Historia chłopaka z Toxteth, który został Bogiem
Artykuł z cyklu Artykuły
Gdy biały mercedes Kenny'ego Dalglisha przemierzał ulice Toxteth, kariera siedzącego obok nastoletniego fana Evertonu zmierzała w jednym kierunku.
Robbie Fowler dorastał Niebieski, ale kiedy Król czerwonej części Liverpoolu zatrzymał się na przystanku autobusowym i zaproponował podwózkę do domu – nie mógł odmówić.
14-latek nie chciał wysiadać przed samym domem rodziców, wysiadł wcześniej, a Kenny Dalglish nie mógł przewidzieć, że ten dzieciak przewyższy jego własny dorobek strzelecki w Liverpoolu.
Zdawali sobie sprawę ze skali jego talentu. Zależało im na tym, żeby grał dla Liverpoolu, a nie dla Evertonu – powiedział redaktor The Anfield Wrap, Gareth Roberts.
Nie wiedzieli jednak jaki Fowler ma charakter, a w jego bezczelnym uśmiechu zakochało się całe the Kop.
Był jak typowy diabelski Scouser – powiedział o nim Tony Evans, redaktor Timesa i fan Liverpoolu.
Poniżej prezentujemy wspomnienia jego kolegów z zespolu, dziennikarzy i kibiców.
Miasto potrzebowało bohatera, potrzebowało ikony
Na początku lat 90. miasto cierpiało. Liverpool FC właśnie kończył drugą pełną sukcesów dekadę, podczas gdy miasto rozpadało się. Niepokoje społeczne i rosnące bezrobocie skutkowało protestami. W 1981 roku 6-letni Robbie Fowler był świadkiem zamieszek na ulicy przy której mieszkał.
Pojawiały się oskarżenia wobec rządu Margaret Thatcher, którego działania powodowały upadek tego regionu.
To było smutne miejsce do życia w latach 80. i na początku 90. Pod koniec lat 70. zapadła decyzja o zamknięciu doków w porcie i większość przemysłu przeniosła się w inne rejony w latach 80. - wspomina Tony Evans.
Rząd mówił o kontrolowanym upadku, kiedy w rzeczywistości chcieli zagłodzić ludzi. Ten region był cierniem w oku tamtego gabinetu.
To był czas po tragedii na Hillsborough. Uciekaliśmy od tego co stało się w 1989 roku. Wywarło to na nas olbrzymi wpływ. Sprawa wyglądała na taką z nierozwiązywalnych.
Kiedy miasto było pogrążone w żałobie klub stracił swoją piłkarską pozycję kosztem Arsenalu, Leeds United i Manchesteru United. Kenny Dalglish pod wpływem wydarzeń z Hillsborough zrezygnował z funkcji managera Liverpoolu w lutym 1991 roku.
Klub wpadł w spiralę, która zmieniła Liverpool z największej potęgi ligi angielskiej w mniej istotną markę Premier League – kontynuował Evans – Miasto potrzebowało bohatera, ikony.
Gdy sprawy wyglądały coraz gorzej zaczęły dochodzić wieści o młodym dzieciaku z Akademii, który piął się po kolejnych szczeblach klubowej drabinki.
Miałem sąsiada, który grał jako bramkarz przeciwko Robbiemu i ten strzelił mu gola z połowy boiska. - wspomina Roberts.
Mówił wtedy, że ten chłopak jest niesamowity i potrafi robić z piłką wszystko i każdy kibic chciałby go oglądać. Zachęcał do tego, żeby wyciągnąć go z rezerw i dać szansę gry w pierwszym składzie.
Na szczęście kibice Liverpoolu nie musieli zbyt długo czekać. Po tym jak został najlepszym strzelcem Anglii do lat 18 na zwycięskich dla nich Młodzieżowych Mistrzostwach Europy 1993, zdobył swojego pierwszego gola w seniorskiej kadrze klubu – w sierpniu 1993 w meczu Pucharu Ligi przeciwko Fulham.
To jednak w rewanżu z Fulham 18-letni Fowler skradł show. Strzelił wszystkie bramki w wygranym 5:0 meczu na Anfield.
Pamiętam jak prasa się tym zajmowała – wspomina Roberts. - To oczywiste, że prasa oszalała, to był młody chłopak z sąsiedztwa, wychowanek, zupełnie jak w Roy of the Rovers [komiks o fikcyjnym piłkarzu, a później managerze].
Fowler szybko udowodnił swoją wartość w szatni pierwszego zespołu.
Robbie nie przyciągał wzroku, nie wyglądał na wysokiego dobrze grającego głową piłkarza czy na bardzo szybkiego lub zwinnego – powiedział John Barnes.
Na treningach widać było jednak, że zawsze jest w stanie umieścić piłkę w siatce. Nikt nie wiedział jak on to robił, po prostu zawsze był w odpowiednim miejscu o właściwym czasie. Lewa noga, prawa, główki, strzały z 30 metrów czy dobicie piłki z bliska, zawsze potrafił skończyć akcję golem.
Zaskoczyło nas jak szybko poruszył ziemię. Kiedy młody chłopak wchodzi do pierwszego zespołu spodziewasz się, że będzie na początku speszony. Nic takiego nie miało miejsca. Robbie wszedł do drużyny z bezczelną pewnością siebie, ot chłopak z Toxteth przyszedł i z miejsca sięgnął po wszystko jak po swoje.
18 goli w debiutanckim sezonie przyniosło mu na stałe łatkę tego "bezczelnego" chłopaka. Fowler wspomina w swojej autobiografii, że wówczas niewiele jego życie się zmieniło. Gdy szedł do baru po frytki dostawał specjalnie smażony ryż zawinięty w gazetę ze swoim zdjęciem.
Graliśmy w piłkę z kolegami, a potem szliśmy na frytki. Nie chodziło wcale o Liverpool. Był niezwykłym piłkarzem, ale pod takimi względami był całkowicie normalny – powiedział Roberts.
Status Fowlera jako superstrzelca został potwierdzony w sezonie 1994-1995. Zniszczył żelazną pięcioosobową defensywę Arsenalu George'a Grahama strzelając jej najszybszego hattricka w historii Premier League. Utrzymał się on przez 20 lat, a pobił go Sadio Mané w 2015 roku.
Był zimny jak lód, nigdy nie zastanawiał się nad przeciwnikiem, nad tym przeciwko komu grał, nawet nad meczem. Po prostu wychodził na mecz, pif paf i gol, pif paf i gol i tak w kółko.
Według Evansa Fowler stał się latarnią nie tylko na boisku.
Patrzyłeś na niego i widziałeś kogoś, kto może nas doprowadzić z powrotem do miejsca, w którym powinniśmy być.
Fakt, że był Scouserem czynił to czymś jeszcze bardziej wyjątkowym. Kiedy mówili, że to jeden z najlepszych napastników jakich wyprodukowała Anglia nie zgadzaliśmy się z tym. Mówiliśmy, że on jest Scouserem, który tylko gra dla Anglii.
Po zakończeniu sezonu 1995-1996 miał na swoim koncie 67 goli w 110 meczach. Wygrał nagrodę dla Najlepszego Młodego Piłkarza Roku FIFA.
Był nie tylko bohaterem. Stał się "Bogiem."
Z początku był z tym pewien problem, ponieważ to Kenny Dalglish był "Bogiem." Oczywiście nazywaliśmy go Królem, ale on był kimś więcej. Robbie dostał ten przydomek, ale naprawdę potrafił robić rzeczy nienaturalne.
Nikt nie mógł uwierzyć własnym oczom widząc jego grę. Było w nim coś więcej, coś nieziemskiego, coś boskiego. Widząc w jaki sposób to robi nic dziwnego, że dostał taki przydomek.
Dla Barnesa oznaczało to znaczącą zmianę w angielskiej grze.
Wtedy do głosu doszedł aspekt indywidualny futbolu. Fani zaczęli bardziej doceniać indywidualności niż drużynowość.
Robbie zawsze był bohaterem zespołu, nawet gdy ten zajmował 3. czy 4. miejsce.
Zawodnicy Liverpoolu nigdy nie byli "Spice Boys"
Futbol się zmieniał, jak wszystko wokół. W połowie lat 90. kultura eksplodowała, branże rozrywkowe coraz bardziej się pokrywały. Łatka chuligaństwa, która była przyklejona do kibiców przez ostatnie 2 dekady stała się nieaktualna. Piłka nożna znów była rozrywką i każdy chciał ją oglądać.
Piłka nożna zmieniła się, futbol przeszedł z kultury picia alkoholu do kultury supergwiazd. My piłkarze zaczęliśmy być traktowani jak gwiazdy, czuliśmy się jak aktorzy z Hollywood. Graliśmy w reklamach, byliśmy na okładkach magazynów, na opakowaniach płatków. Staliśmy się znanymi nazwiskami – wspomina Jason McAteer, były piłkarz Liverpoolu.
Fowler był jedną z ikon tych przemian, ale jego rozwój piłkarski i marketingowy niósł ze sobą również problemy. Bezpodstawne oskarżenia wobec Fowlera o romans z Emmą Bunton, członkinią zespołu Spice Girls spowodowały, że piłkarza i jego kolegów zaczęto nazywać Spice Boys. McAteer był jednym z nich.
Myślę, że to bardzo krzywdzące określenie, chociaż nie zmieniło tego kim naprawdę byliśmy.
W 1996 roku Manchester United wygrał swój trzeci tytuł Premier League na przestrzeni 4 lat. Obraz piłkarzy Liverpoolu jako ich największych rywali jeszcze zyskał na znaczeniu.
Trenowaliśmy tak ciężko jak inni, daliśmy z siebie wszystko. Nie mieliśmy jednak tego młodego zespołu jaki miał Manchester United. Ich słynna Klasa 92' została wzmocniona przez Erica Cantonę, który był bardziej podobny do nas. Mieli mentalność, której nam zabrakło. Jeśli obejrzysz sobie sezon 1995-1996 to zobaczysz, że graliśmy najlepszy futbol w lidze pod względem atrakcyjności i oglądalności.
Barnes wiedział jak się zdobywa mistrzostwo i chociaż kultura piłkarska stała się kulturą celebrytów to uważał, że jego koledzy niesłusznie dostali niechlubną łatkę.
Gdy byłem już starszym graczem zawsze starałem się zachęcać innych piłkarzy do zastanowienia się nad tym co będzie dobre dla zespołu. Ale wtedy piłka nożna była już inna.
Zawodnicy Liverpoolu nigdy nie byli kimś, kogo możnaby nazwać "Spice Boys." Nie myśleli tylko o tym, żeby po zwycięstwie pójść do klubu i się zabawić. Nic z tych rzeczy.
Złe zachowanie Spice Boys było stałym tematem poruszanym przez prasę w całym kraju. Opowieści o nadużywaniu alkoholu, walkach i romansach łatwo się sprzedawały.
Nie pomogły jednakowe kremowe garnitury Armaniego przed przegranym finałem Pucharu Ligi z Manchesterem United w 1996 roku – narracja wokół zespołu nadal była zła.
Byliśmy wtedy całkiem odkryci – mówi McAteer.
Teraz nie widuje się piłkarzy na ulicy. My czuliśmy się swobodnie, nie mieliśmy telefonów z aparatami ani social mediów. Nie mieliśmy nic do ukrycia. Ta swoboda sprawiała, że wychodziliśmy grupkami na miasto, chodziliśmy do restauracji.
Kiedy nie wygrywaliśmy to ludziom zaczęło przeszkadzać nasze zachowanie. Zaczęło się mówienie czego nie powinniśmy robić, co nam wypada, a co nie.
Kiedy Fowler był w świetle reflektorów angielskich mediów, wykorzystał sytuację i okazał wsparcie dla protestujących portowców w 1997 roku. Zrobił to po strzeleniu gola na 3:0 w meczu Pucharu Zdobywców Pucharów kiedy to pokazał napis wspierający portowców zamieszczony na koszulce pod trykotem meczowym. Został za to ukarany przez UEFA grzywną 900 funtów.
On był symbolem oporu – powiedział Evans. - To było bardzo Scouserskie. Nie tylko strzelił gola, ale też zdjął koszulkę i pokazał napis solidaryzujący się z portowcami. A całe the Kop było za portowcami i wszyscy czuli tę więź. Czuli, że on jest jednym z nas.
Kiedy myślę o nim to przypominam sobie tekst z American Pie o Buddym Hollym, o tym że był on głosem płynącym od ciebie i od ciebie. Tak Robbie płynął od ciebie i do ciebie. Od i do the Kop. Był ucieleśnieniem wszystkiego co czuliśmy i wszystkiego o czym myśleliśmy. Nie dbał o zdanie władz tylko pokazał swoje wsparcie. Stał się ucieleśnieniem miasta, a tym samym i całego ruchu oporu.
W sezonie 1996-1997 strzelił 31 bramek, jednak to był ostatni jego tak dobry sezon. Poważna kontuzja kolana odniesiona w derbach Merseyside wykluczyła go z gry na Mistrzostwach Świata w 1998 roku. Tego samego lata kiedy Robbie przechodził swoją rehabilitację w Liverpoolu doszło do małego trzęsienia ziemi w strukturach zarządzania klubem.
Jedno trofeum w ciągu 6 lat czyli Puchar Ligi w 1995 roku to był rozczarowujący wynik. Gerard Houllier niespodziewanie mianowany współmanagerem Roya Evansa wkrótce przejął całkowicie stery. Były nauczyciel znany z dyscypliny chciał wprowadzić nowy poziom profesjonalizmu do szatni Liverpoolu.
Houllier nie polubił Fowlera. Robbie lubił żartować i jego żarty często były kontrowersyjne. Nowy manager z kolei przypominał Arsene'a Wengera z Arsenalu, który postrzegał futbol zupełnie inaczej i obaj chcieli zmienić profesjonalizm angielskiej piłki – powiedział Evans.
Robbie był lekkoduchem, zestawienie go z Houllierem to było zderzenie osobowości. Zawsze będzie dochodziło do sporów w takich sytuacjach.
McAteer dodaje:
Kiedy do klubu przybył Gerard z góry uznał, że problemy ze Spice Boys poza boiskiem są większe niż korzyści z ich gry na boisku. Uznał, że będzie budował swój zespół na Stevenie Gerrardzie, Jamiem Carragherze, Michaelu Owenie i Dannym Murphym. Dla wielu z nas to była trudna sytuacja.
W tamtym momencie cała uwaga skupiła się na sensacyjnym nastolatku Michaelu Owenie, przez co wynik 18 goli Robbiego Fowlera niemal nie został zauważony.
Jego 17. gol tamtego sezonu również przyniósł wiele kontrowersji.
Ciągłe plotki o rzekomym zażywaniu narkotyków przez Fowlera zezłościły samego piłkarza i postanowił rozwiązać to w typowy dla siebie sposób. Po strzeleniu pierwszej z dwóch goli w derbach z Evertonem, napastnik padł na kolana i udawał, że wciąga linię końcową.
Houllier próbował wmówić wszystkim, że Fowler tylko odwzorowywał kameruńskie święto jedzenia trawy, którego nauczył go kolega z zespołu Rigobert Song. FA nie uwierzyło w te tłumaczenia i ukarało piłkarza 4 meczami zawieszenia.
Po tej sytuacji Robbie miał już na stałe łatkę narkomana, chociaż to oskarżenie było całkowicie fałszywe.
Im bardziej czemuś zaprzeczasz tym bardziej ludzie ci nie wierzą. To bolało zarówno jego jak i nas wszystkich. Pewnego dnia to go przerosło.
To co zrobił na oczach fanów Evertonu wcale nie dziwiło. Gdy chciał wyjść na noc lub coś zjeść, robił to w Liverpoolu, na oczach kibiców obu klubów. Praktycznie nie opuszczał miasta. Wielu kibiców wyjeżdżało z miasta na imprezy, więc zakładali, że on także to robi. Czy Robbie żałował tej cieszynki? Przypuszczam, że tak – podsumował McAteer.
The God dostał też zawieszenie 2 meczów za homofobiczny żart z obrońcy Chelsea, Graeme'a Le Saux. Zapłacił też 32 000 funtów kary oraz z własnej inicjatywy wysłał list z przeprosinami z wyrazami żalu.
To po prostu samo zagrało
Po całkowitym przejęciu sterów w Liverpoolu, Gerard Houllier zaczął odciskać piętno na zespole. Odeszli McAteer i David James, a do Realu dołączył najlepszy kolega Fowlera – Steve McManaman.
Następnie Francuz zadbał o wzmocnienia. W marcu 2000 roku do klubu dołączył za rekordowe 11 milionów funtów młody napastnik Emile Heskey. Miał on być partnerem w ataku Michaela Owena.
Musicie pamiętać, że ja i Micheal graliśmy razem kiedy miałem 18 lat, a on 16. Znaliśmy się dużo dłużej, więc kiedy dołączyłem do Liverpoolu to po prostu samo zagrało – powiedział Heskey.
Mieliśmy dobre relacje. Graliśmy w reprezentacji Anglii do lat 18, graliśmy z Francją, której managerem był Houllier. Znaliśmy się.
Robbie Fowler pozostał wicekapitanem zespołu i zdobył 17 goli we wszystkich rozgrywkach w historycznym sezonie 2000-2001 kiedy the Reds sięgneli po wszystkie trofea o które rywalizowali z wyjątkiem Premier League.
Spekulacje wobec przyszłości Fowlera nie cichły odkąd stało się jasne, że manager woli Emile'a Heskeya jako partnera Owena w ataku.
Nie było żadnego ciśnienia – powiedział Heskey. - Wszyscy byliśmy profesjonalistami, każdy chciał grać, ale nikt nie opuszczał głowy w dół kiedy musiał usiąść na ławce.
W sezonie 2000-2001 mieliśmy mnóstwo meczów do rozegrania. W finale Pucharu Ligi mecz od pierwszej minuty rozpoczął Robbie i strzelił gola, Michael zaczynał w dwóch pozostałych, a ja miałem to szczęście zagrać od początku we wszystkich trzech.
Na treningach spisywaliśmy się dobrze. Lubiliśmy się, ale nigdy nie wytworzyła się między nami większa zażyłość. Nie odwiedzaliśmy się w domach ani nic z tych rzeczy.
Frustracja, która narastała w Fowlerze ostatecznie wylała się na początku sezonu 2001-2002. Opuścił mecz o Tarczę Dobroczynności z Manchesterem United i pierwszy mecz ligowy z powodu kontuzji odniesionej na treningu po starciu z asystentem trenera – Philem Thomsonem. Relacje z managerem też miał coraz gorsze.
Zrobiło się trochę ponuro – wspomina Roberts. - Pamiętam słowa Gerarda Houlliera zapisane w lokalnej gazecie. Miał ponoć powiedzieć coś w stylu, że Owen jest światowej klasy, a Fowler był światowej klasy. Robbiemu się to nie spodobało.
W listopadzie 2001 roku ambitny Leeds United wyłożył 11 milionów funtów, żeby sprowadzić Fowlera na Elland Road.
W obliczu nadchodzących Mistrzostw Świata w Korei i Japonii napastnik stanął przed ciężkim dylematem. Musiał grać, żeby nie stracić miejsca w kadrze Anglii, ale wymagało to opuszczenia klubu, którego nie wyobrażał sobie opuszczać.
Każdy widział, że to nadchodzi i rozumiał dlaczego tak się dzieje, ale to nie złagodziło ciosu – powiedział Evans.
Racjonalne argumenty przemawiały za tym, żeby rozwijać zespół w kierunku Michaela Owena. Zespół oddalał się od drogi, którą chciał podążać Robbie, ale nie sprawiło to, że było nam łatwiej przyjąć to do wiadomości.
Zawsze chcesz, żeby gracze z miasta grali dla Twojego klubu, którzy łączą się z fanami. Michael Owen nigdy nie był tak kochany przez kibiców jak Robbie. Owen nigdy nie założyłby koszulki wspierającej portowców. Jakim piłkarzem by nie był Micheal, nigdy nie połączyła go taka więź z fanami jak Robbiego. Dlatego właśnie jego odejście było tak bolesne.
12 goli w 23 meczach dla Leeds United dało Fowlerowi miejsce w kadrze Anglii na Mistrzostwach Świata, ale i tak odegrał tam marginalną rolę. Parę ataku stanowili ponownie Michael Owen i Emile Heskey.
Sytuacja finansowa Leeds United zmusiła ich do sprzedaży Fowlera za 6 milionów funtów do Manchesteru City. Nękany kontuzjami nigdy nie odzyskał już dawnej formy, chociaż miał kilka dobrych momentów podczas swojej 3-letniej przygody w niebieskiej części Manchesteru.
Po zdobyciu gola w zwycięskim 3:1 meczu z Manchesterem United celebrował gola wskazując ręką liczbę 5 – symbolizującą piąte zwycięstwo Liverpoolu w Lidze Mistrzów.
Był to ostatni gol Fowlera dla the Citizens, a niebawem nastąpił ruch, którego nawet sam Fowler nie był w stanie przewidzieć.
Rafa wiedział, że potrzebuje piłkarzy, którzy rozumieją klub
Budżet Liverpoolu był ograniczony w styczniu 2006 roku, a Rafa Benitez potrzebował napastnika. Wykonał sprytny ruch.
Nie miał wtedy za dużo pieniędzy, a szukał odpowiedniej jakości. Zobaczył ją u Robbiego – mówi Evans.
Można nazwać to moneyballem, można nazwać romantyczną historią. Ani Fowler ani City nie potrzebowali dodatkowego przekonywania się do tego pomysłu. Robbie w wieku 30 lat wrócił do klubu za darmo podpisując 6-miesięczną umowę.
Teraz każdego dnia czuję się jak dziecko, które budzi się w świąteczny poranek – powiedział Fowler.
Bóg powrócił.
Kiedy wrócił to było coś cudownego. Rafa zdawał sobie sprawę, że potrzebuje piłkarzy, którzy rozumieją ten klub. Potrzebował piłkarzy, których serce należy do Liverpoolu. To było trochę ryzykowne, ale ze względu na to, że transfer był darmowy to miało to sens – kontynuował Evans.
Fantastycznie było go znowu zobaczyć w koszulce Liverpoolu. Nie spodziewaliśmy się spektakularnych wyników strzeleckich sprzed 8 czy 9 lat, po prostu cieszyliśmy się tym, że go mamy z powrotem. Wcześniej mieliśmy poczucie, że odszedł zbyt wcześnie i czuliśmy niedosyt.
Roberts dodał:
Kiedy wrócił to cieszyliśmy się nawet mimo tego, że sam przyznał się do słabszej formy. Wciąż miał to coś co sprawiało, że mówiliśmy: "Tak, to Robbie."
To był majstersztyk ze strony Beniteza. Taki ruch poniósł zespół i fanów. On kocha Liverpool, klub, miasto, wszystko. W tamtym momencie mógł odejść gdzieś indziej, mógł wyjechać zagranicę, zarobić większe pieniądze. Jednak kiedy tylko poczuł cień szansy na powrót nie wahał się ani chwili.
Nowy 12-miesięczny kontrakt był długim pożegnaniem Fowlera z Anfield. Pozostała mu tylko rola drugoplanowa, gdyż musiał walczyć o miejsce w składzie z nowymi nabytkami – Dirkiem Kuytem i Craigiem Bellamym.
Jego ostatni występ w barwach the Reds przypadł na końcowe spotkanie Premier League sezonu 2006-2007 z Charlton Athletic, zremisowane 2:2.
Jego kolejne przystanki w karierze to Australia i Tajlandia. Chociaż nie zdobył z klubem trofeów, które zdobywał Liverpool przed jego erą to wynik 183 goli wciąż robi wrażenie. Jest na 6. miejscu pod względem strzelonych bramek w historii klubu. Jednak ten chłopak z Toxteth dla społeczności miasta oznaczał znacznie więcej niż tylko gole.
To marzenie każdego chłopaka wychowującego się w czerwonej części miasta, żeby grać dla tego klubu. On grał i robił to fenomenalnie. Strzelał mnóstwo goli, podnosił trofea, bił i podtrzymywał rekordy. Może gdyby miał wokół siebie więcej światowej klasy piłkarzy i może trochę lepszych managerów to osiągnąłby jeszcze więcej – powiedział Roberts.
Evans dodaje:
Trochę rozczarowujące jest, że nie osiągnął tyle na ile zasłużył. Grał w trudnym dla miasta czasie, sprawił, że opłacało się oglądać mecze. Wszyscy byli podekscytowani, gdy tylko piłka się do niego zbliżała. Miał dar. Dawał publiczności energię, dał nam wiarę i to piękne uczucie, że znowu możemy odnosić sukcesy.
- Jeśli podsumujesz jego karierę tylko na podstawie wygranych tytułów to jest to duże nieporozumienie względem tego co znaczył dla całego miasta w tym trudnym czasie.
Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 24.07.2021