TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1886

Klopp i FSG będą się trzymać skutecznego planu

Artykuł z cyklu Artykuły


Liverpool może i potrzebuje stopera, ale Jürgen Klopp i Fenway Sports Group nie zamierzają zmieniać swojego sprawdzonego podejścia.

Po paru latach w Liverpoolu, Jürgen Klopp stanął przed wyborem.

Właściciele powiedzieli menedżerowi, że mają do dyspozycji 50 milionów funtów na przenosiny z Melwood do nowego centrum treningowego.

Klopp w tamtym okresie wciąż próbował wrócić z Liverpoolem do Ligi Mistrzów i zasugerował połączenie bazy pierwszej drużyny z akademią. FSG było na tyle zdeterminowane by przebudować klub zgodnie z wizją nowego trenera, że przyjęli jego propozycję i ustalili na jej bazie plan przebudowy.

Niemiec zdawał sobie sprawę z kosztów, ale z entuzjazmem zgodził się na taki zabieg - nawet pomimo tego, że poświęcił fundusze, które mogły potencjalnie zasilić jego skład.

Mało który menedżer czołowego klubu Premier League zdecydowały się na długoterminową inwestycję kosztem wzmocnienia składu. Co więcej, mało który zarząd postrzegałby opinię menedżera na ten temat jako kluczową. Koniec końców, przeciętny menedżer w Premier League pracuje w klubie tylko 789 dni.

Jeśli masz do dyspozycji 50 milionów funtów, większość trenerów wybierze wzmocnienia. Są zbyt niepewni żeby odważyć się na długofalową inwestycję. Klopp w Liverpoolu mógł sobie pozwolić na inne podejście, ale ta decyzja też wcale nie była tak łatwa jak może się wydawać.

Gdy potwierdzili rozpoczęcie inwestycji 21 lutego 2017 roku, nie grali w europejskich pucharach. Dla całego świata - a zwłaszcza niecierpliwych kibiców - mieli inne priorytety, jak nowy stoper czy bramkarz.

Jednak od samego początku jasne było, że kadencja Kloppa stoi pod znakiem wzajemnego zaufania pomiędzy menedżerem i zarządem.

Pomimo kiepskiego okresu z dwoma zwycięstwami w ośmiu meczach Premier League nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja się zmieniła. To jeden z powodów, dla których Klopp wybrał Liverpool.

- Miałem szczęście z moimi klubami - podkreślił w środę. - Właściciele, prezesi i dyrektorzy sportowi wiedzieli, że potrzebuję czasu.

W Liverpoolu zdobył więcej władzy niż mógł sobie wyobrazić, mając wkład w decyzje takie jak budowa nowego centrum treningowego czy zawartość klubowego baru sałatkowego.

Przez ponad pięć lat FSG otwarcie pokazywała, że podziwiają Klopp. Gdyby zadzwonił do Johna W. Henry'ego i poprosił o nowy, czteroletni kontrakt, w odpowiedzi zostałby zapytany czy nie chce na pięć.

Dodajmy do tego zwycięstwa w Lidze Mistrzów i Premier League - ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której pozycja Klopp będzie kwestionowana przez klub. A nie wspomnieliśmy jeszcze o jego relacjach z kibicami, które mogą być porównywane do tych Billa Shankly'ego.

Nawet jeśli ten trudny sezon Liverpoolu jeszcze się pogorszy zanim wróci na właściwe tory, z pewnością nie można porównać tego kryzysu do żadnego innego klubu, w którym trener popadł w niełaskę po zdobyciu tytułu. A na pogorszenie jest duża szansa, biorąc pod uwagę wymagającą serię spotkań rozpoczynającą się meczem z Tottenhamem Hotspur.

Nie ma szans na to, że Fenway Sports Group pójdzie w ślady Chelsea za kadencji Antonio Conte czy Jose Mourinho, który zwalał winę na wszystkich po nieudanej próbie obrony tytułu. Z pewnością nie pójdą w ślady Leicester City, które podziękowało Claudio Ranieriemu gdy klub był w okolicach strefy spadkowej w niespełna rok po wygraniu Premier League.

Manchester City pozbył się Roberto Manciniego i Manuela Pellegriniego, którzy nie potrafili powtórzyć mistrzowskiego sezonu tylko dlatego, że szukali stabilności jaką oferował Pep Guardiola.

Liverpool pomimo obecnych niepowodzeń i braków kadrowych wciąż pozostaje wyjątkiem od niezdrowego podejścia innych klubów, nawet tych utytułowanych.

Klopp i Michael Gordon codziennie mogą rozmawiać o rozwiązaniach problemów, ale nie będą spiskować w celu obwiniania konkretnej osoby.

Gdy w niedawnym wywiadzie Klopp przyznał, że obecna sytuacja byłaby lepsza z nowym stoperem, ale "to nie jego decyzja", był to swego rodzaju makiawelizm, którego nie powstydziłby się jego czwartkowy przeciwnik, Jose Mourinho.

To było tylko powtórzenie wiadomości, którą Klopp często przekazywał - nie tylko w tym sezonie. Liverpool będzie się sztywno trzymał swojej skutecznej strategii. Klopp zawsze w to wierzył i akceptował taki stan rzeczy, zachowując pomimo tego decydujący głos w sprawie transferów.

- Jeśli nie chcę piłkarza w klubie, to on nie przyjdzie. To normalne.

Klopp był głównym architektem podejścia "Virgil van Dijk i nikt inny" w 2017 roku, ostatecznie kupując go sześć miesięcy po starcie kontrowersyjnej sagi transferowej. Inni menedżerowie spędziliby ten czas narzekając na brak alternatyw.

Zrobił to samo ignorując apele o zastąpienie Simona Mignoleta i Lorisa Kariusa w styczniu 2018 roku, ponieważ nie było szansy zatrudnić klasowego bramkarza w środku sezonu. Czy ta decyzja kosztowała ich finał Ligi Mistrzów na rok przed ostatecznym zwycięstwem? Być może, ale przyjście Alissona Beckera z pewnością było tego warte, pomimo bolesnej porażki z Realem Madryt w Kijowie.

Klopp nie uległ też pod presji sprowadzenia następcy Philippe Coutinho. Być może zrobiłby to, gdyby zostały pieniądze po transferach Van Dijka i Alissona, ale dostosował się do nowej sytuacji.

W styczniu 2021 widzimy podobny schemat. Stoperzy z listy życzeń Liverpoolu nie są dostępni, lub są poza granicami rozsądnej kwoty odstępnego. Kluby nie chcą sprzedawać w styczniu. Dobrym pytaniem jest to, czy Liverpool powinien szukać zawodników, którzy mogą utrzymać się w pierwszym składzie gdy Van Dijk i Joe Gomez będą zdrowi, czy też potrzebują jedynie doświadczonego, krótkoterminowego zastępcy Rhysa Williamsa, Nata Phillipsa i Jordana Hendersona. Pomimo tego, naiwnym byłoby myślenie, że Klopp nie był kluczową postacią w dyskusjach na ten temat.

Broniąc swoich właścicieli, Klopp przyznał:

- Gdy idzie dobrze, wszyscy uważają, że mamy hojnych właścicieli. A gdy jest źle, nagle są skąpi. Oni widzą sytuację dokładnie tak jak ja. To nie jest tak, że ja powiem "wiecie co, fajnie by było mieć stopera" a oni odpowiedzą "wow, stopera? Naprawdę? Czemu?"

Frustracja Kloppa nie jest skierowana pod kątem właścicieli. Ich filozofia zarządzania klubem jest częścią umowy. Na żadnym etapie nie miał powodu by zazdrościć Frankowi Lampardowi letniego budżetu transferowego, i z pewnością z niedowierzaniem patrzy na 18-miesięczny kontrakt Thomasa Tuchela w Chelsea.

- Pan Abramovich daje ci szansę i pieniądze na piłkarzy, ale nie jest zbyt cierpliwy - skomentował Klopp po zwolnieniu Lamparda. Nie można sobie wyobrazić większego kontrastu dla FSG.

Ostatnie wypowiedzi Kloppa są odzwierciedleniem znacznie bardziej skomplikowanej sytuacji i wielu powodów spadku formy. Być może największe są te poza czyjąkolwiek kontrolą - pandemia, brak kibiców i niefortunna kontuzja klasowego stopera.

Liverpool w końcu przeniósł się do nowego centrum treningowego w listopadzie. Nawet jeśli Klopp chciałby w tej chwili oprowadzać po nim nowego stopera, nawet przez chwilę nie będzie myślał, że lepiej było wydać te 50 milionów na inwestycję w drużynę.

Chris Bascombe



Autor: TPK
Data publikacji: 28.01.2021