka sędziego. Swoją postawą wniósł trochę energii w formację pomocy. Na wyróżnienie zasługuje jego dobre odnalezienie Joe Cole'a w polu karnym, kiedy ten strzelił gola. Bardzo dobrze rozumiał się z Suarezem, ale niestety niewiele z tego wynikało

Luis Suarez – 6.5 – W 61 minucie zajął miejsce Suso. Nasz urugwajski napastnik jak zwykle czarował techniką, dryblingiem oraz sztuczkami technicznymi, dał nam również ogromny zastrzyk energii, ale wydawało się, że nieco lekceważy rywala. Znakomicie podał do wychodzącego na pozycję Assaidiego, dobrze rozdawał piłki kolegom w ataku, za to bardzo głupio tracił piłkę samolubnie wchodząc wprost na linię obrony Szwajcarów. Co prawda miał swój udział w bramce Joe Cole'a, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nie zdołał odwrócił losów meczu.

Raheem Sterling – 6 – Zastąpił Joe Cole'a w 75 minucie, niewiele wniósł do gry, ale jak zwykle zapewnił Liverpoolowi nieco dynamiki na skrzydle. Agresywny. Bardzo chciał zdobyć bramkę, ale jego potężny strzał został zablokowany przez obrońcę Young Boys.



Autor: PiotrekB
Data publikacji: 24.11.2012 (zmod. 02.07.2020)