26.11.2014 Łudogorec Razgrad 2:2 Liverpool
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Prezentujemy Państwu oceny redakcji LFC.pl za wczorajszy mecz z Łudogorcem Razgrad. Zespół Brendana Rodgersa nie spełnił pokładanych w nim nadzei i wypuścił zwycięstwo z rąk zaledwie dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Bramki dla gospodarzy strzelali Dani Abalo i Georgi Terziev, a dla gości Rickie Lambert i Jordan Henderson. Remis sprawił, że aby awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów the Reds muszą pokonać FC Basel.
WYJŚCIOWA XI:
Simon Mignolet - 4 - Słaby mecz w wykonaniu Belga. W pierwszych minutach spotkania nie był w stanie złapać strzału rozpędzonego napastnika Łudogorca, piłka wpadła wprost pod nogi Daniego Abalo, a ten bez problemu wpakował ją do siatki. Według Squawka Football był to siódmy błąd Belga prowadzący do straty gola od początku poprzedniego sezonu w rozgrywkach Premier League i Ligi Mistrzów. Można mu też zarzucić mało zdecydowane zachowanie przy się przy bramce na 2:2, kiedy pozostał przyklejony do linii. Miał sporo problemów z dośrodkowaniami rywala, był przy nich bardzo niepewny. Mignolet znowu pokazał, że nie brakuje mu umiejętności, a jego problemem tkwi w charakterze.
Glen Johnson - 4,5 - Po raz kolejny zagrał na lewej obronie, kosztem nominalnego lewego obrońcy, Alberto Moreno. Próbował angażować się w akcje ofensywne, ale wychodziło mu to bardzo słabo, zwłaszcza jeśli zestawić to z walorami wygryzionego przez niego ze składu Hiszpana... W obronie prezentował się dość solidnie, aż do ostatnich minut, kiedy kompletnie odpuścił krycie Terzieva, przez co ten mógł bez problemu wyrównać wynik spotkania strzelając bramkę na 2:2. Najbardziej w jego grze bolał brak ambicji, zawodnik o jego doświadczeniu powinien wnieść coś od siebie i poderwać zespół do walki, tymczasem Johnson nie okazywał żadnych oznak zaangażowania. Czyżby warunki jego nowego kontraktu były już ustalone?
Martin Skrtel - 6 - Słowak zagrał solidne spotkanie. Choć w pierwszej połowie zanotował kilka niepewnych momentów na ogół pewnie radził sobie z rywalami. Druga część spotkania przyniosła więcej zdecydowanych interwencji. Brak Lovrena w składzie wyraźnie mu służy.
Kolo Toure - 6,5 - Momentami wyglądał nieco pokracznie, zwłaszcza gdy sytuacja na boisku wymagała szybkości, ale zagrał dość dobre spotkanie. Początek meczu tego nie zapowiadał. Jego niepewna interwencja skierowała piłkę wprost pod nogi zawodnika Łudogorca, który oddał swobodny strzał prowadzący do pierwszej bramki. Później było już tylko lepiej. Iworyjczyk czytał grę rywala i dobrze się ustawiał. W późniejszej fazie meczu uratował sytuację w polu karnym Mignoleta fantastycznym, ofiarnym blokiem. Grał z wielką determinacją.
Javier Manquillo - 5,5 - Zapewnił drużynie sporo energii na prawej flance, choć nie przyniosło to szczególnych rezultatów. Zostawiał rywalowi sporo miejsca, często zapominając o asekuracji i zbyt wolno wracał do obrony (to przez niego Skrtel musiał grać odsłonięty), jednak kiedy już był na swoim miejscu rzetelnie rozprawiał się z zagrożeniem. Hiszpan miał być uzupełnieniem składu, jednak przy obecnej sytuacji kadrowej brak realnej konkurencji wydaje się mu szkodzić.
Lucas Leiva - 6 - Brazylijczyk zastąpił Gerrarda na pozycji defensywnego pomocnika. Najczęściej wybierał bezpieczne warianty podań, ale i tak wzrost jakości w tym sektorze boiska był ogromny. Nie grał w pierwszym składzie od bardzo dawna, jego motoryka pozostawiała nieco do życzenia, momentami nie nadążał za rozpędzonymi piłkarzami Łudogorca. Nie obyło się też bez jego firmowych fauli. Kilkakrotnie popisał się przytomnością umysłu w trudnych sytuacjach, ale na tle nisko notowanego rywala mogliśmy oczekiwać czegoś więcej.
Joe Allen - 6 - Walijczyk wyglądał wczoraj dość niewyraźnie. Zanotował mnóstwo dobrych podań osiągając 98% celności, wykonał też trzy udane odbiory, jednak jego wpływ na grę był zbyt mały, zwłaszcza jeśli chodzi o wkład w ofensywę. Skupił się bardziej na mitycznej 'organizacji gry', na której zespół wymiernie nie skorzystał. Na plus należy zapisać mu waleczność.
Jordan Henderson - 6,5 - Anglik powrócił do składu po chorobie i od razu pokazał się z dobrej strony. Idealnie wykończył precyzyjne podanie Raheema Sterlinga i wyprowadził Liverpool na prowadzenie. Brał udział w większości ataków Liverpoolu, wspomagając je swoją niespożytą energią, przetestował nawet bramkarza gospodarzy kąśliwym uderzeniem. Często angażował się w obronie, na uwagę zasługuje zwłaszcza wsparcie jakie udzielał zagubionemu Javierowi Manquillo.
Steven Gerrard - 6,5 - Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zagrał od pierwszych minut za plecami napastnika, a nie przed linią obrony, wyraźnie mu to służyło. Nowa-stara pozycja zaoferowała mu mnóstwo swobody. Już na początku meczu poprowadził ciekawy atak Liverpoolu. Rozdawał kolegom celne podania i uczestniczył w budowaniu akcji, niestety kompletnie nie angażował się w grę defensywną. Momentami wyglądał wraz z Rickiem Lambertem jak para kołków wbita w ziemię, zwłaszcza po przypomnieniu sobie dynamicznego duetu SaS z poprzedniego sezonu. Mierny pressing sprawiał, że Bułgarzy mogli z łatwością rozgrywać piłkę przed pomocą Liverpoolu. Kapitana dość szybko zmogło zmęczenie, w połowie drugiej części gry oddychał już rękawami i aż prosił się o zmianę, jednak Rodgers uparcie trzymał się swojego dogmatu o nieusuwalności Gerrrarda z placu boju. W 80 minucie meczu Steven wyprowadził Sterlinga na sytuację sam na sam przepięknym podaniem, jednak angielski skrzydłowy nie umiał jej wykończyć. Eksperyment z wystawieniem Stevena jako ofensywnego pomocnika nie okazał się wielkim sukcesem, ale z drugiej strony lepiej widzieć przebłyski dobrej gry w ataku niż męczarnie kapitana na pozycji, na którą ewidentnie się nie nadaje.
Rickie Lambert - 7 - Były kolega Lamberta z Southampton Adam Lallana miał rację twierdząc, że Rickie niedługo się odbuduje i zacznie strzelać bramki. Anglik zdobył gola w drugim meczu z rzędu, co ciekawe po raz kolejny umieścił piłkę w siatce w pierwszych minutach spotkania. Dzięki jego determinacji Liverpool szybko odrobił wcześnie straconą bramkę - napastnik wykorzystał niepewność defensora Bułgarów, przepchnął się w polu karnym rywala i pewnie skierował futbolówkę do siatki. Być może był mało dynamiczny, ale potrafił mądrze przetrzymywać i rozgrywać piłkę. Wygrał wiele pojedynków powietrznych. O mały włos nie zdobył drugiego gola potężnym uderzeniem głową, niestety sędzia odgwizdał jego faul na obrońcy. Na minus musimy policzyć mu małe zaangażowanie w pressing, choć nadal było z tym u niego lepiej niż u Gerrarda. W tej chwili Lambert daje nam o wiele więcej niż zdrowy Balotelli.
Raheem Sterling - GRACZ MECZU - 7 - Zanotował dość przeciętny początek spotkania, ale w pełni wynagrodził to fantastyczną piłką w głąb pola karnego, którą Henderson zamienił na bramkę. Nie dawał rywalom spokoju, ciągle nękał ich pressingiem. Zapewniał ogromną energię the Reds w ataku, jednak momentami bywał zbyt samolubny - wdawał się w niepotrzebne dryblingi oraz łatwo oddawał piłkę przez nieprzemyślane zagrania. Wielka szkoda, że nie wykorzystał sytuacji sam na sam w końcówce spotkania wypracowanej przez Gerrarda, zostałby niekwestionowanym bohaterem meczu. Tak czy inaczej trudno sobie wyobrażać ofensywę Liverpoolu bez tego, co oferuje Sterling. Tylko on potrafi dać the Reds nutkę nieprzewidywalności czy ruszyć akcję do przodu dynamicznym zrywem. Można ze smutkiem dodać, że stał się naszą namiastką Luisa Suareza. W 82 minucie zmienił go Alberto Moreno.
REZERWOWY:
Alberto Moreno - bez oceny - Wszedł za Raheema Sterlinga w końcówce meczu. Oprócz zaangażowania nie zaprezentował nic godnego uwagi.
Autor: PiotrekB
Data publikacji: 27.11.2014 (zmod. 02.07.2020)