Obszerny wywiad z Gerrardem
Artykuł z cyklu Artykuły
Nikt nie wie tak dobrze jak Steven Gerrard co znaczy dla Liverpoolu pierwsze od 30 lat zwycięstwo w lidze. W pewnym momencie cel przerodził się w obsesję i to właśnie wieloletni kapitan the Reds na swoich barkach nosił ciężar historii.
Jego pogoń za świętym Graalem zakończyła się boleśnie, ale ku jego uciesze obecna ekipa stoi na najlepszej drodze do zdobycia trofeum. Podopieczni Jürgena Kloppa pobili wszelkie możliwe rekordy i przed wznowieniem rozgrywek mają 25 punktów przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem City. Posucha wkrótce się zakończy.
- Nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca, ale to jest już chyba nieuniknione - stwierdził Gerrard dla The Athletic.
- Dla mnie jako fana i piłkarza, który wielokrotnie się do tego zbliżał i czuł to pragnienie wśród kibiców, będzie to prawdziwa ulga.
- To powinno być chlebem powszednim dla tego klubu. Dorastałem oglądając te wszystkie wspaniałe zwycięstwa w lidze sam nie będąc w stanie tego dokonać jako piłkarz.
- Teraz jestem kibicem tego klubu i będę nim do grobowej deski. Kiedy w końcu zdobędą to trofeum to osiągnę 100% poziomu szczęścia. Nie mogę się doczekać. Będę wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Podczas obszernego wywiadu dla The Athletic, Steven Gerrard wypowiadał się o swoim podziwie dla Jürgena Kloppa, dla kapitana the Reds Jordana Hendersona, o zarządzaniu klubem przez Fenway Sports Group i o życiu managera Glasgow Rangers w trakcie pandemii koronawirusa.
- Przejdźmy do sedna. Myślę, że Jürgen Klopp jest najlepszym managerem na świecie. Wiem, że jest wielu trenerów osiągających sukcesy. Pep Guardiola jest wyjątkowy, Carlo Ancelotti również, więc Everton na pewno jest szczęśliwy, że go zatrudnili. Mógłbym wymienić jeszcze wiele nazwisk.
- Będąc managerem przez ostatnie dwa lata zdałem sobie sprawę z tego jak trudna i wymagająca jest to praca. Mam mnóstwo szacunku dla Jürgena.
- Sposób w jaki sobie radzi, w jaki zajmuje się swoimi sprawami, jak podchodzi do innych jest na najwyższym poziomie. Ma serce i głowę do tego. Pracuje dla tego klubu, przyszedł i wzniósł go na wyższy poziom.
Gdy Klopp obejmował klub, Liverpool był na 10. miejscu w tabeli Premier League. W swoim pierwszym pełnym sezonie Niemiec przywrócił the Reds miejsce w Lidze Mistrzów, a tendencja zwyżkowa nie zatrzymywała się dzięki odpowiedniej rekrutacji i zarządzaniu ludźmi.
W ubiegłym sezonie zdobyli 97 punktów w lidze lecz mimo to przegrali batalię o 1 punkt z Manchesterem City, jednak porażkę osłodzili sobie wygraną Ligi Mistrzów w ich drugim finale z rzędu.
W tym sezonie the Reds wystartowali kiedy inne drużyny zostały jeszcze w blokach startowych i mają na swoim koncie już 82 punkty na 87 możliwych do zdobycia, ale sezon został przerwany z powodu pandemii koronawirusa. W międzyczasie podopieczni Niemca zdobyli jeszcze Superpuchar UEFA i puchar za Klubowe Mistrzostwa Świata.
Zdaniem Gerrarda zdobycie 19. tytułu mistrzowskiego da Kloppowi miejsce pośród najlepszych managerów w historii klubu. Bill Shankly i Bob Paisley to niekwestionowani mistrzowie, a sir Kenny Dalglish ma na Anfield trybunę nazwaną jego imieniem.
- Znając Jürgena nie będzie chciał być umieszczany w tym gronie. Wiem, że on jest pokorny i pełen szacunku. Kiedy widzisz ogrom pracy jaką wykonał, musisz przyznać, że zasługuje na miejsce wśród tych ikonicznych managerów - dodał Gerrard.
- Musisz wziąć pod uwagę fakt, że kiedy Jürgen objął klub, ten nie znajdował się blisko czołowej pozycji w tabeli. Nie byli nawet w pierwszej czwórce. On przyszedł w trudnym momencie, kilka razy był w europejskich finałach, zdobył 6. Puchar Europy dla klubu i teraz jest na najlepszej drodze do zdobycia pierwszego po 30 latach tytułu ligowego.
- Jürgen Klopp powinien być nagrodzony natychmiast. Czasem zbyt długo czekamy na docenienie zasług niektórych ludzi, czekamy aż staną się starsi. Ale wiem, że właściciele Liverpoolu nie dopuszczą do tego. Kiedy Jürgen wygra ligę powinni od razu zacząć prace nad pomnikiem dla niego.
Trudno o komplementy od większej legendy klubu. Steven Gerrard strzelił 186 goli dla Liverpoolu w 710 spotkaniach rozegranych po całej karierze spędzonej właśnie w Liverpoolu aż do transferu w 2015 roku do LA Galaxy. Wieloletni kapitan the Reds bardzo docenia właścicieli za ich wkład w rozwój klubu.
- Zasługują na szacunek. Kiedy rodzina Moores posiadała klub miał on fantastyczny okres. W pewnym momencie musieli zrezygnować, ponieważ nie widzieli możliwości kontynuacji swojej pracy.
- Potem mieliśmy niespokojne czasy partnerstwa George'a Gilleta i Toma Hicksa. Bardzo wtedy martwiłem się o klub. Teraz jednak mamy FSG i uważam, że to fantastyczni zarządcy dla Liverpoolu.
- Dali managerowi odpowiednie wsparcie i komercyjnie wnieśli klub na wyższy poziom. Liverpool jest teraz maszyną na boisku jak i poza nim. Zazdroszczę piłkarzom, którzy teraz mogą przywdziewać koszulkę the Reds. Chciałbym mieć znów 30 lat, żebym mógł brać w tym czynny udział.
Pogoń za tytułem ligowym the Reds przywołuje na myśl obrazy klęsk sprzed lat. Gerrard był częścią zespołu Brendana Rodgersa w 2014 roku, który potrzebował zaledwie 7 punktów w ostatnich 3 meczach do zdobycia trofeum, ale w meczu z Chelsea kapitan poślizgnął się i napastnik rywali Demba Ba wykorzystał ten moment na zdobycie bramki. Gerrard był także drugi w lidze podczas kampanii 2000/2001 pod wodzą Gerarda Houlliera oraz w 2008/2009 pod wodzą Rafaela Beniteza.
Czy będzie odczuwał to dokuczliwe poczucie "to powinienem być ja" kiedy zobaczy Jordana Hendersona wznoszącego puchar Premier League?
- Nie, ja nie jestem tego typu osobą - stwierdził Gerrard.
- Odkąd skończyłem grę w Liverpoolu zawsze życzyłem tym piłkarzom samych sukcesów.
- Muszę żyć z żalem, który najprawdopodobniej nigdy mnie nie opuści. Trzykrotnie byłem bliski zwycięstwa w lidze i trzykrotnie się nie udało. Ta próba w 2014 roku była najbardziej roztrząsana z powodu tego co stało się w meczu z Chelsea i z tego też powodu tak okrutne to było.
- To jest moja kwestia poradzić sobie z tym małym żalem, a łatwiej jest widząc to co się dzieje po moim odejściu. Oglądałem oba finały Ligi Mistrzów z 2019 i z 2020 roku, jeden jako ekspert i jeden jako kibic.
- W Kijowie byłem zdruzgotany po porażce z Realem Madryt. Jednocześnie w Madrycie czułem się jakbym siedział na szczycie świata, albo jakbym był częścią Madrytu mimo, że siedziałem tylko na trybunach i oglądałem nasze zwycięstwo nad Spurs.
- Kocham ten klub i zawsze on będzie w moim sercu, niezależnie od tego jaką ścieżka trenerska się przede mną otworzy.
Jest jeszcze jeden powód dla którego Gerrard tak chętnie zobaczy czerwone wstążki na trofeum Premier League i jest to tożsamość obecnego kapitana the Reds.
Gerrard był podporą i mentorem dla Jordana Hendersona po jego trudnych początkach w klubie, kiedy w 2011 roku przeniósł się do Liverpoolu z Sunderlandu. Widział jak ciężko Anglik pracował, żeby przekonać do siebie niedowiarków. Wie także, że jego następca daje dobry przykład i pomaga wydobyć z otoczenia to co najlepsze.
- Dzieliłem z nim tę podróż. Pamiętam jak pojawił się nieśmiały chłopak z Sunderlandu. Odbyłem bardzo przyjemną rozmowę z jego rodzicami w loży piłkarzy na Main Stand - wspomina Gerrard.
- Obawiali się, że ich syn jest zbyt młody na przenosiny do tak dużego miasta i tak dużego klubu. Myślę, że ludzie nie mają pojęcia jak trudnym jest to wyzwaniem dla takiego dzieciaka, który całe życie spędził w Sunderlandzie. Potrzebował opieki i wsparcia.
- To zawsze zanosi się na podróż pełną wzlotów i upadków, guzów i siniaków, jak większość karier. Znam Jordana bardzo dobrze i wiem jak wiele włożył w to pracy. Ciężko walczył i pracował, a teraz pomaga innym.
- Wiem więcej niż większość ludzi co będzie znaczyło dla niego i jego rodziny kiedy podniesie to trofeum. Jestem z niego bezinteresownie dumny.
- Nigdy nie miałem wobec niego żadnych wątpliwości. Wielu ludzi nie wie co się dzieje za kulisami. Zasłużył na każdy sukces, który osiągnął. Jestem bardzo szczęśliwy z jego powodu, a także jako fan szczęśliwy z powodu sukcesów drużyny.
To jest dziewiąty i zdecydowanie najlepszy sezon Jordana Hendersona w Liverpoolu. Jego dobre występy w środku pola sprawiły, że jest w gronie faworytów do wygrania nagrody Piłkarza Roku w Anglii.
- Jeśli zostanie Piłkarzem Roku to chyba nikt nie będzie miał o to pretensji. Zasłużył na to bardziej niż pozostali w walce o tytuł piłkarze - stwierdził Gerrard.
- Staram się nie być stronniczy kiedy mówię o takich rzeczach. Kevin de Bruyne miał fantastyczny sezon, tak samo jak Virgil van Dijk, Trent Alexander-Arnold, Jordan właśnie czy Sadio Mané. Czy chciałbym, żeby to Jordan wygrał? Tak.
- Chciałbym też, żeby wygrał nagrodę dziennikarzy. W dzisiejszych czasach i przez to przez co przechodzimy jest prawdziwym ambasadorem futbolu i wzorem do naśladowania. Jest profesjonalistą, pokazuje to w sposób w jaki podchodzi do pracy. Jest konsekwentny i wykazuje zdolności przywódcze.
- Te indywidualne nagrody moim zdaniem powinny dotyczyć czegoś więcej niż tylko umiejętności pokazywanych na boisku. Myślę, że Jordan powinien być brany pod uwagę w obu tych plebiscytach i byłbym bardzo zadowolony, gdyby wygrał oba.
Kiedy w marcu sezon został przerwany niejasna stała się przyszłość obecnej kampanii. Liverpool nie mógł być jeszcze pewny trofeum. Niektóre kluby twierdziły, że sezon należy uznać za nieważny.
Inni uważają, że trzymiesięczna przerwa i plany wznowienia rozgrywek za zamkniętymi drzwiami z większą ilością zmian narusza integralność rozgrywek. Steven Gerrard twierdzi, że takie rozmowy nie powinny umniejszać zasług ekipy Jürgena Kloppa.
- Nie wierzę w anulowanie rozgrywek jakby się nie odbyły. Kiedy masz rozegrane ponad 3/4 sezonu to nie byłoby uczciwe wobec żadnej z drużyn - stwierdził Gerrard.
- To była wyjątkowa sytuacja, której nie dało się kontrolować. Podziwiam Premier League za sposób w jaki podeszli do tematu i piłkarzy za to jak sobie potrafili poradzić z tą sytuacją.
- Najważniejsze jest to, że Liverpool zdobędzie upragniony tytuł po 30 latach. Tak będzie napisane w podręcznikach do historii.
- Za parę lat ludzie zaczną wyciągać argumenty, że ten tytuł przyszedł w roku koronawirusa. Ale kto był najlepszym zespołem po 38 meczach? Spójrz na punkty. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie odebrać to Liverpoolowi.
Gerrard najlepsze triumfy w swojej karierze święcił przy dźwiękach rzeszy fanów w Stambule, Dortmundzie, Cardiff i na Wembley. Anglik wie, że gorzką pigułką dla ekipy Kloppa będzie świętowanie tytułu przy pustych trybunach.
- To ma znaczenie, że nie będzie kibiców na stadionie. To musi mieć znaczenie, ponieważ zawsze byli wspaniali i odegrali swoją rolę w tym sukcesie - stwierdził Gerrard.
- Kiedy myślę o Madrycie to myślę o tej wrzawie wśród kibiców wokół mnie.
- Byłem z Kennym Dalglishem w loży, a kiedy rozejrzałem się po trybunach ujrzałem morze czerwieni. Niemal 3/4 stadionu wypełnione było kibicami Liverpoolu.
- Takie świętowanie bez kibiców będzie nieszczęśliwe i frustrujące. Na szczęście Jürgen już zapowiedział, że w odpowiednim czasie będzie objazd autokarem po mieście.
- Jako fan chcesz to zobaczyć. Chcesz widzieć jak ciężka praca i wszystkie poświęcenia piłkarzy i sztabu są nagradzane.
Liverpool Football College we współpracy ze Stevenem Gerrardem pomogło zmienić na lepsze życie setek młodych osób z Merseyside, między innymi tych, którzy zostali zwolnieni przez akademie klubów Premier League. Prowadzone są kursy kwalifikacyjne dla osób w wieku 16-19 lat z doświadczonymi trenerami.
Jest to pierwsza tego typu uczelnia w mieście, która została otwarta w 2011 roku. Rozwijała się pod okiem trenerów Dave'a Rowe'a i Davida MacDiarmida, a teraz nawiązała współpracę z LLS, nagradzanym systemem edukacji sportowej w Zjednoczonym Krolestwie.
- Zaangażowałem się w ten projekt, ponieważ jako młody chłopiec wychowywałem się na osiedlu komunalnym. Miałem marzenie, żeby zostać piłkarzem Liverpoolu. Gdyby mi się to nie udało to właśnie takiej pomocy jak Liverpool Football College szukałbym dla siebie, żeby poprawić swoje wykształcenie - powiedział Gerrard.
- Dave'a Rowe'a poznałem ponad 10 lat temu. Wtedy też powiedział mi o tym pomyśle i zapytał o zdanie. Ryzykował wszystkim dla tego pomysłu. Powiedziałem mu, żeby uwierzył w siebie i zorganizował to.
- Z biegiem lat projekt bardzo się rozrósł. Włożyli w to wiele czasu i wysiłku. Teraz zbierają zasłużone laury. Czas na to był odpowiedni. Miasto, lokalne społeczności i dzieci tego potrzebują.
Współpraca z LLS pozwoli na ekspancję uczelni na terenie Wielkiej Brytanii i później na całym świecie. Korzystać z niej mają tysiące młodych ludzi. Od września 2020 roku w uczelniach wyższych w Anglii, Walii i Szkocji w ofercie będzie dwuletni kurs pomagający nastolatkom w karierze sportowej.
Liverpool Football College posiada już konsultanta piłkarskiego, który pomaga zapewnić stypendia dla studentów w Stanach Zjednoczonych. Połączenie z LLS zapewni też połączenia z Katarem i Sri Lanką.
- To dla nas ogromna sprawa. LLS ma olbrzymi zasięg i łączenie sił ma sens - przyznał Gerrard.
- Obie organizacje mają doświadczony personel, na współpracy skorzystają obie co będzie z jeszcze większym pożytkiem dla dzieci. Po to to wszystko robimy.
- Jesteśmy po to, żeby pomagać tym dzieciom i je kształtować. Chcemy, żeby mogli zapewnić sobie lepszą przyszłość. Ważne jest, żebyśmy czynili kolejne kroki, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Naszym marzeniem jest rozwój. To niesamowite, że jesteśmy w stanie pomagać dzieciom zarówno lokalnie jak i na całym świecie, pomagać im w tworzeniu fantastycznych karier i lepszego życia.
Po 4 miesiącach Steven Gerrard powróci ze swoją ekipą Glasgow Rangers do treningów przed sezonem 2020/2021 w Szkocji. Jego celem będzie zdobycie pierwszego tytułu ligowego dla tego klubu od 2011 roku. Głód wyzwania jest jeszcze większy niż zazwyczaj. Izolacja z powodu pandemii koronawirusa umożliwiła mu spędzenie czasu ze swoją żoną i czwórką dzieci w swoim domu w Formby.
- Fantastycznie było spędzić więcej czasu z dziećmi - przyznał Gerrard.
- Przez moją karierę w Liverpoolu, potem wyjazd do Los Angeles i od razu rozpoczęcie kariery trenerskiej, pierwszy raz miałem możliwość spędzić 3 miesiące w jednym domu z moją rodziną. To jest naprawdę przerażające. Z tej perspektywy bardzo mi się podobało spędzenie czasu z dziećmi. Robiłem rzeczy, na które zazwyczaj nie miałem czasu.
- Z punktu widzenia managera to było trudne. Brakowało mi graczy, personelu, pracy i normalnej rutyny. Rozmawiając z innymi managerami, mam wrażenie, że wszyscy czuliśmy to samo. Nigdy nie przyniosłem pracy do domu i nie pracowałem zdalnie. Jestem osobą, która lubi być na boisku i lubi być z innymi ludźmi. Dlatego postanowiłem jak najlepiej wykorzystać obecną sytuację - zakończył Gerrard.
Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 16.06.2020 (zmod. 02.07.2020)