20.03.2016 Southampton 3:2 Liverpool
Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl
Mimo dwubramkowego prowadzenia do przerwy, Liverpool uległ Southampton, pozwalając sobie wbić dwie bramki w ostatnim kwadransie meczu. Dla the Reds strzelali Coutinho i Sturridge.
WYJŚCIOWA XI
Simon Mignolet 7 - Nie zasłużył w tym meczu na trzykrotne wyciąganie piłki z siatki. Obroniony rzut karny i fantastyczna parada przy strzale Romeu powinny zrobić z niego bohatera. Niestety koledzy z defensywy mieli odmienne zdanie. Wziął częściowo udział przy zwycięskiej bramce Southampton, kiedy pod presją za krótko wybił piłkę, ale nie był to aż tak rażący błąd, żeby po kilku sekundach wpaść w rozpacz.
Jon Flanagan 4 - Tymczasowy kapitan nie popisał się grą w defensywie. Pierwsza bramka Świętych spada na jego konto. Prosta strata uruchomiła szybki atak przeciwko zdezorientowanej obronie Liverpoolu. Jego ustawienie przy innych golach i odległości od przeciwników bywały dziwaczne. Taka gra defensywna musiała przynieść negatywne rezultaty.
Mamadou Sakho 4 - Okropnie zachowywał się przy straconych bramkach. Za każdym razem był zbyt daleko od rywala i nawet nie zmniejszał tego dystansu. Oczywiście nie on prowokował te akcje, ale powinien lepiej się poruszać i ustawiać w obronie. W pierwszej połowie też miał słabszy moment, kiedy przepuścił górne podanie do Longa, ale uratował go Lovren. Francuz natomiast nie potrafił odpowiednio reagować na błędy innego kolegi. Ponadto intuicyjnym ruchem pozbawił Liverpool trzeciej bramki, która pewnie skończyłaby ten mecz.
Dejan Lovren 4 - Już na początku meczu uciekł mu Long i miał dużo szczęścia, że nie skończyło się to rzutem karnym. Później popisał się udanym wślizgiem w polu karnym by zatrzymać tego samego rywala, ale potem nastąpiła chwila, w której przypomniał sobie za co tak bardzo krytykują go fani the Reds i wykonał absurdalnie spóźnione wejście w nogi przeciwnika. Dostał żółtą kartkę i z każdą kolejną minutą wydawał się bliżej złapania kolejnej. Ostatecznie zszedł w przerwie. Wtedy jeszcze trener myślał, że ratuje zespół przed tragedią.
Nathaniel Clyne 6,5 - Jedyny obrońca na boisku w koszulce Liverpoolu. Całkiem porządny występ tym razem na lewej stronie. Dobrze współpracował z Coutinho i z dużym spokojem wymieniał podania nawet na małej przestrzeni.
Emre Can 6,5 - Nie udało mu się zdominować środka jak to ma w zwyczaju. Kilka razy musiał uznać wyższość równie silnych przeciwników jak Pelle czy Wanyama, ale zachował wysoki poziom przez większość meczu. Miałby na koncie asystę jakby Allen lepiej przymierzył.
Joe Allen 6,5 - Słynny hodowca kur był bardzo aktywny w całym meczu poza ostatnim kwadransem, kiedy już opadł z sił. Miał pecha, że sędzia i trochę Sakho odebrali mu bramkę. Niestety przegrał sam na sam z Forsterem po wyśmienitej kontrze. Wyglądał dobrze obok Cana. Płynnie łączył formacje krótkimi podaniami. Zabrakło jednak precyzji w kluczowym momencie oraz nieco sił. Także nie popisał się przy akcjach bramkowych Southampton, kiedy zabrakło agresji w próbach odbioru.
Philippe Coutinho 7 – GRACZ MECZU - Przede wszystkim gol. Po drugie kluczowe podanie do Origiego przy bramce Sturridge’a. Ponadto dużo dynamicznych wymian podań z kilkoma partnerami. Duża aktywność w całym meczu. Cały wysiłek jedynego w tym meczu Brazylijczyka został jednak zmarnowany. Miał kilka strat, ale nie każdy drybling może się udać. Miał kilka momentów, kiedy nie mógł znaleźć podania i oddawał piłkę w bok. Uciekał mu Mane po skrzydle, ale z nim trudno się ścigać. Przy braku Firmino był jednak centralnym punktem Liverpoolu i swoje zadanie wykonał dobrze.
Adam Lallana 6 - Dość niewidoczny. Pokazał się kilka razy, np. przy wyłożeniu piłki Benteke albo przy ciekawym podaniu do Cana w pole karne, które zdążył strącić obrońca. Nie tracił piłek, ale też momentami za długo zwlekał z podaniem i spowalniał grę.
Divock Origi 6 - Pozytywem asysta. Wychodził na dobre pozycje do podań, często na skrzydle i uczestniczył w pressingu, ale jego gra z piłką była zbyt powolna. Brakowało w jego grze przyspieszenia i elementu zaskoczenia rywala. Niemniej solidnie spisał się w roli partnera Sturridge’a w ataku.
Daniel Sturridge 7 - Biorąc pod uwagę, że fizycznie dalej nie jest nawet blisko szczytu swoich możliwości, zagrał dobre zawody. Bramka to typowe dla niego zakręcenie obrońcą w polu karnym i silny, precyzyjny strzał. Szkoda, że w innych sytuacjach zabrakło mu opanowania i nie szukał podań do lepiej ustawionych kolegów. Aktywnie cofał się w głąb pola do rozgrywania piłki i wychodziło mu to całkiem nieźle. Niestety jego dynamika i wytrzymałość dalej budzą wątpliwości.
REZERWOWI
Martin Skrtel 2 - Cóż za comeback! Od grudnia wszyscy w napięciu czekali aż dominator ze Słowacji po raz n-ty przebije się do składu wbrew logice i już go nie opuści do końca świata. Prawdopodobnie, mimo bogatego CV, był to najgorszy występ Martina w karierze. Zaczął jak radził Hitchcock: od trzęsienia ziemi, czyli karnego. Pelle również go ciągnął za koszulkę, ale jakie to ma znaczenie? Mignolet jednak go uratował. Drugą próbą była przegrana główka z Van Dijkiem, gdy piłka przetoczyło się przez pole bramkowe. Potem już nie było ratunku. Przy pierwszej bramce kompletnie zagubiony. Przy drugiej wyrwany ze środka obrony przegrał główkę i już nie zdołał wrócić. Trzecia to element komediowo-dramatyczny, kiedy chybił w piłkę, która leciała na jego głowę około tygodnia. Okropne 45 minut.
Christian Benteke 4 - Druga nieudana zmiana w tym meczu. Zmarnował kolejną w ostatnich miesiącach świetną okazję, nawet nie trafiając w bramkę. Tracił piłki, źle odgrywał albo wycofywał je daleko aż do obrony.
Sheyi Ojo brak oceny - Zaliczył kilka debiutanckich minut w Premier League.
Autor: Hulus
Data publikacji: 22.03.2016 (zmod. 02.07.2020)