SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1388

Diogo Jota to prawdziwy łowca bramek

Artykuł z cyklu Artykuły


Diogo Jota ma zwyczaj usypiania przeciwników w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa.

Zdarza się, że Portugalczyk źle przyjmie piłkę, podejmie błędną decyzję lub zmarnuje świetną sytuację.

Nie jest ciągłym zagrożeniem dla obrońców. Nie zawsze się angażuje. Pojawia się i znika, czasami na cały mecz. Mimo to, w tym sezonie raz po raz ratuje Liverpool, gdy ten go najbardziej potrzebuje.

Portugalczyk w meczu z Watfordem stracił piłkę 14 razy. Wygrał tylko 44 proc. pojedynków, a podawał ze skutecznością na poziomie 74 proc.

Gdy trzeba było jednak, to strzelił. Jego inteligentny ruch był równie dobry jak strzał głową, którym wykorzystał idealne dośrodkowanie Joe Gomeza w pierwszej połowie. Jota pokazał gdzie chce dostać piłkę, a Gomez, który tego dnia grał na prawej obronie, zachował się jak Trent Alexander-Arnold i podał mu piłkę na talerzu.

- Rozmawiałem z Joe przed meczem i powiedziałem mu, że zaliczy dzisiaj asystę! - mówi Jota.

- Pamiętam, że w meczu przeciwko Nottingham [Forest] miał kilka dobrych dośrodkowań, których nie udało mi się wykorzystać, ale dzisiaj czułem się pewnie i na szczęście udało się.

To był kluczowy moment dziesiątego z rzędu meczu Liverpoolu zakończonego zwycięstwem. Po spotkaniu Liverpool objął chwilowe prowadzenie w tabeli, jednak Manchester City jeszcze tego samego dnia spokojnie wygrał z Burnley.

Przed bramką Joty, drużyna Jürgena Kloppa była bezbarwna i przewidywalna, być może z powodu, że było to pierwsze spotkanie po przerwie reprezentacyjnej. Po golu mecz był rwany, gospodarze pilnowali wyniku i przed decydującą bramką zdobytą z karnego przez Fabinho rzadko byli w opałach. Karny został przyznany po analizie VAR, po tym jak Juraj Kucka w zapaśniczy sposób powalił Jotę. Gol Fabinho ostatecznie rozstrzygnął kwestię trzech punktów.

Jota jest rewelacyjny, odkąd we wrześniu 2020 roku przybył z Wolverhampton za 45 mln funtów.

Strzelił już 20 goli w 40 meczach we wszystkich rozgrywkach, co oznacza, że jest to jego najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Jego wpływ nie jest widoczny jednak tylko pod bramką przeciwników.

Jota nie jest odpowiedzialny za kładzenie wisienki na torcie. Nie strzela trzecich lub czwartych bramek, gdy obrona rywali jest już rozbita.

Jego bramki są ważne. Dziesięć z nich było pierwszymi golami w meczu. Trzy z nich było bramkami wyrównującymi. W sobotę w trzecim meczu z rzędu przełamał twardą obronę przeciwników i to zaledwie sekundy po tym, jak the Reds mieli kłopoty pod własną bramką.

Portugalczyk jest też uniwersalny. To niewiarygodne, jak na zawodnika mającego tylko 1,78 metra wzrostu, że tylko Dominic Calvert-Lewin [osiem] z Evertonu ma więcej bramek strzelonych głową od Diogo Joty [siedem] od początku sezonu. Spośród 23 bramek w lidze strzelonych dla Liverpoolu, 9 strzelił prawą nogą, a 7 lewą.

Jota dołącza do elitarnego grona. W ciągu ostatniej dekady tylko kilku zawodników Liverpoolu osiągało wynik 20 strzelonych bramek w sezonie. Byli to Salah [pięć razy], Mané [trzy razy], Luis Suarez [dwa razy], Daniel Sturridge i Roberto Firmino.

Jota wrócił do Kirkby w doskonałym humorze, po tym jak pomógł Portugalii zapewnić sobie miejsce na listopadowych Mistrzostwach Świata w Katarze, dzięki pokonaniu Macedonii Północnej. Jürgen Klopp bardzo go potrzebował, ponieważ przerwa reprezentacyjne była mocno wyczerpująca dla Luisa Diaza i Sadio Mané.

Firmino, który trenował z drużyną przez cały tydzień, może być dumny ze swojego występu. To był stary dobry Firmino, zmuszający rywali do błędów i odzyskujący piłkę. Nie jest już pewniakiem do gry, ale w takich meczach jak ten, ciągle pokazuje swoją wartość.

Mohamed Salah zagrał od początku, ale wyglądał na kogoś kto potrzebuje przerwy. Był zbyt wolny, a pojedynki z obrońcami Roya Hodgsona były dla niego frustrujące.

Salah został przywitany na Anfield oklaskami, po tym jak jego reprezentacji nie udało się zakwalifikować na Mistrzostwa Świata. Przez 70 minut nie oddał ani jednego strzału na bramkę Bena Fostera, zanim został zmieniony przez Mané. To pokazuje jak wysoko zawiesił sobie Egipcjanin poprzeczkę, skoro 5 bramek w 11 ostatnich meczach oznacza spadek formy. Trzy z nich padło jednak z rzutów karnych. Salah nie strzelił gola z gry od lutego.

Ciekawe jak Klopp będzie zarządzał czasem na boisku w przypadku Salaha w nadchodzących tygodniach. Egipcjanin z pewnością nie będzie chciał odpoczywać, ale przed the Reds tyle ważnych spotkań, że jeden mecz przerwy mógłby się przydać. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów przeciwko Benfice w Lizbonie Diaz i Mané będą mocnymi rywalami w walce o pierwszy skład. Liverpool ma obecnie pięciu doskonałych napastników więc rotacja będzie miała nadal miejsce.

Klopp powinien mieć zdrowego Trenta Alexandra-Arnolda. Fabinho również będzie mógł wrócić do linii pomocy. Kiedy Brazylijczyk wszedł na boisko za Curtisa Jonesa na ostatnie pół godziny, Liverpool miał znacznie większą kontrolę w środku pola.

Spotkanie na Etihad w niedzielę będzie niezwykle ważne, ale nie ma potrzeby by kogokolwiek oszczędzać w meczu z Benficą. Liverpool będzie miał dużo czasu na odpoczynek od wtorkowego wieczoru do niedzielnego popołudnia. Klopp będzie mógł pójść na całość w Lizbonie.

- City chyba już odpowiedziało na jedno z waszych pytań? - zażartował Klopp na pomeczowej konferencji prasowej. Chwilę wcześniej Kevin De Bruyne zapewnił drużynie Guardioli prowadzenie na Turf Moor.

Nikt nie stawiał na Burnley. Niespodzianka była mało prawdopodobna. Na szczycie wszystko pozostało po staremu. Liverpool pojedzie na Etihad za tydzień mając punkt straty do City, na osiem meczów do końca. Klopp nie musi wygrać, ale musi nie przegrać.

- Gdy wczoraj byliśmy po raz pierwszy wszyscy razem, to powiedziałem chłopakom, że gdyby w lecie ktoś nam powiedział, że na początku kwietnia będziemy mieli już jedno zdobyte trofeum, będziemy w grze o pozostałe trzy i będziemy mieli wszystkich zawodników zdrowych, to wszyscy byśmy to wzięli w ciemno - dodał Klopp.

- Jedyne co mogłoby być lepsze, to gdybyśmy mieli teraz 20 punktów przewagi nad City, ale obecnie jest to niemożliwe. Nie jesteśmy faworytami w żadnych rozgrywkach, ale kogo to obchodzi? Będziemy próbować.

Posiadanie w składzie takiego łowcy bramek jak Jota, z pewnością pozwala mieć nadzieję, na zdobycie kolejnego trofeum.

tłum. red. Redbeatle



Autor: James Pearce
Data publikacji: 03.04.2022