SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1270

05.05.2013 Liverpool 0:0 Everton

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Prezentujemy Państwu oceny LFC.pl za niedzielne derby Merseyside. Pomimo wielu starań Liverpool nie zdołał podtrzymać strzeleckiej passy z meczu przeciwko Newcastle i nie przechylił zwycięstwa na swoją korzyść. Spotkanie z Evertonem ostatecznie zakończyło się bezbramkowym remisem.

WYJŚCIOWA XI:

Pepe Reina – 6 – Everton bardzo rzadko zagrażał bramce Hiszpana, który pokazał sporą pewność siebie dobrze wychodząc dośrodkowań. Zdecydowanie obronił wysokie, niewygodne uderzenie napastnika the Toffees, ale niestety nie ustrzegł się od błędu, który mógł okazać się tragiczny w skutkach – zbyt łatwo przewrócił się przy minimalnym kontakcie z Anichebe, przez co Distin mógł bez problemu wpakować piłkę do siatki. Na szczęście dla the Reds sędzia dopatrzył się faulu i podyktował rzut wolny. Ta kontrowersyjna decyzja zmieniła losy meczu, ale postawa Reiny pozostawia wiele do życzenia.

Jose Enrique – 6.5 – Na początku spotkania zadziwiająco łatwo dał się ograć Mirallasowi, jednak przez resztę czasu gry dokładnie go pilnował. Na ogół bronił rozważnie. W drugiej połowie atakował z całych sił, sprawiając problem rywalom techniką i szybkością. Swoimi rajdami zapuszczał się aż pod bramkę Howarda, posyłał dobre piłki w jego pole karne, ale na najczęściej nie odnajdywał tam kolegów. Dzięki niemu nasze ofensywne akcje na lewym skrzydle zyskiwały głębię.

Daniel Agger – 7 – Uważny i waleczny przez całe spotkanie, zaimponował wielką przytomnością umysłu w niepewnej sytuacji w naszym polu karnym, kiedy to ogromnym chaosie oddalił zagrożenie leżąc podał piłkę do Pepe Reiny. Bardzo pomagał w ataku, zarówno pokazując się przy stałych fragmentach gry (niemal udało mu się strzelić gola po wspaniałym crossie Gerrarda), jak i posuwając akcje do przodu. Uderzał na bramkę Howarda aż trzy razy.

Jamie Carragher – 7 – Carra miał rację mówiąc o tym, że wielu Evertończyków chciałoby, żeby jego ostatnie derby zakończyło się porażką. Weteran Anfield zrobił wszystko, aby temu zapobiec. W niebezpiecznej akcji w polu karnym Liverpoolu skutecznie blokował o wiele silniejszego od siebie Fellainiego, uniemożliwiając mu zdobycie bramki, potem przez cały mecz miał go na oku. Co prawda miał swój udział w sytuacji prowadzącej do niezaliczonego gola the Blues (dał się zdominować Distinowi), ale walczył do samego końca, bezustannie oddalając zagrożenie ze strony odwiecznych rywali. Był najskuteczniejszym zawodnikiem the Reds pod względem wygranych pojedynków naziemnych – Jamie wygrał aż w 77,8% z nich

Glen Johnson – 5 – Kolejny słaby mecz Glena. W poprzedniej kolejce Anglik nie potrafił się zaprezentować z dobrej strony w istnej rzeźni, jaką the Reds sprawili Newcastle, tym bardziej nie dziwi jego niepewny występ z o kilka klas lepszym Evertonem. W pierwszej połowie stworzył groźną sytuację dla rywala brutalnie i bezsensownie faulując gracza the Toffees na skraju pola karnego. Ciągle wyglądał na zagubionego, co gorsza przyczynił się do chaosu, jaki zafundowali nam przeciwnicy grający długimi piłkami - wygrał zaledwie jedną trzecią pojedynków powietrznych w jakich brał udział. Johnson próbował dać coś drużynie w ofensywie, ale z marnym skutkiem. Poza jednym dobrym dryblingiem na pograniczu pola karnego the Blues był kompletnie bezproduktywny.

Lucas Leiva – 6.5 – Bardzo pozytywny występ Brazylijczyka, który nareszcie zaczął przypominać gracza sprzed kontuzji i pomógł nam wygrać bitwę o środek pola. Skutecznie odbierał piłkę Evertończykom, po czym dokładnie dogrywał ją do kolegów, niestety druga połowa w jego wykonaniu wypadła nieco gorzej, zwłaszcza pod kątem celności, a w jego poczynania wkradła się niechlujność.

Steven Gerrard – 7.5 – GRACZ MECZUKapitan w starciu z odwiecznym rywalem pokazał całe swoje serce. Walczył o każdą piłkę, na początku meczu trochę zbyt agresywnie (o czym najlepiej przekonał się Leon Osman), ale potem odzyskał spokój i chłodny umysł. Precyzyjnie rozgrywał piłkę, popisał się także swoimi firmowymi milowymi podaniami, a także tworzył świetne okazje przy stałych fragmentach. Niestety nie udało mu się strzelić gola, choć kilka razy był tego bardzo bliski. Znakomicie uderzył na bramkę po odegraniu futbolówki przez Hendersona, a potem nie wykorzystał trudnej sytuacji będąc sam na sam z bramkarzem. Znakomicie dyrygował środkiem pola. Był najsilniejszym ogniwem zespołu Liverpoolu i zrobił wszystko, co w jego mocy, by poprowadzić zespół do zwycięstwa. Najprawdopodobniej był to ostatni mecz Stevena w tym sezonie - wkrótce czeka go operacja ramienia.

Philippe Coutinho – 7 – Pierwsze derby Brazylijczyka można mu zaliczyć na plus. Walka, szarpana gra i chaos na boisku nie przeszkodziły mu w pokazaniu swoich magicznych umiejętności, choć musiało minąć trochę czasu, aby odnalezł się w grze. Okazał się najbardziej kreatywnym zawodnikiem the Reds i wiele razy czarował niekonwencjonalnym myśleniem na boisku. Na wyróżnienie zasługują dwie sytuacje. W pierwszej połowie popisał się błyskotliwym zagraniem do Hendersona na granicy pola karnego, a w drugiej części gry równie piękną, długą piłką do Sturridge'a, która wyprowadziła go na sam na sam z bramkarzem rywali. Coutinho zaczął mecz za napastnikiem, ale po wejściu Boriniego został przesunięty na lewe skrzydło. Był tam nieco ograniczony i coraz częściej musiał stawiać czoła fizycznej sile the Toffees, jednak po raz kolejny pokazał, że jest bardzo wartościowym zawodnikiem.

Jordan Henderson – 6.5 – Młody Anglik ciężko pracował w derbowym meczu. Już na jego początku przykuł oczy kibiców ambitnym rajdem w głąb połowy Evertończyków, a chwilę potem zawstydził samego Gerrarda błyskotliwym długim podaniem do Daniela Sturridge'a. Pokazał kilka dobrych zagrań, zwłaszcza odegranie w pole karne do naszego napastnika po silnej piłce Downinga na początku drugiej połowy. Jednak Jordanowi nie było dane rozwinąć skrzydeł. Padł ofiarą zmiany taktyki przez Brendana Rodgersa, a w 66 minucie zastąpił go Fabio Borini.

Daniel Sturridge – 5 – Frustrujący występ byłego zawodnika Chelsea. Podejmował złe decyzje i zmarnował wszystkie sprezentowane mu okazje, w tym niesamowite podanie od Philippe Coutinho. Mimo kilku dobrych wejść w pole karne Evertonu oraz dograń do kolegów niesamowicie irytował łatwymi stratami a także słabym opanowaniem piłki. Sturridge przypomina człowieka o dwóch twarzach, jedna to szybki, skuteczny i utalentowany zawodnik, druga to egoistyczny i nie umiejący się skoncentrować samolub - w niedzielę mieliśmy okazję zobaczyć tą drugą twarz. Anglik poraża swoją niekonsekwencją. Można wiele wybaczyć, ale brak walki, a nawet zwykłego sportowego zaangażowania jest niezrozumiały. Z pierwszego derby Merseyside Daniela Sturridge'a zapamiętamy tylko jego lenistwo i nieskuteczność.

Stewart Downing – 6 – Zapewniał szerokość naszym akcjom na prawej flance, czym nadrabiał nieco słabą postawę Johnsona, ale nie pokazał niczego szczególnego oprócz inteligentnego, długiego podania do ziemi prosto pod nogi Hendersona, który stworzył z niej dobrą okazję. Zmieniony w 79 minucie przez Martina Skrtela

REZERWOWI:

Fabio Borini – 5 – Włoch zastąpił Jordana Hendersona, gdy Rodgers chciał dodać Liverpoolowi siły ognia, niestety Fabio okazał się równie bezproduktywny, co Sturridge. Nie doszedł do żadnych sytuacji strzeleckich, w dodatku sfaulował rywala z niepotrzebną brutalnością, przez co został ukarany żółtą kartką.

Martin Skrtel – 6 – W 79 minucie zmienił Stewarta Downinga. Rodgers spróbował zaskoczyć Everton formacją z trzema środkowymi obrońcami (3 - 4 -1- 2), uwalniając bocznych defensorów, ale nie przyniosło to pożądanych rezultatów. Słowak zaliczył zaledwie sześć kontaktów z piłką. Ocena wyjściowa.



Autor: PiotrekB
Data publikacji: 07.05.2013 (zmod. 02.07.2020)