Ewolucja wymaga świeżej krwi
Artykuł z cyklu Artykuły
Liverpool był w stanie zgromadzić i utrzymać najlepszą jedenastkę w światowym futbolu, jednak dwa lata po triumfie w Lidze Mistrzów można zadać pytanie, czy zrobiono wystarczająco dużo, aby odświeżyć skład na tyle, by klub był w stanie walczyć o najwyższe cele?
W blasku zwycięstwa w Madrycie, dokładając kolejne trofeum do klubowej gabloty, a pierwsze za kadencji Kloppa, Liverpool wydawał się mieć świetne widoki na przyszłość.
Po wywalczeniu tytułu najlepszej drużyny na Starym Kontynencie oraz zdobyciu 97 punktów w Premier League i tym samym zakończeniu sezonu jedynie za Manchesterem City, wydawało się, że trzydziestoletnie oczekiwanie na upragniony tytuł mistrzowski dobiegnie końca.
W końcu Liverpool zbudował najlepszą jedenastkę na świecie i jako nadrzędny cel polityki transferowej ustanowił utrzymanie trzonu zwycięskiego składu w nienaruszonym stanie. W przeszłości po dobrym sezonie odejście kluczowych piłkarzy było na porządku dziennym, jednak tym razem the Reds zdołali się przed tym uchronić. Była to wyjątkowa sytuacja w nowożytnej historii klubu, a także dla samego menedżera.
W Borussii Dortmund Jürgen Klopp często mógł zastanawiać się „a co by było, gdyby?”, ponieważ nieustannie oddawał kluczowych piłkarzy największym klubom: Nuri Şahin wyjechał do Realu Madryt, Mario Götze i Robert Lewandowski zostali ściągnięci przez Bayern Monachium, a Shinji Kagawa przeszedł do Manchesteru United.
Teraz menedżer w końcu miał to, czego pragnął: szansę na dalszy rozwój z tą samą grupą.
- Właściwie to były nasze transfery, ale nikt nie chce o tym słuchać, bo tak już jest – powiedział Klopp dwa lata temu.
- Masz zawodnika, który jest dobry to chcesz go zatrzymać u siebie. Jeśli podpisze nowy kontrakt, to dla kilku osób oznacza to jedynie, że będzie ich więcej kosztował kiedy będziemy skłonni go sprzedać, albo nie oznacza to dla nich żadnej zmiany, tak to jest w dzisiejszych czasach. W naszym przypadku, właśnie takie ruchy stanowiły dla nas transfery.
- Nowe umowy i zatrzymanie chłopaków w klubie stanowiły bardzo wyraźny sygnał dla otoczenia. Szczerze mówiąc, to wspaniały znak. Podoba mi się to, że chłopcy są naprawdę w dobrym wieku piłkarskim, wygrali Ligę Mistrzów, co jest dobre i oczywiście pomaga.
Pomogło. Trudno krytykować przyjęte podejście, które zapewniło równoczesny status mistrzów Anglii, Europy i świata. Decyzja Liverpoolu o inwestowaniu w grupę przez przedłużanie lukratywnych kontraktów poszerzonych o bonusy, ponieważ płace są bezpośrednio skorelowane z sukcesami w piłce, bez wątpienia przyniosła zamierzony efekt.
Wyniki finansowe klubu z sezonu 2019-20 pokazały, że fundusz płac wzrósł z 310 milionów funtów do 326 milionów, pomimo drastycznego spadku przychodów z powodu pandemii. W ciągu ostatnich trzech lat Liverpool odnotował najwyższy wzrost spośród czołowych sześciu klubów Premier League pod względem wynagradzania zawodników, gdzie tylko Manchester City notuje wyższe wartości.
Wydatki na płace piłkarzy w bieżącym okresie powinny nieco zmaleć na skutek braku bonusów za triumf w jakichkolwiek rozgrywkach, jednak ich poziom dalej pozostanie wysoki biorąc pod uwagę odnowienie umów z niektórymi piłkarzami oraz znaczące wypłaty dla stosunkowo nowych zawodników w drużynie, jak chociażby Thiago.
Stosunek płac Liverpoolu do obrotów wyniósł 66 procent w okresie rozliczeniowym, to jest najwięcej od 2016 roku, jak wynika z precyzyjnych badań Swiss Ramble. Tym samym można stwierdzić, że na tej płaszczyźnie klub robi wystarczająco dużo, aby nadążyć za konkurencją i ich wyprzedzić.
Jednak czy przez ten długi okres po Madrycie aż do teraz zrobiono wystarczająco dużo, aby wspomóc prawidłowy rozwój i odświeżenie drużyny, a jeśli nie, to dlaczego?
Tego lata polityka transferowa klubu pozostaje taka sama jak dwa lata temu: zatrzymanie zawodników jest najważniejsze. Niemniej potrzeba zastrzyku świeżego talentu z myślą o długofalowym rozwoju nigdy nie była bardziej widoczna.
Kluczowi zawodnicy: Virgil van Dijk, Mohamed Salah, Sadio Mané, Roberto Firmino, Jordan Henderson oraz Fabinho mają kontrakty ważne do 2023 roku, Alisson o rok dłużej, a przewiduje się, że ostatni dwaj z wymienionych wkrótce złożą swoje podpisy pod nowymi umowami. Z wyjątkiem defensywnego pomocnika, wszyscy będą po trzydziestce pod koniec obecnych umów. To nie jest już „dobry wiek dla piłkarza”, o którym wspominał Klopp, zwłaszcza biorąc pod uwagę wymagania związane z jego intensywnym stylem i preferencją do korzystania z niewielkiej grupy graczy.
Przykład Wijnalduma pokazuje, że Liverpool nie będzie oferować zbyt długich i za drogich z punktu widzenia klubu kontraktów także dlatego, że nie może zagwarantować piłkarzom oczekiwanego czasu gry oraz ich roli w drużynie w przyszłości.
Informacje o impasie w rozmowach klubu z Hendersonem w sprawie przedłużenia umowy, podobnie jak miało to miejsce w przypadku holenderskiego pomocnika, mogą zapoczątkować trend, który u podstaw ma zmniejszeniu sentymentu do obecnych liderów na korzyść stopniowego pompowania świeżej krwi do składu.
Rozpoczęcie negocjacji na dwa lata przed końcem umowy stało się powszechną praktyką, a choć niepowodzenie powinno zostać odnotowane, to nie jest ono postrzegane tak samo przez obie zainteresowane strony. Zawodnicy są coraz bardziej świadomi swojej wartości i wiedzą, że rynek wolnych agentów kwitnie, co pokazują przykłady piłkarzy takich jak Gianluigi Donnarumma, Sergio Ramos, David Alaba czy Sergio Agüero.
Podobnie było już w przypadku Emre Cana. Okoliczności odejścia Cana i Wijnalduma wydają się podobne - nakład finansowy na transfer, poziom usług świadczonych w zamian za adekwatną wypłatę oraz potencjalny spadek wartości w przyszłości - Liverpool może postrzegać pożegnanie obu piłkarzy za darmo jako całkiem dobry interes.
Obecnie jednak bycie w sytuacji, w której trzon zespołu może za niedługo jednomyślnie zakończyć swoje umowy, choć dalej stanowią o sile drużyny, jest dalekie od wymarzonego scenariusza. Od lata 2019 roku Liverpool wprowadził poczucie nowości i świeżości, ale jest zrozumiałe, że to nie wystarczy. Istotnym jest to, że proces będzie musiał być kontynuowany w bieżącym oknie transferowym.
Thiago przybył, aby poprawić styl gry i zabrać część ciężaru rozgrywania piłki spoczywającego na barkach bocznych obrońców, ale z racji wieku nie należy postrzegać go jako elementu długoterminowego planu rozwoju drużyny.
Inaczej jest w przypadku 24-letniego Joty, którego transfer miał wzmocnić rywalizację w ataku, oraz 22-letniego Konaté rozszerzającego wachlarz możliwości na nękanym ostatnio kontuzjami środku obrony.
Kostas Tsimikas miał okropny debiutancki sezon, borykając się z licznymi niepowodzeniami, ale przewiduje się, że będzie w stanie zastępować Andy'ego Robertsona w nowej kampanii. Kariera Takumiego Minamino w Liverpoolu pozostaje pod znakiem zapytania i wewnątrz klubu nadal smuci fakt, że okres jego wdrożenia do zespołu zbiegł się z pierwszym lockdownem.
Harvey Elliott i Kaide Gordon są postrzegani jako młodzi, perspektywiczni piłkarze, którzy mają potencjał, by stać się elitarnymi zawodnikami. Nie należy jednak postrzegać ich jako podstawy odnowy składu w najbliższym okresie.
Jednym z największych problemów Liverpoolu jest takie zarządzanie graczami z marginesu, nie tylko w sensie pieniężnym, ale także w kontekście przygotowania miejsca na dla nowych zawodników, którzy rozwiną drużynę, aby uzyskać właściwą równowagę dla 25-osobowego składu.
W ciągu ostatnich trzech lat nakład na transfery zdecydowanie zmniejszył się w porównaniu z wcześniejszymi czterema latami (spadek z około 412 do 112 milionów funtów). Liverpool w bieżącym oknie transferowym definitywnie pożegnał Taiwo Awoniyiego, Marko Grujicia, Harry’ego Wilsona, a Nathaniel Philips budzi zainteresowanie kilku potencjalnych nabywców. Znalezienie chętnych na Divocka Origiego (6 występów w poprzednim sezonie) i Xherdana Shaqiriego (7 występów) nie jest łatwe, jednak gdy dojdzie do skutku okaże się to prawdziwym sukcesem the Reds, którzy muszą zwolnić miejsce w składzie zanim zaczną zbrojenie.
Alex Oxlade-Chamberlain, który - jak się wydaje - jest przystosowywany do gry na pozycji numer 9, oraz Naby Keïta muszą wnieść większy wkład w grę Liverpoolu niż miało to miejsce do tej pory. Duet ten zaliczył w ubiegłej kampanii 11 występów, z czego większość przypisać należy Gwinejczykowi.
Klub z czerwonej części Merseyside rozgląda się za wzmocnieniem przede wszystkim w drugiej linii oraz ataku. Trio Fabinho - Henderson - Thiago wydaje się wyśmienite, jednak nie gwarantuje dostępności do gry na przestrzeni całego sezonu, a perspektywa gry Keïty i Oxlade'a-Chamberlaina w środku pola nie napawa optymizmem. Inną opcją pozostaje Curtis Jones, który co prawda zabłysną kilkoma solidnymi występami, jednak w dalszej części sezonu został przesunięty przez Kloppa na boczny tor.
Biorąc pod uwagę wiek Thiago i Hendersona oraz niepewną sytuację związaną z przedłużaniem umów, odmłodzenie środka pola wydaje się dla długoterminowego rozwoju klubu absolutnie niezbędne.
Diogo Jota okazał się świetnym wzmocnieniem siły ofensywnej Liverpoolu, jednak patrząc na wąską ławkę rezerwowych oraz rozgrywany w trakcie trwania kampanii ligowej Puchar Narodów Afryki, wzmocnienie składu piłkarzem o podobnej charakterystyce pozostaje nieodhaczonym punktem na liście zadań the Reds.
Problem ze sprowadzeniem “nowego Salaha” czy “nowego Mané” polega na tym, że pierwowzory, które należy w dłuższej perspektywie zastąpić, na starcie w klubie nie musiały rywalizować z innymi klasowymi napastnikami, co pozytywnie wpłynęło na ich rozwój na Anfield. Co więcej, sam klub był wtedy w zupełnie innym położeniu i realnie rywalizował o inne cele niż obecnie.
Gdyby Real Madryt i Barcelona nie były pogrążone w finansowym chaosie, być może po świetnych sezonach Mané i Salah zostaliby skuszeni przez gigantów La Liga możliwością gry za jeszcze większe pieniądze niż do tej pory. Kluby, które niegdyś płaciły horrendalne sumy za piłkarzy, obecnie inwestują na rynku wolnych agentów.
Problem wymiany składu połączony z wysokimi oczekiwaniami w kwestii transferów stanowi złożoną kwestię i dlatego ruchy na rynku transferowym powinny być wyważone i ostrożne, jednak najgorszym co klub może zrobić to przespać czas na przebudowę składu.
Liverpool, jak zostało to udowodnione w przypadku Joty i Thiago zeszłego lata, będzie cierpliwy w zabezpieczaniu właściwych umów na odpowiednich warunkach, zgodnie ze strategią, która przyniosła sukces. Klub posunął się w swoim wyważeniu do tego stopnia, że wyraźna stała się tendencja do ponoszenia ryzyka związanego z brakiem transferów - patrz kryzys w środku bloku defensywnego.
Patrząc w przyszłość, sytuacja związana z kończącymi się umowami najważniejszych piłkarzy stanowi dla klubu największe jak do tej pory wyzwanie transferowe.
Melissa Reddy
Autor: Ga19bs
Data publikacji: 25.07.2021