25.08.2014 Manchester City 3:1 Liverpool
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Los skojarzył już w drugiej kolejce mistrza z wicemistrzem Anglii. Niestety, podopieczni Brendana Rodgersa nie sprostali piłkarzom Manchesteru City i powrócili nad rzekę Mersey z bagażem trzech bramek, sami aplikując zaledwie jedną.
WYJŚCIOWA XI:
Simon Mignolet 5
Na bramkę belgijskiego golkipera Czerwonych oddano łącznie 4 celne strzały, z tego aż 3 znalazły drogę do bramki. Swe niechlubne piętno odcisnął przy ostatnim trafieniu Kuna Aguero, kiedy w sobie tylko wiadomy sposób, mając całkiem sporo czasu na przygotowanie się do interwencji, odsłonił cały, ,,święty" dla bramkarza bliższy słupek, upraszczając maksymalnie sprawę argentyńskiemu napastnikowi.
Glen Johnson 4,5
Nasz poważnie nadgryziony ,,zębem czasu" Glen, przeraźliwie wolny, ociężały i statyczny - nie jest od dawna dla drużyny jakąkolwiek wartością dodaną. Prawy obrońca kolejny raz po prostu ,,był" na boisku, aż do momentu kontuzji. W ofensywie można było natrafić na śladowe ilości Johnsona, zaś w defensywie częściej pomagano mu, niż on współpartnerom. Naparstkiem, który przelał ostatecznie szalę goryczy było jego finalne starcie z Clichym, po którym doznał urazu.
Dejan Lovren 4
Chorwacki stoper, kreowany na lidera obrony Liverpoolu, z wielkim poczuciem winy poszedłby pewnie do spowiednika po poniedziałkowym szlagierze. Jego sumienie obarcza ciężar utraty bramek numer 2 i 3. Przy golu Joveticia niepotrzebnie złamał linię niezdecydowanym wyjściem do ustawionego między formacjami Czarnogórca. Natomiast przy bramce na 3:0, jedynym sposobem na zatrzymanie rozpędzonego Aguero było paradoksalnie... wycofanie się i zostawienie go na pozycji spalonej. Dwie błędne decyzje okazały się sowicie kosztowne.
Martin Škrtel 6
Dobry mecz w wykonaniu ,,Łysego" zza południowej granicy Polski. Przeorał Etihad wślizgami, poobijał graczy w błękitnych koszulkach, był nieustępliwy i buzująca w jego żyłach adrenalina tradycyjnie mało co go nie rozerwała. Jednak co najważniejsze, ustrzegł się pomyłek, które niekiedy, pochłonięty w amoku berserka, zdarzały mu się hurtowo.
Alberto Moreno 5
Debiut byłego gracza Sevilli w nowych barwach nie był z gatunku tych ,,wyśnionych". To przez jego opieszałość gospodarze wyszli na prowadzenie, którego nie oddali aż do końcowego gwizdka arbitra. Aczkolwiek tylko ślepiec lub skrajny ignorant nie zauważył w nim drzemiącego potencjału. Wakat na pozycji lewego obrońcy mierził zarówno zarząd klubu, jak i kibiców od zarania dziejów i Hiszpan ma predyspozycje do tego, by stać się budulcem, który załata tę dziurę. Pokazał również, iż ma niebotycznych rozmiarów ,,cojones", dogrywając mecz z wielkim grymasem bólu wypisanym na twarzy. Jednak debet na jego koncie w postaci zaniżonej oceny ,,5" jest podyktowany występkiem tuż przed końcem pierwszych trzech kwadransów. Na tym poziomie nie ma miejsca na żadną taryfę ulgową.
Joe Allen 6
Dobry mecz naszego pomocnika. Był nieustannie pod grą, absorbował defensywnych pomocników rywali oraz wykonał kawał ,,mrówczej pracy" rezydując niemal w każdym sektorze boiska. Brendan Rodgers z pewnością nie będzie miał większych zastrzeżeń co do gry Walijczyka.
Steven Gerrard 7 - GRACZ MECZU
Aż serce kipiało z radości widząc tak grającego kapitana. Widać, że ciągle jątrząca się i niezabliźniona rana, jaką była utrata tytułu na rzecz Citizens, wykrzesała ze Stevena to co najlepsze. Każdy krok, każdy kontakt z piłką, każde podanie było przez niego całkowicie przemyślana. Rozprowadzał z iście benedyktyńską cierpliwością ataki Liverpoolu, przy czym nie pozostawał bierny w defensywie, rozbijając zakusy ofensywne rywali. Brakowało dokładniejszych ,,crossów", choć w początkowych fragmentach meczu Sterling z takowego mógł zrobić spory użytek.
Jordan Henderson 5,5
Anonimowy występ Jordana, zwłaszcza na połowie przeciwnika. W momentach, gdy dwukrotnie został obsłużony dobry otwierającym podaniem, kolejno przez Sterlinga i Gerrarda, nie potrafił ich spożytkować. Tradycyjnie podczas 90 minut przebiegł niemalże półmaraton, wszak to wszystko, co można pozytywnego odnotować odnośnie gry Anglika.
Philippe Coutinho 4,5
Filigranowy Brazylijczyk ponownie zawiódł. Szukał gry, umiejętnie lawirował pomiędzy linią obrony i pomocy Manchesteru City, lecz nic z tego nie wynikało, poza groźnym kontrami miejscowych. W wielu sytuacjach bezsensownie gubił futbolówkę lub nierozważnie podawał. Philippe stracił wczoraj głowę. I niestety Liverpool tracił też przez niego wczoraj głównie posiadanie piłki.
Raheem Sterling 7
Kto by pomyślał, że mający na karku zaledwie 19 lat skrzydłowy będzie główną turbiną napędzającą the Reds. Był niczym predator, atakował znienacka przy wrzuconym szóstym biegu, czym siał popłoch w szeregach oponentów. Większość kluczowych podań była sygnowana jego imieniem. Świetnie momentami wyglądała również współpraca młodego Raheema z ustawionym ,,na szpicy" Danielem Sturridge'm. Niestety w drugiej połowie nie był już tak zabójczy, przez co śmiało można stwierdzić, iż z predatatora pozostała mu wówczas wyłącznie niewidzialność.. Mimo wszystko dobre zawody w wykonaniu naszego numeru ,,31".
Daniel Sturridge 6,5
Pieczołowicie pilnowany Sturridge przez długi okres gry nie mógł znaleźć sobie miejsca na murawie. Lecz kiedy do tego dochodziło, stawał się sporym zagrożeniem. Potrafił uciec w polu karnym Nastasiciowi czy Kompanemu, by oddać groźny, choć nie zabójczy strzał. Zabrakło skuteczności, a gdy udało mu się pokonać Joe Harta, sędzia główny odgwizdał ofsajd. Szkoda, że swoiste sole trzeźwiące zażył dopiero po stracie drugiego gola przez Liverpool, kiedy to wziął odpowiedzialność za poczynania pod bramką przeciwnika na własne barki. Miał również pecha, że Alberto Moreno nie dograł mu piłki na pustą bramkę przy stanie 2:0. Ukoronowaniem przyzwoitej gry Daniela była cudowna asysta przy bramce honorowej dla Czerwonych.
Rezerwowi:
Lazar Marković 6,5
Obiecujące inauguracyjne pół godziny w wykonaniu Serba. Jest szybki, dobrze operuje z futbolówką przy nodze i dużo widzi na boisku, czego efektem było kilka dobrych prostopadłych zagrań. Rośnie apetyt na kolejne występy Markovicia z Liverbirdem na piersi.
Rickie Lambert 6
Pewnie sam Rickie nie jest do końca zadowolony z siebie. Rasowy egzekutor, jakim bez wątpienia jest, powinien bezpośrednio trafić z tak bliska do siatki, mając piłkę wyłożoną jak ,,na tacy". Dobrze, że w sukurs przyszedł Pablo Zabaleta i ostatecznie futbolówka przekroczyła linię bramkową. Jednak największe pretensje można mieć do 32-latka za sytuacje, która wydarzyła się kilkadziesiąt sekund później, gdy bojaźliwie szukał podania w dogodnej sytuacji strzeleckiej. Dałbym sobie rękę uciąć, że gdyby miał trykot ,,Świętych" na sobie, bez zastanowienia uderzyłby na bramkę.
Emre Can 6
Niczym szczególnym trzeci debiutant wczorajszego wieczoru się nie wyróżnił. Przez 15 minut zdążył zarobić żółty kartonik, parokrotnie dotknąć piłki i próbować naciągnąć Micheala Oliviera na faul w środkowym sektorze boiska, co było bardzo nierozważne.
Autor: Zubol
Data publikacji: 26.08.2014 (zmod. 02.07.2020)