SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1577

Czy Liverpool powinien zrobić więcej transferów?

Artykuł z cyklu Artykuły


Część fanów jest rozwścieczona brakiem transferów w wykonaniu the Reds. Rosną obawy o to, czy Jürgen Klopp ma wystarczającą głębię w składzie, aby zapewnić udział w walce o trofea do samego końca.

W tym miejscu byliśmy dwa lata temu.

Wtedy letnie okno zamknęło się z nowymi nabytkami w postaci Harveya Elliotta, Seppa van den Berga, Adriána i Andy'ego Lonergana. Dwóch nastolatków i dwóch rezerwowych bramkarzy. Trudno powiedzieć, aby był to sygnał od świeżo upieczonych zwycięzców Ligi Mistrzów.

Jednak pesymiści wkrótce zostali spektakularnie uciszeni. Liverpool zdobył 79 punktów w Premier League na 81 pierwszych możliwych do zdobycia, roznosząc przy tym krajowych rywali. Dopiero globalna pandemia opóźniła ich koronację jako mistrzów Anglii po raz pierwszy od 1990 roku.

Oczywiście, biorąc pod uwagę kaliber rywali, powtórzenie tego osiągnięcia będzie tym razem znacznie trudniejsze, ale wspomnienia z sezonu 2019/2020 przypominają, że poprawa może wyjść z wnętrza. Wydawanie dużych sum gotówki niczego nie gwarantuje. Wystarczy spojrzeć na ostatni w tabeli Arsenal, który do tej pory nie zdobył ani punktów, ani bramek.

To, jak postrzegasz lato 2021 roku w Liverpoolu pod względem transferów, zależy w dużej mierze od tego, czy twoja szklanka jest zwykle w połowie pełna, czy w połowie pusta. Priorytetem było wzmocnienie drużyny w defensywie, co szybko zrealizowano kupując pod koniec maja środkowego obrońcę Ibrahimę Konaté za 35 milionów funtów z RB Lipska.

Virgil van Dijk, Joël Matip, Joe Gomez i Jordan Henderson od tego czasu potwierdzili swoją kondycję po przezwyciężeniu poważnych kontuzji z zeszłego sezonu. Odbudowano kręgosłup drużyny, która zdobyła tytuł.

Dyrektor sportowy Michael Edwards skupił się w dużej mierze na zapewnieniu usług kluczowych graczy na dłuższą metę, co zostało osiągnięte w imponującym stylu dzięki podpisaniu nowych kontraktów przez Trenta Alexandra-Arnolda, Fabinho, Alissona, Van Dijka, Andrew Robertsona i Hendersona.

Ci, którzy lekceważą znaczenie tych przedłużeń, ignorują dwie rzeczy.

Po pierwsze, jest to kosztowne zadanie, które pozwala utrzymać zawodników światowej klasy. Po drugie, przez długi czas Liverpool walczył o utrzymanie najlepszych graczy. Już nie kręci się głowami, jak miało to miejsce w przypadku Xabiego Alonso, Javiera Mascherano, Fernando Torresa, Luisa Suareza i Philippe'a Coutinho. Klopp ostatnio mówił o tym, jak „prawdziwi fani” doceniliby znaczenie pomyślnego zakończenia tych negocjacji.

Jednak zrozumiałe jest również, dlaczego kibice mieli nadzieję na jeszcze jeden lub dwa nowe transfery i teraz czują się rozczarowani, że nikt inny nie został sprowadzony.

Georginio Wijnaldum nie został zastąpiony po przeprowadzce do Paris Saint-Germain w związku z wygaśnięciem jego umowy. Kilku pomocników, w tym Florian Neuhaus z Borussii Mönchengladbach, było branych pod uwagę, ale nie doszło do zawarcia umowy. Klopp jest nieugięty i twierdzi, że ma wystarczająco mocną linię pomocy, a wpływ na grę ekscytującego nastolatka Elliotta w pierwszych tygodniach tego sezonu z pewnością dał mu nową opcję.

Większa potrzeba na nowego gracze była prawdopodobnie z przodu, aby zmniejszyć obciążenie Mohameda Salaha, Sadio Mané, Roberto Firmino i Diogo Jotę. Potrzeba dużej wiary, by uwierzyć, że Takumi Minamino lub Divock Origi zrobią kolejne kroki i będą przydatni, gdy nadejdzie potrzeba.

Firmino powinien pauzować nie dłużej niż kilka tygodni z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego, która zmusiła go do zejścia w meczu z Chelsea w sobotę, ale każda nieobecność w ataku prawdopodobnie będzie odczuwalna w tym sezonie, nie tylko z perspektywa utraty Salaha i Mané w trakcie Pucharu Narodów Afryki na nawet miesiąc w styczniu. Z młodym napastnikiem Kaide’em Gordonem, który prawdopodobnie za trzy tygodnie zadebiutuje w Carabao Cup z Norwich, wiąże się duże nadzieje, ale w październiku kończy dopiero 17 lat i wciąż uczy się swojego fachu.

Dlaczego Liverpool nie zrobił więcej w trakcie okna transferowego? Chodzi o dostępność i przystępność.

Z pewnością nie zarobili tak dużo ze sprzedaży, jak początkowo oczekiwali.

Niepotrzebni zawodnicy jak Kamil Grabara (transfer do Kopenhagi), Liam Millar (Bazylea), Marko Grujić (Porto), Taiwo Awoniyi (Union Berlin), Harry Wilson (Fulham) i Xherdan Shaqiri (Lyon) odeszli na stałe, a Ben Davies (Sheffield United), Ben Woodburn (Hearts), Van den Berg (Preston North End), Leighton Clarkson (Blackburn Rovers), Jake Cain (Newport County), Sheyi Ono (Millwall) i Rhys Williams (Swansea City) zostali wypożyczeni.

Łączna suma wygenerowana w wysokości 42,8 miliona funtów może sugerować, że Liverpool osiągnął tego lata zysk, ale liczba ta obejmuje różne dodatki, które mogą nigdy nie zostać aktywowane. Dodatkowo, zgodnie z warunkami umowy Wilsona, Fulham nie zacznie spłacać 12 milionów funtów, które zobowiązali się przekazać za reprezentanta Walii aż do przyszłego lata.

Wielkie oferty, których oczekiwano za Origiego, Neco Williamsa i Nathaniela Phillipsa, nigdy nie pojawiły się na horyzoncie.

Phillips będzie piątym środkowym obrońcą w nadchodzących miesiącach po tym, jak podpisał nowy czteroletni kontrakt.

Nie będzie powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy decyzję o niezastąpieniu Dejana Lovrena spotęgował bezprecedensowy kryzys kontuzji w defensywie. Tym razem Klopp jest dobrze zaopatrzony.

Podczas szalonej fali aktywności transferowej w europejskim futbolu Liverpool przyglądał się z zewnątrz.

Manchester City i Chelsea wydały ogromne sumy na Jacka Grealisha i Romelu Lukaku. Manchester United sprowadził Jadona Sancho, Raphaëla Varane'a i Cristiano Ronaldo.

– Nie możemy wydawać pieniędzy, których nie mamy – powiedział niedawno Klopp, odnosząc się do samowystarczalnego modelu biznesowego amerykańskiego właściciela Liverpoolu, Fenway Sports Group (FSG).

– Nie możesz się równać z innymi klubami. Oczywiście oni nie mają żadnych ograniczeń, ale my je mamy i odnieśliśmy spory sukces, biorąc pod uwagę ograniczenia w ciągu ostatnich dwóch lat.

Nie ma tajemnic co do tego, gdzie trafia kasa Liverpoolu. Co roku jest to opisane czarno na białym na rachunkach.

Lista wydatków jest ogromna. W listopadzie przenieśli się do nowego ośrodka treningowego o wartości 50 milionów funtów. Na przebudowę trybuny Anfield Road wydano 60 milionów funtów.

Z przychodami pomniejszonymi o ponad 120 milionów funtów, Liverpool został dotknięty pandemią bardziej niż większość. Nie mają oligarchy ani szejka, aby uzupełnić braki. FSG nie podejmie się tego, co uważa za niepotrzebne ryzyko.

To nie jest obrona FSG, to stwierdzenie faktów. Poczucie frustracji wśród kibiców jest zrozumiałe. Klopp dokonał pomniejszego cudu, kwalifikując się do Ligi Mistrzów z trzeciego miejsca, biorąc pod uwagę wszystkie przeciwności, z jakimi musiał się zmierzyć w zeszłym sezonie i jest dokuczliwe poczucie, że od tego czasu nie wszystkie problemy zostały rozwiązane.

Okno straconej szansy? Czy FSG będzie żałować, że nie poszli za ciosem, biorąc pod uwagę bogactwa, jakie przynosi sukces? Klopp z pewnością nie będzie szukał wymówek ani płakał z powodu nieotrzymania wystarczających funduszy. Jest uparty, jeśli chodzi o wachlarz talentów, które ma do dyspozycji. W związku z nowymi kontraktami, powrotem do sprawności kluczowych graczy i pojawieniem się młodzieży, jego wiara jest niezachwiana. Widzi, jak jego obecny skład jest gotowy do „podjęcia następnego kroku”.

Niezależnie od tego, czy podzielasz optymizm menedżera, czy obawiasz się reperkusji z powodu braku aktywności Liverpoolu na rynku transferowym, tylko czas pokaże, kto ma rację.

James Pearce



Autor: BartekB8
Data publikacji: 03.09.2021