05.05.2014 Crystal Palace 3:3 Liverpool
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Prezentujemy Państwu oceny redakcji LFC.pl za mecz z Crystal Palace. The Reds objęli prowadzenie za sprawą precyzyjnego strzału głową Joego Allena, a w drugiej połowie swoje trafienia dołożyli Daniel Sturridge i Luis Suarez. Spotkanie wydawało się rozstrzygnięte, jednak kompletna dekoncentracja w ostatnich dziesięciu minutach gry pozwoliła drużynie Tony'ego Pullisa na odrobienie trzech bramek i wywalczenie remisu.
WYJŚCIOWA XI:
Simon Mignolet – 6,5 – Przez pierwsze pół godziny meczu miał względny spokój, potem jego refleks przetestował groźnym uderzeniem z dystansu Jason Puncheon. Chwilę później w ślady kolegi poszedł Mile Jedinak. Do 79 minuty Belg miał prawo myśleć o dopisaniu kolejnego czystego konta do swoich statystyk, niestety potem rozpętało się piekło. Najpierw strzał Delaney'ego odbił się od Johnsona tak, że piłka zmieniła tor lotu i załopotała w siatce, dwie minuty później rajd Bolasiego wprawił w osłupienie obrońców Liverpoolu, a ci nie byli w stanie zatrzymać Gayle'a. Zawodnik Crystal Palace dokończył dzieła zniszczenia w 87 minucie, zdobywając drugą bramkę z niewielkiej odległości. Mignolet nie mógł zrobić więcej przy żadnym z tych trafień, odpowiedzialność za nie ponosi reszta bloku obronnego.
Jon Flanagan – 4,5 - Na początku spotkania starał się dawać Liverpoolowi wiele w ofensywie, nie bał się posyłania odważnych podań do przodu, czy asekurowania wypadów kolegów. Niestety po raz kolejny pokazał, że nie można w pełni na niego liczyć. W końcówce spotkania stracił głowę jako jeden z pierwszych. Brakowało mu pewności siebie, nie nadążał też z kryciem, co swoje apogeum osiągnęło przy bramce Gayle'a na 2:3.
Mamadou Sakho – 6 – O mały włos nie wyprowadził the Reds na prowadzenie w początkowej części spotkania, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego potężnie uderzył piłkę głową. Przez większą część meczu sprawował się dobrze, dopiero w końcówce w jego ruchy wkradła się nerwowość. Pierwszym tego objawem było niedokładne podanie na skraju pola karnego Mignoleta, które na szczęście skończyło się tylko kiksem.
Martin Skrtel – 6,5 – Przez większość spotkania oglądaliśmy typowego Skrtela dosłownie demolującego rywali (chyba najbardziej odczuł to Chamakh, któremu wbił kolana w plecy...) i nie dającego im chwili wytchnienia. Wszystko zmieniło się po żółtej kartce za faul na Marokańczyku, Martin musiał grać po niej zdecydowanie bardziej ostrożnie. W końcówce nie był w stanie naprawić błędów kolegów– najpierw powstrzymać rajdu rozpędzonego Bolasiego, a potem wybić piłkę z groźnej strefy pod polem karnym. W tej ostatniej sytuacji, gdy złamał linię i przegrał pojedynek główkowy z rywalem nikt nie pośpieszył mu na pomoc, co zakończyło się wyrównaniem dla Palace.
Glen Johnson – 3 – Początkowo Anglik brylował w ataku, co prawda nie towarzyszyła temu odpowiednia skuteczność, lecz pamiętajmy, że przy odrobinie szczęścia mógł nam wywalczyć rzut karny, a niedługo potem skierować piłkę głową do siatki. W drugiej połowie kontynuował ofensywny trend, w 67 minucie nawet przetestował Speroniego mocnym uderzeniem zdystansu. Wiele razy pędził z piłką przez wolną przestrzeń powodując ból głowy obrońców Palace, niestety w ostatniej części spotkania zaczął go przyprawiać wyłącznie kibicom Liverpoolu. Jego leniwa i nieodpowiedzialna gra w obronie znacząco przyczyniła się do utraty punktów przez zespół Rodgersa. Jeśli zaliczymy niefortunne odbicie piłki przy bramce na 1-3 na jego konto, to Johnson ponosi winę przy każdym golu, jaki straciliśmy. Tym spotkaniem Glen idealnie podsumowuje wyjątkowo nierówny sezon, dając klubowi czytelny sygnał, by wreszcie znalazł kogoś na jego miejsce.
Steven Gerrard – 6,5 – Kapitan miał swój udział przy dwóch bramkach Liverpoolu – najpierw jego dośrodkowanie przechwycił Allen, później dograł piękną piłkę do Sturrdge'a. Popisał się znakomitą wrzutką w kierunku Johnsona, ale ten nie potrafił uderzyć jej głową dostatecznie celnie, by zagrozić golkiperowi gości. W końcówce spotkania wyraźnie przygasł, zostawiał też rywalom zbyt dużo miejsca. Po utracie dwóch ostatnich bramek poprowadził the Reds do kilku bezskutecznych szturmów na rozzuchwalonego przeciwnika, lecz nie przyniosło to żadnego pozytywnego skutku.
Lucas Leiva – 3 – Brazylijczyk po raz kolejny pokazał nam swoją prawdziwą wartość. Już kwadrans po rozpoczęciu meczu w idiotyczny sposób stracił piłkę w groźnej pozycji, czym spowodował niebezpieczną akcje gospodarzy. W drugiej połowie spotkania nie grzeszył ambicją, kompletnie lekceważąc rywala i odpuszczając pomoc kolegom, co okazało się kluczowe w najważniejszych minutach meczu, kiedy Palace było w stanie odrobić trzy bramki różnicy. Śmiało można stwierdzić, że pod względem fizycznym był najsłabszy na boisku, bardziej pasowałby do niedawnego meczu legend rozegranego na Anfield niż do dynamicznego spotkania Premier League. Lucas nie był w stanie znaleźć sobie miejsca w ustawieniu the Reds, przesuwał się zbyt mocno do przodu ,przez co zostawiał za sobą ogromną lukę. Jedynymi pozytywnymi akcentami jego występu było znakomite uruchomienie Sturridge'a na skraju pola karnego oraz niewielki udział przy bramce Joego Allena. Poza tym Brazylijczyk był dla zespołu Rodgersa tylko i wyłącznie balastem.
Joe Allen – 7,5 – GRACZ MECZU – Zaliczył wyśmienity występ i z pewnością był najmocniejszym elementem naszej pomocy. Najniższy wzrost na boisku nie przeszkodził mu w zdobyciu bramki głową. Walijczyk powtórzył manewr Philippe Coutinho z meczu z Evertonem, kiedy Brazylijczyk po rzucie rożnym obiegł zagęszczony środek pola, czym całkowicie ogłupił obronę gospodarzy. Pod nieobecność Hendersona znakomicie go zastąpił, na uwagę zasługuje zwłaszcza jego skuteczna i równa gra w obronie. Czasem niecoostra - sędzia ukarał go żółtą kartką za sfaulowanie wychodzącego na wolne pole Chamakha. Pierwszy ligowy gol w czerwonej koszulce powinien dodać mu pewności siebie, której i tak już mu nie brakuje.
Raheem Sterling – 6,5 – Jamajczyk był jak zwykle dynamiczny i efektowny w ostatniej tercji boiska. Miał swój udział w bramce Suareza, wymienił z nim świetne podania. Jego tempo sprawiało mnóstwo kłopotu obrońcom gospodarzy. Niestety nie podołał presji, gdy dostał w polu karnym piłkę od Daniela Sturridge'a – jego strzał poszybował wysoko ponad bramką. W 78 minucie zastąpił go Philippe Coutinho.
Luis Suarez – 6,5 - Od początku meczu robił wiele wiatru w ofensywie, urywając się obrońcom i precyzyjnie rozgrywając piłkę. Niestety jego skuteczność pod bramką pozostawiała wiele do życzenia. W błyskotliwej akcji pod szesnastką przeciwnika zbyt mocno wystawił futbolówkę Allenowi, co zastopowało groźną akcję Liverpoolu. Nieco później nie zdołał wykończyć sytuacji po atomowym strzale Sturridge'a. Odblokował się zaraz po bramce Anglika, kiedy znakomicie wymienił piłkę z Raheemem Sterlingem, po czym wpakował piłkę do siatki. Niestety kompletny upadek obrony zamienił trzybramkowe prowadzenie w remis, a zwycięzcy plebiscytu na najlepszego zawodnika roku nie pozostało nic więcej niż gorzkie łzy.
Daniel Sturridge – 6 – Powracający po kontuzji Anglik zaliczył dość wolny początek spotkania, nie mógł też w pełni rozwinąć skrzydeł przez zbyt głęboką grę – prawdę mówiąc radził sobie dość słabo, a jedynym wyróżniającym się zagraniem była świetna piłka na dobieg do Suareza. Po wznowieniu gry po przerwie wykonał znakomity rajd prawą flanką boiska. Mało zabrakło, by pokonał Speroniego fantastycznym strzałem, chwilę potem naprawił swój błąd, a jego uderzenie nie pozostawiło bramkarzowi gospodarzy żadnych szans. Sturridge starał się, jak mógł, ale gołym okiem widać, że nie jest jeszcze w najlepszej dyspozycji. W 86 minucie zmienił go Victor Moses.
REZERWOWI:
Philippe Coutinho – 5 - Wszedł za Raheema Sterlinga w 78 minucie. Nie wystąpił w wyjściowej jedenastce ze względu na kontuzję, najprawdopodobniej z tego samego powodu nie zaprezentował się najlepiej przez ostatni kwadrans spotkania. Grał bez pomysłu, osłabił też obronę the Reds w momencie, gdy należało ją podwoić i dowieźć wynik do końca.
Victor Moses – BEZ OCENY - W 86 minucie zastąpił Daniela Sturridge'a. W doliczonym czasie gry miał wyśmienitą okazję na zdobycie zwycięskiego gola, ale błyskotliwie ją zmarnował.
Autor: PiotrekB
Data publikacji: 07.05.2014 (zmod. 02.07.2020)