LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 850

29.12.2013 Chelsea 2:1 Liverpool

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Liverpool nie zdołał stawić realnego oporu przeciwko drużynie prowadzonej przez the Special One. Niestety Mourinho udowodnił, że zjadł zęby na meczach w Premier League i potrafi odpowiednio zmotywować swoją ekipę do batalii na Stamford Bridge. Tym samym uczeń – Brendan Rodgers – nie przerósł jeszcze mistrza. Poniżej oceny redakcji za występ jego podopiecznych.

WYJŚCIOWA XI:

Simon Mignolet 6,5 – Nie był to może wybitny występ ze strony Belga, ale z całą pewnością nie należał też do tych złych czy przeciętnych. Świetnie wybronił mocny strzał Lamparda na początku meczu. Ponadto popisał się dobrą interwencją przy uderzeniu Eto'o. Do tego można doliczyć jeszcze obronę „niesamowitej” petardy Torresa – lecącej w sam środek bramki. Na mały minus – drugi gol, jednak nie ponosi nawet w połowie takiej odpowiedzialności za jego utratę, co Skrtel.

Glen Johnson 4 – Szczerze mówiąc, wahałem się czy nie wystawić jeszcze niższej noty, ale uratowały Anglika dwie sytuacje – wybicie piłki z linii bramkowej oraz nienajgorszy strzał z dystansu w drugiej części spotkania. Było przyjemnie i kolorowo, teraz czas na złe strony tego wątpliwej jakości występu. Po pierwsze, być może uratował zespół od straty bramki we wczesnym etapie meczu, ale jednocześnie należy podkreślić, że to po jego stracie Willian zawiązał tę akcję. Po drugie, jak już wspomniałem w trzech kropkach, szokująca była bierna postawa Glena przy golu Hazarda. Do tego wszystkiego należy dołożyć bezproduktywność, przeciętność i brak pomysłu.

Martin Škrtel 6 – Śledziłem w ostatnim czasie z zaciekawieniem komentarze i dyskusję na temat formy i jakości występów Martina. Niestety sporo osób ma rację, że Škrtel potrafi przeplatać rewelacyjne interwencje z głupimi decyzjami. Jednak w tym spotkaniu zawalił głównie przy kryciu Samuela Eto'o, co było bezpośrednią przyczyną utraty bramki. Jednak z pary stoperów był tym lepszym na boisku. Oprócz strzelonego gola, parę razy interweniował z olbrzymią determinacją i poświęceniem. Poza tym nie zapominajmy, że nie miał łatwej przeprawy z kolegą obok i kumplami przed sobą. Wychodzi więc „czysta” szóstka – dał Liverpoolowi prowadzenie i odebrał remis. Można powiedzieć, że w tym wypadku Słowak nie poszedł w ślady swojego rodaka Janosika. Nie dość, że najpierw dał, a potem zabrał, to jeszcze oddał tym bogatszym.

Mamadou Sakho 5 – Najsłabszy występ Francuza odkąd dołączył do Czerwonych. Przy strzale Hazarda piłka odbiła się od niego przypadkiem, tak więc za to nie należy się nagana. Ale już to, jak podawał czy ustawiał się na boisku nie napawało optymizmem. I tak przy drugiej bramce dla gospodarzy, dał sobie założyć siatkę przy podaniu Oscara do Samuela Eto'o. Natomiast patrząc na wszystko z bardziej optymistycznej strony – jeśli to był najgorszy występ, to w sumie nie jest tak źle. Problem polega jednak na tym, że możemy przez jakiś czas w ogóle nie zobaczyć Sakho w składzie, doznał bowiem kontuzji w 90. minucie meczu.

Daniel Agger 6,5 - Zupełnie przyzwoicie poradził sobie na nienaturalnej dla siebie pozycji. Starał się nie tylko prawidłowo wypełniać obowiązki w defensywie, całą masą bardzo dobrych odbiorów, ale przede wszystkim naprawdę starał się pomóc zespołowi, jako wice kapitan, często pokrzykując i ustawiając kolegów. Problemy były dwa – gra w powietrzu i przydatność w ofensywie.

Lucas Leiva 5 – Wyraźnie nie radził sobie z ofensywą Chelsea, często biegał bez pomysłu i nie potrafił dostosować się do tempa gry. Przy podaniu Williana kompletnie się zagubił i jeszcze nawet nie starał się naprawić błędu, co doprowadziło do remisu. Jak słusznie ktoś zauważył na forum, trudno zrozumieć, jak można olewać swoje główne zadania na boisku. Na pocieszenie dodam, że Lucas potrafi zagrać solidny mecz i nie warto go skreślać na tym etapie sezonu. Ale jeśli nie wzniesie się o szczebel wyżej w wykonywaniu obowiązków defensywnych, czeka go rychła degradacja w hierarchii drużyny.

Joe Allen 5 – Było widać, że Walijczyk nie gra na sto procent swoich możliwości. Poza dobrym strzałem na bramkę Čecha i wcześniejszą okazją po podaniu Hendersona, nie pokazał za wiele w tym meczu. Szkoda kolejnej pauzy, bo do wyjazdu na Stamford Bridge prezentował się solidnie.

Jordan Henderson 6 – Czy był to występ na miarę możliwości Hendo? Nie. Czy potrafił wprowadzić spokój w linii pomocy? Również nie. Jednak nie zmienia to faktu, że był jednym z jaśniejszych punktów w tej batalii. Oprócz wspomnianego podania do Allena, rewelacyjnie wypatrzył Sakho, który miał świetną szansę na trafienie do siatki. Ocena byłaby nieco wyższa, gdyby nie głupia strata w środkowej części boiska, po której przed doskonałą okazją stanął Samuel Eto.

Raheem Sterling 7GRACZ MECZU – Jedyny gracz the Reds na boisku, który potrafił wprowadzić nastrój niepewności w szeregach rywali. Azpilicueta i później Cole mieli z nim niemałe problemy. Nawet jak stracił piłkę, zaraz dobiegał do przeciwnika, żeby ją odzyskać. Gdyby tylko wychodziły mu bardziej te ostatnie podania, byłby niekwestionowanym bohaterem meczu, a Liverpool mógłby się cieszyć chociaż z jednego punktu.

Luis Suárez 6,5 – Jak na standardy Urugwajczyka, był to raczej przeciętny występ. Owszem, miał swój udział przy trafieniu Škrtela. Mógł także wywalczyć dwa rzuty karne. Dyskusyjne natomiast jest– jak decyzje Howarda Webba – czy piłkarze the Blues tak rewelacyjnie sobie z nim poradzili, czy po prostu pomoc Liverpoolu nie zdołała obsłużyć El Pistolero dobrymi podaniami.

Philippe Coutinho 6,5 – Kolejny gracz, który nie grał na miarę swoich możliwości. Ani jakoś specjalnie nie dryblował, ani nie czarował. Tylko, że to po jego wrzutkach zazwyczaj było najgoręcej pod polem karnym Chelsea. Kluczowe podanie przy bramce dla the Reds czy przy kontrowersyjnej sytuacji, z udziałem Terry’ego i Suáreza, tylko to potwierdzają.

Rezerwowi:

Brad Smith 5 – Z matki obcej: krew jego dawne bohatery, a numer jego będzie czterdzieści i cztery. Może nieco przesadziłem z tym lekko zmodyfikowanym cytatem z Dziadów, ale nie zmienia to faktu, że niezależnie od dzisiejszego występu, mamy do czynienia z zawodnikiem perspektywicznym, który zarazem jeszcze wiele musi się nauczyć. Wrzucony na głęboką wodę i to w tak ważnym meczu, wyraźnie odstawał poziomem od kolegów. Czemu w takim razie pięć? Jeśli spojrzeć obiektywnie na jego występ, niezwykle rzadko otrzymywał podania, a jednak walczył, biegał z całych sił i starał się dostosować. Szkoda, że nie był to występ na miarę „młodej rewelacji sezonu”, jak w przypadku Sterlinga czy Flanagana. Ale gorąco namawiam do dopingowania młodych chłopaków i nieco więcej rozwagi przy osądach.

Iago Aspas 5 – Abstrahując już od tego, że nie dostaje realnych szans, sam też niewiele robi, by przekonać do siebie menadżera. Dwa podania i oba niecelne chyba mówią wszystko o tym występie.

Kolo Touré 6 – Stuprocentowy występ Iworyjczyka! Dwa celne podania na dwa i jeden udany odbiór robią wrażenie. Ocena wyjściowa.



Autor: Raf
Data publikacji: 31.12.2013 (zmod. 02.07.2020)