Jota ponownie zabłyśnie?
Artykuł z cyklu Artykuły
Sadio Mané odszedł, na Anfield przybył za to Darwin Núñez. Okazuje się jednak, że to Diogo Jota może najbardziej skorzystać na takim układzie.
Bez wątpienia w Liverpoolu zakończyła się pewna epoka, aby zacząć mogła się kolejna. Legendarne ofensywne trio się rozpadło, Sadio Mané stał się pierwszym muszkieterem, który zmienił swoje otoczenie po sześciu wspaniałych latach w Merseyside.
- To ważna chwila - przyznawał Jürgen Klopp po tym jak ogłoszono przenosiny Mané do Bayernu Monachium. Trener dodawał, że the Reds żegnają "jednego z najlepszych zawodników na świecie, legendę klubu i współczesną ikonę LFC".
Potencjalne zastąpienie go? Powiedzieć, że to będzie co najmniej trudne to za mało. Owszem, z Liverpoolu odchodzili już wcześniej bardzo dobrzy zawodnicy, ale od transferu Luisa Suáreza w 2014 roku, klub nie stracił tak integralnego zawodnika, mającego bezpośredni wpływ na to jak drużyna gra.
Klopp przez długi czas mógł polegać na geniuszu Mané, jego wytrzymałości i utrzymującej się formie. Mógł zaufać niesamowitej i zabójczej chemii między Senegalczykiem, Roberto Firmino oraz Mohamedem Salahem. Cała trójka, na przestrzeni pięciu sezonów, zdobyła wspólnie 338 bramek. W tym 65 w minionej kampanii.
Teraz pojawia się pytanie czy niemiecki trener będzie w stanie ponownie stworzyć błyskotliwy liverpoolski atak, zdolny utrzymać, a nawet podwyższyć standardy ustanowione w ostatnich latach.
Dla wielu mogłoby się okazać, że ta perspektywa jest zniechęcająca. Proces jednak się zaczął. Talent Mané będzie niekwestionowanie czymś za czym będziemy tęsknić, ale Liverpool nie pozostał bezzębny.
W kontekście kompletności formacji ofensywnej na nowy sezon, wszystkie elementy układanki są już na miejscu. The Reds w połowie sezonu sprowadzili z Porto Luisa Díaza, już kilka miesięcy temu dogadano też przenosiny Fabio Carvalho z Fulham. 19-latek dołączy oficjalnie do klubu 1 lipca.
Już wcześniej do ekipy dołączył wspomniany Darwin Núñez, pozyskany z Benfiki za rekordową kwotę 85 milionów funtów.
Díaz oraz zwłaszcza Núñez, mają stanowić zastępstwo dla Mané. Za to kolejnym napastnikiem the Reds, który może najbardziej skorzystać na odejściu gwiazdy Senegalu i wszelkich taktycznych przetasowaniach Kloppa jest Diogo Jota.
Owszem, Diogo zakończył ubiegły sezon zupełnie nie w swoim stylu, niezdobywając żadnego gola w ostatnich trzynastu spotkaniach. Nie wystąpił w finałach Pucharu Anglii oraz Ligi Mistrzów.
To właśnie Portugalczyk zdawał się najbardziej ucierpieć na przyjściu Díaza. Kolumbijski skrzydłowy natychmiast wpasował się do drużyny, pozwalając Mané na skorzystaniu z gry na pozycji "dziewiątki". Gdy kampania dobiegała końca, wpływ Joty wyraźnie osłabł.
Ale mimo to zakończył sezon z 21 golami na koncie, dziesięcioma więcej niż Firmino. Jedynie dwoma mniej niż Mané. Trafiał do siatki w trakcie meczów wyjazdowych z Manchesterem United, Evertonem, Tottenhamem, dwukrotnie z Arsenalem i Manchesterem City. Trzykrotnie zachował zimną krew podczas kluczowych prób w seriach rzutów karnych. 14 razy to on był tym, który strzelał dla Liverpoolu pierwszego gola w starciu.
I tak, jego wszechstronność wciąż wymaga szlifów - choćby, gdy mowa przyjęciu piłki, która na ten moment nie umywa się do tej Salaha, Díaza czy Firmino. Jednak możemy oczekiwać, że w czasach "po-Mané" jego uniwersalność, nastawienie oraz instynkt strzelecki mogą odegrać znamienną rolę dla klubu z Anfield. Zwłaszcza jeżeli zobaczymy coraz więcej eksperymentów ustawieniami 4-2-3-1 czy 4-4-2, o których tak często mówi się w kontekście nadchodzącej kampanii.
Liverpool ma z pewnością piłkarzy, którzy mogą na to pozwolić. W osobach Salaha, Díaza, Núñeza, Joty oraz Carvalho, Klopp ma do wyboru ogrom możliwości. Każdy z tych zawodników czuje się komfortowo grając zarówno szeroko jak i w centrum akcji. I choć czasy Firmino jako stałego bywalca pierwszej jedenastki najpewniej minęły, tak bezinteresowność oraz boiskowa inteligencja Brazylijczyka wciąż stanowią ogromną siłę i cenny zasób, zarówno na pozycji "dziewiątki" ale też cofniętego numeru "10".
W Liverpoolu Jota błyszczał najbardziej, gdy grał kosztem Firmino na pozycji środkowego napastnika. Jednakże w Wolves nauczył się też doskonale grać u boku drugiego napastnika w osobie Raúla Jiméneza. Nietrudno sobie wyobrazić jego potencjalną współpracę z Núñezem, który zdecydowanie preferuje grać nieco bliżej lewej strony boiska.
Raczej nie powinniśmy oczekiwać drastycznych zmian w tym jak Liverpool gra. Ich celem dalej pozostanie zdominowanie gry i stworzenie dużych przestrzeni. Boczni obrońcy, Trent Alexander-Arnold i Andy Robertson, pozostaną kluczowymi postaciami w drużynie. Będą dodatkowo wspierani przez wysoko ustawioną defensywę dowodzoną przez Virgila van Dijka. To ma pomóc ścisnąć rywali na ich połowie boiska.
To co będzie jednak nowe to znacznie większa elastyczność oraz nieprzewidywalność jeżeli chodzi o dobór zawodników. Salah oczywiście będzie rozpoczynał większość spotkań, ale Klopp będzie w stanie próbować oraz mieszać w potencjalnych dopasowaniach. Będzie mógł reagować odpowiednio do przeciwnika, aktualnego harmonogramu spotkań, znacznie częściej niż w ostatnich latach.
Widzieliśmy oznaki tego w ubiegłym sezonie, gdy dwudziestu jeden zawodników drużyny wystąpiło w co najmniej 20 meczach w kampanii. Liverpool po cicho uformował ekipę piłkarzy, którzy byli w stanie zapewnić sukces w najważniejszych momentach. Nawet odejścia Mané, czy drugoplanowych postaci takich jak Takumi Minamino i Divock Origi, nie powinny zaszkodzić.
Bez wątpienia wszystkie oczy będą skierowane na Núñezie. Tą zwiększoną uwagę zapewniła mu reputacja oraz gigantyczna kwota transakcji. Interesująco będzie też oglądać dalszy rozwój Díaza i nieco więcej jego magii, którą zaserwował nam już w trakcie półrocznego pobytu. Osoby znające sytuację na Anfield wierzą, że nie minie długo czasu zanim Carvalho (postrzegany jako napastnik lub opcja na "10-tke") zacznie dobijać się do pierwszego składu. Ma to zapewnić Firmino odejście z klubu wciąż na wysokim poziomie.
Jeżeli chodzi o Jotę, on sam wie jak ważny jest dla Liverpoolu, gdy utrzymuje formę. "Pressingowy potwór", mawia Pep Ljinders. "Światowej klasy egzekutor", dodaje Klopp.
Być może w poprzednim sezonie jego blask nieco wyblakł. Ale spodziewajmy się, że wkrótce znów rozbłyśnie. Wraz z odejściem Mané i przybyciem Núñeza, istnieją ku temu wszelkie powody.
tłum. red. Kubahos
Autor: Neil Jones
Data publikacji: 28.06.2022