Piąty zlot (2009)
Artykuł z cyklu Zloty Fanów
Dwukrotnie Ostrowo, Grotniki, Sulejów...
...Przyszedł czas na jubileuszowy, 5 już zlot fanów Liverpool FC pod patronatem LFC.pl...
13 sierpnia 2009r - ten dzień w kalendarzu Naszej Czerwonej Rodziny był najbardziej oczekiwanym dniem w roku! Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po wyprawie na Wiedeń a tu proszę...ponowne spotkanie z najlepsza ekipa pod słońcem.
Kto zabierze piłkę? Kto weźmie pompkę czy też jak dostać się do Serpelic? Pytań na forum nie było końca. Życzliwa atmosfera tego miejsca potwierdzała fakt, ze jesteśmy bardzo zorganizowaną ekipą. Wszystko ustalone, wiadomo co kto ma zabrać, kto z kim jedzie...
Wreszcie
Tak długo oczekiwany dzień nastał. Od rana żyłem zlotem, nie mogłem doczekać się spotkania z Czerwonymi Braćmi i Siostrami . Choć od poprzedniego minął niespełna miesiąc to tęsknota za wszystkimi ludźmi była ogromna. Wyruszyłem z Olsztyna, po drodze zgarnąłem 007 i Pićka. Jak tylko ujrzałem ich w umówionym miejscu, uśmiech natychmiast pojawił się na mojej twarzy. Podroż minęła bezproblemowo – śpiewom nie było końca.
W końcu stało się, dojechaliśmy do Serpelic. Ośrodek o uroczej nazwie ‘Partner’ był już cały czerwony, dojechali bowiem wszyscy. Powitani zostaliśmy w niezwykle rodzinny sposób. Uścisków, buziaczek i piąteczek nie było końca. Bezcennym było spotkać ludzi, których poznałem wcześniej a także ujrzeć nowe nieznane twarze. Niezwykle szybko dołączyliśmy do całej biesiady. Oprowadzeni po ośrodku przez Aira byliśmy pod olbrzymim wrażeniem.
Wieczorem przyszedł czas na uroczyste otwarcie zlotu a także chrzest pierwszoroczniaków!
Najedzeni w dobrych nastrojach udaliśmy się więc do świetlicy. Po oficjalnym przemówieniu redaktora naczelnego LFC.pl, przyszedł czas na ‘zaprzysiężenie’ pierwszoroczniaków.
Organizatorzy wpadli na wspaniały pomysł, jakim było karaoke. Zestresowana ekipa "nowych twarzy" wyczekiwała aż z ust Air'a padnie ich imię. W większości polskie przeboje śpiewane przez bardziej i mniej utalentowanych zlotowiczów rozbawiły całą salę! Zabawa była wspaniała i każdy mógł się czuć naprawdę znakomicie.
Czwartkowy raczej spokojny wieczór, wspólne rozmowy przy najznakomitszych trunkach utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że Liverpool ma najlepszych fanów na świecie. Werandy naszych domostw pozmieniały się w magiczne miejsca wspólnych śpiewów znanych i lubianych przebojów.
Zmęczona trudami podróży większość ekipy postanowiła prędzej położyć się spać, zaszła bowiem drobna zmiana w planach i mecz Redakcji LFC.pl z Resztą Świata miał się odbyć w piątkowe popołudnie a nie sobotnie, jak uprzednio zaplanowano.
Na ostatnich zlotach regularnie wygrywał zespół redakcyjny, rywale pałali żądzą rewanżu, by wreszcie przełamać hegemonię tworzących serwis…
Piątek – historyczny dzień
Pomimo ciężkiej nocy, bólu głowy i gardeł już od 7 rano w piękny słoneczny piątek, ośrodek ‘Partner’ powrócił do życia. Pierwsze osoby powychodziły ze swoich domków, by wspólnie cieszyć się kolejnym liverpoolskim dniem. Kawa, herbata i ciepły posiłek to było to, czego naprawdę potrzebowaliśmy, by naładować akumulatory.
W pełni sił zaczęliśmy sobie kopać piłkę. Duża część z nas nie miała jej przy nodze od dłuższego czasu, ale jak mawiają, trening czyni mistrza. Oczy Masakry i Belaizy śledziły zmagania drużyny Reszty Świata, z której trzeba było wyłonić wyjściową jedenastkę i jak się później okazało, dość dobrze dysponowaną ławkę rezerwowych. Prawdą jest, że zespół, który przyszło mi reprezentować, mógł wystawić 3 drużyny, gdyż ludzi chętnych do grania było naprawdę multum.
Ekipa redakcji także nie marnowała czasu i przygotowywała się do tego arcyważnego meczu na szczycie.
Mecz zbliżał się wielkimi krokami, zaczęliśmy się przebierać, przygotowywać i pomalutku zbierać do podróży. Przed wyjazdem zrobiliśmy sobie pamiątkowe grupowe zdjęcie przy wywieszonych na płoci zlotowych flagach. Trzeba przyznać, że z roku na rok ‘oflagowanie’ LFC.pl robi coraz większe wrażenie. Strach pomyśleć, co będzie za 10 lat!
Na obiekt, na którym miało się odbyć sportowe wydarzenie zlotu wybraliśmy się samochodami. Tylu kombinacji alpejskich nie było mi dane zobaczyć od dawna. Po 3 osoby w bagażniku, kilka na tylnej kanapie, po prostu sceny dantejskie! Całą gromadą dotarliśmy na ‘Estadio Koniczyno’. Boisko wydawało się naprawdę OK., dwie bramki i tyle. Ktoś mądry zauważył, że nie ma namalowanych linii, ale szybko wpadliśmy na genialny pomysł – nasze obuwie wyznaczało granice boiska.
Redakcja - Reszta Świata (piąty zlot)
Po 12 miesiącach nerwowego oczekiwania w końcu nadeszła ta chwila! Na boisku w Konstantynowie pojawiły się na rozgrzewce drużyny Redakcji LFC.pl i Reszty Świata, by następnie zmierzyć się w tradycyjnym zlotowym pojedynku.
Zmęczeni i wypompowani z sił zjawiliśmy się ponownie w ośrodku. Po doprowadzeniu do stanu używalności udaliśmy się na grilla. Trzeba przyznać, że władze ‘Partnera’ spisały się na medal serwując Nam 2 razy z rzędu kapitalne kolacje w postaci kiełbasek, karkówki i wyśmienitych sałatek i surówek. Myślę, że nikt nie wychodzi stamtąd głodny. Później przyszedł czas na kolejne huczne biesiady, bawiliśmy się zarówno przy ognisku, jak i w świetlicy czy w domkach. Znów werandy robiły się czerwone, tutaj ‘Taniec z Gwiazdami’ a tam ‘Jak oni śpiewają’. Niewątpliwie musiało Nas być słychać nawet nad rzeką, a był do niej ładny kawałek z ośrodka.
Sobota
Tego dnia od samego rana nastąpiła słynna operacja pod kryptonimem ‘Git czereśnia’. Cytat w sklepie ‘Poproszę to winko, które tak tu wszyscy piją’, zostanie jednym z historycznych dla LFC.pl.
W międzyczasie przy okazji odpustu w Serpelicach blisko Naszego ośrodka było wiele straganów z przeróżnym asortymentem. Nas zainteresowały przede wszystkim … pistolety i karabiny na kulki. Zabawa dzięki temu i salwy śmiechu były nieodzowne.
Wreszcie przyszedł czas na obiad, na który ledwo zdążyłem z kilkoma osobami. Później nastąpiła uroczysta gala wręczenie złotego buta, dla najlepszego zawodnika piątkowego meczu. Kolega Wieviór w towarzystwie Joanny i Belaizy z ogromną powagą rozpoczął uroczystość. Najpierw oklaski dla najbardziej wyróżniających się piłkarzy obydwu zespołów a potem zapadła cisza, błyski aparatów i czas na Marka ‘lfc’! Gromkie brawa, Nasz kolega wstaje, dziękuje i odbiera swoją zasłużoną nagrodę.
Później przyszedł czas na turniej w siatkówkę, w którym uczestniczyło 5 zespołów po 4 osoby, w każdym z nich po jednej kobiecie. Turniej stał na całkiem wysokim poziomie, wszyscy podeszli do niego z ogromną ambicją, o czym świadczyć może chociażby kontuzja kostki Angeli.
W finale zespół ‘Dzikich Kotów’ w składzie: Magda, Across, Air, 007 pokonał 2-1 rywali w składzie Pelcu, Wieviór, lfc i Kaminho (Angela, która była w ich składzie, nabawiła się kontuzji w poprzednim meczu). Grało się do 2 wygranych setów, do 15 punktów w każdym.
Z każdą godziną smutek ogarniał mnie coraz bardziej i sądze, że nie tylko mnie. Mieliśmy świadomość, że jutro o tej porze, czyli około 17-18, spora część ekipy będzie w drodze do domu, bądź już na miejscu. Chciałem spędzić tego dnia z Wami jak najwięcej czasu do późnych godzin i myślę, że się udało.
Tym razem główna impreza odbywała się przy ognisku, gdzie na przyrządzonych przez siebie kijkach smażyliśmy kiełbaski. Kolejny raz Czerwoni nie zawiedli, wspólne chóralne śpiewy, tańce wokół ogniska, pamiątkowe fotografie, zupełnie jakbyśmy mieli zatrzymać czas, lecz to Nam się nie udało.
Czas leciał, koło godziny 4 czas było położyć się spać, przed 500-kilometrową podróżą, która czekała mnie i mych współtowarzyszy za kilka godzin.
Czas pożegnań
Wreszcie nadszedł ten bardzo trudny dzień, kolega 007 próbował Nam wszystkim poprawić nastrój puszczając swoje hity z satelity, ale jakoś nie przyniosło to pożądanego efektu. Szybka kawał, małe śniadanie i niestety … tour po domkach, uściski, przytulani, buziaki i znów piąteczki, tym razem ze łzami w oczach.
Strasznie smutny był ten moment rozstania, gdyż świadomość, że z wieloma osobami spotkam się dopiero na VI zlocie jest przytłaczająca i to chyba najbardziej spotęgowało mój smutek. Wyjeżdżaliśmy z ośrodka naprawdę w kiepskich nastrojach, spoglądając za siebie, by zachować ostatni obraz Zlotowego Cudu w Naszych głowach.
Część zlotowiczów była w o tyle lepszej sytuacji, że czekał ich jeszcze jeden extra bonusowy dzień w Warszawie przy okazji mecz z Tottenhamem połączony ze zwiedzaniem stolicy.
Po tym zlocie wiem, że byłbym w stanie przejechać całą Polskę 3 razy, żeby się z Wami spotkać, co by móc znów wszystkich zobaczyć, powspominać, pośpiewać, pożartować. Chociaż od zlotu minęło już parę ładnych dni, ja nadal żyję tymi wydarzeniami, które na długo pozostaną w mej głowie. Wiele zabawnych sytuacji, niesamowity żart, poczucie humoru zlotowiczów to istny magnez, który na pewno sprawi, że będę dążył do spotkania z całą ferajną przy najbliższej okazji.
Po tym zlocie w pełni zrozumiałem co znaczą słowa Naszego hymnu ‘YNWA’. Dzięki Wam wszystkim utwierdziłem się w przekonaniu, że Liverpool na zdecydowanie najlepszych kibiców na planecie. Ociekamy zajebistością! Dziękuję!
Błażej
Lista zlotowiczów
1. Wieviór
2. Bati91
3. Sensej
4. Majster
5. Nelson
6. Nooldir
7. Wokky
8. Guziec
9. Kazik
10. Juras
11. Ania
12. AirCanada
13. Honia
14. Gin
15. Tedix
16. Witz
17. Ewcia
18. Jamie
19. Agula
20. DWT-Adaś
20. Joasia
21. Kaminho
22. Justyna92
23. Amigos
24. Sochal
25. Owen55
26. Ania
27. Sylwia
28. Szymon
29. Błażej
31. 007
32. Grzegoorz
33. Banan
34. Iwona
35. veV_
36. Magnes
37. Angela
38. Pelcu
39. Mitchell
40. Agnieszka
41. Brewka
42. Magda
43. Kasia
44. GoodShit
45. Majki
46. Dajmon
47. Zimer
48. Paweł
49. Nutty
50. Kaki
51. Lady Milan
52. Masacra
53. Vielinka
54. Piciek
55. BizzyD
56. lfc
57. Skiłi
58. Rogal
59. Basia
60. Kuba
61. Ewelina
62. liverpoolski
63. Ola
64. Daga
65. Belaiza
66. Arek
67. RobertLFC
68. Glapa91
69. Adamus
70. Szmajchel
71. Rychu
72. Pepe
73. AcRoSs
74. Olaf
75. Daniel LFC
76. Julka
77. Ilon
78. Kama
79. Iwan
80. Adamex
81. Bartek
82. Dorota
83. Kevin
84. Karolina
Data publikacji: 31.10.2009 (zmod. 02.07.2020)