Przełamanie Salaha kluczowe dla the Reds
Artykuł z cyklu Artykuły
Dziewięć kontaktów z piłką, 4 strzały i najszybszy hattrick w historii Ligi Mistrzów. Mohamed Salah opuszczał Ibrox trzymając w ręku piłkę meczową podpisaną przez kolegów z drużyny.
O świetnej drugiej połowie wczorajszego meczu można powiedzieć wiele, ale bez wątpienia to przełamanie się Egipcjanina było dla Jürgena Kloppa największą ulgą.
Zaledwie 6 minut i 12 sekund dzieliło pierwszą i trzecią bramkę Salaha. To dopiero trzeci zawodnik Liverpoolu, który strzelił hattricka po wejściu na boisko z ławki rezerwowych. Wcześniej zrobili to Steve Staunton (przeciwko Wigan w 1989 roku) i Steven Gerrard (przeciwko Napoli w 2010).
- Absolutnie wyjątkowy występ – stwierdził Klopp. – Wszedł na boisko i był genialny. Wszyscy wiemy kiedy Mo idzie pewnie po swoje. Mam nadzieję, że wszystko wróci na właściwe tory, dla niego i dla nas wszystkich.
Powrót Salaha do formy pozwoli Liverpoolowi znaleźć równowagę, której brakowało od początku sezonu.
W tym sezonie Egipcjanin grał zbyt często zbyt blisko linii bocznej boiska. Aż do środowego wieczoru strzelił tylko 4 gole w 11 meczach ligowych i w Europie.
Dla kogoś kto ma w domu 3 ligowe złote buty i został ogłoszony najlepszym piłkarzem w Premier League według piłkarzy, taka forma zwłaszcza przy słabej postawie całego zespołu i brylującym Erlingu Haalandzie musi dołować.
Odrzućmy więc sugestie, że po otrzymaniu lukratywnego kontraktu odpuścił. To nie Pierre Emerick-Aubameyang w Arsenalu.
Prawda jest taka, że 30-letni Salah jest głodny kolejnych sukcesów i pragnie dalej brylować. Nie było to możliwe po części przez nową taktykę ustawiającą go zbyt szeroko oraz przez słabszą dyspozycję całego zespołu. Wczoraj po zejściu Darwina Nuneza zajął miejsce w środku i widzieliśmy jak świetnie się tam odnalazł.
Diogo Jota trzykrotnie podał mu świetną piłkę, a Salah wykończył wszystkie 3 okazje w swoim stylu. Idealnie było to widać w sytuacji, w której nie dał sobie odebrać piłki Barisiciowi. Przy drugiej akcji wykazał się świetną techniką i opanowaniem.
Salah w znakomity sposób odpowiedział na zmianę w meczu z Arsenalem i rozpoczęcie wczorajszego meczu na ławce. Strzelił już 38 goli dla Liverpoolu w Lidze Mistrzów. Wyprzedził wczoraj Didiera Drogbę i Sergio Aguero; teraz żaden piłkarz nie ma więcej goli w tych rozgrywkach dla angielskiego zespołu.
Oczywiście to „tylko” Rangers i odpuścili już we wcześniejszej fazie meczu, ale błysk Salaha i tak zasługuje na zauważenie. Po raz pierwszy od kwietnia strzelił więcej niż 1 bramkę w meczu. Napawa to optymizmem na przyszłość, nie tylko na niedzielne starcie z Manchesterem City.
Równo rok temu Salah był w swojej życiowej formie. Piękne bramki przeciwko Manchesterowi City i Watfordowi pretendowały do goli sezonu, a ostatecznie udało mu się pokonać bramkarza rywali w 10 meczach z rzędu. Klopp mówił wówczas, że Salah jest najlepszy na świecie i nikt nie pukał się w głowę po tym stwierdzeniu.
Potem przyszedł Puchar Narodów Afryki i wszelkie rozmowy na temat Złotej Piłki dla Egipcjanina ucichły. Przed styczniowym turniejem Salah miał na koncie 23 gole w 26 meczach. W kolejnych 25 spotkaniach trafiał do bramki tylko 8 razy.
Po wielomiesięcznych rozmowach odnośnie nowego kontraktu Salah w końcu podpisał nową umowę na satysfakcjonujących go warunkach i miało to dodać mu energii. Nie wszedł jednak najlepiej w sezon, a cały splendor skradł Erling Haaland. Teraz musi walczyć o powrót na szczyt.
Po fatalnym starcie rozgrywek Ligi Mistrzów miesiąc temu, the Reds odnaleźli się na nowo w tych rozgrywkach i teraz brakuje im tylko punktu, żeby zapewnić sobie awans do fazy pucharowej.
Wysokie zwycięstwo nad Rangers poprawi też nastroje w obozie the Reds po przykrych doświadczeniach niedzielnego meczu z Arsenalem i powiększeniem się listy kontuzjowanych piłkarzy.
- Zazwyczaj po wyjazdowych meczach pijemy piwo, ale tak dawno nie piłem, że prawdopodobnie upiłbym się już jednym! – żartował po spotkaniu Klopp.
- Oczywiście nasze nastroje są znacznie lepsze niż po niedzieli, ale mamy też świadomość kogo będziemy gościć w kolejną niedzielę. Na Anfield przyjeżdża obecnie najlepsza drużyna na świecie.
Ten krok wykonany wczoraj jest ważny, zwłaszcza po kolejnym ciężkim początku. W pierwszej połowie nie wszystko układało się po myśli Liverpoolu tak jak w drugiej części spotkania. Warto jednak podkreślać również te dobre momenty.
Magiczny występ Roberto Firmino, który po strzeleniu dwóch bramek w bajeczny wręcz sposób obsłużył Darwina Nuneza jest kolejnym na wysokim poziomie. Być może ulubieniec the Reds pracuje właśnie na nowy kontrakt.
Mieliśmy też wielki moment Harveya Elliotta. Oglądanie jego radości po strzeleniu pierwszego gola w Lidze Mistrzów mimo długiego oczekiwania na decyzję VAR było wielką przyjemnością. Zwłaszcza zachowanie Salaha, który objął młodszego kolegę i dopingował go zasługuje na pochwałę. Zdawał się cieszyć z jego gola bardziej niż ze swojego hattricka.
Egipcjanin był w tamtym momencie już zapisany w historii jako strzelec najszybszego hattricka w Lidze Mistrzów. Emanował luzem i pewnością siebie. Kajdany zostały zdjęte!
James Pearce
Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 13.10.2022