12.02.2014 Fulham 2:3 Liverpool
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Zawodnicy the Reds po dość sielankowym meczu z Arsenalem, wzięli udział w prawdziwym dreszczowcu. Dzięki bramce Stevena Gerrarda w końcówce, odnieśli niezwykle ważne zwycięstwo nad drużyną Fulham. Poniżej oceny redakcji za to bardzo emocjonujące spotkanie.
WYJŚCIOWA XI:
Simon Mignolet 6 Nic nie mógł zrobić przy utracie pierwszego gola i niewiele przy drugiej bramce dla The Cottagers. Najpierw musiał być świadkiem samobója Touré, później zaś niepewnej interwencji Škrtela. Pojawiły się głosy, że powinien wyjść z bramki przy dośrodkowaniu Riethera, jednak przed sobą miał dwóch obrońców, w tym Słowaka, który powinien wybić piłkę. Niestety przez swoje zachowanie w polu z poprzednich meczów, Belg jest obwiniany nawet w sytuacjach, w których nie napsuł krwi drużynie.
Jon Flanagan 6 Dobrze grał w obronie, niestety - im bliżej bramki przeciwnika, tym bardziej gubił się w zagraniach. Ale biorąc pod uwagę całokształt występu, było całkiem w porządku.
Martin Škrtel 6 Niestety drugi gol obciąża głównie jego konto. Jednak nie będę się znęcał nad bohaterem meczu z Kanonierami i to bynajmniej nie za zasługi z poprzedniego pojedynku. Słowak miał w końcu bardzo utrudnione zadanie w związku z problemami swojego partnera z obrony. Wielokrotnie musiał naprawiać błędy Touré, przez co można było pomylić waleczność z chaotycznością w jego interwencjach.
Kolo Touré 4 Pierwsza połowa była po prostu straszna. Mroczna wersja Brendana Rodgersa nazwała by pewnie podobną postawę - absolutnie beznadziejną. Piłka wpakowana do własnej bramki była niestety tylko zapowiedzią dalszych potknięć. Ustawianie się Iworyjczyka wielokrotnie powodowało niepotrzebny zamęt w szeregach obronnych Liverpoolu. Krycie również nie należało do jego mocnych stron. Na mały plus, że przy takim starcie kompletnie się nie załamał i powoli odbudowywał pewność siebie. Niestety w najbliższych meczach czeka Kolo odpoczynek na ławce, a szkoda, bo bardzo lubię tego jegomościa.
Aly Cissokho 6 Poprawny występ. Jak zwykle szału nie robiła postawa w ofensywie Francuza. Z drugiej strony jego mocno bite dośrodkowania, mogły przy odpowiedniejszych wiatrach zagrozić rywalowi. W obronie było już znacznie lepiej.
Steven Gerrard 8,5 – GRACZ MECZU – Zabawne, jak kilkoma występami można radykalnie zmienić poglądy dotyczące gry zawodnika. Z piłkarza, którego trzeba w końcu posadzić na ławce, kapitan Liverpoolu przeistoczył się w niezbędny element układanki Rodgersa. Świetna asysta, poprzedzona upadkiem i szybkim powrotem do pionu, staje się wręcz symboliczna w tej sytuacji. W decydującym momencie meczu Stevie po raz kolejny udowodnił, że można na nim polegać, wykorzystując karnego. Do tego należy dołożyć solidną grę w obronie. Rewelacyjna postawa i gol decydujący o wyniku przesadzają o tym, kto dzielił i rządził na Craven Cottage.
Jordan Henderson 5,5 Starał się wykonywać czarną robotę, niestety bez specjalnego błysku czy efektu.
Philippe Coutinho 7,5 Brazylijczyk był dosyć aktywny w ofensywie. Starał się szybko i efektownie rozgrywać akcje z Suárezem. Ponadto sporo pomagał w grze obronnej, czego efektem było kilka udanych odbiorów. Strzelony gol na pewno pozytywnie wpłynie na postawę Philippe w dalszych spotkaniach.
Raheem Sterling 6,5 Szkoda, że przygasł nieco w drugiej połowie. Z początku próbował udzielać się pod polem karnym drużyny Meulensteena, później skupił się raczej na utrudnianiu życia przeciwnikowi. Występ na zdecydowanie niższym poziomie niż ten z Arsenalem, ale i tak nie było dramatu.
Luis Suárez 7,5 Mocno angażował się w niemalże każdym aspekcie gry the Reds. Przyznaję, że bardzo podoba mi się nasz nowy Urugwajczyk. Może i brakuje niektórym bramek El Pistolero, jednakże widać, że kwestią czasu jest, kiedy Luisowi uda się umieścić piłkę w siatce. Tu nie jest kluczowa forma zawodnika, a zwykły pech - czego dowodem może być słupek z 61. minuty czy akcja, gdzie nie wykorzystał rzutu wolnego. Tak naprawdę można by podawać w nieskończoność przykłady jego geniuszu, jak przy sytuacji, gdzie w nieszablonowy sposób minął Riethera.
Daniel Sturridge 8 Muszę się przyznać, że jestem w tym momencie chyba jedyną osobą na Ziemi, którą irytowały niektóre zagrania Anglika. Jednak samolubność nie powinna przysłaniać tego, jak dobre było to spotkanie w jego wykonaniu. Nawet przez chwilę przeszła mi myśl, żeby to on został zawodnikiem meczu. W końcu oprócz zdobytej bramki z pierwszej połowy, miał większy lub mniejszy udział przy pozostałych trafieniach. Po jego podaniu gola zanotował Coutinho, poza tym wywalczył niezwykle ważny rzut karny. Zadecydował niuans w postaci wykorzystania jedenastki przez kapitana i tym samym bezpośrednie przesądzenie przez niego o wyniku.
João Carlosa Teixeira 6,5 Nieważne, że nie przyczynił się w jakiś szczególny sposób do wygranej the Reds. Istotne jest za to, że pokazał się z dobrej strony. Żywiołowy występ, w którym stanął nawet przed dobrą okazją do strzelenia gola.
Daniel Agger – ocena wyjściowa – Niewiele miał czasu na wyróżnienie się w tym spotkaniu, ale miło było zobaczyć Duńczyka z powrotem na boisku.
Autor: Raf
Data publikacji: 14.02.2014 (zmod. 02.07.2020)