Jovanović o tym czemu mu nie wyszło, Royu i Realu
Artykuł z cyklu Artykuły
Minęła dekada, odkąd Milan Jovanović pojawił się na murawie Anfield, by zaprezentować się dziennikarzom w Liverpoolu. Trzymał w rękach szalik, a razem z nim do zdjęć pozowali zakontraktowani Joe Cole i Danny Wilson w asyście menadżera - Roya Hodgsona.
Serbski napastnik został sprowadzony do Anglii na zasadzie wolnego transferu ze Standardu Liege. Wcześniej został uznany bohaterem narodowym, kiedy strzelił gola Niemcom na Mundialu w RPA.
Jovanović powiedział przedstawicielom mediów w lipcu 2010 roku, że dołączył do 'jednego z największych klubów na świecie' i będzie dążył do zdobywania trofeów w Liverpoolu. Marzenia, o których mówił wkrótce zamieniły się jednak w koszmar.
Liverpool przechodził prawdziwe tornado na boisku, a także poza nim. Hodgson pociągnął ze sobą klub na jeszcze większą mieliznę, zanim szansę odbudowy otrzymał Kenny Dalglish. Jovanović odegrał marginalną rolę w swoim jedynym sezonie na Anfield.
Zaliczył łącznie 18 występów w czerwonej koszulce, nie zdobył żadnego gola w Premier League i zdecydował się na powrót do Belgii. W Anderlechcie świętował 2 mistrzostwa kraju, po czym w wieku 32 lat w 2013 roku zawiesił buty na kołku.
- Cieszę się, że ktoś w Liverpoolu o mnie pamięta i zdecydował się porozmawiać - powiedział na samym początku wywiadu przeprowadzonego w zachodniej Serbii w przepięknym otoczeniu góry Tara.
- Zdaję sobie sprawę, że moja kariera w Liverpoolu nie była taka, jakiej oczekiwałem. Jestem jednak szczęśliwy, że grałem w tak dużym klubie i dawałem z siebie wszystko, wychodząc na boisko.
- Dziesięć lat! Trochę smutno, że czas tak szybko leci. Minęła dekada od mojego udziału na mundialu i podpisania kontraktu w Anglii. To były 2 najważniejsze momenty mojej kariery. Prawdę powiedziawszy występy w Liverpoolu to był szczyt mojej przygody z futbolem. Przykro mi, że grałem tam krótko i nie odcisnąłem większego piętna na ówczesnej grze the Reds.
- Chciałbym podziękować kibicom, którzy zawsze stanowili dla mnie wsparcie. Pozdrawiam tych wszystkich ludzi, mieszkańców miasta. Chcę im pogratulować ogromnego sukcesu, jaki odnieśli w tym sezonie. Mam nadzieję, że będą w stanie to powtórzyć w kolejnym! Jestem ich fanem i śledzę wszystkie rezultaty Liverpoolu.
Zdjęcie Jovanovicia w obecności Cole, Wilsona i Hodgsona jest często kojarzone z symbolem upadku Liverpoolu. Latem zadłużony klub po odejściu Rafaela Beniteza sprowadził jeszcze Christiana Poulsena i Paula Konchesky'ego.
Jovanović był w lidze belgijskiej uznaną marką. Został wybrany piłkarzem roku w sezonie, po którym przeniósł się do Anglii. Ponadto odrzucił ofertę Realu Madryt rok przed transferem do Liverpoolu.
Pierwszym problemem Milana w Liverpoolu był fakt, iż menadżera odpowiedzialnego za jego transfer nie było już wtedy w klubie. W lutym 2010 roku, Benitez spotkał się z Jovanoviciem i uzgodnił warunki 3-letniego kontraktu, który miał wejść w życie z początkiem lipca.
Mając ograniczony budżet, Benitezowi Serba polecił główny szef scoutingu - Eduardo Macia.
Piłkarzem interesowały się ponadto takie kluby jak Juventus, Milan, czy Valencia.
- W tamtym sezonie dzwonili do mnie przedstawiciele kilku klubów. Podjąłem jednak decyzję po spotkaniu z Rafą w Melwood. Benitez mówił, że ma wobec mnie poważne plany i chce, żebym występował po lewej stronie ataku. Dla mnie to nie był jakiś wielki dylemat, kiedy tam utytułowany trener zamierza sprowadzić cię do klubie o renomie Liverpool. Myślę, że gdyby Rafa został w Anglii dłużej, moja adaptacja trwałaby o wiele krócej i wiele spraw byłoby po prostu o wiele łatwiejszych.
Urodzony w serbskim mieście o nazwie Bajina Basta, Jovanović rozpoczął karierę w Vojvodinie Nowy Sad. Później grał jeszcze w barwach Szachtara Donieck i Lokomotiwu Moskwa, zanim trafił do Standardu Liege w 2006 roku. Przez 4 lata w Belgii strzelił 69 goli w 153 występach, stając się ulubieńcem miejscowych kibiców. 2 razy sięgał po mistrzostwo kraju, jak i po Superpuchar Belgii.
Jovanović w 2009 roku miał ofertę transferu z Realu Madryt, jednak zdecydował się zostać w klubie.
- Tak to prawda! Predrag Mijatović był wtedy dyrektorem sportowym w Madrycie. Nie spodobała mi się jednak długość kontraktu. Był zbyt krótki i to był dla mnie decydujący czynnik. Chciałem dłuższej umowy, by mieć komfort pracy. Nigdy nie żałowałem tej decyzji.
Milan w eliminacjach do Mundialu 2010 był najlepszym strzelcem drużyny Serbii, która w swojej grupie eliminacyjnej wyprzedziła Francję. Następnie strzelił słynną bramkę w starciu z Niemcami na Nelson Mandela Bay Stadium w RPA. Po golu Jovanović przeskoczył bandy reklamowe i znalazł się w fosie otaczającej boisko. Serbowie pożegnali się jednak z turniejem już po fazie grupowej.
- Po Mundialu pojechałem do Liverpoolu z dużą dawką pewności siebie. Byłem przekonany, że moja kariera będzie dalej napierać do przodu.
- Moje świętowanie gola? Nigdy nie zapomnę tego momentu! Milos Krasić rozgrywał chyba wtedy swój najlepszy mecz w karierze. Powinniśmy wtedy wyjść z grupy. Mieliśmy mnóstwo sytuacji w przegranym meczu z Australią. Byliśmy lepsi pod każdym względem, lecz zabrakło nam szczęścia. Niektórzy powiedzą, że to przeznaczenie, inni, iż to wola Boga, kosmiczna równowaga, bądź cokolwiek innego. W każdym razie odpadliśmy z turnieju!
- Mieliśmy w zespole Nemanję Vidicia, Branislava Ivanovicia, Aleksandara Kolarova, Nevena Suboticia i wielu innych świetnych graczy. Uważam, że ta drużyna zasłużyła na więcej. Radomir Antić stworzył niesamowity zespół. Wszyscy go szanowali i niezwykle doceniali.
- Podejmował logiczne decyzje, które zawsze miały uzasadnienie. Jest usposobieniem wszystkiego, co stworzyliśmy w tej reprezentacji. Muszę przyznać, że rozczarowujące jest to, że po 10 latach nasze zwycięstwo z Niemcami jest ciągle największym sukcesem reprezentacji Serbii od dekady. To wiele mówi na temat tego pokolenia piłkarzy.
Jovanović trafił do Liverpoolu jako 29-latek. Zadebiutował w sierpniowym meczu z Arsenalem, gdzie został wystawiony na lewym skrzydle u boku Kuyta i Ngoga.