01.10.2015 Liverpool 1:1 FC Sion
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Zapraszam Państwa na zapoznanie się z ocenami według redakcji LFC.pl za wczorajsze, zremisowane 1:1 spotkanie przeciwko szwajcarskiemu FC Sion. Jedyną bramkę dla The Reds już w czwartej minucie spotkania strzelił Adam Lallana.
Simon Mignolet – 5,5
Belg w ostatnich kilku spotkaniach miał do roboty więcej niż by pewnie sobie tego życzył, niestety wraz z większą ilością pracy zwiększyła się też liczba błędów naszego golkipera. Przy bramce dla Sionu mógł/powinien zachować się lepiej, chociaż głównym winowajcą rzecz jasna nie jest. Oprócz tego popisał się jeszcze kilkoma całkiem niezłymi interwencjami, mimo wszystko spotkania na pewno nie zapamięta jako udane.
Emre Can – 5
Młody Niemiec rozegrał wczoraj już swoje 50. spotkanie w barwach klubu, a pewnie on sam nie wie do końca gdzie na boisku ma się znajdować. Jego braki jako środkowy obrońca były w ostatnich kilku spotkaniach dość widoczne, a sam Can nie potrafił także opanować chęci pójścia z akcją do przodu, gdzie wydaje się czuć najlepiej. Szwajcarzy parokrotnie sprawiali mu problemy, a on zdawał się nie do końca rozumieć jakie są jego zadania na boisku.
Kolo Touré – 5
Doświadczony Iworyjczyk wczoraj na murawę wybiegł z opaską kapitana, niestety tak jak inni koledzy z obrony na pewno wolałby o wczorajszym meczu jak najszybciej zapomnieć. W drugiej połowie popisał się efektownym strzałem z przewrotki, piłka po jego uderzeniu odbiła się jednak od górnej części poprzeczki bramki strzeżonej przez gości. Widać było, że nie wrócił jeszcze do pełni zdrowia po kontuzji, której nabawił się w meczu z Bordeaux. W 76. minucie spotkania zastąpił go na murawie Mamadou Sakho.
Joe Gomez – 4
Sprowadzony latem z Charltonu obrońca szturmem wdarł się do zespołu na początku sezonu, a swoją grą w defensywie zachwycał zarówno kibiców jak i ekspertów. Gra w trzyosobowym bloku defensywnym na pewno mu jednak nie służy. Często zagubiony, nie potrafiący znaleźć miejsca dla siebie, gubiący krycie. Przy bramce dla Sionu powinien zachować się lepiej. Po początku jak ze snu, teraz przed Joem pojawiły się pierwsze poważne przeszkody. Pozostaje mieć nadzieję, że młody Anglik wyjdzie z tej próby zwycięsko.
Nathaniel Clyne – 4
Historia trochę podobna do tej z Gomezem, Anglik zaliczył bardzo dobre wejście do składu, jednak w ostatnich meczach stabilnie zjeżdża z formą. Wyraźnie nie służy mu gra na wahadle, dużo lepiej czuje się mając przed sobą obiegającego skrzydłowego niż szukającego gry bardziej do nogi ofensywnego pomocnika. Wczoraj bardzo często tracił piłkę, a po jego rajdach nie powstawało właściwie żadne zagrożenie.
Jordan Rossiter – 5,5
Na tle swoich kolegów młody Rossiter wypadł bardzo pozytywnie. Jak zwykle waleczny, nieustępliwy i co najważniejsze skuteczny w swoich odbiorach. Próbował, z różnym skutkiem, grać odważniej, bardziej do przodu, a w pierwszej połowie podjął się nawet wykonania ofensywnego rzutu wolnego. Jeśli chcemy z tego spotkania wyciągać jakieś pozytywy to postawa młodego pomocnika jest jednym z nich, co prawda nie dużym ale pozwala ona mieć nadzieję na lepsze jutro.
Joe Allen – 5,5
Gdyby wynik nie był jaki jest to Walijczykowi ocenę dałbym wyższą. Grał z klasycznym dla siebie spokojem, a przy tym samym również nieco bardziej ofensywnie ustawiony niż zwykle. Popisał się kilkoma ładnymi podaniami, a spotkanie powinien skończyć z cudowną asystą do Divocka Origiego, młody Belg nie był w stanie jednak wykorzystać szansy stworzonej przez walijskiego pomocnika. Powrót Allena po kontuzji na pewno da Brendanowi Rodgersowi trochę nowych, bardzo potrzebnych opcji w środku pola, zwłaszcza przy kontuzji Hendersona.
Jordon Ibe – 4,5
Przy nazwisku cztery i pół, a Anglik zagrał lepiej niż w swoich kilku ostatnich występach, fascynujące, prawda? Pokazuje to jak bardzo cieniował w poprzednich spotkaniach Ibe i jak daleka jest przed nim droga aby móc sprostać oczekiwaniom, stawianym przed nim po odejściu Raheema Sterlinga. Ze Sionem rozpoczął na nieznanej dla siebie pozycji lewego wahadłowego, starał się rozkręcać akcje jednak zdecydowanie zbyt często schodził do środka. Przy bramce dla Szwajcarów powinien zachować się zdecydowanie lepiej.
Adam Lallana – 6,5 – GRACZ MECZU
Tak jak w przypadku Allena, chętnie dałbym wyższą ocenę ale po prostu wynik na to nie pozwala. Lallana był tak naprawdę jedynym jasnym punktem ofensywy Liverpoolu. Strzelił bramkę, powinien w drugiej połowie strzelić drugą, a gdyby jego koledzy potrafili wykorzystać jego świetne podania to do tych bramek dorzuciłby jeszcze kilka asyst. Sprowadzony za grube pieniądze z Southampton Lallana miał problemy stać się integralną częścią drużyny od czasu swojego transferu na Anfield, jeśli jednak będzie potrafił taką grę przekuć na spotkania z trudniejszymi rywalami to kibice Liverpoolu wreszcie zobaczą tego piłkarza, który opuszczał St. Mary’s Stadium.
Divock Origi – 5
Co prawda młody Belg zaliczył asystę przy bramce Lallany i pokazał kilka ciekawych ruchów ale napastnika powinno się rozliczać przede wszystkim z bramek, a na ich zdobycie Origi miał sytuacji aż nadto. Momentami niewidoczny, zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje, a przy kilku kolejnych zachował się gorzej niż oczekuje się od napastnika występującego w barwach Liverpoolu. Musi on zakasać rękawy bo przy zdrowych Sturridge’u i Benteke nie ma on szans na jakiekolwiek minuty na boisku, a przed nim w kolejce jest jeszcze Danny Ings, który już zdążył rozkochać w sobie kibiców z Anfield.
Danny Ings – 4,5
Po kilku imponujących występach przyszedł mecz trochę słabszy. Danny nie był aż tak widoczny jak zwykle, co prawda starał się i doszedł do kilku dogodnych sytuacji, niestety tak jak w przypadku Origiego nie był on w stanie skierować piłki do siatki strzeżonej przez bramkarza gości.
REZERWOWI:
Alberto Moreno – 5,5
Wszedł w przerwie za bezproduktywnego Clyne'a i dał zmianę bardzo pozytywną, rozruszał trochę skrzydła, a jego wejście pozwoliło Ibe’owi powrócić na prawą stronę boiska. Pisałem, że obecny system nie pasuje Clyne’owi i Gomezowi, pasuje on jednak bardzo Moreno. Hiszpan grając na wahadle nie musi aż tak skupiać się na zadaniach defensywnych i ma dużo więcej swobody w swoich rajdach lewym skrzydłem, rajdach, które trzeba pamiętać raz za razem stwarzają zagrożenie pod bramką przeciwnika.
Philippe Coutinho – 5
Brazylijczyk pojawił się na boisku w 60. minucie i naprawdę ciężko jest mi go ocenić. Ustawianie oceny wyjściowej na 6 w tym spotkaniu byłoby trochę kpiną dlatego Coutinho dostanie oczko mniej. Miał rozruszać atak i „uratować” wynik, skończyło się na dość bezproduktywnych próbach samodzielnego rozwiązania sytuacji poprzez wymuszone dryblingi i strzały z dystansu. Podejrzewam, że nie jestem osamotniony w twierdzeniu, że wolałem jak Brazylijczyk szukał podania, a nie strzału.
Mamadou Sakho – BRAK
Wszedł na 15 minut za Kolo Touré i nie miał zbyt wiele do roboty. Popisał się jednym ładnym odbiorem na skraju pola karnego, poza tym dość ciężko jest ocenić wpływ Francuza na grę The Reds.
Autor: Jetzu
Data publikacji: 02.10.2015 (zmod. 02.07.2020)