FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 920

Wywiad z Fabinho

Artykuł z cyklu Artykuły


- Miło będzie mieć małego Scousera. Bardzo się z tego cieszymy - śmieje się Fabinho.

Rozmowa zeszła na temat zbliżającego się ojcostwa, bowiem pomocnik Liverpoolu i jego żona Rebeca spodziewają się swojego pierwszego dziecka. W styczniu urodzi im się synek, który otrzyma imię Israel.

- Jesteśmy podekscytowani - mówi Brazylijczyk.

- To bardzo miłe uczucie. Ludzie ciągle mi mówią, że to zmieni moje życie.

- Trener mówi mi, żebym cieszył się snem i graniem na PlayStation póki mogę, ponieważ pojawienie się dziecka wszystko zmieni.

- Wszyscy się cieszą razem ze mną. Wiem, że gdybym potrzebował rady, to mogę do nich pójść i zapytać. Bobby (Firmino) ma trójkę dzieci, Ali (Alisson) również, więc zawsze mogę ich zapytać o jakieś wskazówki.

- To będzie dla mnie i dla Rebeci nowe wyzwanie. Mały Scouser. Mam nadzieję, że reszta rodziny będzie go rozumiała, gdy będzie mówił z tutejszym akcentem.

Reprezentant Brazylii jest świetnym kompanem do rozmów. W czasie wyjątkowego i długiego wywiadu przeprowadzonego przez redakcję The Athletic w hotelu Ritz-Carlton Milenia w Singapurze, zawodnik chętnie rozmawiał na wiele różnych tematów.

Opowiedział o tym, jak jego trudno początki w Liverpoolu sprawiły, że rozkwitł i według Jürgena Kloppa stał się najlepszym defensywnym pomocnikiem na świecie.

O tym, jak ważna jest dla niego wiara i trzymanie się z dala od Twittera, oraz o tym jak starał się przekonać Sadio Mané do pozostania w klubie i o tym jak pomaga Darwinowi Núñezowi, który jest nowy w klubie.

Fabinho opowiedział również o tym, jak bardzo bolało go przegranie finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt, dlaczego przydomek nadany mu przez Virgila van Dijka się przyjął oraz o wyjątkowych przygotowaniach do nowego sezonu z uwagi na Mistrzostwa Świata w Katarze, które odbędą się przed świętami.

Gdy w zeszłym miesiącu skończyły się obowiązki reprezentacyjne, Fabinho chętnie wrócił do miasta, w którym zaczęła się jego piłkarska przygoda, czyli do Campinas w południowo-wschodniej Brazylii, godzinę drogi od Sao Paulo.

- Po raz pierwszy spotkaliśmy się całą rodziną od początku pandemii - mówi.

- Bardzo chciałem spotkać się z moją mamą i siostrami. Zaprosiłem wszystkich moich przyjaciół, więc to było wyjątkowe. Ostatni raz spotkaliśmy się tak trzy lata temu.

- Było wiele emocji, ponieważ moja rodzina straciła kilku członków z powodu koronawirusa. Zawsze spotykali się wszyscy razem w niedzielę, ale z powodu wirusa nie mogli tego robić przez pewien czas.

- Jedna z moich babć mieszka daleko od nas. Nie byłem u niej od 12 lat, więc spędziliśmy również tam trochę czasu. Widziałem emocja w oczach mojej innej babci gdy się spotkaliśmy. To było takie miłe móc spędzić trochę czasu razem.

- Drugą połowę wakacji spędziłem w Europie. Byłem we Włoszech i w Hiszpanii przed powrotem do Liverpoolu. W czasie wakacji pisałem do niektórych chłopaków bo bardzo za nimi tęskniłem. Świetnie jest móc wrócić i spotkać się z nimi ponownie podczas pre-sezonu. Czuję się jakbym był członkiem rodziny Liverpoolu. Liverpool jest moim domem.

Podczas przerwy Fabinho z pewnością miał od czego odpoczywać. Rozegrał bowiem niesamowity sezon, w którym Liverpool wygrał oba krajowe puchary i był bardzo blisko zdobycia poczwórnej korony.

Manchester City wyprzedził jednak Liverpool w Premier League o zaledwie jeden punkt, a sześć dni później w Paryżu the Reds zostali zatrzymani przez Thibauta Courtoisa. Wszystko mogło się potoczyć inaczej.

- Po finale nie miałem ochoty na paradę autobusem po ulicach Liverpoolu - mówi.

- Porażka bardzo bolała. Miałem poczucie, że straciliśmy szansę by osiągnąć coś wyjątkowego. Gdy jednak wróciliśmy do Liverpoolu i rozpoczęła się parada, mój humor uległ znacznej poprawie. Zdałem sobie sprawę, że spotkało nas to co najlepsze. Dzięki temu mogliśmy docenić fakt, że pomimo rozczarowania, podczas tego sezonu sprawiliśmy ludziom wiele radości.

- Nie byłem zaskoczony tym ilu ludzi się pojawiło, ponieważ kibice Liverpoolu są szaleni. Wsparcie, które nam okazali tamtego dnia było niesamowite. Pokazało co ten klub dla nich znaczy.

- Nawet pomimo porażki w Paryżu byli szczęśliwi. Byliśmy razem z nimi. Nie w każdym sezonie udaje się wygrać dwa trofea. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej doceniam jak dobry był to sezon. Byliśmy tak blisko wygrania Premier League i Ligi Mistrzów.

Minęła dekada odkąd Fabinho opuścił Fluminense by dołączyć do portugalskiego Rio Ave, które od razu wypożyczyło go do Realu Madryt. Zaliczył zaledwie jeden krótki występ pod wodzą Jose Mourinho na Bernabeu zanim przeniósł się do Monaco, gdzie jego kariera rozpoczęła się na dobre.

Mimo to, rok spędzony w stolicy Hiszpanii podczas gry dla rezerw Realu zmienił jego życie. To tam poznał Rebecę. Sama była utalentowaną piłkarką i grała dla kobiecej drużyny Monaco po tym jak przeprowadzili się do księstwa.

- Gdy dołączyłem do Liverpoolu również była na kilku treningach tutaj, ale w końcu zdecydowała, że chce skupić się na innych rzeczach - mówi Fabinho.

- Zamieszkaliśmy razem w Monaco i od tego czasu jest moim największym wsparciem i przyjacielem. To ważne, by mieć kogoś takiego w swoim życiu. Mam szczęście, że Rebeca towarzyszy mi na każdym kroku mojej drogi.

W czasie ostatnich czterech lat Liverpool zagościł w jej sercu i zaczęła regularnie dyskutować z kibicami na Twitterze.

- Słyszałem o tym - śmieje się Fabinho.

- Nie przepadam za Twitterem. To nie dla mnie. Czasami jednak słyszę, że coś wrzuciła. Zawsze jej wtedy mówię, żeby była ostrożna z tym co pisze.

- Nie mam własnego konta, więc większości postów nie widzę. Kibice jednak chyba ją kochają, więc wszystko jest w porządku. Uwielbia przychodzić na mecze. Czasami gdy wracam do domu to dyskutujemy o tym, co wydarzyło się na boisku. Czasem pytam jej co sądzi o meczu i czy grałem dobrze. Zawsze mówi, że grałem dobrze. Wydaje mi się, że chyba jest nieco stronnicza.

- Czasami widzę po jej twarzy, że chyba jednak nie było tak dobrze. Zna mnie, wie, że czasami jestem zdenerwowany i nie chcę rozmawiać o meczu i szanuje to.

Wiara pomaga Fabinho twardo stąpać po ziemi i patrzeć na świat z odpowiedniej perspektywy.

- Wiara zawsze była dla mnie ważna - mówi.

- Tak samo jak dla mojej rodziny i żony. Zawsze staram się być normalny.

- Tak mnie wychowali rodzice. Siedzę tu dzisiaj, ponieważ Bóg czuwa nad moim życiem. Zawsze staram się być za to wdzięczny. Zawsze daję z siebie wszystko na boisku by wykorzystać okazję, którą otrzymałem.

Fabinho gra na bardzo wysokim poziomie już tak długo, że można łatwo zapomnieć o problemach jakie miał na początku przygody z Liverpoolem, gdy przyszedł w 2018 r. z Monaco za 43,7 mln funtów, by zastąpić Emre Cana.

Nie mówił za wiele po angielsku (teraz mówi płynnie) i zdarzały się mecze w pierwszych miesiącach, w których nawet nie łapał się do kadry meczowej. Musiał zaadaptować się fizycznie i taktycznie do grania pod wodzą Kloppa.

Przygotowano specjalny program treningowy na siłowni by go wzmocnić, a mówiący po portugalsku asystent trenera Pepijn Lijnders oglądał razem z nim filmiki, na których pokazywał mu co powinien zmienić. Fabinho w nowej drużynie mniej czasu spędzał przy piłce niż dotychczas i musiał nauczyć się szybciej reagować.

Wziął sobie uwagi do serca i wkrótce udowodnił swoją wartość, a debiutancki sezon zakończył zwycięstwem nad Tottenhamem w finale Ligi Mistrzów w Madrycie.

- Wszystko się zmieniło teraz, ale początek był dla mnie trudny - mówi.

- Dlatego zawsze gdy przychodzi nowy zawodnik staram się mu pomóc jak tylko mogę. Tak jest na przykład teraz z Darwinem. Nie mówi zbyt wiele po angielsku, więc staram się mu pomagać na treningach tłumacząc niektóre sytuacje.

- Gdy przyszedłem do Liverpoolu bardzo ważni byli dla mnie Firmino i Alberto Moreno. Pomogli mi się zaadaptować. Teraz staram się udzielać nowym zawodnikom takiej pomocy jaką sam otrzymałem.

Fabinho ma 28 lat i czuje, że wchodzi w szczytowy moment swojej kariery. Jego wpływ na linię pomocy Liverpoolu jest tak duży, że Lijnders twierdzi, że Liverpool z Fabinho to jedna drużyna, a bez niego druga.

Świetnie przerywa ataki rywali. Dobrze czyta grę i mądrze posługuje się piłką. W zeszłym sezonie był pomocnikiem z największą liczbą bramek w drużynie. Zdobył ich w sumie 8 z czego 3 z rzutów karnych. Nic dziwnego, że Klopp twierdzi, że na swojej pozycji Fabinho jest najlepszy na świecie.

- Usłyszenie czegoś takiego od trenera było wyjątkowe. Staram się być jak najlepszym zawodnikiem dla dobra drużyny. Wiem, że jestem ważną postacią w drużynie. Jeśli to oznacza, że jestem jednym z najlepszych na swojej pozycji na świecie, to świetnie - mówi.

- Zeszły sezon był bardzo dobry. Nie skupiam się za bardzo na liczbach, ale pod względem goli to był mój najlepszy sezon. Miło jest być ważnym dla drużyny zarówno w ofensywie jak i w defensywie.

- Jestem teraz lepszym i bardziej doświadczonym piłkarzem. Tak się dzieje gdy rozegra się tak wiele ważnych spotkań. W zeszłym sezonie zagraliśmy trzy finały. To bardzo pomaga rozwinąć się jako zawodnik. Uczę się czegoś nowego każdego dnia.

- To normalne, że wskakujesz na wyższy poziom, gdy grasz dla takiego klubu jak Liverpool z tak świetnymi zawodnikami i menadżerem. To dla mnie naturalne, że stałem się lepszym piłkarzem.

Fabinho podczas swojego pobytu na Anfield doczekał się wielu przydomków. Klopp nazywa go "Dyson", ponieważ czyści pole gry. Lijnders z kolej nazywa go "Latarnią", ponieważ nadaje drużynie kierunek i minimalizuje zagrożenia. Dla większości zawodników Fabinho to jednak "Flaco" (po hiszpańsku chudy).

- Virgil zaczął mnie tak nazywać - śmieje się Fabinho.

- Tego lata dołączył do nas Fabio Carvalho. Na treningach wszyscy krzyczeli Fabio, a ja myślałem, że mówią do mnie. W końcu stwierdzili, że od teraz ja jestem Flaco, a on Fabio. Nie mam nic przeciwko temu.

To było interesujące lato dla klubu. Mané odszedł do Bayernu Monachium za 35 mln funtów, ponieważ chciał spróbować czegoś nowego. Fabinho starał się odwieźć Senegalczyka od tego pomysłu, ale mu się to nie udało.

- Pod koniec sezonu dużo rozmawiałem z Sadio. Powiedział mi jak wygląda sytuacja, i że być może odejdzie - mówi Brazylijczyk.

- Mówiłem mu, żeby został, że może tu wygrać Ligę Mistrzów i Premier League. Myślę jednak, że już wtedy podjął decyzję. Musimy to uszanować.

- Sadio przeżył piękną historię w koszulce Liverpoolu. Grał tu przez sześć lat i wygrał wszystko co się dało. Stwierdził, że chce nowych wyzwań. W porządku.

- Po paradzie w Liverpoolu wszyscy się z nim pożegnaliśmy. Wiedzieliśmy, że najprawdopodobniej odejdzie. Ja jednak ciągle wierzyłem, że zostanie, ale niestety później wszystko się potwierdziło.

- To dla nas duża strata. Był jednym z naszych najlepszych zawodników, ale nie możemy już niczego zmienić. Musimy sobie z tym poradzić. Teraz inni gracze muszą zająć jego miejsce i wziąć na siebie większą odpowiedzialność.

Liverpool przygotował się na odejście Mané i ściągnął z Benfici Núñeza za rekordowe 85 mln funtów.

- Darwin może potrzebować trochę czasu, żeby się zaadaptować. Zobaczymy. To jednak zawodnik, który jest w stanie zmienić drużynę.

- To prawdziwa dziewiątka, snajper. Strzelał nam bramki w obu meczach w Lidze Mistrzów. Wiemy jak dobry jest. Nawet pomimo straty Sadio wierzę, że jesteśmy w stanie walczyć o pełną pulę. Ta drużyna jest nadal bardzo dobra.

- Przez długi czas na lewej stronie grał Sadio. Teraz mamy na lewej Luisa Díaza. Widzieliśmy w drugiej części sezonu jak dobrze potrafi grać. Luis będzie dla nas coraz ważniejszy.

Kolejną ważną rzeczą było załatwienie sprawy z kontraktem Mohameda Salaha. Istniała groźba, że klub straci Egipcjanina za darmo w przyszłym roku, jednak nowa oferta warta ponad 350 000 funtów tygodniowo sprawiła, że podpisano nową umowę.

- To było bardzo ważne, zwłaszcza po stracie Sadio. Wiedzieliśmy, że Mo musi zostać i dalej grać z nami - twierdzi Fabinho.

- Bardzo się cieszę, że doszedł do porozumienia z klubem. Myślę, że jest teraz jeszcze szczęśliwszy. W ciągu ostatnich pięciu lat pokazał, że być może jest najlepszym zawodnikiem w drużynie. Udowodnił jak ważny jest dla tego klubu.

- Już jest legendą Liverpoolu. Dzięki nowej umowie ma szansę stać się najlepszym zawodnikiem w historii klubu. Będę starał się pomóc mu, by to osiągnął.

Brazylijskie trio Fabinho, Firmino i Alisson mają ze sobą silną więź. Poza klubem ich rodziny często się ze sobą spotykają wraz z rodzinami Thiago i Díaza.

- Od początku mojej kariery w Liverpoolu Bobby i jego rodzina byli bardzo ważni dla mnie i Aliego - mówi Fabinho.

- To naturalne, ponieważ mówimy po portugalsku. To pomogło też naszym żonom. Teraz nasze żony są dobrymi przyjaciółkami. Zawsze staramy się trzymać razem. Tak samo jest z rodziną Thiago i Luisa. Trzeba mieć takich przyjaciół.

Ten sezon będzie z pewnością wyjątkowy. Od sierpnia do listopada Liverpoolu będzie próbował pozostawać w grze o kolejne trofea. Później uwaga Fabinho skupi się na Mistrzostwach Świata w Katarze. Jak do tej pory zaliczył 27 występów dla reprezentacji i nie może się doczekać kolejnych na najwyższym poziomie.

- Myślę, że dla nas jako zawodników rozgrywanie mistrzostw w listopadzie i grudniu będzie dobre - twierdzi.

- W tym okresie powinniśmy być w najlepszej formie.

- Jednym z moich największych celów na ten sezon jest zagranie na Mistrzostwach Świata i próba wygrania trofeum dla mojego kraju. Minęło 20 lat od ostatniego zwycięstwa Brazylii. Wszyscy w kraju pragną byśmy wygrali po raz szósty.

- Oczywiście skupiam się na Liverpoolu, chcę dawać z siebie wszystko i mieć dobry sezon, ale skłamałbym gdybym powiedział, że nie myślę o Mistrzostwach Świata.

Jeśli Brazylia dojdzie do finału, to Fabinho powróci do zmagań ligowych zaledwie tydzień później. Klopp ciągle powtarza jak ważne jest dobro piłkarzy i obniżenie wymagań wobec gwiazd. Jak oni sami czują się z tymi wymaganiami?

- Ciągle pojawiają się nowe rozgrywki. To dlatego, że federacje chcą zarabiać jak najwięcej - mówi Fabinho.

- Dla zawodników to trudne, ponieważ kochają grać w piłkę. Gdy jednak jesteś bardzo zmęczony, to łatwiej o kontuzję i o tym też trzeba myśleć. Menadżer zawsze chce nam pomóc i walczy o nas. Oczywiście zawodnicy też mają coś do powiedzenia.

- W zeszłym sezonie zagraliśmy wszystkie możliwe mecze (63 spotkania we wszystkich rozgrywkach). Dlatego potrzeba głębokiej kadry. Popatrzcie jak ważny był Taki (Minamino) i jego gole w pucharach. Każdy zawodnik był potrzebny i tak też będzie w tym sezonie.

Co jeśli chodzi o przeciwników? Czy walka o mistrzostwo rozegra się tylko pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem City?

- City są z pewnością faworytem. Ciężko się z nimi walczy o zwycięstwo w lidze - twierdzi Fabinho.

- Możesz tak jak my, rozegrać najlepszy sezon, zdobyć ponad 90 punktów, a to i tak może nie wystarczyć do zwycięstwa. Wiemy, że jeśli chcemy wygrać, to musimy być blisko perfekcji.

- City zawsze kupuje nowych zawodników i inwestuje w drużynę. Tego lata nie było inaczej, ponieważ dołączył do nich Erling Haaland. Myślę, że to będzie zacięty pojedynek, ale nie tylko z nimi.

- Tottenham kupił kilku dobrych zawodników. Do Arsenalu przyszedł Gabriel Jesus, Chelsea również się wzmacnia. Każdy inwestuje, ponieważ każdy chce pokonać City. To oznacza, że Premier League będzie stała w tym sezonie na naprawdę dobrym poziomie.

Nasz czas dobiega końca. Zbliża się trening w upale. Fabinho już wygrał każde ważne trofeum z Liverpoolem, ale ma ochotę na więcej.

- To wspomnienia, które inspirują - dodaje.

- Wygranie Ligi Mistrzów to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Pamiętamy wygranie Premier League i to, że z powodu pandemii nie mieliśmy możliwości odpowiednio świętować z kibicami. To daje nam dodatkową motywację by osiągnąć to jeszcze raz. Bardzo tego chcemy, by móc przeżyć to z kibicami.

- W tym roku parada była wyjątkowa. Chcemy mieć takie parady co roku. Chcemy dawać to kibicom, ponieważ to co robią dla tego klubu jest wyjątkowe. Celem jest bycie lepszą drużyną i wygrywanie ważnych trofeów. W taki sposób można się zapisać w historii klubu.

- Miło będzie mieć małego Scousera. Bardzo się z tego cieszymy - śmieje się Fabinho.

Rozmowa zeszła na temat zbliżającego się ojcostwa, bowiem pomocnik Liverpoolu i jego żona Rebeca spodziewają się swojego pierwszego dziecka. W styczniu urodzi im się synek, który otrzyma imię Israel.

- Jesteśmy podekscytowani - mówi Brazylijczyk.

- To bardzo miłe uczucie. Ludzie ciągle mi mówią, że to zmieni moje życie.

- Trener mówi mi, żebym cieszył się snem i graniem na PlayStation póki mogę, ponieważ pojawienie się dziecka wszystko zmieni.

- Wszyscy się cieszą razem ze mną. Wiem, że gdybym potrzebował rady, to mogę do nich pójść i zapytać. Bobby (Firmino) ma trójkę dzieci, Ali (Alisson) również, więc zawsze mogę ich zapytać o jakieś wskazówki.

- To będzie dla mnie i dla Rebeci nowe wyzwanie. Mały Scouser. Mam nadzieję, że reszta rodziny będzie go rozumiała, gdy będzie mówił z tutejszym akcentem.

Reprezentant Brazylii jest świetnym kompanem do rozmów. W czasie wyjątkowego i długiego wywiadu przeprowadzonego przez redakcję The Athletic w hotelu Ritz-Carlton Milenia w Singapurze, zawodnik chętnie rozmawiał na wiele różnych tematów.

Opowiedział o tym, jak jego trudno początki w Liverpoolu sprawiły, że rozkwitł i według Jürgena Kloppa stał się najlepszym defensywnym pomocnikiem na świecie.

O tym, jak ważna jest dla niego wiara i trzymanie się z dala od Twittera, oraz o tym jak starał się przekonać Sadio Mané do pozostania w klubie i o tym jak pomaga Darwinowi Núñezowi, który jest nowy w klubie.

Fabinho opowiedział również o tym, jak bardzo bolało go przegranie finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt, dlaczego przydomek nadany mu przez Virgila van Dijka się przyjął oraz o wyjątkowych przygotowaniach do nowego sezonu z uwagi na Mistrzostwa Świata w Katarze, które odbędą się przed świętami.

Gdy w zeszłym miesiącu skończyły się obowiązki reprezentacyjne, Fabinho chętnie wrócił do miasta, w którym zaczęła się jego piłkarska przygoda, czyli do Campinas w południowo-wschodniej Brazylii, godzinę drogi od Sao Paulo.

- Po raz pierwszy spotkaliśmy się całą rodziną od początku pandemii - mówi.

- Bardzo chciałem spotkać się z moją mamą i siostrami. Zaprosiłem wszystkich moich przyjaciół, więc to było wyjątkowe. Ostatni raz spotkaliśmy się tak trzy lata temu.

- Było wiele emocji, ponieważ moja rodzina straciła kilku członków z powodu koronawirusa. Zawsze spotykali się wszyscy razem w niedzielę, ale z powodu wirusa nie mogli tego robić przez pewien czas.

- Jedna z moich babć mieszka daleko od nas. Nie byłem u niej od 12 lat, więc spędziliśmy również tam trochę czasu. Widziałem emocja w oczach mojej innej babci gdy się spotkaliśmy. To było takie miłe móc spędzić trochę czasu razem.

- Drugą połowę wakacji spędziłem w Europie. Byłem we Włoszech i w Hiszpanii przed powrotem do Liverpoolu. W czasie wakacji pisałem do niektórych chłopaków bo bardzo za nimi tęskniłem. Świetnie jest móc wrócić i spotkać się z nimi ponownie podczas pre-sezonu. Czuję się jakbym był członkiem rodziny Liverpoolu. Liverpool jest moim domem.

Podczas przerwy Fabinho z pewnością miał od czego odpoczywać. Rozegrał bowiem niesamowity sezon, w którym Liverpool wygrał oba krajowe puchary i był bardzo blisko zdobycia poczwórnej korony.

Manchester City wyprzedził jednak Liverpool w Premier League o zaledwie jeden punkt, a sześć dni później w Paryżu the Reds zostali zatrzymani przez Thibauta Courtoisa. Wszystko mogło się potoczyć inaczej.

- Po finale nie miałem ochoty na paradę autobusem po ulicach Liverpoolu - mówi.

- Porażka bardzo bolała. Miałem poczucie, że straciliśmy szansę by osiągnąć coś wyjątkowego. Gdy jednak wróciliśmy do Liverpoolu i rozpoczęła się parada, mój humor uległ znacznej poprawie. Zdałem sobie sprawę, że spotkało nas to co najlepsze. Dzięki temu mogliśmy docenić fakt, że pomimo rozczarowania, podczas tego sezonu sprawiliśmy ludziom wiele radości.

- Nie byłem zaskoczony tym ilu ludzi się pojawiło, ponieważ kibice Liverpoolu są szaleni. Wsparcie, które nam okazali tamtego dnia było niesamowite. Pokazało co ten klub dla nich znaczy.

- Nawet pomimo porażki w Paryżu byli szczęśliwi. Byliśmy razem z nimi. Nie w każdym sezonie udaje się wygrać dwa trofea. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej doceniam jak dobry był to sezon. Byliśmy tak blisko wygrania Premier League i Ligi Mistrzów.

Minęła dekada odkąd Fabinho opuścił Fluminense by dołączyć do portugalskiego Rio Ave, które od razu wypożyczyło go do Realu Madryt. Zaliczył zaledwie jeden krótki występ pod wodzą Jose Mourinho na Bernabeu zanim przeniósł się do Monaco, gdzie jego kariera rozpoczęła się na dobre.

Mimo to, rok spędzony w stolicy Hiszpanii podczas gry dla rezerw Realu zmienił jego życie. To tam poznał Rebecę. Sama była utalentowaną piłkarką i grała dla kobiecej drużyny Monaco po tym jak przeprowadzili się do księstwa.

- Gdy dołączyłem do Liverpoolu również była na kilku treningach tutaj, ale w końcu zdecydowała, że chce skupić się na innych rzeczach - mówi Fabinho.

- Zamieszkaliśmy razem w Monaco i od tego czasu jest moim największym wsparciem i przyjacielem. To ważne, by mieć kogoś takiego w swoim życiu. Mam szczęście, że Rebeca towarzyszy mi na każdym kroku mojej drogi.

W czasie ostatnich czterech lat Liverpool zagościł w jej sercu i zaczęła regularnie dyskutować z kibicami na Twitterze.

- Słyszałem o tym - śmieje się Fabinho.

- Nie przepadam za Twitterem. To nie dla mnie. Czasami jednak słyszę, że coś wrzuciła. Zawsze jej wtedy mówię, żeby była ostrożna z tym co pisze.

- Nie mam własnego konta, więc większości postów nie widzę. Kibice jednak chyba ją kochają, więc wszystko jest w porządku. Uwielbia przychodzić na mecze. Czasami gdy wracam do domu to dyskutujemy o tym, co wydarzyło się na boisku. Czasem pytam jej co sądzi o meczu i czy grałem dobrze. Zawsze mówi, że grałem dobrze. Wydaje mi się, że chyba jest nieco stronnicza.

- Czasami widzę po jej twarzy, że chyba jednak nie było tak dobrze. Zna mnie, wie, że czasami jestem zdenerwowany i nie chcę rozmawiać o meczu i szanuje to.

Wiara pomaga Fabinho twardo stąpać po ziemi i patrzeć na świat z odpowiedniej perspektywy.

- Wiara zawsze była dla mnie ważna - mówi.

- Tak samo jak dla mojej rodziny i żony. Zawsze staram się być normalny.

- Tak mnie wychowali rodzice. Siedzę tu dzisiaj, ponieważ Bóg czuwa nad moim życiem. Zawsze staram się być za to wdzięczny. Zawsze daję z siebie wszystko na boisku by wykorzystać okazję, którą otrzymałem.

Fabinho gra na bardzo wysokim poziomie już tak długo, że można łatwo zapomnieć o problemach jakie miał na początku przygody z Liverpoolem, gdy przyszedł w 2018 r. z Monaco za 43,7 mln funtów, by zastąpić Emre Cana.

Nie mówił za wiele po angielsku (teraz mówi płynnie) i zdarzały się mecze w pierwszych miesiącach, w których nawet nie łapał się do kadry meczowej. Musiał zaadaptować się fizycznie i taktycznie do grania pod wodzą Kloppa.

Przygotowano specjalny program treningowy na siłowni by go wzmocnić, a mówiący po portugalsku asystent trenera Pepijn Lijnders oglądał razem z nim filmiki, na których pokazywał mu co powinien zmienić. Fabinho w nowej drużynie mniej czasu spędzał przy piłce niż dotychczas i musiał nauczyć się szybciej reagować.

Wziął sobie uwagi do serca i wkrótce udowodnił swoją wartość, a debiutancki sezon zakończył zwycięstwem nad Tottenhamem w finale Ligi Mistrzów w Madrycie.

- Wszystko się zmieniło teraz, ale początek był dla mnie trudny - mówi.

- Dlatego zawsze gdy przychodzi nowy zawodnik staram się mu pomóc jak tylko mogę. Tak jest na przykład teraz z Darwinem. Nie mówi zbyt wiele po angielsku, więc staram się mu pomagać na treningach tłumacząc niektóre sytuacje.

- Gdy przyszedłem do Liverpoolu bardzo ważni byli dla mnie Firmino i Alberto Moreno. Pomogli mi się zaadaptować. Teraz staram się udzielać nowym zawodnikom takiej pomocy jaką sam otrzymałem.

Fabinho ma 28 lat i czuje, że wchodzi w szczytowy moment swojej kariery. Jego wpływ na linię pomocy Liverpoolu jest tak duży, że Lijnders twierdzi, że Liverpool z Fabinho to jedna drużyna, a bez niego druga.

Świetnie przerywa ataki rywali. Dobrze czyta grę i mądrze posługuje się piłką. W zeszłym sezonie był pomocnikiem z największą liczbą bramek w drużynie. Zdobył ich w sumie 8 z czego 3 z rzutów karnych. Nic dziwnego, że Klopp twierdzi, że na swojej pozycji Fabinho jest najlepszy na świecie.

- Usłyszenie czegoś takiego od trenera było wyjątkowe. Staram się być jak najlepszym zawodnikiem dla dobra drużyny. Wiem, że jestem ważną postacią w drużynie. Jeśli to oznacza, że jestem jednym z najlepszych na swojej pozycji na świecie, to świetnie - mówi.

- Zeszły sezon był bardzo dobry. Nie skupiam się za bardzo na liczbach, ale pod względem goli to był mój najlepszy sezon. Miło jest być ważnym dla drużyny zarówno w ofensywie jak i w defensywie.

- Jestem teraz lepszym i bardziej doświadczonym piłkarzem. Tak się dzieje gdy rozegra się tak wiele ważnych spotkań. W zeszłym sezonie zagraliśmy trzy finały. To bardzo pomaga rozwinąć się jako zawodnik. Uczę się czegoś nowego każdego dnia.

- To normalne, że wskakujesz na wyższy poziom, gdy grasz dla takiego klubu jak Liverpool z tak świetnymi zawodnikami i menadżerem. To dla mnie naturalne, że stałem się lepszym piłkarzem.

Fabinho podczas swojego pobytu na Anfield doczekał się wielu przydomków. Klopp nazywa go "Dyson", ponieważ czyści pole gry. Lijnders z kolej nazywa go "Latarnią", ponieważ nadaje drużynie kierunek i minimalizuje zagrożenia. Dla większości zawodników Fabinho to jednak "Flaco" (po hiszpańsku chudy).

- Virgil zaczął mnie tak nazywać - śmieje się Fabinho.

- Tego lata dołączył do nas Fabio Carvalho. Na treningach wszyscy krzyczeli Fabio, a ja myślałem, że mówią do mnie. W końcu stwierdzili, że od teraz ja jestem Flaco, a on Fabio. Nie mam nic przeciwko temu.

To było interesujące lato dla klubu. Mané odszedł do Bayernu Monachium za 35 mln funtów, ponieważ chciał spróbować czegoś nowego. Fabinho starał się odwieźć Senegalczyka od tego pomysłu, ale mu się to nie udało.

- Pod koniec sezonu dużo rozmawiałem z Sadio. Powiedział mi jak wygląda sytuacja, i że być może odejdzie - mówi Brazylijczyk.

- Mówiłem mu, żeby został, że może tu wygrać Ligę Mistrzów i Premier League. Myślę jednak, że już wtedy podjął decyzję. Musimy to uszanować.

- Sadio przeżył piękną historię w koszulce Liverpoolu. Grał tu przez sześć lat i wygrał wszystko co się dało. Stwierdził, że chce nowych wyzwań. W porządku.

- Po paradzie w Liverpoolu wszyscy się z nim pożegnaliśmy. Wiedzieliśmy, że najprawdopodobniej odejdzie. Ja jednak ciągle wierzyłem, że zostanie, ale niestety później wszystko się potwierdziło.

- To dla nas duża strata. Był jednym z naszych najlepszych zawodników, ale nie możemy już niczego zmienić. Musimy sobie z tym poradzić. Teraz inni gracze muszą zająć jego miejsce i wziąć na siebie większą odpowiedzialność.

Liverpool przygotował się na odejście Mané i ściągnął z Benfici Núñeza za rekordowe 85 mln funtów.

- Darwin może potrzebować trochę czasu, żeby się zaadaptować. Zobaczymy. To jednak zawodnik, który jest w stanie zmienić drużynę.

- To prawdziwa dziewiątka, snajper. Strzelał nam bramki w obu meczach w Lidze Mistrzów. Wiemy jak dobry jest. Nawet pomimo straty Sadio wierzę, że jesteśmy w stanie walczyć o pełną pulę. Ta drużyna jest nadal bardzo dobra.

- Przez długi czas na lewej stronie grał Sadio. Teraz mamy na lewej Luisa Díaza. Widzieliśmy w drugiej części sezonu jak dobrze potrafi grać. Luis będzie dla nas coraz ważniejszy.

Kolejną ważną rzeczą było załatwienie sprawy z kontraktem Mohameda Salaha. Istniała groźba, że klub straci Egipcjanina za darmo w przyszłym roku, jednak nowa oferta warta ponad 350 000 funtów tygodniowo sprawiła, że podpisano nową umowę.

- To było bardzo ważne, zwłaszcza po stracie Sadio. Wiedzieliśmy, że Mo musi zostać i dalej grać z nami - twierdzi Fabinho.

- Bardzo się cieszę, że doszedł do porozumienia z klubem. Myślę, że jest teraz jeszcze szczęśliwszy. W ciągu ostatnich pięciu lat pokazał, że być może jest najlepszym zawodnikiem w drużynie. Udowodnił jak ważny jest dla tego klubu.

- Już jest legendą Liverpoolu. Dzięki nowej umowie ma szansę stać się najlepszym zawodnikiem w historii klubu. Będę starał się pomóc mu, by to osiągnął.

Brazylijskie trio Fabinho, Firmino i Alisson mają ze sobą silną więź. Poza klubem ich rodziny często się ze sobą spotykają wraz z rodzinami Thiago i Díaza.

- Od początku mojej kariery w Liverpoolu Bobby i jego rodzina byli bardzo ważni dla mnie i Aliego - mówi Fabinho.

- To naturalne, ponieważ mówimy po portugalsku. To pomogło też naszym żonom. Teraz nasze żony są dobrymi przyjaciółkami. Zawsze staramy się trzymać razem. Tak samo jest z rodziną Thiago i Luisa. Trzeba mieć takich przyjaciół.

Ten sezon będzie z pewnością wyjątkowy. Od sierpnia do listopada Liverpoolu będzie próbował pozostawać w grze o kolejne trofea. Później uwaga Fabinho skupi się na Mistrzostwach Świata w Katarze. Jak do tej pory zaliczył 27 występów dla reprezentacji i nie może się doczekać kolejnych na najwyższym poziomie.

- Myślę, że dla nas jako zawodników rozgrywanie mistrzostw w listopadzie i grudniu będzie dobre - twierdzi.

- W tym okresie powinniśmy być w najlepszej formie.

- Jednym z moich największych celów na ten sezon jest zagranie na Mistrzostwach Świata i próba wygrania trofeum dla mojego kraju. Minęło 20 lat od ostatniego zwycięstwa Brazylii. Wszyscy w kraju pragną byśmy wygrali po raz szósty.

- Oczywiście skupiam się na Liverpoolu, chcę dawać z siebie wszystko i mieć dobry sezon, ale skłamałbym gdybym powiedział, że nie myślę o Mistrzostwach Świata.

Jeśli Brazylia dojdzie do finału, to Fabinho powróci do zmagań ligowych zaledwie tydzień później. Klopp ciągle powtarza jak ważne jest dobro piłkarzy i obniżenie wymagań wobec gwiazd. Jak oni sami czują się z tymi wymaganiami?

- Ciągle pojawiają się nowe rozgrywki. To dlatego, że federacje chcą zarabiać jak najwięcej - mówi Fabinho.

- Dla zawodników to trudne, ponieważ kochają grać w piłkę. Gdy jednak jesteś bardzo zmęczony, to łatwiej o kontuzję i o tym też trzeba myśleć. Menadżer zawsze chce nam pomóc i walczy o nas. Oczywiście zawodnicy też mają coś do powiedzenia.

- W zeszłym sezonie zagraliśmy wszystkie możliwe mecze (63 spotkania we wszystkich rozgrywkach). Dlatego potrzeba głębokiej kadry. Popatrzcie jak ważny był Taki (Minamino) i jego gole w pucharach. Każdy zawodnik był potrzebny i tak też będzie w tym sezonie.

Co jeśli chodzi o przeciwników? Czy walka o mistrzostwo rozegra się tylko pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem City?

- City są z pewnością faworytem. Ciężko się z nimi walczy o zwycięstwo w lidze - twierdzi Fabinho.

- Możesz tak jak my, rozegrać najlepszy sezon, zdobyć ponad 90 punktów, a to i tak może nie wystarczyć do zwycięstwa. Wiemy, że jeśli chcemy wygrać, to musimy być blisko perfekcji.

- City zawsze kupuje nowych zawodników i inwestuje w drużynę. Tego lata nie było inaczej, ponieważ dołączył do nich Erling Haaland. Myślę, że to będzie zacięty pojedynek, ale nie tylko z nimi.

- Tottenham kupił kilku dobrych zawodników. Do Arsenalu przyszedł Gabriel Jesus, Chelsea również się wzmacnia. Każdy inwestuje, ponieważ każdy chce pokonać City. To oznacza, że Premier League będzie stała w tym sezonie na naprawdę dobrym poziomie.

Nasz czas dobiega końca. Zbliża się trening w upale. Fabinho już wygrał każde ważne trofeum z Liverpoolem, ale ma ochotę na więcej.

- To wspomnienia, które inspirują - dodaje.

- Wygranie Ligi Mistrzów to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Pamiętamy wygranie Premier League i to, że z powodu pandemii nie mieliśmy możliwości odpowiednio świętować z kibicami. To daje nam dodatkową motywację by osiągnąć to jeszcze raz. Bardzo tego chcemy, by móc przeżyć to z kibicami.

- W tym roku parada była wyjątkowa. Chcemy mieć takie parady co roku. Chcemy dawać to kibicom, ponieważ to co robią dla tego klubu jest wyjątkowe. Celem jest bycie lepszą drużyną i wygrywanie ważnych trofeów. W taki sposób można się zapisać w historii klubu.

James Pearce



Autor: Redbeatle
Data publikacji: 18.07.2022