Jota odegrał dużą rolę w poprawie gry Liverpoolu
Artykuł z cyklu Artykuły
Diogo Jota zagrał jak człowiek, który ma coś do udowodnienia i jest to zrozumiałe.
Portugalczyka nie było już na boisku, gdy Joël Matip zdobył bramkę głową w 89. minucie spotkania czym wprawił Anfield w ogromną radość. Tym samym Matip rozświetlił nieco ciemność, która do tej pory skrywała początek sezonu w wykonaniu Liverpoolu.
Mimo to, Jota zostawił po sobie znak.
Jürgen Klopp po raz pierwszy w tym sezonie wystawił go w pierwszym składzie, a Jota nadawał ton znacznie lepszej grze Liverpoolu niż w poprzednim meczu, w którym the Reds całkowicie skapitulowali w Neapolu.
- Wszystko było lepsze: intensywność, agresja, odwaga, gotowość - powiedział po meczu Klopp.
I to wszystko dzięki Jocie, jego dynamizmowi i energii, którą pokazywał w kluczowych momentach ataku.
Decyzja Kloppa, by postawić na Jotę kosztem Darwina Nuñeza i Roberto Firmino, opłaciła się.
25-latek wygrał 7 na 10 pojedynków zanim został zmieniony przez Nuñeza w połowie drugiej połowy. 5 razy odzyskał piłkę. Tylko świetnie grający Thiago i Trent Alexander-Arnold więcej razy odbierali piłkę, a rozegrali o 20 minut więcej.
Jego praca bez piłki wymuszała błędy w szeregach mistrza Holandii. Jota brał udział również w kreowaniu akcji.
Spokojnie podał do Mohameda Salaha przy pierwszej bramce, a później po wyrównującym golu Mohammeda Kudusa nadal sprawiał problemy Ajaxowi.
Ostatni sezon był dla Joty dziwny.
To był jego najlepszy sezon w karierze, podczas którego zdobył we wszystkich rozgrywkach 21 bramek dla Liverpoolu. Dziesięć razy otwierał wynik spotkania, a cztery razy wyrównywał. Jego gole były ważne, tak jak ten zdobyty przeciwko Arsenalowi.
Jednak pod koniec stycznia po przyjściu Luisa Díaza, Jota stracił miejsce w pierwszym składzie.
Kolumbijczyk najlepiej czuje się na lewej stronie, na prawej występował Salah, a Mané został przesunięty do środka. Dla Joty zabrakło miejsca w składzie we wszystkich trzech finałach. To musiała być dla niego gorzka do przełknięcia pigułka, biorąc pod uwagę to jak się przyczynił do sukcesów drużyny.
Gdy już występował to nie strzelał. Nie udało mu się zdobyć bramki w 13 ostatnich spotkaniach w zeszłym sezonie, ale tylko 7 z nich rozpoczynał w podstawowym składzie, a później w czerwcu doznał kontuzji uda w meczu Ligi Narodów.
Odpowiadający za powrót do zdrowia zawodników Andreas Schlumberger spędził nawet część wakacji w Portugalii nadzorując postępy Joty, jednak chwilę po powrocie do treningów w czasie lipcowego tournee po Azji, Jota ponownie doznał kontuzji.
Musiał zaczynać od początku.
W sierpniu pojawiła jego morale skoczyło, po tym jak otrzymał nowy kontrakt za wkład w sukcesy drużyny, odkąd przeszedł za 45 mln funtów z Wolverhampton w 2020 roku.
W tym czasie Mane odszedł do Bayernu, a do Liverpoolu przyszedł Nuñez za prawdopodobnie największą kwotę w historii klubu. Wydawało się, że Jota skończy jako bardzo ważny rezerwowy.
Jego bardzo dobry występ wczoraj sugeruje, że zawodnik ma jednak inny plan.
Wczoraj skończył bez gola. Wchodził na boisko również w meczach z Evertonem i Napoli, ale kończył je bez bramek. Oznacza to, że nie strzelił już od 16 spotkań, czyli od wyrównującej bramki w kwietniowym meczu z Manchesterem City, zakończonym 2-2. Mimo to, pokazał się z bardzo dobrej strony.
Na początku drugiej połowy pokazał siłę gdy poradził sobie z obrońcami i wypracował miejsce do uderzenia na bramkę Remko Pasveera.
Jota jest niezwykle inteligentnym zawodnikiem. Świetnie wchodzi między piłkę a obrońców wywalczając rzuty wolne.
Atak Liverpoolu dotychczas wydawał się niekompletny, ale w meczu z Ajaxem Jota przewodził i ostatnia linia od razu wyglądała na bardziej zwartą, a sam Jota doskonale łączył grę.
- To było dla mnie frustrujące, gdy nie mogłem pomóc drużynie - mówił.
- To zawsze jest trudne, gdy musisz siedzieć z boku i tylko obserwować. Na szczęście to już przeszłość i wszystko jest dobrze.
- Chcę być ważnym zawodnikiem w Liverpoolu. Mogę nim tylko gdy jestem zdrowy. Kontuzje zdarzają się w życiu każdego piłkarza i trzeba sobie umieć z tym radzić. Wróciłem i jestem gotowy do gry.
Klopp dostał odpowiedź, której wymagał po koszmarnym meczu przeciwko Napoli. Może nie była ona do końca przekonywująca, ale pojawiło się wiele obiecujących sygnałów.
Pewne zmiany się opłaciły. Poza Jotą, mecz rozpoczęli również Matip, Thiago i Kostas Tsimikas.
Tsimikas pokazał się ze świetnej strony pod nieobecność Andy'ego Robertsona, wykonując pięć kluczowych podań, w tym to prowadzące do zdobycia zwycięskiej bramki.
Matip, który strzelił swojego pierwszego gola w Lidze Mistrzów od grudnia 2013 roku robił dużą różnicę swoim doskonałym wyprowadzaniem piłki.
Thiago, który rozpoczął mecz po raz pierwszy od otwierającego sezon meczu z Fulham, wniósł potężny zastrzyk jakości w najsłabszą w ostatnich tygodniach formację. Hiszpan podawał z celnością na poziomie 88,7 proc. (55 z 62 podań) i odbierał piłkę 10 razy.
Jota i Harvey Elliott zostali zastąpieni przez Nuñeza i Firmino na ostatni kwadrans, a Klopp przeszedł na ustawienie 4-2-3-1 w poszukiwaniu zwycięskiej bramki, którą w końcu udało się znaleźć po świetnie wykonanym przez Tsimikasa rzucie rożnym.
- Powiedziałbym, że dzisiaj praktycznie wszystko wyglądało inaczej w naszym wykonaniu. Najbardziej zmienił się jednak nasz pressing i to jak zmuszaliśmy przeciwników do tego, by robili to co my chcemy, czyli by musieli często grać długimi piłkami, byśmy mogli je odbierać - powiedział Jota.
- Zazwyczaj nie mamy tyle czasu na trening pomiędzy meczami. Pokazaliśmy dzisiaj wielką różnicę w porównaniu z meczem w Neapolu i mam nadzieję, że odpowiednio wykorzystaliśmy ten czas.
- W ostatnim meczu miotaliśmy się po boisku i dlatego tak ważne było uporządkowanie gry przed przerwą reprezentacyjną. Musieliśmy pokazać poprawę. Na szczęście dla nas poprawa przyszła wraz ze zwycięstwem.
- Mieliśmy słaby początek sezonu. Było wiele zmian wymuszonych przez kontuzje. Ale chcemy dalej iść w stronę tego, co pokazaliśmy dzisiaj. Ten gol w końcówce nam się należał.
- Darwin nie zagrał jeszcze zbyt wielu meczów z uwagi na zawieszenie. Sadio natomiast grał w tej drużynie przez wiele lat i już był do wszystkiego przyzwyczajony. To duża zmiana, ale jak będziemy grać tak jak dzisiaj, to pomożemy nie tylko Darwinowi, ale wszystkim.
Liverpool tego potrzebował.
Do czasu kolejnego meczu, który odbędzie się 1 października z Brighton, sytuacja z kontuzjami powinna się poprawić. To zwycięstwo jest fundamentem, na którym powinni dalej budować.
Ofensywa Kloppa ewoluuje. Wpływ Nuñeza zobaczymy pewnie dopiero w nadchodzących miesiącach, ale w czasie adaptacji Jota pokazuje co ma do zaoferowania.
Wrócił do pracy po długiej przerwie i sprawił, że Liverpool jest jeszcze groźniejszy.
James Pearce
Autor: Redbeatle
Data publikacji: 14.09.2022