LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 782

Jovanović o tym czemu mu nie wyszło, Royu i Realu

Artykuł z cyklu Artykuły


Minęła dekada, odkąd Milan Jovanović pojawił się na murawie Anfield, by zaprezentować się dziennikarzom w Liverpoolu. Trzymał w rękach szalik, a razem z nim do zdjęć pozowali zakontraktowani Joe Cole i Danny Wilson w asyście menadżera - Roya Hodgsona.

Serbski napastnik został sprowadzony do Anglii na zasadzie wolnego transferu ze Standardu Liege. Wcześniej został uznany bohaterem narodowym, kiedy strzelił gola Niemcom na Mundialu w RPA.

Jovanović powiedział przedstawicielom mediów w lipcu 2010 roku, że dołączył do 'jednego z największych klubów na świecie' i będzie dążył do zdobywania trofeów w Liverpoolu. Marzenia, o których mówił wkrótce zamieniły się jednak w koszmar.

Liverpool przechodził prawdziwe tornado na boisku, a także poza nim. Hodgson pociągnął ze sobą klub na jeszcze większą mieliznę, zanim szansę odbudowy otrzymał Kenny Dalglish. Jovanović odegrał marginalną rolę w swoim jedynym sezonie na Anfield.

Zaliczył łącznie 18 występów w czerwonej koszulce, nie zdobył żadnego gola w Premier League i zdecydował się na powrót do Belgii. W Anderlechcie świętował 2 mistrzostwa kraju, po czym w wieku 32 lat w 2013 roku zawiesił buty na kołku.

- Cieszę się, że ktoś w Liverpoolu o mnie pamięta i zdecydował się porozmawiać - powiedział na samym początku wywiadu przeprowadzonego w zachodniej Serbii w przepięknym otoczeniu góry Tara.

- Zdaję sobie sprawę, że moja kariera w Liverpoolu nie była taka, jakiej oczekiwałem. Jestem jednak szczęśliwy, że grałem w tak dużym klubie i dawałem z siebie wszystko, wychodząc na boisko.

- Dziesięć lat! Trochę smutno, że czas tak szybko leci. Minęła dekada od mojego udziału na mundialu i podpisania kontraktu w Anglii. To były 2 najważniejsze momenty mojej kariery. Prawdę powiedziawszy występy w Liverpoolu to był szczyt mojej przygody z futbolem. Przykro mi, że grałem tam krótko i nie odcisnąłem większego piętna na ówczesnej grze the Reds.

- Chciałbym podziękować kibicom, którzy zawsze stanowili dla mnie wsparcie. Pozdrawiam tych wszystkich ludzi, mieszkańców miasta. Chcę im pogratulować ogromnego sukcesu, jaki odnieśli w tym sezonie. Mam nadzieję, że będą w stanie to powtórzyć w kolejnym! Jestem ich fanem i śledzę wszystkie rezultaty Liverpoolu.

Zdjęcie Jovanovicia w obecności Cole, Wilsona i Hodgsona jest często kojarzone z symbolem upadku Liverpoolu. Latem zadłużony klub po odejściu Rafaela Beniteza sprowadził jeszcze Christiana Poulsena i Paula Konchesky'ego.


Jovanović był w lidze belgijskiej uznaną marką. Został wybrany piłkarzem roku w sezonie, po którym przeniósł się do Anglii. Ponadto odrzucił ofertę Realu Madryt rok przed transferem do Liverpoolu.

Pierwszym problemem Milana w Liverpoolu był fakt, iż menadżera odpowiedzialnego za jego transfer nie było już wtedy w klubie. W lutym 2010 roku, Benitez spotkał się z Jovanoviciem i uzgodnił warunki 3-letniego kontraktu, który miał wejść w życie z początkiem lipca.

Mając ograniczony budżet, Benitezowi Serba polecił główny szef scoutingu - Eduardo Macia.

Piłkarzem interesowały się ponadto takie kluby jak Juventus, Milan, czy Valencia.

- W tamtym sezonie dzwonili do mnie przedstawiciele kilku klubów. Podjąłem jednak decyzję po spotkaniu z Rafą w Melwood. Benitez mówił, że ma wobec mnie poważne plany i chce, żebym występował po lewej stronie ataku. Dla mnie to nie był jakiś wielki dylemat, kiedy tam utytułowany trener zamierza sprowadzić cię do klubie o renomie Liverpool. Myślę, że gdyby Rafa został w Anglii dłużej, moja adaptacja trwałaby o wiele krócej i wiele spraw byłoby po prostu o wiele łatwiejszych.

Urodzony w serbskim mieście o nazwie Bajina Basta, Jovanović rozpoczął karierę w Vojvodinie Nowy Sad. Później grał jeszcze w barwach Szachtara Donieck i Lokomotiwu Moskwa, zanim trafił do Standardu Liege w 2006 roku. Przez 4 lata w Belgii strzelił 69 goli w 153 występach, stając się ulubieńcem miejscowych kibiców. 2 razy sięgał po mistrzostwo kraju, jak i po Superpuchar Belgii.

Jovanović w 2009 roku miał ofertę transferu z Realu Madryt, jednak zdecydował się zostać w klubie.

- Tak to prawda! Predrag Mijatović był wtedy dyrektorem sportowym w Madrycie. Nie spodobała mi się jednak długość kontraktu. Był zbyt krótki i to był dla mnie decydujący czynnik. Chciałem dłuższej umowy, by mieć komfort pracy. Nigdy nie żałowałem tej decyzji.

Milan w eliminacjach do Mundialu 2010 był najlepszym strzelcem drużyny Serbii, która w swojej grupie eliminacyjnej wyprzedziła Francję. Następnie strzelił słynną bramkę w starciu z Niemcami na Nelson Mandela Bay Stadium w RPA. Po golu Jovanović przeskoczył bandy reklamowe i znalazł się w fosie otaczającej boisko. Serbowie pożegnali się jednak z turniejem już po fazie grupowej.

- Po Mundialu pojechałem do Liverpoolu z dużą dawką pewności siebie. Byłem przekonany, że moja kariera będzie dalej napierać do przodu.

- Moje świętowanie gola? Nigdy nie zapomnę tego momentu! Milos Krasić rozgrywał chyba wtedy swój najlepszy mecz w karierze. Powinniśmy wtedy wyjść z grupy. Mieliśmy mnóstwo sytuacji w przegranym meczu z Australią. Byliśmy lepsi pod każdym względem, lecz zabrakło nam szczęścia. Niektórzy powiedzą, że to przeznaczenie, inni, iż to wola Boga, kosmiczna równowaga, bądź cokolwiek innego. W każdym razie odpadliśmy z turnieju!

- Mieliśmy w zespole Nemanję Vidicia, Branislava Ivanovicia, Aleksandara Kolarova, Nevena Suboticia i wielu innych świetnych graczy. Uważam, że ta drużyna zasłużyła na więcej. Radomir Antić stworzył niesamowity zespół. Wszyscy go szanowali i niezwykle doceniali.

- Podejmował logiczne decyzje, które zawsze miały uzasadnienie. Jest usposobieniem wszystkiego, co stworzyliśmy w tej reprezentacji. Muszę przyznać, że rozczarowujące jest to, że po 10 latach nasze zwycięstwo z Niemcami jest ciągle największym sukcesem reprezentacji Serbii od dekady. To wiele mówi na temat tego pokolenia piłkarzy.

Jovanović trafił do Liverpoolu jako 29-latek. Zadebiutował w sierpniowym meczu z Arsenalem, gdzie został wystawiony na lewym skrzydle u boku Kuyta i Ngoga.


Joe Cole dostał wtedy czerwoną kartkę za faul na Koscielnym. Ngog dał Liverpoolowi prowadzenie, ale w końcówce Reina wrzucił sobie piłkę do bramki i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

- Ten mecz jest jednym z moich najlepszych wspomnień gry w Liverpoolu - kontynuuje wywiad Jovanović.

- Zacząłem w wyjściowej jedenastce u boku Gerrarda i Kuyta. Z ławki na boisku pojawił się Fernando Torres.

- Pamiętam, że było to jedyne spotkanie, które rozegrałem razem z Javierem Mascherano. Niedługo później wyjechał do Barcelony. Byłem dumny ze swojego występu. Miałem w stosunku do siebie wysokie oczekiwania i miałem nadzieję, że tego typu spotkania w Anglii będą dla mnie rutyną.

Z każdym kolejnym meczem Jovanović otrzymywał jednak coraz mniejsze szanse występów, a wyniki drużyny były coraz gorsze. Kibice coraz mocniej protestowali przeciwko właścicielom Tomowi Hicksowi i George'owi Gillettowi, którzy wciąż okazywali cierpliwość w stosunku do Hodgsona.

Pod koniec września Jovanović strzelił gola w meczu Pucharu Ligi z Northampton Town. Nikt jednak szczególnie nie pamięta o tym trafieniu, gdyż gospodarze po rzutach karnych odpadli na Anfield w starciu z zespołem z League Two.

Po porażce u siebie z Blackpool na początku października, Liverpool balansował nieopodal strefy spadkowej, mając na koncie ledwie 6 punktów na 21 możliwych. Hodgson mówił otwarcie o perspektywie walki o utrzymanie z Liverpoolem.

- Prawdę powiedziawszy nie mogę powiedzieć nic złego na temat Roya. Od samego początku dobrze mnie traktował, zawsze zachowywał się jak dżentelmen. Nie był jakąś przeszkodą w mojej karierze. Głównie mogę mieć pretensje do siebie, że nie udało mi się zabłysnąć w Anglii.

- Premier League to specyficzna liga. Wielu zawodników, znacznie lepszych ode mnie miało sporo problemów z aklimatyzacją i potrzebowało więcej czasu. Ja również go potrzebowałem. Nie otrzymałem jednak potrzebnego mi kredytu zaufania. Rozegrałem kilka naprawdę dobrych spotkań. Wciąż mam wycinki z gazet po paru meczach w swoim domu w Nowym Sadzie.

Jovanović powiedział, że szatnia Liverpoolu nie była w tamtych czasach jednością i czuć było podziały wewnątrz zespołu.

- Nie spędzaliśmy ze sobą w ogóle czasu. Jedynie trening i mecz. Okey, dogadywałem się dobrze z każdym, gdy jechaliśmy na mecze, czy podczas codziennych sesji. Nie było jednak w drużynie relacji, których oczekujesz, chcąc osiągać sukcesy. Mieszkałem z rodziną w spokojnej dzielnicy Liverpoolu, otoczonej parkami. Cały wolny czas spędzałem w domu.

Po zmianie trenera Jovanović zagrał w pierwszym meczu Dalglisha, na wyjeździe z Blackpool, przegranym przez Liverpool 1:2. Po tym spotkaniu Serb praktycznie nie grał, wchodząc w lidze raz z ławki rezerwowych w konfrontacji z Wigan.

- Kenny jest legendą klubu i ma taki status wśród piłkarzy i kibiców. Miałem ogromny zaszczyt poznania go i pracy z nim. Dał mi momentalnie szansę i kto wie, co by się stało, gdybyśmy wtedy wygrali. Takie szczegóły wielokrotnie mają wpływ na dalsze losy zawodników.

- Grałem naprawdę dobrze w reprezentacji i nie zapomniałem, jak się gra w piłkę. Po prostu sytuacja w klubie była o wiele inna. Powiem jednak jak zawsze, że duża część odpowiedzialności za taką sytuację spoczywa na mnie.

- Po drugiej części sezonu musiałem znaleźć racjonalne rozwiązanie dla swojej dalszej kariery. Gdybym miał 25 lat z pewnością chciałbym zostać i walczyć o swą przyszłość w Liverpoolu. Miałem jednak 30 lat na karku i potrzebowałem gry!

- Miałem kontakt z Newcastle, które chciało mnie sprowadzić, lecz odmówiłem. Nie chciałem grać w innym angielskim klubie, szczególnie, że Sroki nie miały wielkich ambicji.

- Myślałem o klubie, który walczy o sukces w swojej lidze, a także gra w Europie. Liga belgijska, nie jest na poziomie Premier League, lecz Anderlecht to klub o ugruntowanej marce. Czułem, że to będzie dobra decyzja.

Jovanović z dumą patrzy na obecny Liverpool. Synowie byłego piłkarza the Reds: Lazar (13 lat) Dusan (12) i Milos (8) są szczęśliwi z faktu, że ich tata grał kiedyś na Anfield.


Kontrast między klubem, do którego dołączył w lipcu 2010 roku, a Liverpoolem pod wodzą Kloppa nie mógł być większy.

- Futbol jest dla ludzi w Liverpoolu religią. Po 30 latach wyczekiwania mają swój wymarzony tytuł. Okazali wielką lojalność i cierpliwość. Liverpool jest największym klubem w Anglii i ma szeroką rzeszę fanów w Serbii. U mnie w domu jesteśmy kibicami the Reds, a także Standardu i Anderlechtu.

- Moim zdaniem w zeszłym sezonie najlepszym piłkarzem był Salah, a teraz Sadio Mané. Klopp wykonał niesamowitą robotę. Przede wszystkim jest fantastycznym człowiekiem. Jeśli chcesz, żeby zawodnicy cię szanowali, musisz być zawsze w stosunku do nich uczciwy i to robi Jürgen.

- Jest szalenie charyzmatycznym facetem. Można powiedzieć, że nie jest typowym Niemcem, wiecznie marszczącym czoło.

- Nie mogę się doczekać, by zamówić z klubu nowe koszulki Nike dla swoich chłopaków. Wiem, że to dla nich będzie wiele znaczyło. Cały czas oglądają mecze, a ich wiedza jest coraz większa. Rozmawiamy o futbolu na naprawdę wysokim poziomie - podsumował Milan.

James Pearce



Autor: AirCanada
Data publikacji: 20.07.2020