SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1288

Wywiad z Robertsonem

Artykuł z cyklu Artykuły


Andy Robertson jest kolejnym graczem, który tego lata podpisał nowy kontrakt z Liverpoolem. Szkot wypowiedział się na temat pobytu w drużynie the Reds, przedłużeniu umowy i przyszłości.

Robbo, gratulujemy podpisania nowego długoterminowego kontraktu. Jakie to uczucie oddać swoją przyszłość klubowi?

- Świetne. Oczywiście, kiedy rozpoczęły się negocjacje i wyglądało na to, że moja przyszłość tutaj będzie dłuższa, więc nie jest tajemnicą, że jestem szczęśliwy w tym klubie. Chcę zostać w tym zespole jak najdłużej, to dla mnie szczęśliwy czas, dla mojej rodziny. Osiedliliśmy się tutaj, kochamy wszystko w tym klubie i cieszę się, że ta podróż trwa.

Powiedz nam trochę więcej o tym, co sprawia, że ​​jesteś pewien, że jest to odpowiedni klub dla Ciebie?

- Myślę, że od pierwszej minuty poczułem się mile widziany przez fanów, ludzi zaangażowanych w klub i wszystko inne i nawet jeśli na boisku nie wszystko szło tak dobrze na początku, nadal czułem szczególnie miłość od fanów, menadżera i piłkarzy. Moja praca nie jest skończona, ale teraz oczywiście jestem w trochę bardziej ugruntowanej pozycji i wciąż staram się każdego dnia - to na pewno będzie kontynuowane. Jednak to była chyba jedna z najłatwiejszych decyzji w moim życiu, żeby przedłużyć pobyt w Liverpoolu. Tak jak powiedziałem, nie jest tajemnicą, jak bardzo jestem tutaj szczęśliwy i nigdy się nie wahałem się, żeby zostać dłużej.

Przyjechałeś tu z Hull City latem 2017 roku jako 23-latek. Masz teraz 27 lat, jesteś ojcem dwójki dzieci i osiągnąłeś tak wiele. Jak rozwijałeś się jako zawodnik i osoba, odkąd dołączyłeś do Liverpoolu?

- Ogromnie. Rozwój gracza jest prawdopodobnie trochę bardziej otwarty. Oczywiście czuję, że w każdym sezonie rozwijałem się na różne sposoby i mam nadzieję, że ten proces będzie trwał. Wciąż próbuję uczyć się każdego dnia, codziennie staram się ulepszać swoją grę, pokonywać granice. Muszę to robić dalej, ciężko pracować i liczyć, że zostanie to wynagrodzone. Jako osoba, jak powiedziałeś, przybyłem tu jako wciąż młody chłopak, prawdopodobnie mogłem wtedy dłużej pospać! Oczywiście piłka nożna daje radość, ale to, że mam dwójkę dzieci jest największym szczęściem, jakie mnie spotkało, więc zdecydowanie zrobiłem postęp jako osoba i myślę, że każdy, kto jest tutaj od 2017 roku, czyli wiele osób, prawdopodobnie to widział. Widziałem, jak coraz bardziej staję się mężczyzną. Oczywiście mam dużo obowiązków w domu, ale obowiązki, kiedy przechodzę na murawie, również wzrosły i czuję się, jakbym był teraz jednym z liderów w tym zespole. Staram się pomagać innym tyle, ile mogę.

Od twojego debiutu w klubie minęły prawie dokładnie cztery lata. W tym czasie grałeś w dwóch finałach Ligi Mistrzów, zdobyłeś cztery najważniejsze trofea i zostałeś mianowany kapitanem swojego kraju… Czy kiedykolwiek marzyłeś o tylu osiągnięciach w tak krótkim czasie?

- Marzyłem o tym, ale potem się obudziłem, to był problem! Ale na szczęście udało mi się to urzeczywistnić. Kiedy podpisujesz kontrakt z ogromnym klubem, wciąż pamiętam dzień, jakby to było wczoraj, kiedy podpisałem tutaj kontrakt, to oczywiście masz ambicje zostać regularnym graczem Liverpoolu, zdobywać trofea dla tego klubu, a sposób w jaki mi się to udało był fantastyczny. Od samego początku mojej kariery zawsze patrzyłem w przyszłość - o przeszłości mogę rozmawiać z ludźmi, którzy chcą mnie słuchać, kiedy odwieszę buty na kołek i przejdę na emeryturę. Mogę im opowiedzieć wszystkie historie, które stworzyliśmy. Jednak z pewnością ja, jak i wielu ludzi na boisku treningowym jesteśmy ludźmi, którzy chcą tworzyć więcej historii. Mam nadzieję, że ludzie się mną znudzą, kiedy przejdę na emeryturę i będę mógł siedzieć godzinami i opowiadać im o wszystkich historiach! Oczywiście mam nadzieję, że zaczniemy od tego sezonu. Chcemy osiągnąć więcej, chcemy zdobyć więcej trofeów, więcej szczęścia dla tego klubu. Jedynym sposobem na to jest ciężka praca i posiadanie tego samego nastawienia, które miałem pierwszego dnia.

To jest twój piąty sezon tutaj. Ugruntowałeś swoją pozycję jako jednego z najlepszych na świecie, ale czy są jeszcze obszary Twojej gry, które Twoim zdaniem można poprawić?

- Myślę, że każdy obszar mogę jeszcze poprawić. Jak wspomniałem wcześniej, zawsze chcę być lepszy. Patrzę na sposoby, jak mogę być lepszy w każdym meczu, każdej sesji treningowej i zawsze tak właśnie pracowałem. Prawdopodobnie największym wątpiącym we mnie w całej mojej karierze byłem ja i zawsze staram się udowodnić, że ta osoba się myli. Wiem jednak, że ta osoba w mojej głowie nigdy nie będzie szczęśliwa i to właśnie lubię, ponieważ zawsze chcę iść do przodu. To jest prawdopodobnie powód, dla którego nigdy nie poczuję się komfortowo, zawsze będę starał się naciskać i jak powiedziałem, staram się przenieść moją grę na różne poziomy. Niezależnie od tego, czy chodzi o uzyskanie większej liczby asyst, czy o uzyskanie większej liczby czystych kont, to różne rzeczy. Wiesz, może też chodzi o stawanie się bardziej głośnym, może o rzeczy, których nie wszyscy widzą. Ostatni sezon był dla mnie wielkim sezonem i wspominam go z bardzo dobrze. Niektórzy ludzie mogą powiedzieć, że miałem trudny sezon, ale trochę się z tym nie zgadzam. Przyjąłem inną rolę; ja i Gini [Wijnaldum] byliśmy czasami liderami przy wszystkich kontuzjach, które mieliśmy i sposobem, w jaki Nat Phillips i Rhys Williams grali pod koniec roku, jesteśmy z tego bardzo dumni. Ja i Gini im pomogliśmy, Trent [Alexander-Arnold] im pomógł, a obserwowanie, jak ci chłopcy rozkwitają, było dla mnie równie dużym osiągnięciem, jak to, że dobrze gram, a to oznaczało, że im bardziej i bardziej nabierali pewności siebie, tym mniej my musieliśmy się o nich martwić i tym bardziej wszyscy mogliśmy się skupić na grze. Wszystkie te rzeczy są inne i jest to część dorastania jako gracza, dorastania jako osoby, a ja staram się pomagać młodym chłopakom tak bardzo, jak tylko mogę. To była chyba najprzyjemniejsza część zeszłego sezonu.

Stałeś się tu także zdecydowanym faworytem fanów – masz też piosenkę i flagę na The Kop. Co oznacza dla ciebie ta szczególna relacja z kibicami?

- To dla mnie wszystko. Myślę, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy zdecydowanie bardziej odczuliśmy, że piłka nożna bez kibiców jest niczym. Łatwo to powiedzieć, ale widać to było w meczu z Burnley, czy po przyjezdnych kibicach w Norwich i wszystkich powracających na stadion. Każdy mecz ma inne tempo, inne uczucie, inną pasję, a to dzięki fanom. Fakt, że fani Liverpoolu przyjęli mnie tak szybko, był dla mnie ogromną pomocą w zaaklimatyzowaniu się, a potem po prostu chciałem to rozwijać. Wierzę, że teraz patrzą na ten zespół i wiedzą, że wszyscy ich reprezentujemy, a jeśli jestem jednym z nich, to świetnie, to jest dokładnie to, czego chcesz - aby fani klubu, w którym grasz cię kochali, Oczywiście, że tak. Mam nadzieję nadal to robią, ponieważ uczucia, które mam do nich nigdy się nie zmienią i oby ich uczucie, które mają do mnie nigdy się nie zmieniło. Czas pokaże!

Kiedy kilka dni temu opublikowałeś zdjęcie, na którym biegałeś i siedziałeś na ławce przed sobotnim zwycięstwem nad Burnley, fani byli bardzo podekscytowani. Co z twoją kostką i kiedy wrócisz na boisko?

- W piątek trenowałem pełną sesję, zaledwie dzień przed meczem - może trochę przed terminem, ale myślę, że fizjoterapeuci po prostu chcieli się mnie pozbyć, szczerze mówiąc! Oczywiście miałem dużo szczęścia w mojej karierze, że nie miałem zbyt wielu kontuzji, a już na pewno nie długotrwałych i niech tak pozostanie. Jednak jestem koszmarem, kiedy jestem kontuzjowany i chcę jak najszybciej wrócić na boisko. Dla mnie, gdy tylko to się stało i otrzymałem wyniki badań, powiedziałem: „Myślę, że zdążę na Burnley”, a kilka osób powiedziało: „Tak, masz szansę”, więc udało mi się aby się tego trzymać. Kilka osób powiedziało, że nie mam szans, więc unikałem ich, dopóki nie było to bardziej realistyczne! Starałem się najlepiej, próbowałem wszystkiego. Zacząłem już biegać i czułem się, jakbym mógł trenować dzień lub dwa wcześniej, ale eksperci, których mamy w tym klubie są świetni i nadal miałem przed sobą jeszcze trochę pracy. Następnie w piątek w pełni trenowałem z zespołem. Oczywiście trener posadził mnie na ławce, co było do przewidzenia, ale byłem szczęśliwy. Kiedy jesteś na meczu i wszystko jest w to zamieszane, po prostu chcesz być na boisku, ale myślę, że wczoraj [w sobotę] było to nierealne. Teraz będę miał cały tydzień treningu przed sobą, więc zobaczmy, co z meczem przeciwko Chelsea. Ale będę gotowy, będę gotowy do gry i tak jak powiedziałem, mam nadzieję, że teraz będę w formie do końca sezonu.

Trent, Fabinho, Alisson Becker i Virgil van Dijk również podpisali w ostatnich tygodniach nowe kontrakty. Osiągnęliście już razem wiele jako zespół, ale czy czujesz, że jeszcze wiele przed nami?

- Tak. Ci czterej gracze są prawdopodobnie tak dobrzy, jak nowi zawodnicy. Oczywiście inne drużyny wydają dość dużo, my mamy Ibou [Konaté], który świetnie się zadomowił, ale kluczem jest związanie tych graczy, miejmy nadzieję, że ich najlepsze lata przed nimi są kluczowe. Więc oczywiście wspaniale jest mieć ich wszystkich na dłużej. Kto wie, co się stanie, kto wie, kto będzie następny, ale ta drużyna jest drużyną konkurencyjną. Wszyscy uwielbiamy grać ze sobą, wszyscy uwielbiamy przebywać razem w szatni i utrzymanie tego razem jest czasami ważniejsze niż dodawanie nowych twarzy. Spójrz, nowi gracze przyjdą i odejdą, ale budujemy drużynę i ważne jest, abyśmy ciągle się doskonalili i dostosowywali jako drużyna. Czuję, że robimy to nadal i dopóki to będzie trwało, będziemy w dobrym miejscu. Moment, w którym to się zatrzyma, to może być moment, w którym musimy się zmienić. Wierzę, że mamy graczy, którzy nigdy się nie zatrzymają.

Rozmawialiśmy wcześniej o Twoim rozwoju odkąd dołączyłeś do klubu. Porozmawiaj z nami o roli, jaką w tym odegrali Jürgen Klopp i sztab szkoleniowy…

- Wielką, zwłaszcza na początku oczywiście wiele osób może mówić różne rzeczy, ale nie widzieli, co dzieje się za kulisami. Zawsze wiedziałem, że jestem częścią planów Liverpoolu, mój brak minut na boisku był spowodowany tak dobrymi występami Alberto [Moreno], fantastycznego gracza, dla którego mam dużo szacunku. Oczywiście jego kontuzja dała mi szansę na sprawdzenie się, ale miesiące przed tym były kluczowe. Tak, ciężko pracowałem, ale oczywiście fani i ludzie spoza klubu myśleli tylko: „OK, Robertson nie jest w drużynie”. I to było prawdopodobnie kluczowe, ponieważ byłem w Melwood, pracując ile się da i próbując zrozumieć, czego ode mnie wymagano i dlatego wiedziałem, że kiedy dostanę swoją szansę, będę w najlepszym możliwym miejscu, aby ją wykorzystać, a to sprowadza się do trenerów i przede wszystkim menadżera. Oczywiście nasze relacje rozwijały się. Myślę, że szef prawdopodobnie nie spodziewałby się, że będę jednym z liderów, kiedy zobaczył mnie po raz pierwszy, ale oboje się przystosowaliśmy, oboje dorośliśmy do ról, a nasza więź stała się silniejsza i silniejsza i może trwać długo. Teraz jest to oczywiście inny związek, może nie potrzebuję teraz tyle opieki, mogę trochę o siebie zadbać. Jednak trenerzy i menadżer zawsze bardzo dużo pomagają.

Jest to kontrakt długoterminowy i wspomnieliśmy wcześniej, że masz teraz 27 lat. Czy to jest miejsce, w którym mógłbyś grać do końca kariery?

- Tak. Słuchaj, nigdy nie wiesz, co wydarzy się w piłce nożnej, ale zawsze mówiłem, że jeśli uda mi się utrzymać poziom, który gwarantuje grę w Liverpoolu, to chciałbym grać tutaj przez tyle lat, ile tylko mogę. To zawsze było moim celem, odkąd podpisałem tutaj kontrakt, ale nigdy nie wiesz, kiedy moje nogi mogą się poddać! Mam nadzieję, że to się nie stanie w najbliższym czasie, wierzę, że nabieram coraz silniejszej postawy i liczę, że najlepsze lata wciąż przede mną. Zobaczmy. Tak jak powiedziałeś, podpisałem długoterminowy kontrakt, zdecydowanie nie muszę myśleć o kolejnym na dłuższą metę, więc jestem pewien, że klub nie będzie pukać do moich drzwi, żeby dać mi nową umowę! Relacje, które mam z tym klubem są fantastyczne i chcę grać tutaj jak najdłużej, a kiedy ten kontrakt się wyczerpie lub będzie się zbliżał do końca, to dopiero wtedy będę o nim myślał.

Na koniec, co chciałbyś powiedzieć fanom, którzy oglądają lub czytają ten wywiad?


- Prawdopodobnie to, o czym wspomniałem: dziękuję za wsparcie dla mnie, ale co ważniejsze dla zespołu. Zeszły sezon był bez was ciężki, a teraz, kiedy wróciliście, znacznie ułatwia to sprawę. Czuję, że relacje, które mam z fanami, są dobre – kocham ich i niech to trwa, ponieważ są specjalną grupą kibiców. Myślę, że wszyscy chłopcy to czują i mam nadzieję, że mój i ich związek może stać się coraz silniejszy, ale wiem, że jedynym sposobem na osiągnięcie tego są dobre występy i liczę, że wkrótce to zobaczą.



Autor: BartekB8
Data publikacji: 25.08.2021