LIV
Liverpool
Premier League
02.11.2024
16:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1593

15.01.2017 Manchester United 1:1 Liverpool

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Prezentujemy Państwu oceny redakcji LFC.pl za niedzielny mecz z Manchesterem United na Old Trafford. Po zaciętym spotkaniu The Reds musieli ostatecznie zadowolić się jednym punktem. Bramkę dla Liverpoolu zdobył James Milner, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką w polu karnym Paula Pogby, niestety gol Zlatana Ibrahimovicia w ostatnich minutach spotkania doprowadził do remisu 1:1. Zapraszamy do lektury.

WYJŚCIOWA XI

Simon Mignolet – GRACZ MECZU - 8 – Mimo bramki straconej w samej końcówce Belg był najlepszym piłkarzem The Reds niedzielnego spotkania. Wielokrotnie stawał na wysokości zadania, broniąc trudne uderzenia zawodników United i wybijając groźne wrzutki w pole karne Liverpoolu. Już na początku meczu zachował zimną krew przy anemicznym podaniu Lovrena, do którego już pędził Ibrahimovic i zdecydowanie oddalił zagrożenie. W drugiej połowie obronił również potężne uderzenie Szweda z rzutu wolnego tuz zza skraju pola karnego oraz niewygodny strzał Mkhitariana. Wielka szkoda, że nie dał rady wyciągnąć także nietuzinkowego strzału głową Ibrahimovicia, który ostatecznie dał Manchesterowi wyrównanie, ale nie sposób winić go za tę sytuację. Mignolet rozegrał najlepsze spotkanie od niepamiętnych czasów i dowiódł, że Klopp podjął znakomitą decyzję zastępując nim Kariusa.

James Milner – 7 – Jak zwykle stanął na wysokości zadania pewnie wykorzystując jedenastkę, którą sędzia podyktował za zagranie ręką Pogby w polu karnym i zapewnił Liverpoolowi prowadzenie w pierwszej połowie. Grał nieco głębiej niż zwykle, przez co mniej angażował się w ofensywę. Gracze United parę razy sprawili mu nieco kłopotów, ale zawsze wychodził z opresji obronną ręką. Jego najważniejszą interwencją było ofiarne zablokowanie strzał Mkhitariana, który urwał się obrońcom i wyszedł na bardzo niebezpieczną pozycję.

Dejan Lovren – 6,5 – Chorwat znów pokazał się, jako człowiek o dwóch twarzach – z jednej strony solidnie bronił dostępu do bramki Mignoleta oraz powstrzymywał rosłego Ibrahimovicia, z drugiej strony jego niepewne i nieprzemyślane podania tworzyły niepotrzebne zagrożenie. Jedno z nich skierowane do Mignoleta niemal nie trafiło pod pędzącego na bramkę Zlatana, na szczęście golkiper Liverpoolu zainterweniował na czas.

Ragnar Klavan – 6 – Dobrze wykorzystywał swoją siłę fizyczną, ale niestety nie wypadł przekonująco jako obrońca. W jego grę wkradło się dużo nerwowości, kilka razy nie najlepiej ustawiał się względem rywali lub po prostu nie nadążał za akcjami – winę za to zdaje się ponosić jego mała zwinność. Nieco brakuje mu pewności siebie, którą imponował w swoich pierwszych meczach w barwach Liverpoolu.

Trent Alexander-Arnold – 6 – Nastoletni debiutant zaczął swoją karierę w Premier League od meczu najwyższego kalibru: derbów z Manchesterem United. Przez pierwszą połowę było widać u niego ogromną tremę, na szczęście jego zagubienie ustępowało w miarę krzepnięcia na boisku. Brak doświadczenia wyraźnie doskwierał Alexander-Arnoldowi, był szczególnie widoczny zwłaszcza w pojedynkach z szybkim i dobrym technicznie Martialem, który ciągle przyprawiał go o ból głowy, a momentami wręcz ośmieszał. W drugiej połowie zaprezentował się nieco lepiej, posyłał nawet w pole karne rywala niezłe dośrodkowania. Miejmy nadzieję, że Trent wyciągnie z tego meczu sporo nauki na przyszłość – bez tego nieprędko znajdzie się ponownie w pierwszym składzie.

Jordan Henderson – 7 – Powracający po długo wyczekiwanym czasie po kontuzji kapitan nie zawiódł. Znakomicie spełniał wytyczne Kloppa, pokrywając swoim pressingiem niemal całe boisko i wybijając z rytmu goniących wynik rywali. Henderson wykonał mnóstwo ważnej pracy w defensywie i włożył wysiłku w walkę o środek pola, a w ofensywie nadawał akcjom Liverpoolu płynności. The Reds są o wiele lepszym zespołem z Jordanem w składzie.

Emre Can – 7 – Był nieco wolniejszy od Hendersona, ale wykonał nie mniej ważną robotę w pressingu. Grał z ogromnym zaangażowaniem, dobrze wykorzystując swoje warunki fizyczne do odbiorów i przepychania przeciwników, niestety w ofensywie zdarzało mu się wybierał niekorzystne warianty rozegrania. Na plus musimy zaliczyć mu dobre dośrodkowania w pole karne United.

Georginio Wijnaldum – 6,5 – Z pewnością był ważnym ogniwem środka pola łącząc ofensywne akcje i pomagając w obronie, ale znów zawiódł w momencie próby marnując dwie doskonałe okazje na zdobycie bramki. Nie zapewnił też odpowiedniej jakości w pobliżu pola karnego rywala często nie dostrzegając lepiej ustawionych kolegów. nie odważał się też na nieszablonowe podania, którymi mogłby otworzyć obronę przeciwnika.

Adam Lallana – 6 – Cichy występ Lallany, można było odnieść wrażenie, że ogromne tempo spotkania po prostu go przytłoczyło. Wprawdzie dobrze odnajdywał się w grze kombinacyjnej i wykorzystywał swoją ponadprzeciętną technikę, ale niestety w żadnym stopniu nie pomogło to The Reds w odniesieniu sukcesu. Anglik wyraźnie przygasł w porównaniu do pierwszej części sezonu, widać to zwłaszcza po jego przygotowaniu fizycznym.

Divock Origi – 5,5 – Belg frustrował obrońców United swoim szybkim wychodzeniem na dogodne pozycje, ale niestety okazał się bezużyteczny z piłką przy nodze. Kompletnie brakowało mu pomysłu na zagrożenie bramce gospodarzy, jego zwłoka w sytuacji, kiedy obrona zespołu z Manchesteru została efektownie rozmontowana przez kombinacyjną akcję The Reds zepsuła ciekawie zapowiadającą się akcję. Origi musi sporo popracować nad podejmowaniem decyzji, bez tego nigdy nie wejdzie na najwyższy poziom, nawet przy jego wyjątkowym talencie. W 61. minucie zastąpił go Philippe Coutinho.

Roberto Firmino – 6,5 – Ciągle uprzykrzał życie defensywie Czerwonych Diabłów, nieraz wracając nawet głęboko do linii obrony, ale jeśli chodzi o nadawanie tempa ofensywie podejmował nie najlepsze decyzje. Można było odnieść wrażenie, że lepiej odnajdywał się w destrukcji niż w ataku. Mimo świetnej techniki Brazylijczyk nie zabłysnął niczym magicznym, trzeba jednak przyznać, że dobrze radził sobie przy kontrach. Podczas jednej z nich w końcówce meczu został upomniany żółtą kartką za przewrócenie trzymającego go za koszulkę Herrerę.

REZERWOWY:

Philippe Coutinho – 7 - Wszedł za Divocka Origiego w 61. minucie i z miejsca poprawił grę Liverpoolu, nadając jej większej płynności i jakości. Wprawdzie nie mógł się powstrzymać od prób strzałów z dystansu, które ostatecznie nie zagroziły bramce De Gei, ale zaprezentował się bardzo obiecująco. To jego pierwszy mecz po długim rozbracie z piłką, miejmy nadzieję, że będzie zapowiedzią powrotu Brazylijczyka do najwyższej formy – Liverpool bardzo go potrzebuje.



Autor: PiotrekB
Data publikacji: 16.01.2017 (zmod. 02.07.2020)