LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1030

Piłkarz

Artykuł z cyklu Bob Paisley


Bishop Auckland

Talent szkolnego piłkarza, Boba Paisley'a, był aprobowany w hrabstwie Durham. Jego umiejętności jako piętnastoletniego zawodnika Hetton Juniors zainteresowały skautów także z dalszych zakątków. Niestety dla Boba, jego marzenia o grze w Sunderlandzie zostały sponiewierane, gdy ten klub uznał go zbyt małym. Z tego samego powodu nie chciały go także Wolverhampton oraz Tottenham i wyglądało na to, że jego futbolowe ambicje się nie zrealizują.

Natomiast Bishop Auckland zostało ratunkiem Boba, gdy ściągnął go przed rozpoczęciem sezonu 1937/38. Płacono mu tam godziwą sumę trzech szylingów i sześciu pensów za mecz (17,5 pensa w przeliczeniu na dzisiejszą walutę). Bishop był jednym z najlepszych niezrzeszonych w żadnej lidze klubów, a swoich piłkarzy na mecze wozili luksusowymi prywatnymi samochodami. W dniach meczowych w Hetton tworzyło się małe więzienie, ponieważ Bob na każde spotkanie był transportowany wypożyczonym Rolls-Roycem.

W nieprawdopodobnej potrójnej koronie w 1938/39 Bishop Auckland zawarło swoje dziesiąte amatorskie mistrzostwo. Dodatkowo pobili nieligowy rekord, a ponowne zainteresowanie Bobem wzbudził Sunderland. Jednak na scenie był już także Liverpool i nieufny Sunderlandowi Bob obiecał menedżerowi LFC, George'owi Kayowi, że pod koniec sezonu przejdzie do jego zespołu.

Zanim Bob mógł podpisać umowę z the Reds, musiał uczestniczyć w niesamowitym ciągu, w którym Bishop Auckland zagrało trzynaście meczów w czternaście dni.

Drugie z trzech trofeów w tym sezonie to FA Amateur Cup, w którego finale rozbili Willington 3-0 (po dogrywce) na Roker Park. To właśnie po tym meczu Bob podpisał kontrakt z Liverpoolem. Za umowę otrzymał 25 funtów, a tygodniowo zarabiał: w trakcie sezonu 8 funtów, a latem 6.

Bishop miał jeszcze jeden finał pucharowy do rozegrania. 6 maja 1939 pokonali South Shields na Roker Park, przez co wygrali Durham Challenge Cup i skompletowali potrójną koronę. Zaledwie dwa dni później Bob Paisley wysiadał na stacji kolejowej Exchange Street w Liverpoolu i rozpoczął związek, który trwał prawie pół wieku.

Liverpool

Bob Paisley ostatecznie pojawił się na Anfield 8 maja 1939 roku i rozpoczął życie profesjonalnego piłkarza. Po ciężkich letnich przygotowaniach, rozegrał jedynie dwa mecze w rezerwach na starcie sezonu 1939/40, po czym wybuchła II wojna światowa i zmieniła wszystko.

Jeszcze zanim wybuchła wojna, Paisley miał czas, by jego zaimponowanie kapitanem zespołu z Anfield trwało. Matt Busby służył mnóstwem wskazówek oraz zachętą dla młodego Boba. "On był człowiekiem, na którego się patrzało i już miało się do niego respekt. On grał w prawdziwą piłkę, tacy jak on nie byli wyłącznie związani taktyką, co było dla mnie wartościową lekcją" powiedział później Bob.

Bob, zanim został wysłany za granicę, na wojnę, w 1941 roku, wystąpił w barwach the Reds trzydzieści trzy razy i strzelił dziesięć goli, a swoją karierę w Liverpoolu kontynuował od sezonu 1945/46, gdy liga została podzielona na Północną i Południową Dywizję. W kolejnej edycji rozgrywek wszystko wróciło już do normy.

31 sierpnia 1946 roku zespół, który szczycił się Jackie Balmerem oraz wielkim Billym Liddellem, Liverpool ostatecznie rozpoczął nową, powojenną erę. Paisley opuścił dwa pierwsze mecze, ale zaliczył ligowy debiut w pełnym wymiarze czasowym w trzecim spotkaniu sezonu, przeciwko Chelsea na Anfield, 7 września.

Dramatycznego popołudnia, przy obecności 54.000 widzów, Liverpool z pomocą Paisley'a pokonał stołeczny zespół 7-4. Po dwie bramki zdobyli Liddell, Willie Fagan i Bill Jones, a jedną dołożył Balmer. Jeśli to nie był dość dramatyczny start dla faceta z Durham, więcej nadchodziło.

Cztery dni po festynie bramkowym z Chelsea, Reds przegrali 0-5 z Manchesterem United Matta Busby'ego. Po tej porażce menedżer Kay zdecydował się na zakup Alberta Stubbinsa z Newcastle United, za 12.000 funtów - klubowy rekord co do sumy transferu.

Ściągnięcie Stubbinsa było świetnym posunięciem, gdyż strzelił on już w swoim debiucie przeciwko Boltonowi i natychmiast zjednał sobie fanów. Kontynuował strzelanie bramek i Liverpool ostatecznie kroczył ku tytułowi mistrzowskiemu. Zima 1946 roku była tak surowa, że mnóstwo zaległych meczów przedłużyło sezon głębiej w lato. Ostatnie terminowe spotkanie Livepoolu, wygrana 2-0 z Wolverhampton na Molineux, miało miejsce 31 maja, po czym musieli czekać dwa tygodnie, które przeciągały się w nieskończoność, na Stoke City, jedyną możliwą przeszkodę na drodze do tytułu. Stoke grało z Sheffield United na United's Bramall Lane. Na szczęście ci drudzy wygrali 2-1 i Nasi mogli cieszyć się z faktu, że pierwsze normalne powojenne rozgrywki zostały przez nich wygrane.

Paisley rozegrał 33 z 42 ligowych spotkań w tamtym sezonie i szybko ustabilizował swoją pozycję na lewej obronie, jako podstawowy zawodnik zespołu. Zaskarbił sobie poważanie kolegów z zespołu dzięki swojej ciężkiej pracy, uporowi oraz umiejętności właściwej analizy spotkań w szatni, po ich zakończeniu. Zwięźle, Bob stawał się świadomy taktycznych tajników menedżera, George'a Kaya, który odmówił sztywnego wiązania piłkarzy na jakiejś szczególnej pozycji.

Sukces w sezonie 1946/47 był jedynym Liverpoolu w tamtym czasie, kolejne sezony były zawodem dla klubu. Słaby start w rozgrywkach 1947/48, połączony z tragiczną serią po Nowym Roku, spowodował, że LFC zakończyło sezon jedynie w środku tabeli. W jednym punkcie, we wczesnym marcu, nieprawdopodobne widmo spadku zawisło nad Anfield. Paisley, w tym momencie pewny swego miejsca w zespole, zagrał 37 razy i strzelił tylko jednego gola. O ironio! Padł on w ostatnim meczu sezonu, przeciwko Wolverhampton.

Sezon 1948/49 był podobny, Liverpool zakończył go na 12 miejscu. Przez wiele spotkań musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Stubbinsa i bardzo polegali na Balmerze oraz Liddellu. Jednak w grudniu 1949 roku sytuacja była zupełnie inna, Liverpool zauważalnie mierzył w nowe trofea, gdyż w pierwszych 19 spotkaniach sezonu 1949/50 pozostawał niepokonany. Był to nowy rekord angielskiej piłki (pobiło go Leeds w rozgrywkach 1973/74). Niestety, po pierwszym przegranym meczu, przeciwko Huddersfield, 10 grudnia, koła poczęły się zacierać i ligowe starania oraz siły skoncentrowano teraz na FA Cup.

Liverpool do tego czasu nigdy nie wygrał tego trofeum mimo, iż oczekiwania zaczęły zawierać możliwość przełamania tego fatum w roku 1950. Liverpool zawędrował do półfinału, po tym, jak odprawił z kwitkiem Blackpool w ćwierćfinale rozegranym na Anfield. Sąsiedzi z Evertonu mieli z kolei za ćwierćfinałowych rywali oprócz jedenastu piłkarzy, 73.000 ludzi na Maine Road, stadionie Manchesteru City, a jednak dał radę. Liverpool zwyciężył przeciwnika zza miedzy 2-0, a Paisley strzelił pierwszego gola, w 29 minucie. Billy Liddell dodał drugiego w drugiej części gry i the Reds mogli świętować pierwszy awans do finału jakiegokolwiek pucharu od 1914 roku.

Zdumiewająco, Bob został pominięty przy ustalaniu składu, który 29 kwietnia 1950r. zmierzył się na Wembley z Arsenalem. W meczach poprzedzających finał był nieobecny z powodu kontuzji, lecz kilka dni przed nim zadeklarował, że jest w pełnej sprawności fizycznej. Decyzja o pominięciu Paiseya została podjęta przez zarząd, który to w tych dniach ustalał skład. Bob był tak zawiedziony, że poważnie rozważał opuszczenie klubu latem. Arsenal, wspaniale prowadzony przez weterana, Joe Mercera, pokonał Naszych 2-0 i przełożył ich marzenia o wygraniu FA Cup o kolejny rok...

Piłka nożna, jak ktoś kiedyś powiedział, jest śmieszną starą grą. Po okropnym zawodzie, jakim było nie wystawienie na Wembley, tylko kilka miesięcy później, Bob rozegrał 41 z 42 ligowych spotkań w sezonie 1950/51 i został kapitanem zespołu, lecz Liverpool został teraz nieodwracalnie ustawiony na równi pochyłej.

George Kay zrezygnował z posady menedżera w lutym 1951 roku z powodu problemów zdrowotnych i został zastąpiony przez Dona Welsha, jednak upadek nadal nabierał tempa. W kolejnych trzech sezonach Liverpool finiszował odpowiednio na 9, 11 oraz 17 miejscu.

Spadek do Division II został uniknięty w ostatni dzień sezonu 1952/53, gdy the Reds pokonali 2-0 Chelsea przed 47 tysiącami na Anfield.

Jednak pod koniec sezonu 1953/54 Liverpool nieuchronnie spadł do drugiej ligi po finiszowaniu na dole tabeli, ze zdobytymi jedynie 28 punktami. Niesamowicie jednak w jakiś sposób strzelili 68 ligowych bramek, więcej niż Cardiff, dziesiąte na mecie rozgrywek. Niestety każdy kij ma dwa końce, po stronie "-" w rubryce bramkowej widniała liczba 97, największa we wszystkich czterech ligach.

Żeby było jeszcze gorzej, Everton awansował z drugiej ligi i efektywnie zastąpili w najwyższej klasie rozgrywkowej swoich upadłych sąsiadów. Nie było wtedy łatwo być Liverpoolczykiem. Trzydziestopięcioletni Bob Paisley zakończył karierę, jednak po wielu namowach powrócił do swojego leżącego na bruku przyjaciela.

W jednej z tych decyzji, które wyglądają z pozoru zwyczajnie, zarząd klubu z Anfield zaoferował nowoemerytowanemu Bobowi pracę zakulisowego pracownika. Przez lata zaimponował wszystkim swoją myślą analityczną, a teraz podjął się korespondencyjnego kursu fizjoterapii. Został wybrany nowym trenerem rezerw. To był początek nowej ery dla Liverpoolu.

Statystyki:
  • Liga: 253 mecze, 10 goli
  • FA Cup: 25 meczów, 3 gole
  • Razem: 278 meczów, 13 goli

Sukcesy

Bishop Auckland
  • Durham Challenge Cup - 1938/39
  • Amatorskie mistrzostwo kraju - 1938/39
  • FA Amateur Cup - 1938/39
Liverpool
  • Mistrzostwo Anglii - 1946/47


Data publikacji: 20.10.2009 (zmod. 02.07.2020)