SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1473

Wywiad z van Dijkiem

Artykuł z cyklu Artykuły


Środkowy obrońca wraz z Joe Gomezem wszedł na boisko w Tirolu na ostatnie 20 minut meczu z Herthą BSC - był to jego pierwszy występ dla Liverpoolu od czasu odniesienia poważnej kontuzji kolana w październiku.

Po zaliczeniu pierwszego występu Van Dijk ma zamiar zaliczyć teraz jeszcze więcej minut w nadchodzących meczach towarzyskich. Holender kontynuuje starania o to, by powrócić do pełni sprawności przed sezonem 2021/22, a w czwartkowym meczu z Bologną można spodziewać się, że wybiegnie na boisko na dłużej.

Przemawiając po raz pierwszy od powrotu, kapitan Holandii usiadł z dziennikarzem liverpoolfc.com w hotelu drużyny w Evian, aby omówić swój występ przeciwko Hercie, opowiedzieć nieco o życiu na obozie przygotowawczym The Reds, a także by wybiec nieco w przyszłość i pomówić o nowej kampanii.

Zapraszamy do lektury wywiadu z Virgilem van Dijkiem.

Virgil, rozmawiamy po raz pierwszy od czasu twojego powrotu, więc moje pierwsze pytanie powinno brzmieć - jak się czujesz?

Radzę sobie. To był oczywiście trudny okres przygotowawczy - powrót po tak długiej przerwie do gry i treningów z chłopakami to wielka rzecz. Momentami było ciężko, ale staramy się z tym wszystkim uporać wraz z Andreasem Schlumbergerem, który jest w bliskim kontakcie ze mną i Joe. Nadal jesteśmy ostrożnie prowadzeni, ale dajemy sobie radę.

Zaliczyłeś kilka przełomów podczas tego obozu - wróciłeś do treningów z zespołem, dostałeś trochę minut przeciwko Hercie. Jakie to miało dla ciebie znaczenie?

Olbrzymie. To jest coś, na co pracowałem przez długi czas. To może wydać się drobnostką, ale początek treningów z zespołem to był dla mnie wielki dzień - normalnie nie bywam nerwowy, jednak takie małe rzeczy czynią mnie może nie nerwowym, ale lekko podekscytowanym. To samo tyczy się meczu - tyle razy wizualizujesz sobie, jak grasz znowu w meczu i po prostu znowu jesteś na boisku. Oczywiście wciąż jest mnóstwo rzeczy do poprawy, wiele brakuje mi do powrotu do pełnej sprawności, jednak sama możliwość ponownego wyjścia na boisko dała mi wiele pewności. Jestem po prostu gotowy, by wrócić i iść dalej. To właśnie chcę zrobić, więc po prostu idę przed siebie, a następny krok już w czwartek.

Jak wyglądał dzień meczu z Herthą? Bodajże na początku tygodnia menedżer mówił, że możesz się pojawić, a później już wraz z upływem tygodnia dowiedzieliśmy się, że twój występ jest bardzo prawdopodobny. Co chodziło ci po głowie tego dnia?

Myślę, że od pierwszego dnia przygotowań, czy od drugiego, kiedy zaczęliśmy odbywać treningi z zespołem, to zawsze była kwestia tego, jak sprawy się potoczą, ponieważ nikt tak naprawdę nie wiedział, jak ja i Joe się czujemy i jaka będzie reakcja, bo to jest najważniejsze. Możesz ponownie trenować z zespołem, ale jeśli twoje kolano na to zareaguje lub nie może sobie z tym poradzić, to oczywiście musisz trochę zwolnić. Co może być dla niektórych zaskakujące, wszystko idzie bardzo dobrze, nie ma żadnych reakcji kolana, samopoczucie jest dobre, jest też pewność siebie, chodzi tylko o powrót do sprawności. Na początku nie mieliśmy podwójnych sesji, ale z czasem również zaczęliśmy je robić. Robiliśmy postępy, więc czułem, że jestem gotowy na kilka minut. To właśnie powiedziałem menedżerowi i Pepowi [Lijndersowi], a potem odbyliśmy dyskusję z Andreasem Schlumbergerem. W ten sposób wszystko się zaczęło, a potem zaczęliśmy przygotowania do meczu. Twoja rodzina dowiaduje się, że dostaniesz swoje minuty, a potem wychodzi to w mediach, więc wszyscy się ekscytują i nie mogą się doczekać – a ja prawdopodobnie najbardziej ze wszystkich. Rano trenowaliśmy, to była lekka sesja, a wieczorem graliśmy mecz. Po meczu byłem pusty, wyczerpany – wprawdzie grałem tylko 20 minut, ale to nie przez czas gry, tylko przez wszystko to, co wydarzyło się przez cały tydzień i w dniu meczowym. To świetne podsumowanie, ponieważ nie tylko mecz był tak intensywny, ale także wszystko wokół niego. Cały proces przygotowania, gdy twój umysł wchodzi w tryb, w którym wszystko analizujesz. Myślisz o tym, co zamierzasz zrobić po przyjęciu piłki, co zrobisz z tym, z tamtym. Tak więc, jak już mówiłem, byłem po prostu szczęśliwy, że to się stało. Zrobiliśmy to, a teraz wystarczy to kontynuować. Czwartek będzie ku temu następną okazją.

Cóż, zrobiłeś to, do tego razem z Joe. Chyba najbardziej popularnym klipem wideo z tego meczu jest moment, w którym obejmujecie się przy linii bocznej. Co wtedy czułeś?


To było wyjątkowe. Powiedzieliśmy sobie, że musimy to wszystko chłonąć, musimy to przyjąć i cieszyć się tym - musimy pozwolić, by to nas wzmocniło, by to jeszcze zwiększyło w nas głód utrzymania sprawności. Stać tam w tym momencie to było coś wyjątkowego. Nigdy tego nie zapomnę.

Jaki jest twój plan na teraz, po tym jak masz za sobą pierwszy występ? Teraz to już tylko kwestia zbierania minut w spotkaniach i pracy nad kondycją na treningach?

Tak, z pewnością. Andreas Schlumberger jest oczywiście w stałym kontakcie ze sztabem trenerskim, z Pepem i menedżerem. Tak upewniamy się, że podejmujemy właściwe decyzje. Jesteśmy w kontakcie z Andreasem, upewniając się, że dajemy mu właściwe informacje, musimy być ze sobą szczerzy i tacy jesteśmy. Tak samo będzie w przypadku czwartkowego meczu. Słyszałem, że zagramy co najmniej 30 minut, ale może być ich więcej, a potem będziemy po prostu zwiększać ich liczbę. Mamy jeszcze inny sparing na Anfield, którego nie mogę się doczekać, w weekend lub w poniedziałek, tak więc wtedy dostanę więcej minut, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Później zacznie się liga. Koniec końców, wszystko rozbija się o to, czego chce menedżer, zobaczymy, jak to się rozwinie.

Wszystko teraz dzieje się dla ciebie bardzo szybko, prawda? Te wszystkie mecze, kolejne kroki milowe w rehabilitacji...

Owszem, ale to jest coś, czego potrzebujemy. Mówiłem Pepowi dwa dni po meczu, że mimo wyczerpania po spotkaniu, czułem się, jakbym mógł zagrać już następnego dnia. Chodzi o samo to uczucie ponownego bycia na boisku, rozwijania się, nabierania rytmu. To szalone myśleć, że będziesz znów topowym zawodnikiem, gdy nie grasz w profesjonalnym meczu od dziewięciu miesięcy. Chcesz więc powrotu, kontynuacji i powtarzania pewnych rzeczy. Z pewnością trening indywidualny nie jest w stanie zastąpić treningu z zespołem, a trening z zespołem nie zastąpi ci tego, co dzieje się w meczu. Tak więc potrzebujesz tych meczów. Przyjmuję to wszystko - jest ciężko i z pewnością będą trudne momenty, ale przyjmuję to.

Ogólnie rzecz biorąc, jak wysoki jest poziom treningów podczas zgrupowania przed sezonem?


Myślę, że poziom jest bardzo dobry. Wszystko wygląda bardzo dynamicznie, jest bardzo ciężko. Widzę wielu chłopaków wykonujących biegi po 1000 metrów i staram się to pominąć... To jest dobre dla Millie'ego, Mo, Sadio lub tego typu sprinterów! Standardy są bardzo wysokie, trenujemy ciężko, staramy się wypracować właściwą taktykę i mam nadzieję, że przygotowujemy się do bardzo udanego sezonu. Będzie trudno, biorąc pod uwagę inne zespoły, które wciąż się poprawiają i próbują rywalizować o tytuł mistrzowski w Premier League. My również - chcemy znów być na szczycie, iść na całość i w tej chwili kładziemy pod to fundamenty.

To był trudny sezon z wielu powodów, ale zajęliśmy trzecie miejsce. Jakie nastroje panują w grupie przed nowym sezonem?


Chcemy po prostu być dobrej myśli. Myślę, że pozytywne podejście to bardzo ważna rzecz. Posiadamy w składzie jakość - to oczywiste. W zeszłym roku mieliśmy po prostu bardzo dużego pecha z kontuzjami, szczególnie na pozycji środkowego obrońcy. Koniec końców, Rhys, Nat i Ozan wykonali fantastyczną pracę, by zapewnić nam chociaż kwalifikację do Ligi Mistrzów i skończyliśmy na trzecim miejscu. Mieliśmy też pecha na innych pozycjach, co utrudniło nam grę w ten sam sposób i na tej intensywności, co normalnie, więc dużo nad tym pracowaliśmy. Mamy nadzieję - i będziemy się starać - żeby utrzymać sprawność, każdy z nas. To coś, czego nie możemy niestety wziąć za pewnik.

Jak sobie radzisz z życiem na obozie treningowym? Cztery tygodnie z dala od domu to długo...


Zwłaszcza, gdy jesteś dziewięć miesięcy w domu... może nie w domu, ale z rodziną. Naprawdę mi się to podobało. Potem jedziesz na zgrupowanie i myślisz sobie, że to może być dobra rzecz, jednak cztery tygodnie to dość długo! Tak więc nie mogę się doczekać powrotu do domu, zmiany scenerii; powrót do rodziny i dzieci to będzie coś, ale to część tego wszystkiego. Wszyscy ciężko pracują, ty nabierasz formy i to jest najważniejsze w tym środowisku. Mamy nadzieję, że będziemy gotowi na dobry sezon.

Wiele rzeczy dzieje się w czasie wolnym, gdy trochę go macie. Jak bardzo jest to ważne?


Bardzo ważne. To bardzo ważne, by wciąż robić te rzeczy. Jesteśmy bardzo zwartą grupą, ale świetnie jest móc to podtrzymywać i angażować wszystkich członków grupy - szefów kuchni, ludzi za kulisami itd. To po prostu ważne, bo wszyscy mamy ten sam cel i chcemy, żeby wszyscy mieli pewność, że razem tworzymy pozytywne rezultaty. Właśnie tam potrzebujemy wszystkich, więc dobrze, że poza treningami robimy takie rzeczy i możemy zobaczyć każdego w nieco innych okolicznościach. Ja po prostu naprawdę to lubię.

Czy ktoś w ciągu tych trzech tygodni ujawnił cechy osobowości, których byś się po nim nie spodziewał?

Myślę, że każdy jest po prostu sobą. Wokół jest kilka nowych twarzy i młodzi chłopcy. Zawsze miło jest patrzeć, jak młodzi są wyciągani i wychodzą ze swoich stref komfortu itd. Kaide Gordon, który ma 16 lat, właśnie z niej wychodzi, dobrze trenuje i ma wielki talent. Fajnie jest móc to zobaczyć. Potrzebujemy wszystkich - niezależnie od tego, czy jesteś szefem kuchni, czy nowym kitmanem - potrzebujemy wszystkich, by dobrze się zaprezentować. Doceniam wszystkich członków naszego zespołu.

Wspomniałeś wcześniej o wejściu w nowy sezon oraz o celach i zadaniach drużyny. Kiedy rozglądasz się dookoła i widzisz, że wszyscy trzymają się razem, czy jest to jedna z tych rzeczy, które dają ci pewność, że sezon może być udany?


Myślę, że to powinien być standard w zespole. W drużynie zawsze musisz być w stanie wykrzesać ducha zespołu, w przeciwnym razie i tak nie odniesiesz sukcesu. Tak więc to powinna być podstawa sukcesu - by mieć odpowiedniego ducha zespołowego. Potem chodzi o to, co dzieje się na boisku w ciągu tych 95 minut. Tu wszystko może się zdarzyć, ale jeśli wszystko robimy razem - gdy razem zakładamy pressing, razem bronimy, a tego zawsze chcemy, wówczas mamy dużą szansę na dobry wynik. Tak więc powinniśmy się na tym skupić i jestem przekonany, że tak będzie.

Myślę, że wszyscy czytający ten wywiad nie mogą się doczekać, aż zobaczą cię z powrotem na boisku w czwartek...

Tak, ja także! Miejmy nadzieję, że znowu wszystko dobrze się potoczy, nie mogę się doczekać, by zobaczyć wszystkich na Anfield.



Autor: Bartolino
Data publikacji: 04.08.2021