EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1155

16.09.2013 Swansea 2:2 Liverpool

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Prezentujemy Państwu oceny redakcji LFC.pl za wczorajszy mecz ze Swansea City, który zakończył się remisem 2:2. Największy wpływ na wynik spotkania miał z pewnością były gracz the Reds, Jonjo Shelvey, który miał wielki udział przy każdej z bramek, które padły tego wieczoru. Przyjrzyjmy się, jak zaprezentowali się w nim piłkarze Liverpoolu.

WYJŚCIOWA XI:

Simon Mignolet – 7 – Mimo że nie udało mu się zachować czystego konta, które wcześniej zdołał utrzymać przez trzy spotkania, to zanotował bardzo solidny występ. Dwie wpuszczone bramki bardziej obciążają konto obrony niż jego. Kilkakrotnie bronił celne i mocne strzały Michu i Bony'ego. Był pewny siebie i maksymalnie skupiony. Gdyby nie jego umiejętności Liverpool równie dobrze mógłby opuścić Liberty Stadium bez żadnych punktów na koncie.

Jose Enrique – 6,5 – Hiszpan zaliczył bardzo cichy mecz, mało angażował się w grę, ale kilka razy pokazał się z bardzo dobrej strony. Posłał znakomite długie podanie do Mosesa, które wyprowadziło go na sam na sam z bramkarzem rywali, jednak Nigeryjczyk zmarnował tą okazję. W drugiej połowie popisał się świetną techniką przyjmując piłkę przy linii bocznej po niemal kilometrowym przerzucie Gerrarda, po czym oszukał obrońców i ściął do środka. Solidny w obronie.

Mamadou Sakho – 6,5 – Francuski obrońca zajął na boisku miejsce Daniela Aggera, ale nie potrafił wejść w jego buty. Liverpool potrzebował w tym meczu uspokojenia gry, a bez starannie rozgrywanych piłek Duńczyka było to bardzo trudne. Nie oznacza to, że Sakho zagrał słaby mecz – wręcz przeciwnie. Wielokrotnie pokazał, jak dobrze radzi sobie z piłką przy nodze, popisał się także sporą liczbą udanych interwencji. Jednak styl gry, który prezentował, oparty na licznych wślizgach, przedwczesnych wyjściach do rywala, wybiciach i podaniach tylko do najbliższego kolegi, tylko potęgował chaos na boisku, na którym ciągle korzystała Swansea. Jego konto częściowo obciąża pierwsza bramka gospodarzy, przy której zbyt łatwo przepuścił Shelveya. Zaprezentował już swoje umiejętności, teraz czeka go sporo pracy, przede wszystkim musi lepiej poznać swoich kolegów.

Martin Skrtel – 7 – GRACZ MECZU Nasza pomoc przepuszczała ataki Swansea jak sito, dlatego obrońcy mieli w tym spotkaniu mnóstwo pracy. Najlepiej radził sobie Skrtel, który bezustannie walczył i terroryzował napastników rywala. Ofiarnie blokował drogę Shelveyowi na początku meczu, ale nie udało mu się go powtrzymać przed zdobyciem gola. Ryzykując zdrowie w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Bony'ego, gdyby nie ta interwencja z pewnością padłaby bramka. Popełnił tylko jeden poważniejszy błąd - w ogniu walki nieco za słabo wycofał piłkę w kierunku Mignoleta, jenak Belg momentalnie naprawił jego pomyłkę. Pod nieobecność Aggera i Toure starał się dyrygować obroną. Pokazał nam, że nie brakuje mu ambicji i jest w stanie wrócić na swój dawny poziom, który niegdyś zapewnił mu miano najlepszego zawodnika sezonu.

Andre Wisdom – 4 – Kolejny słaby występ młodego Anglika. Jego brak pewności siebie najbardziej zobrazowała sytuacja, w której będąc na połowie boiska przestraszył się jakiejkolwiek opcji podania, zawrócił i pobiegł po całej długości linii w kierunku Mignoleta, by oddać mu piłkę. W ofensywie całkowicie nie istniał (a przecież Henderson ustawiony na prawym skrzydle i schodzący do środka ma sens tylko wtedy, gdy boczny obrońca wchodzi w przestrzeń za jego plecami), jedyny jego wkład w tą część gry polegał na dojściu do sytuacji strzeleckiej pod bramką rywala po rzucie wolnym. Jeśli chodzi o defensywę, cały czas wydawał się spięty i niepewny. To on odpowiada za odpuszczenie krycia Michu, w sytuacji, gdy ten strzelił wyrównującą bramkę dla Łabędzi. Pod koniec spotkania dostał żółtą kartkę za głupi faul przy linii bocznej, co przelało czarę goryczy. Rodgers zastąpił go Kolo Toure. Wisdom po raz kolejny udowodnił, że poziom Premier League na razie go przerasta.

Lucas Leiva – 5 – Mecz ze Swansea rozstrzygnął się w pomocy. Dynamiczny pressing gospodarzy całkowicie sparaliżował nasz środek pola, a kiedy dochodziło już do utraty piłki, terroryzowało nas szybkimi, celnymi podaniami. Brazylijczyk nie zdołał opanować sytuacji w pierwszej połowie, nieskoordynowany nacisk na rywala nie przynosił najmniejszych rezultatów, przez co obrona Liverpoolu znajdowała się pod bezustanną presją. Wprawdzie Lucasowi udało się odbierać piłkę (aż sześciokrotnie), ale często nie wiedział, co ma z nią zrobić, a jego asekuracja kolegów stała na bardzo niskim poziomie. Nie takiego Brazylijczyka chcemy oglądać na boisku.

Steven Gerrard – 6 – Razem z Lucasem odpowiada za przegraną bitwę o środek pola, jednak należy zauważyć, że odgrywał ważną rolę w niemal każdym ataku the Reds. Jego firmowe crossy pozwalały na otwieranie nowych akcji, jeden z nich trafił idealnie do Hendersona, który dzięki niej mógł stworzyć zagrożenie pod bramką Vorma. Pokazywał się w defensywie, uratował nawet niepewną sytuację w końcówce, kiedy udało mu się w ostatniej chwili wybić piłkę na aut, ale nie można zapomnieć, że to jego zły balans ciała zapoczątkował akcję Shelveya, która zakończyła się bramką – były gracz Liverpoolu miał dzięki temu tyle miejsca, ile tylko potrzebował.

Victor Moses – 7 – Nigeryjczyk pokazał się z bardzo dobrej strony i zdobył gola w swoim debiucie. Zademonstrował swoją siłę, zwłaszcza w starciach przy linii bocznej i w odbiorach, ale także wielokrotnie imponował genialną techniką. Znakomicie czuł się z piłką przy nodze, w pierwszej połowie z łatwością oszukał obrońców i celnie wrzucił futbolówkę wprost na głowę Daniela Sturridge’a. Przy trafieniu na 1-2 wykorzystał łatwą stratę Shelveya, popędził na bramkę rywala, po czym celnie umieścił piłkę w siatce. Momentami bywał niewidoczny na boisku (zwłaszcza na początku spotkania), ale pierwszy występ Mosesa daje bardzo dobre widoki na przyszłość. Być może strata Chelsea po raz kolejnie stanie się zyskiem Liverpoolu.

Philippe Coutinho – 6,5 – Długo nie mógł wejść w rytm spotkania, szybka, rwana gra pełna chaosu wybitnie mu nie służyła. Jednak potem pokazał kilka dobrych zagrań, to właśnie on najczęściej konstruował akcje the Reds. Starał się przetrzymywać piłkę oraz przywracać porządek na boisku, ale często stawał się obiektem fizycznych ataków zawodników Swansea. Jeden z nich skończył się dla niego kontuzją, przez co musiał opuścić plac gry po zaledwie 54 minutach. Zastąpił go Iago Aspas.

Jordan Henderson – 5,5 – Jak zwykle energiczny, ale tym razem jego wysiłek był nienajlepiej ukierunkowany. Razem z Gerrardem i Lucasem odpowiada za chaotyczny pressing w środku pola, co kosztowało nas utratę kontroli nad tą strefą. Dosyć rzadko znajdował się przy piłce, długo nie mógł się odnaleźć w grze. W drugiej połowie pokazał się z nieco lepszej strony, często starając się pomagać niepewnemu Wisdomowi w obronie.

Daniel Sturridge – 6,5 – Anglik podtrzymał swoją dotychczasową strzelecką passę, ale nie udało mu się po raz kolejny zapewnić swojej drużynie zwycięstwa. Przy golu popisał się znakomitym instynktem snajpera – idealnie przewidział kierunek podania do bramkarza, znajdował się idealnie tam gdzie powinien. Nie miał najmniejszych problemów z wykończeniem sytuacji sprezentowanej mu przez Jonjo Shelveya. Jednak potem jego gra zaczęła pozostawiać nieco do życzenia. Zmarnował świetną akcję, kiedy po kontrze zdecydował się strzał z nienajlepszej pozycji zupełnie ignorując przy tym lepiej położonych kolegów. Nie udało mu się również wykorzystać idealnie wrzuconej piłki przez Mosesa, który wypracował mu niemal stuprocentową sytuację. W pierwszej połowie był bardzo aktywny, pokazywał się kolegom, wracał do środka pola, natomiast w drugiej części spotkania (gdy grał z przodu z Aspasem) często raził lenistwem i ospałym pressingiem. Na jego usprawiedliwienie można dodać, że był wtedy odcięty od reszty drużyny – Hiszpan grał wyżej niż Brazylijczyka i nie zapewniał mu odpowiedniego wsparcia.

REZERWOWI:

Iago Aspas – 5,5 – Zmienił kontuzjowanego Coutinho w 54 minucie meczu. Zwykle pokazywał na boisku sporo walki, tym razem zabrakło mu głównie tego czynnika. Jego wejście na boisko pokazało, jak bardzo nasz zespół polegał na brazylijskim playmakerze, od tej pory nasze ataki były bardzo chaotyczne i przypadkowe. Grał około 40 minut, a stracił piłkę aż trzykrotnie – najwięcej spośród wszystkich graczy tego spotkania. Zmiennik powinien wnieść coś do zespołu, tymczasem Hiszpan nie tylko nam nie pomógł, ale nawet nieco osłabił.

Kolo Toure – 6- Zastąpił słabo radzącego sobie Wisdoma na prawej stronie obrony. Nie czuł się tam zbyt komfortowo, ale jego umiejętności przywódcze nieco poprawiły jakość naszej defensywy. Wszedł dopiero w 69 minucie, ale zdążył pokazać kilka dobrych zagrań. Nie bał się odważnie wyprowadzać piłki. Być może, gdyby wyszedł od pierwszego gwizdka zamiast Sakho nasza gra z tyłu byłaby spokojniejsza.

Raheem Sterling – 6 – W 81 minucie wszedł za Victora Mosesa. Wniósł do gry nieco energii, ale nie zdążył pokazać niczego konkretnego. Ocena wyjściowa.



Autor: PiotrekB
Data publikacji: 17.09.2013 (zmod. 02.07.2020)