Niesamowity progres Rhysa Williamsa
Artykuł z cyklu Artykuły
„To było niezłe!” - tak Jürgen Klopp opisał występ Rhysa Williamsa we wtorkowym meczu z Midtjylland.
To dopiero drugi występ dziewiętnastolatka w Lidze Mistrzów, któremu udało się zadebiutować tydzień wcześniej w owych rozgrywkach, w meczu z Ajaxem. Poza tym, jest to dopiero jego czwarty występ w życiu w seniorskiej drużynie. Młody zawodnik został wrzucony na głęboką wodę, zaraz po urazie Fabinho, który naciągnął mięsień dwugłowy uda, jednak udało mu się godnie zastąpić brazylijskiego gracza.
Ostatnie tygodnie były dla Williamsa przełomowe. Młody zawodnik pojawił się na horyzoncie w momencie, kiedy wszyscy skupiali się na fali urazów trapiących blok obronny Liverpoolu. Splendor Ligi Mistrzów nie był z pewnością tak blisko młodego gracza w poprzednim sezonie, kiedy był on wypożyczony do Kidderminster Harriers, grających na szóstym szczeblu angielskiego futbolu.
Sposób, w jakim udało mu się zameldować w pierwszym zespole, nie zaskoczył ludzi, którzy przedtem dbali o rozwój młodzieżowego reprezentanta Anglii.
- Nic nie jest w stanie go zdekoncentrować - trener zespołu Liverpoolu U-23 Barry Lewtas przekazał The Athletic.
Pomiędzy obydwoma występami w Lidze Mistrzów, Williamsowi udało się wrócić w ostatnią sobotę na mecz zespołu Lewtasa przeciwko Chelsea w Premier League 2, a jego występ można zaliczyć do naprawdę udanych.
Udało mu się otworzyć wynik meczu druzgocącym strzałem głową z rożnego, bardzo przypominającą te, strzelane przez jego idola - Virgila van Dijka. Williams rozpoczął aktualny sezon zmotywowany, by pewnego dnia udać się w ślady holenderskiego obrońcy. Dwa miesiące później ma możliwość, by wypełnić lukę na środku obrony, spowodowaną przez kontuzję więzadła krzyżowego van Dijka, która prawdopodobnie wykluczyła go z gry na cały sezon.
- Rhys wrócił do nas od razu z zamiarem gry w drużynie U-23. To nie było tak, że stwierdził - Hej, wyluzujcie, grałem niedawno w Lidze Mistrzów! - dodał Lewtas.
- To porządny chłopak. Wiem, że zawsze to powtarzamy, ale to prawda. Spójrzcie, kiedy była inauguracja sezonu U-23, Curtis Jones był tu z nami tu obecny i dopingował chłopaków. Z Neco Williamsem i Rhysem jest tak samo. Dbamy tu o atmosferę i kulturę młodych zawodników. Chcemy, żeby nie tylko byli dobrymi piłkarzami, ale też dobrymi ludźmi, co na razie nam się udaje.
- Nie chcemy, żeby zawodnicy za bardzo się popisywali. Stawiamy na skromność, a nie na wywyższanie się z powodu osobistych sukcesów. Na szczęście żaden z naszych chłopaków taki nie jest. Z resztą widzicie, dla Rhysa to prawdziwy rollercoaster. Niedawno występował w National League North, w zeszłym tygodniu na Amsterdam Arena, a teraz wrócił do Kirkby.
Liverpool z reguły nie wysyłał swoich obiecujących młodzieżowych graczy na wypożyczenia do zespołów z najniższych lig, jednakże stwierdzono, że może to być bardzo dobra okazja dla Williamsa, by zapoznał się z fizycznością dorosłego futbolu.
Russ Penn, który był asystentem trenera, kiedy Williams przybył do Liverpoolu w zeszłym roku, jest teraz trenerem Kidderminster. Rozmawiając z The Athletic, Penn śmiał się, że jego telefon nie chce przestać dzwonić, od kiedy nastolatek wystąpił w Lidze Mistrzów.
Penn stwierdził, że początkowo Williamsowi nie było łatwo. Musiał poradzić sobie z trudnym początkiem sezonu. W pierwszych czterech meczach popełnił 2 ze wszystkich 3 błędów zespołu prowadzących do utraty bramki.
- Myślę, że to był dla niego punkt zwrotny - przekazał Penn. - Na naszym poziomie każdy punkt się liczy. Oczywiście, w Premier League jest tak samo, ale dla nas to możliwość spłacenia kredytów i zdobycia jakichkolwiek pieniędzy. Wtedy zdał sobie sprawę jaka sytuacja panuje w National League North i zaczął się bardzo starać.
Podczas tego całosezonowego wypożyczenia, które było jego pierwszym, i które zostało skrócone z powodu pandemii - Williams miał aż trzech różnych menadżerów.
- Wydaje mi się, że nigdy tego nie zapomni - śmiał się Penn.
Pierwszym menadżerem był John Pemberton, który zrezygnował w listopadzie po trudnym początku sezonu połączonym z szybkim odpadnięciem z Pucharu Anglii i FA Trophy. Jednak to Pemberton był w kontakcie z Liverpoolem i odegrał kluczową rolę w sprowadzeniu Williamsa na wypożyczenie.
Następny trenerem został były tymczasowy trener West Bromu Jimmy Shan. Kierował drużyną od listopada 2019 do lutego 2020, kiedy opuścił klub, by zacząć trenować Solihull Moors. Penn został wtedy szybko ogłoszony trenerem Kidderminster.
Shan, który trenował już dzieci na poziomie U-7 w West Bromie w 2006 roku, opisywał, że Williams bardzo dobrze poradził sobie ze zmianą środowiska.
- To jest kompletnie inne otoczenie, kompletnie inne zaplecze, no i zupełnie inna gra, a on spisał się bardzo dobrze - przekazał Shan The Athletic. - Nie odstawał jako gracz, jak również potrafił pokazać bardzo dojrzałe cechy, co większość dzieciaków w jego wieku traci na wypożyczeniu. Warunki tam to naprawdę inny świat, boisko i obiekty treningowe też. Nawet głupia rzecz - Kidderminster nie zapewniało żadnych posiłków dla graczy.
- Bardzo często gracze musieli prać swoje własne stroje, albo wziąć ręcznik na trening. Takie kluby odstają o lata świetlne od poziomu klubów z Premier League i ich akademii. Na szczęście Williams od razu pokazał ogromną pokorę i w ogóle nie wybrzydzał. Wydaje mi się, że od początku był świadomy, że idzie do Kidderminster, by poznać tą brzydszą stronę piłki. Zrozumiał ile znaczy zwycięstwo, a także obrona wyniku za wszelką cenę, oraz jak się zastawić się w grze ze starymi wyjadaczami. Pod tym względem bardzo dojrzał.
Penn również potwierdza te spostrzeżenia:
- Nie chodzi o to, że nie jestem dumny z tego klubu, ale jeśli byłbyś graczem Liverpoolu, a potem przyjechał do nas i zobaczył naszą infrastrukturę, to wracałbyś do swojego klubu czym prędzej - powiedział Penn. - Mimo to, jego nic nie zraziło. Dawał z siebie wszystko, grając z chłopakami, którzy tutaj widzą swoją karierę. Wiem, że jesteśmy zespołem pełnoetatowych piłkarzy - ale to pełnoetatowi piłkarze z National North. Mimo to mogliśmy liczyć na jego szacunek, zaangażowanie i dobrą zabawę.
Kiedy Williams przybył do Kidderminster w lipcu 2019r., zaczął mieszkać razem z kilkoma innymi chłopakami z zespołu. Shan uważa, że to pomogło w rozwoju Williamsa poza boiskiem.
- Za moich czasów w West Bromie było pełno chłopaków, którzy byli w podobnej sytuacji i nie potrafili dać sobie rady. Najtrudniejszym było dla nich to, że muszą sobie poradzić samemu. Byli daleko od domu, musieli nauczyć się gotować i współegzystować z resztą - opowiedział Shan. - Myślę, że to naprawdę szkoła życia. Z tego co wiem, to Rhysowi łatwo poszło. Wielu z graczy z Kidderminster chciało mu pomóc, bo to naprawdę dobry chłopak.
Jednych z graczy Kidderminster był Keith Lowe. Trzydziestopięcioletni były środkowy obrońca Wolverhampton Wanderers dołączył ponownie do Kidderminster w styczniu.
- Rhys to bardzo pewny gość - stwierdził. - W momencie, kiedy wróciłem do klubu, on był już członkiem drużyny, widać było, że dogadał się z chłopakami. Dzięki temu ugruntował swoją pozycję w drużynie.
- Na początku mocno zderzył się z tym, czym jest National North, ale dzięki temu zaczął się budzić. Jak już się przyzwyczaił do standardów naszej ligi, to więcej się nie poddał. Nawet kiedy przegrywaliśmy, potrafił wziąć się w garść. Nic nie potrafiło podciąć mu skrzydeł.
- Potrafił dogadać się z resztą chłopaków, z którymi mieszkał od początku. Pamietam, jak wspominał, że musiał coś samemu ugotować. Na szczęście pomogli mu nasi chłopcy. Mam nadzieję, że czegoś się wtedy nauczył i tego nie zapomni.
- Często widzisz młodych chłopaków, którzy przybywają do nas z poważnych klubów i często myślą, że są najlepsi w całej lidze, mimo, że nie rozegrali nigdy profesjonalnego meczu w całej karierze. Rhys za to był kompletnie inny. Naprawdę się u nas odnalazł i wiele nauczył, dzięki czemu gra teraz na tak wysokim poziomie.
- Udało mi się grać w życiu z kilkoma bardzo dobry graczami, którzy potrafili robić na boisku niesamowite rzeczy. On już teraz jest na tym poziomie. Najważniejsze, że mimo swojego wieku, chce się ciagle uczyć. Nigdy nie lekceważył moich porad, starał się brać pod uwagę w czasie gry, tak samo jak zawsze zwracał uwagę na zdanie innych, czy to sztabu trenerskiego, czy reszty, młodszych i starych graczy. On po prostu cały czas stara się być coraz lepszy, co jest wyjątkową cechą.
Nie tylko jego byli menadżerowie i koledzy z drużyny byli nim zachwyceni. Cały stadion, na który średnio uczęszcza około dwóch i pół tysiąca kibiców, kompletnie go pokochał.
Rzecznik prasowy klubu Matt Paddock, który, według jego słów - musiał niemal wyciągać Rhysa z łóżka w piżamie, żeby dokończyć formalności związane z przenosinami, kiedy Williams zaspał pierwszego dnia, opowiedział o tym, jak fani zareagowali na młodego obrońcę Liverpoolu.
- Zobaczyli, że do drużyny przyszedł ktoś, kto od razu zaangażował się w sprawy klubu - przekazał Paddock. - Dlatego nie dziwię się, że fani Kidderminster śledzą go w mediach społecznościowych, ciągle komentując jego rozwój. Na tym polega różnica między graczami przychodzącymi pograć sobie na wypożyczeniu, a tymi, którzy szanują herb na koszulce. Kibice to kochają.
Tak więc, czy oglądanie Williamsa grającego w Lidze Mistrzów tak szybko pod odejściu z klubu grającego w szóstej klasie rozgrywkowej jest niespodzianką?
- Mówiąc szczerze, nie uważałem, że nagle będzie grał w pierwszej drużynie Liverpoolu - przyznał Paddock. - Myślałem, że teraz trafi do klubu z League One lub Championship, to były moje oczekiwania, nie przypuszczałem, że może być aż tak dobry!
Shan, który wspomina, że kilka klubów z Championship i League One kontaktowało się z nim latem w sprawie Williamsa, wiedział, że ten potrafiłby zagrać na wysokim poziomie.
- Jako osiemnastolatek był jednym z liderów Kidderminster. Organizował i prowadził drużynę na treningach, tak samo wspierał ich w czasie meczów - wspomina. - Wiedziałem, że poziom Ligi Mistrzów nie jest czymś, co mogłoby go zaskoczyć.
- W międzyczasie nauczył się w Kidderminster grać, używając swojego ciała. Zaczął zwracać uwagę nawet na takie rzeczy, jak swoje bezpieczeństwo w czasie pojedynków w powietrzu. Jeśli chodzi o połączenie jego tężyzny fizycznej wraz z dojrzałym podejściem do gry, nie miałem wątpliwości, że mógłby spisać się nawet w Liverpoolu.
Penn dodał również z dumą:
- Ten chłopak, to najlepszy gracz jakiego widzieliśmy na swoim poziomie, biorąc pod uwagę jego wiek, wzrost, sylwetkę i atletyczność. Nauczył się genialnie łączyć swoje mocne strony i umiejętności, wspaniale się to ogląda. I pomyśleć, że były gracz Kidderminster gra teraz w Lidze Mistrzów, to niesłychane! U nas wszyscy o tym gadają, gdyż widzieliśmy jego początki i to jak się rozwija.
- To, jak dorósł w ciągu ostatnich piętnastu miesięcy jest niesamowite - stwierdził Penn. - Wcale nie wygląda, jak ten chłopak, który do nas przychodził, to kompletnie inny zawodnik. Teraz to prawdziwa bestia, był wysoki, a teraz urósł jeszcze o kolejne dziesięć centymetrów. Kiedy widzisz osiemnastolatka, który bawi się piłką, a potem potrafi posłać ją podcinką na prawie sześćdziesiąt metrów do przodu, prosto do gracza w ataku, to myślisz, że ten gość jest niemożliwie dobry i na pewno będzie sławny.
Oprócz tego, że występy Williamsa zostaną zapamiętane na długo w Kidderminster, to ten pozostawił po sobie ważne dziedzictwo, które może przyciągnąć nowych graczy do tego zespołu. Penn często wspomina o historii Williamsa, któremu udało się trafić z National North do Ligi Mistrzów i dalej próbuje przyciągać innych graczy z Premier League i Championship.
- Dlaczego miałbym tego nie robić? - pyta. - Przecież to właśnie tutaj jesteśmy w stanie zaoferować im wymagające wyzwanie, a przy tym dobrą zabawę.
Manchester United zdecydował się na takie rozwiązanie i wypożyczył do klubu swojego środkowego obrońcę, Maxa Taylora.
Williams zaczął grać w Liverpoolu już w zespołach U-10. Dyrektor akademii Alex Inglethorpe rok temu stwierdził, że roczne wypożyczenie mogłoby bardzo przyspieszyć jego rozwój i okazało się to prawdą.
- Od kiedy do nas wrócił, ciągle widzimy, że to ten sam chłopak - tłumaczył Lewtas. - Nadal jest bardzo dobry z piłką przy nodze, tak samo jeśli chodzi o budowanie akcji od tyłu. Jednak wypożyczenie niewątpliwie pomogło mu pod względem fizycznym.
Williams złamał nos podczas meczu z Darlington, podbito mu oko w meczu z Chester, a także został zawieszony na trzy spotkania, po nieudanym odbiorze piłki w meczu z Brackley Town. Takie pojedynki, na jednym z niższych szczebli ligowych, pozwoliły mu ulepszyć wszechstronnie swoje umiejętności.
Przejście do zespołu z szóstej ligi angielskiej wiązało się z dużym poświęceniem. Kiedy jego koledzy z akademii debiutowali w Liverpoolu w Pucharze Ligii i Pucharze Anglii, on był daleko od domu, oglądając to wszystko w telewizji. Te możliwości ominęły młodego obrońcę przez wypożyczenie, a Shan pamięta bardzo emocjonalną rozmowę, jaką odbył wtedy z nastolatkiem.
- Wiem, że gdyby nie dołączył do Kidderminster, na pewno wystąpiłby w jakimś z tych spotkań - twierdzi Shan. - Gdy patrzysz na swoich kolegów, którzy zaczynają grać na najwyższym poziomie, a ty musisz grać z Chorley w Gateshead, to, bez urazy, przepaść. Rhys i ja rozmawialiśmy o tym, ale dzięki jego dojrzałości, udało mu się zrozumieć sytuację.
- Sam stwierdził, że tak naprawdę omijają go tylko jeden albo dwa mecze w całym sezonie, a tu rozwija się z tygodnia na tydzień, zrozumiał, że gra dwa, albo trzy razy w tygodniu pozwala mu zdobyć szersze doświadczenie i przyspieszyć swój rozwój. Dzięki rozmowie zobaczył szerszy obraz tej sytuacji i zrozumiał korzyści z gry w kilkudziesięciu meczach u nas, a nie w maksymalnie kilku w Liverpoolu.
Kiedy Fabinho walczy z urazem po ostatnim meczu, a Joël Matip cały czas próbuje dojść do pełni sprawności, Gomez jest aktualnie jedynym sprawnym środkowym obrońcą Liverpoolu. Oznacza to, że Williams zbliża się do debiutu w Premier League. Ludzie, którzy dbali o jego rozwój w klubie, który znajduje się obecnie sto dwadzieścia jeden pozycji pod Liverpoolem, z pewnością będą bacznie się temu przyglądać.
- Kiedy zobaczyłem na Twitterze, że Rhys zadebiutował w Lidze Mistrzów, od razu włączyłem ten mecz - dodał Lowe.
- Wiemy jakie ma umiejętności i cieszymy się z jego osiągnięć. To trochę tak, jakby nas reprezentował, pokazując jak dobrze sobie radzi po pobycie u nas. Każdy z nas napisał mu: Dobra robota! Jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował się wygadać, albo będzie potrzebował jakiejkolwiek rady, to wie, gdzie nas znaleźć.
- Kiedy patrzę na jego grę, to od razu przychodzi mi na myśl ten wielki gość z Liverpoolu - Virgil van Dijk, nie chodzi mi tu tylko o jego fryzurę i wzrost. Świetnie gra z piłką, bardzo dobrze ustawia się na boisku. Jest silny, szybki, ma wszystko czego potrzebuje obrońca. A skoro ciągle się rozwija, to nie widzę powodu, dla którego nie mógłby osiągnąć tego samego.
James Pearce
Autor: Cyryl
Data publikacji: 30.10.2020