16.12.2020 Liverpool 2:1 Tottenham

Liverpool w arcyważnym spotkaniu w kontekście walki o końcowy triumf w Premier League pokonał na Anfield Tottenham 2:1. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami serwisu oraz czytelników LFC.pl za mecz z Kogutami.

Wyjściowa XI

Dominacja Liverpoolu w pierwszej połowie była na tyle duża, że ​​przy bramce Sona niewiele mógł zdziałać. Niechlujne podanie po przerwie prawie sprawiło, że Harry Kane mógł go przelobować.

Mecz młodego Anglika w ubiegły weekend z Fulham nie był najlepszy w jego wykonaniu, ale z Tottenhamem był już zdecydowanie lepszy. Poza paroma przygodami w kiepskiej asekuracji to nie można powiedzieć, że nie wywiązał się ze swoich zadań defensywnych.

To była wielka noc dla Rhysa Williamsa, któremu Klopp dał szansę debiutu w Premier League pod nieobecność Matipa. Wyglądał na bardzo pewnego siebie, choć niedopilnował Sona przy jego ucieczce w drodze do bramki na 1:1. Popełnił błąd w ustawieniu, gdy Steven Bergwijn przejął piłkę i uderzył w słupek po przerwie. Jednak potem znacznie się poprawił i zapobiegł wszystkim kontrom drużyny gości.

Wszystkie odbiory, przechwyty, wślizgi opanował do perfekcji, genialny w pojedynkach powietrznych. Nie pozwolił Kane'owi i Sonowi rozwinąć skrzydeł.

Kolejny świetny i bezbłędny występ Szkota. W tym sezonie absolutnie nikogo nie zawiódł. Mecz zakończył fenomenalną asystą na głowę Firmino w 90. minucie. Asysta na wagę trzech punktów, ale czy na wagę kolejnego trofeum?

Jones był ostatnio w doskonałej formie. Mecz z Kogutami był prawdopodobnie dla niego największym testem w dotychczasowej seniorskiej karierze i zdał śpiewająco! Wyglądał niczym stary wyjadacz. Był najlepszym zawodnikiem w środku pola. Daje ogromną jakość w kreowaniu akcji na połowie przeciwnika. Dziewiętnastolatek ma wspaniałą przyszłość na Anfield.

Był na boisku zawsze, tam gdzie trzeba. Gasił wszystkie pożary w środku pola, krzyczał i instruował kolegów z drużyny. Kapitan.

Holender bardzo inteligentnie poruszał się po boisku. Dominował fizycznie, powstrzymując przeciwników i często współpracował w destrukcji i ofensywie z Robertsonem i Mane po lewej stronie. Dla Giniego to prawdopodobnie ostatni sezon na Anfield, ale jak dotąd to najlepszy okres w karierze w Liverpoolu.

Salah stał się prawdziwym postrachem/katem Tottenhamu. Dał gospodarzom prowadzenie na 1:0 po rykoszycie, ale był to kolejny wspaniały mecz Egipcjanina. Harował na boisku jak mrówka. 

Zajęło mu trochę czasu zanim na dobre włączył się do gry. Zaczął schodzić głębiej po piłkę do rozegrania i skutecznie umykał się spod kontroli graczom Tottenhamu. W 90. minucie Brazylijczyk był bezlitosny dla gości i odesłał ich do domu z pustymi rękami. 

Uwaga Auriera była szczególnie skupiona na Senegalczyku, przez co nie miał ułatwionego zadania, aby zaistnieć w tym meczu. Walczył, szarpał, raz nawet wspaniale się urwał spod krycia i huknął z bliskiej odległości od bramki w poprzeczkę.