27.08.2013 Liverpool 4:2 Notts County
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
W meczu drugiej rundy Pucharu Ligi, Liverpool odniósł u siebie zwycięstwo z Notts County. Mecz został rozstrzygnięty dopiero w dogrywce i zakończył się wynikiem 4:2 dla The Reds. Poniżej oceny za to niezwykle ciężkie spotkanie.
WYJŚCIOWA XI:
Simon Mignolet 6 – No cóż, nie zawsze trzeba zostawać bohaterem meczu. W pierwszej połowie Belg był zmuszony do zaledwie jednej interwencji. Sytuacja ta nie wymagała wiele wysiłku, ponieważ Joss Labadie strzelił w środek bramki. W drugiej, bramkarz The Reds miał zdecydowanie więcej do roboty. Cztery oddane strzały piłkarzy Notts County- dwa obronione, dwa wpuszczone. Co prawda przy straconych bramkach niewiele mógł zrobić. Jednak jak to bywa z oczekiwaniami - apetyt rośnie w miarę jedzenia, co prowadzi do wniosku, że zabrakło czegoś ekstra.
Glen Johnson 6 – Anglik wyraźnie hołduje zasadzie: „coś za coś”. Tym razem grał nieźle w ofensywie. To po jego podaniu padł pierwszy gol dla Liverpoolu. Choć trzeba uczciwie przyznać, że więcej w tym było geniuszu Sterlinga niż boiskowej inteligencji reprezentanta Synów Albionu. Popisał się też kilkoma ciekawymi rajdami. Z drugiej strony nie potrafił efektywnie łączyć ataku z obroną, co m. in. zaowocowało straconą bramką w 84. minucie meczu. Fatalne ustawienie i jeszcze gorsza reakcja na zgubienie rywala były głównymi przyczynami wyrównania ze strony Adama Coombesa.
Kolo Touré 6,5 – Grał na przyzwoitym poziomie, nieźle bronił i kierował formacją. Miał nawet okazję na gola, kiedy to po wspaniałym dośrodkowaniu Gerrarda mocno uderzył z pierwszej piłki - ta jednak trafiła w słupek. Bramka dla Notts County z 62. minuty nie obciąża jego konta tak mocno, jak Wisdoma, który nieco przeszkodził mu w interwencji. Nie był to jednak najlepszy wieczór w życiu Iworyjczyka. Mimo dobrej formy z ostatnich spotkań, może stracić miejsce w składzie na rzecz Martina Škrtela. Nabawił się bowiem - już w dogrywce - poważnej kontuzji. Ach, karma w przypadku naszych piłkarzy bywa bardzo kapryśna.
Andre Wisdom 5,5 – Szybko został zmuszony do gry na prawej stronie przez kontuzję Cissokho. I od razu było widać, że to nie na tej pozycji czeka go wielka, piłkarska przyszłość. Niewiele dał w ofensywie. Nie można mu jednak odmówić konsekwencji, bo niedużo zaoferował też defensywie. Zdecydowanie za łatwo pozwolił dojść Arquinowi do sytuacji bramkowej. Choć występ jako całość, nie należał do tragicznych. Widać po prostu, że przed Anglikiem jeszcze daleka droga do osiągnięcia wymaganego poziomu.
Aly Cissokho 6 – Krótka przypowieść o pewnym lewym obrońcy. Był na boisku, doznał kontuzji i zszedł z boiska. Ocena wyjściowa.
Joe Allen 6,5 – Dobry mecz w wykonaniu Walijczyka. Grał inteligentnie, dobrze rozprowadzał piłki, zaprezentował również cały wachlarz umiejętności gry w destrukcji. Dodał też do tego wszystkiego nieco magii. Szczególnie zabłysnął w 21. minucie, gdzie po agresywnym wejściu, stworzył niezłą okazję dla Sturridge’a. Gdyby nie kontuzja, zapewne pozostałby na boisku znacznie dłużej niż 63 minuty.
Steven Gerrard 7,5 – Mądrze podawał, kontrolował grę w środku pola i do tego popisał się świetnymi dośrodkowaniami, po których powinny paść gole dla The Reds. W 19. minucie po stałym fragmencie gry, nieźle wrzucił piłkę w pole karne, jednak ta po strzale Aggera trafiła w słupek. Z uwagi na to, że brakuje już mi pochlebnych określeń, sięgnę do słownika Brendana Rodgersa. Otóż asysta, którą zanotował kapitan Liverpoolu przy trafieniu Sturridge’a była absolutnie fantastyczna. W 69. minucie dobrze dośrodkował, ale i w tym wypadku piłka skończyła na słupku - tym razem po pół-woleju Kolo Touré. Gdyby dorzucił do tego wszystkiego celne strzały - byłoby znacznie wyżej.
Luis Alberto 6 – Dość przeciętny występ ze strony młodego Hiszpana. Był widoczny, ale brakowało mu dynamiki w poruszaniu się po boisku i dokładności w zagraniach. Wyraźnie potrzebuje czasu na angielskich boiskach, żeby złapać odpowiednią płynność oraz pewność siebie. Słusznie zmieniony przez Coutinho w drugiej części spotkania.
Jordon Ibe 6,5 – Być może nie był równie przebojowy, co jego kolega po drugiej stronie boiska, ale dość dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Całkiem nieźle połączył obronę z atakiem, co poskutkowało kilkoma udanymi odbiorami. W dodatku odpowiednio się zastawił i podał Hendersonowi w końcówce meczu, co przyniosło wymierne korzyści w postaci ostatniej bramki dla Liverpoolu. Niestety nie wziął do serca słów menedżera i oddał zaledwie jeden, niecelny strzał.
Raheem Sterling 7,5 – Anglik z jamajskimi korzeniami wykorzystał w pełni swoją szansę. Już w 4. minucie strzelił bramkę po niesamowitym rajdzie, w którym pokazał na co mogą liczyć kibice The Reds w najbliższych latach. Paradoksalnie to nie ta genialna sytuacja zdefiniowała jego występ. Najbardziej rzucała się w oczy determinacja i nieustępliwość 18 - latka. Właściwie nie było miejsca na boisku, gdzie nie wbiegłby i nie przeszkadzał przeciwnikowi w zawiązaniu akcji ofensywnej. W dodatku w 41. minucie dobrze utrzymał się przy piłce i odegrał do Gerrarda, co pozwoliło oddać kapitanowi groźny strzał, który wylądował - a jakże - na słupku. Później wyraźnie osłabł, co nie zmienia faktu, że włożył w ten występ całe serce i dodał nieco boiskowego geniuszu. Oby tak dalej.
Daniel Sturridge 8 – GRACZ MECZU – Cztery bramki w trzech meczach mówią same za siebie. Reprezentant Anglii kontynuuje swoją strzelecką passę i wyraźnie widać, że zamierza stać się czołową postacią na Anfield. Pierwszy gol to pokaz szybkości i klinicznego wykończenia w jego wykonaniu. Drugi uwydatnił umiejętność panowania nad piłką Anglika. Do tego wspaniale porusza się po boisku, potrafi w odpowiednim momencie przetrzymać futbolówkę. Być może trochę za rzadko odgrywa do kolegów z zespołu. Jeśli nie przeszkadza Wam ta przypadłość Sturridge’a - możecie dodać pół oczka do oceny.
Rezerwowi:
Daniel Agger 7 – Niezły mecz w wykonaniu nowego vice kapitana Liverpoolu. Mimo, że nie figurował w planach Rodgersa na ten mecz, musiał szybko wejść na boisko z powodu kontuzji kolegi. Dobrze, że poprawił się w obronie - w szczególności w kontekście zbliżającego się pojedynku z United. Miło było również sobie przypomnieć, że Duńczyk potrafi sporo namieszać w ofensywie. Słupek z 19. minuty, główka z 35. minuty czy bomba z 87. minuty mogą służyć tu za przykłady powyższego twierdzenia. Co prawda można mieć wątpliwości, co do tego na ile dobra dyspozycja Danniego wynikała z klasy samego rywala. Ale trzeba się cieszyć, że w końcu mogliśmy zobaczyć jakieś oznaki powrotu do dobrej formy.
Jordan Henderson 7 – Zawodnik o dwóch twarzach. Pierwsza to piłkarz - widmo, o którym mogłyby powstać historie straszące najmłodszych kibiców The Reds. Potrafi naprawdę zniknąć z oczu na dłuższy czas - zarówno widzom, jak i kolegom z zespołu. Z drugiej strony dał sporo defensywie, kilka razy odzyskując bądź odbierając futbolówkę. Ponadto popisał się akcją à la Suarez, dzięki której zdobył niezwykle ważną bramkę, która przypieczętowała awans. Wyraźnie od tego momentu grał swobodniej, dzięki czemu pokazał swoje umiejętności dryblingu po prawej stronie boiska.
Philippe Coutinho 6,5 – Nie był to może wybitny występ, obfity w niezliczoną ilość prostopadłych podań i ciekawych zagrań. Ale z całą pewnością nie był też przeciętny. Trochę wspomagał obronę, nieco dryblował i klasycznie kilka razy spróbował bardziej niekonwencjonalnych podań. Na pewno na plus należy zaliczyć jego kluczowe podanie do Sturridge’a, po którym padł najważniejszy gol w meczu.
Autor: Raf
Data publikacji: 29.08.2013 (zmod. 02.07.2020)