FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 621

Liverpool na sprzedaż - wszystko, co wiemy

Artykuł z cyklu Artykuły


Decyzja Fenway Sports Group o wystawieniu Liverpoolu na sprzedaż, która została ujawniona za pośrednictwem The Athletic w poniedziałek, wywołała szeroką falę poruszenia..

Szansa na posiadanie jednego z najbardziej prestiżowych klubów piłkarskich na świecie może wywołać ogrom zainteresowania z całego świata, a potencjalny nowy układ może zmienić cały krajobraz angielskiej piłki.

Jednak dlaczego FSG zdecydowało się na taki ruch akurat teraz? Jak to się może odbić na kadrze? I co to oznacza dla Jurgena Kloppa, menedżera, który odmienił losy klubu od czasu jego przybycia w 2015 roku?

Analizujemy te i inne kwestie, starając się nadać kontekst jednemu z bardziej rewolucyjnych zwrotów akcji w 2022 roku.

Co wiemy do tej pory?

The Athletic ujawnił w poniedziałek, że FSG wystawiło Liverpool na sprzedaż.

Nie jest jasne, czy transakcja zostanie ostatecznie zawarta, ale sporządzono pełną prezentację handlową dla zainteresowanych stron, a dwa banki - Goldman Sachs i Morgan Stanley – zostały już zaangażowane do pomocy w procesie.

Oświadczenie FSG dla The Athletic brzmiało:

- Niedawno pojawiło się wiele spekulacji i zmian dotyczących właścicieli w klubach EPL i nieuchronnie my również jesteśmy regularnie pytani o sytuacje Fenway Sports Group w Liverpoolu.

- Zewnętrzne podmioty często wyrażały zainteresowanie zakupem udziałów w Liverpoolu. FSG komunikowało wcześniej, że na odpowiednich warunkach rozważylibyśmy nowych udziałowców, gdyby było to w najlepszym interesie Liverpoolu jako klubu.

- FSG pozostaje w pełni zaangażowane w sukces Liverpoolu, zarówno na boisku, jak i poza nim.

Dlaczego FSG zdecydowało się zbadać potencjalną sprzedaż Liverpoolu akurat teraz?

Zawsze było pytanie, kiedy, a nie czy, FSG sprzeda Liverpool. Kiedy w 2010 roku zakończono przejęcie za 300 milionów funtów (344.1 miliona dolarów), nie było wielkiego emocjonalnego przywiązania. Było to postrzegane jako fantastyczna okazja biznesowa, biorąc pod uwagę, że jeden z najbardziej znanych klubów w europejskiej piłce nożnej z ogromną rzeszą fanów na całym świecie znalazł się w tak trudnych czasach i był dostępny w przystępnej cenie. Dostrzegli ogromny potencjał w przekształcaniu Liverpoolu pod względem sportowym oraz biznesowym.

John W. Henry, podobnie jak inni inwestorzy z funduszy venture capital, odpowiedzialni za kluby piłkarskie, również rozumiał zasięgi generowanę przez samą dyscyplinę piłki nożnej, a także możliwości rozwoju.

Nigdy nie wyciągali pieniędzy z klubu, wiedząc, że prawdziwa wypłata nadejdzie, kiedy ostatecznie postanowią „spieniężyć swoje żetony”.

FSG od dawna po cichu przyznawało, że klub w kwestii przejęcia i innych możliwości inwestycyjnych był aktywny. Doprowadziło to do licznych rozmów z zainteresowanymi stronami z całego świata.

W 2015 roku delegacja z Liverpoolu odwiedziła Chiny, aby przedyskutować możliwości związane z prawami do nazwy odnowionej trybuny Main Stand na Anfield, ale nic z tego nie wyszło.

W następnym roku Sinofortone, chiński konglomerat budowlany, zwrócił się do Henry'ego w sprawie wykupu, ale główny właściciel FSG nie uznał oferty za poważną i zignorował możliwość zaangażowania się.

W 2018 roku Tom Werner, drugi co do wielkości udziałowiec, prowadził rozmowy w Nowym Jorku z szejkiem Khaledem Bin Zayedem Al Nehayanem z Abu Zabi na temat proponowanego przejęcia za 2 miliardy funtów. Jednak proces nie zatrzymał się na etapie weryfikacji, ponieważ nie dostarczono dowodów posiadania funduszy. Nigdy nie przedstawiono go Henry'emu, ponieważ oferta nie została uznana za wiarygodną.

Zdarzały się również inne sytuacje, w których zainteresowane strony zwracały się do FSG, a także takie, w których to właściciele Liverpoolu czynnie prowadzili poszukiwania, aczkolwiek bez żadnych oczekiwań. Na wpół swobodne podejście pomogło FSG uzyskać wiarygodną możliwość zaprzeczenia za każdym razem, gdy pojawiały się pytania mediów na temat tych rozmów.

W interesie FSG zawsze leżało zrozumienie, na czym polega rynek. Informacje, które otrzymali z takich dyskusji, były kluczowe, nawet jeśli ostatecznie nic z nich wtedy nie wynikało.

Więc dlaczego teraz? Po pierwsze, wartość klubu w porównaniu z początkową inwestycją FSG wzrosła ponad dziesięciokrotnie w ciągu ostatnich 12 lat. W maju Forbes wycenił klub na 3.6 miliarda funtów.

Można śmiało powiedzieć, że gdyby Europejska Super Liga ruszyła, FSG prawdopodobnie nie zamierzałoby teraz sprzedawać klubu. A nawet gdyby rozważyli tę opcję, właściciele prawdopodobnie byliby w stanie zażądać jeszcze więcej pieniędzy.

Henry widział w tej inicjatywie gwarancję zasobów na miarę Ligi Mistrzów, niezależnie od wyników zespołu. Poczuł jednak pełne oburzenie kibiców, gdy te plany wyszły na jaw w kwietniu 2021 roku, a następnie przeprosił, gdy koncepcja upadła.

Werner powiedział The Athletic w maju:

- To z pewnością jest poza poza planami Liverpoolu. Uznaliśmy, że to był błąd. To zamknięty temat.

Jednym z rosnących źródeł frustracji FSG w ostatnich latach był brak odpowiedniego egzekwowania zasad finansowego fair play (FFP). Kiedy właściciele kupowali Liverpool, wierzyli, że organy zarządzające ligą będą ostro ścigać kluby, które przekroczyły limity wydatków. Tak się nie stało.

Zakaz Manchesteru City w Lidze Mistrzów został uchylony przez Sąd Arbitrażowy ds. Sportu w 2020 roku po tym, jak UEFA wcześniej stwierdziła, że są winni „poważnych naruszeń”. W tym samym wywiadzie Werner oznajmił:

- Z pewnością wyjaśnialiśmy, że jednym z powodów, dla których weszliśmy w ten biznes ponad 10 lat temu, było to, że FFP będzie z nami.

Nowa trybuna Anfield Road, warta 80 milionów funtów, która zostanie otwarta latem przyszłego roku, zakończy przebudowę stadionu, podnosząc pojemność do 61 000. Dorzućmy do tego warty 50 milionów funtów kompleks szkoleniowy w Kirkby, a okaże się, że poczyniono ogromne inwestycje w infrastrukturę klubu – to atrakcyjne czynniki dla potencjalnego nabywcy.

Trudny początek tego sezonu otworzył oczy zarówno w Bostonie, jak i w Kirkby na fakt, że na horyzoncie widać potrzebę poważnej przebudowy, która nie będzie tania. Bez kwalifikacji do Ligi Mistrzów będzie jeszcze trudniej. Nic dziwnego, że FSG poszukuje nowych inwestycji.

Może to przybrać formę sprzedaży pakietu mniejszościowego. Jednak są również otwarci na całkowitą sprzedaż, a to wiele wyjaśnia. Poprzednim oświadczeniom FSG w tej sprawie zawsze towarzyszyło zastrzeżenie: „Liverpool FC nie jest na sprzedaż”. Tym razem tak nie jest. Są gotowi odejść, jeśli cena będzie odpowiednia.

Ile może być wart Liverpool?

Jeśli porozmawia się z ludźmi z branży o tym, jak wycenić kluby piłkarskie, okazuje się, że metod kalkulacji jest tyle, ile klubów. Każdy bankier czy broker ma swoją własną sekretną metodę, dlatego liczby często tak bardzo się różnią w corocznych raportach z wyceną klubów.

Najbezpieczniejsza odpowiedź brzmi: każdy klub jest wart tyle, ile ktoś za niego zapłaci. Większość ludzi wycenia rzeczy, które im się podobają, porównując je z innymi rzeczami z tej samej kategorii. Jeśli zależy ci na domu na środku danej ulicy, patrzysz, ile kosztował ostatni taki dom na tej samej ulicy, a następnie dodajesz lub odejmujesz tę liczbę w oparciu o twoje przeczucie na temat stanu rynku.

Teraz, na szczęście, jedna z takich „nieruchomości” w Premier League została sprzedana zaledwie sześć miesięcy temu za kolosalną sumę 2.5 miliarda funtów.

Czy Liverpool jest wart mniej czy więcej niż Chelsea? Forbes, amerykańska platforma biznesowa, podjął próbę estymacji wartości klubów i wierzy, że klub z Merseyside jest wart więcej, ponieważ w maju wycenił Liverpool na 4.45 miliarda dolarów, co w tamtym czasie równało się 3.6 miliarda funtów, ale teraz jest bliżej 3.85 miliarda funtów ze względu na rosnącą siłę dolara w ostatnich miesiącach. To oczywiście sprawia, że aktywa wyceniane w funtach są dla Amerykanów tańsze, do czego za chwilę wrócimy.

The Athletic rozmawiał z kilkoma wróżbitami zajmującymi się wyceną klubów, odkąd w poniedziałek potwierdzono, że FSG jest gotowe na sprzedaż, i wszyscy zgadzają się, że Liverpool jest wart więcej niż Chelsea, ale być może nie o cały 1 miliard funtów.

Po jednej stronie można postawić większą bazę fanów Liverpoolu (w Angliii za granicą), większe roczne obroty, ich gablotę z trofeami, większy stadion (w który FSG wciąż inwestuje) i Jurgena Kloppa. Po drugiej – londyński kod pocztowy Chelsea, potencjalną przewagę większego stadionu (minus koszt jego budowy), cenę biletów w stolicy (szczególnie tych premium) oraz fakt, że podczas gdy ogólnie rzecz biorąc Liverpool ma wciąż więcej fanów niż Chelsea, przepaść prawdopodobnie zawęża się wśród pokolenia Z, które zna Chelsea już tylko jako globalną potęgę, a nie zespół z drugiej ligi, którym byli w latach 80. XX wieku.

Kto mógłby kupić Liverpool i jak długo to potrwa?

Po raz kolejny Chelsea może być naszym przewodnikiem.

To zaledwie trzech premierów temu, ale – na wypadek, gdyby ktoś zapomniał – kiedy Roman Abramowicz został zmuszony do sprzedaży Chelsea na początku tego roku, długa lista afrykańskich kopalni złota, angielskich deweloperów, koreańskich korporacji, saudyjskich funduszy i tureckich przedsiębiorców została rygorystycznie przefiltrowana w większości wykreślona. Sporządzono krótką listę czterech amerykańskich ofert. Wkrótce liczba zawęziła się do trzech, a następnie wróciła do stanu czterech, bo angielski miliarder z branży petrochemicznej dołożył ofertę. Ostatecznie kierowana przez Todda Boehly’ego grupa amerykańskich inwestorów private equity wygrała casting.

The Athletic nie chce wróżyć z fusów, ale gdyby miał postawić na jakiś scenariusz w przypadku Liverpoolu, byłby to ten sam. W końcu FSG kupiło klub od dwóch amerykańskich inwestorów, w marcu 2021 sprzedało 11% udzałów amerykańskiemu funduszowi Redbird Capital, a teraz wyznaczyło dwa duże amerykańskie banki do prowadzenia procesu sprzedaży. To wygląda jak produkcja zrobiona w Ameryce, przez Amerykanów, dla Amerykanów.

Jednakże, podkreślmy to wyraźnie, chętnych nie zabraknie. Klub jest sławny i odnosi sukcesy od dawna. Fani Liverpoolu są obecni w każdym kraju na każdym kontynencie.

Czy klub mógłby kupić np. miliarder z Dalekiego Wschodu? Oczywiście, choć nie będzie to milarder z Chin, bo Chiny na jakiś czas całkowicie wycofały się z kupowania europejskich klubów piłkarskich. Może to czas Indii? Zanosiło się na to już od jakiegoś czasu.

Czy europejski bogacz mógłby chcieć spróbować swoich sił? Dlaczego nie. Southampton zostało niedawno kupione za pieniądze bogatego Serba, a czeski miliarder Daniel Kretinsky kupił spory pakiet udziałowy w West Ham.

Ale co z innym typem właściciela, jakiego europejski sport widział już w ostatnich latach? Ten z ministrami rządu na pokładzie, sponsorskimi liniami lotniczymi i dużymi zasobami do wydania? Czy Liverpool mógłby stać się klubem państwowym?

Cóż, jeden z funduszy z Dubaju wyrażał zainteresowanie kupnem w 2008 roku, dwa lata przed przejęciem klubu przez FSG, ale nie udało się wtedy sfinalizować transakcji. Istatnio mówi się o ponownym zainteresowaniu płynączym z Emiratów. Bahrajn to kolejny kraj Zatoki Perskiej, o którym często mówi się, że poszukuje partnera w piłce nożnej.

Tak więc jest to oczywiście możliwe, ale po prostu nie wydaje się prawdopodobne. Fani Liverpoolu spędzili dekadę określając siebie jako zwolenników klubu działającego na normalnych zasadach biznesowych. The Kop jako sportowa filia Gulf State Inc po prostu nie wydaje się być właściwym rozwiązaniem.

Czy transakcja ma sens biznesowy?

Nie ma łatwej i ostatecznej odpowiedzi.

Czy ma sens, żeby grupa amerykańskich inwestorów, niepowiązanych wcześniej z Liverpoolem czy angielską piłką nożną, sprzedawała biznes, kupiony w 2010 roku za 300 milionów funtów, za 10 razy tyle 12 lat później?

Wróćmy jeszcze raz do tego metafory z kupnem domu. Czy są jeszcze jakieś ulepszenia, które można wprowadzić? Czy to już najlepszy dom na ulicy? Może lepiej kupować domy na lepszej ulicy?

The Athletic rozmawiał z kilkoma źródłami z doświadczeniem w branży – jeśli nie z tym konkretnym klubem – i są one podzielone w tej kwestii.

Dla niektórych ma to sens, ponieważ Liverpool jest już jednym z najbardziej zaawansowanych domów na ulicy i istnieją pewne niepokojące oznaki, że utrzymanie ich w tym stanie będzie kosztować dużo pieniędzy. Może minęło zaledwie sześć miesięcy, odkąd podopieczni Kloppa mieli szansę wygrać absolutnie wszystko, ale jest duża szansa, że w tym sezonie nie wygrają niczego, a nawet nie dostaną zaproszenia na europejską piłkarską imprezę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.

Kiedy dodasz te punkty do szerszych obaw o stan światowej gospodarki, koszt przebudowy Anfield, mała szansa na podniesienie cen biletów na tyle, na ile chciałby to zrobić dyrektor finansowy oraz wiek niektórych z najlepszych graczy Liverpoolu, głos w głowie może podpowiadać: „sprzedaj teraz”.

Jeśli jednak spojrzy się na to, jak daleko Liverpool zaszedł pod wodzą FSG, odporność Premier League w obliczu pandemii, chaos związany z przejęciem Chelsea, niedawną sprzedaż międzynarodowych praw do transmisji i fakt, że piłka nożna jest najpopularniejszym na świecie sportem, ale nadal młodą dyscypliną w Chinach, Indiach czy USA – to zmienia postać rzeczy i ten sam głos w głowie może podpowiadać: „zaczekaj”.

W końcu świat wciąż wypuszcza nowych miliarderów, ale nie buduje zbyt wielu nowych elit sportowych. Jeśli ma się wystarczająco dużo szczęścia i posiada się jedną z nich, może lepiej będzie ją zachować.

Albo po prostu sprzedać tylko trochę. Spieniężyć część swoich żetonów. Rozłożyć ryzyko i zablokować pewne zyski. Jak już wspomnieliśmy, FSG sprzedało już udziały Redbird Capital i widziało, jak Abu Dhabi sprzedało udziały w City Football Group, najpierw Chińczykom, a następnie amerykańskiej firmie private equity Silver Lake.

Niektórym obserwatorom ten ostatni wydaje się idealnym scenariuszem dla FSG.

Ale dla innych poniedziałkowe wiadomości są początkiem końca panowania obecnych właścicieli na Anfield, ponieważ padło stwierdzenie, że ten układ już nie działa i chcą odejść - słowa, które bardzo trudno cofnąć.

Co to oznacza dla Jurgena Kloppa?

Głównym sojusznikiem menedżera Liverpoolu w FSG jest Mike Gordon, prezes organizacji, o którym Klopp mówi: „mój człowiek”. Rozmawiają przynajmniej raz dziennie. Z daleka Gordon przez większość dekady kontrolował codzienne prowadzenie Liverpoolu. Ma kontrolę nad mechanizmami ukrytymi w budżecie. Każda poważna decyzja finansowa wymaga od niego zielonego światła.

To była jego decyzja, by awansować Michaela Edwardsa na stanowisko dyrektora sportowego po tym, jak były analityk danych pomógł mu lepiej zrozumieć wyniki zawodników i ich związek z ich kontraktami. Edwards opuścił stanowisko zeszłego lata i został zastąpiony przez swojego zastępcę Juliana Warda, ale nadal pozostaje w kontakcie z Gordonem.

Kiedy Klopp podpisywał swój kontrakt na Manhattanie w 2015 roku, a następnie udzielał wywiadu, Gordon był w tym samym pokoju. Błyskawicznie nawiązał się kontakt między nimi, a także rozwinęła się przyjaźń, która wykroczyła poza biznes. Jest pewnym, że przetrwa obie ich kadencje w Liverpoolu.

FSG było sfrustrowane wizją odejścia Kloppa po zakończeniu jego umowy.

Jednak w kwietniu Jurgen poinformował Gordona, że jest gotów przedłużyć swój rozdział w Liverpoolu, a do takiego wniosku doszedł po rozmowie ze swoją żoną Ullą przy ich kuchennym stole w Formby. Szybko sporządzono aneks mówiący o dwuletnim przedłużeniu. Dla FSG była to najmilsza niespodzianka. Werner podkreślił wkład żony Jurgena w sukces tego planu:

- Chcę podziękować Ulli. Była bardzo pomocna, sugerując Jurgenowi, że powinien przedłużyć swoją kadencję w Liverpoolu. Mike Gordon rozmawia z Jurgenem kilka razy dziennie. Informował nas o tym, że Jurgen rozważa przedłużenie umowy, ale dopóki to się nie stało, po prostu wstrzymywałem oddech. Wspaniale, że będzie z nami jeszcze kilka lat. Byłem bardzo zadowolony, ponieważ jest poczucie, że nikt nie chce nawet myśleć o dniu, w którym Jurgen nie będzie już menedżerem tego klubu.

Jednym z powodów, dla których Klopp zdecydował się podpisać nowy kontrakt było to, że powiedziano mu, że ma pełne i długoterminowe poparcie FSG. Okaże się, jak zareaguje na zmianę właściciela, biorąc pod uwagę fakt, że jego więź z Gordonem jest tak mocna.

Klopp otwarcie wypowiadał się na temat klubów finansowanych przez instytucje państwowe, twierdząć, że „w światowej piłce nożnej są trzy kluby, które finansowo mogą robić, co zechcą”. Mówił o Manchesterze City, Newcastle United i Paris Saint-Germain.

The Athletic zakłada, że Klopp został poinformowany w październiku o zamiarach FSG, dotyczących całkowitej sprzedaży lub nowej inwestycji poprzez sprzedaż pakietu mniejszościowego.

Aby uniknąć chaosu, Gordon miał nadzieję, że informacja ta nie wejdzie do obiegu publicznego, dopóki sezon ligowy nie zostanie wstrzymany w ten weekend w związku z Mistrzostwami Świata w Katarze. Tak się nie stało.

Co na to kibice?

FSG od dawna budzi mieszane odczucia wśród kibiców Liverpoolu. Dlatego wiadomość o potencjalnej sprzedaży, opublikowana w The Athletic w poniedziałek, wywołała równie mieszane reakcje.

Właściciele z Bostonu mianowali Kloppa, znaleźli rozwiązanie dylematu stadionowego i przywrócili dni chwały triumfem Ligi Mistrzów, a następnie zakończeniem 30-letniego oczekiwania na tytuł Premier League.

Jednak po drodze popełnili także kilka głośnych błędów, takich jak próba podniesienia ceny biletów do 77 funtów, próba zastrzeżenia nazwy „Liverpool”, wysyłanie personelu na urlopy podczas pandemii i zapisanie się do skazanej na zagładę Super League.

FSG jest również oskarżane o niewystarczające wsparcie Kloppa na rynku transferowym, starając się optymalizować rachnki, gdy drużyna krytycznie potrzebowała inwestycji. Choćby zeszłego lata – szaleństwo, jakim był brak pozyskania elitarnego pomocnika, zostało już obnażone. Klopp również przyznał, że czasami chciałby podjąć „więcej ryzyka” w związku z transferami.

Pomysł przejęcia, które prowadzi do większej siły nabywczej Liverpoolu, jest kuszący dla wielu fanów po latach, gdy klub musiał ostrożnie zarządzać finansami, zwłaszcza biorąc pod uwagę nadchodzący remont, którego potrzebuje drużyna Kloppa.

Jednak dla wielu zagorzałych zwolenników kluczowe jest pytanie, skąd przyjdzie ta nowa inwestycja. Jest dużo niepewności. Czy mówimy o innym funduszu hedgingowym czy całym bogactwie któregoś państwa?

Nie można krytykować zapisów dotyczących praw człowieka w Abu Zabi i Arabii Saudyjskiej, gdy pompują pieniądze w Manchester City i Newcastle, a następnie celebrować ten sam układ w Liverpoolu.

Stara gwardia z Anfield tego nie zniesie. Nie chcą sukcesu za wszelką cenę. Nie przymkną oczu. Ełaściciele klubu i ich motywacja do bycia u steru liczą się dla nich.

W oświadczeniu związku fanów Spirit of Shankly czytamy:

- Oczekujemy, że zarówno Rada Kibiców (Supporters’ Board), jak i SoS (Spirit of Shankly) będą zaangażowane w pewną część procesu, tak aby kibice byli głównym i centralnym punktem każdej sprzedaży i priorytetem potencjalnych nowych właścicieli.

Jeśli FSG zależy na dziedzictwie, fundusz będzie musiał dwa razy zastanowić się, komu sprzedaje klub.

Co czeka FSG?

Oni nic nie robią. Pozwalają bankom Goldmans Sachs i Morgan Stanley zapracować na swoje prowizje.

Jeśli bankierzy i ich broszura sprzedażowa załatwią sprawę, Henry i spółka powinni mieć do rozwiązania kilka przyjemnych problemów: czyje pieniądze lubimy i ile ich chcemy?

Wybór akurat tych banków spowodował uniesienie brwi w kilku kręgach w branży futbolowych M&A, ponieważ żaden z nich nie ma wielkiego doświadczenia w sprzedaży angielskich drużyn piłkarskich, chociaż w dużej mierze dlatego, że nie ma zbyt wielu angielskich drużyn piłkarskich, które warto by było z ich perspektywy sprzedawać.

Liverpool jest jednak jednym z tych zespołów i teoretycznie nie powinien wymagać zbyt wielkich starań by przyciągnąć zainteresowanie.

Według aktualnych informacji, FSG nie spieszy się ze sprzedażą. W przeciwieństwie do Chelsea lub kiedy FSG kupowało Liverpool, nie ma sztywnego terminu spowodowanego ryzykiem braku pieniędzy w klubie.

Ale FSG również nie może pozwolić, aby ten temat dryfował zbyt długo. Kluby piłkarskie wymagają jasności postawionych celów. Jeśli FSG nie spodobają się oferowane kwoty, powinni wycofać klub z rynku i ponownie skoncentrować się na aspekcie sportowym.

Ponieważ nikt nie uważa, że FSG, a na pewno główni gracze w konsorcjum, wycofują się z biznesu sportowego. Nie jest tajemnicą to, że fundusz na pewnym etapie chciałby skompletować północnoamerykańskie portfolio sportowe, dodając do swojej grupy drużyny NBA i NFL. Te również nie pojawiają się na rynku zbyt często i chociaż są obecnie na sprzedaż dwie - Phoenix Suns w NBA i Washington Commanders w NFL - prawdopodobnie pojawiły się zbyt szybko, aby FSG mogło wykorzystać okazję.

Bardziej prawdopodobny jest ruch w stronę kolejnych prospektów w NBA, z Seattle i Las Vegas uważanymi za następne do wystawienia na sprzedaż. Pittsburgh, dom hokejowej drużyny FSG, również jest w grze. NFL nie dodało żadnych drużyn od czasu Houston Texans w 2002 roku, ale perspektywa skoku z 32 do 40 drużyn była rozważana.

Jeśli główne postacie w FSG nadal będą ze sobą rozmawiać, gdy ta sytuacja będzie miała miejsce, byłoby sporą niespodzianką, gdyby nie próbowali dołączyć się do takich manewrów.

Ale czy nowa drużyna, czy to w NBA, czy w NFL, czy z kolei Boston Red Sox lub Pittsburgh Penguins, będzie tak gigantyczna jak Liverpool?

Zachowajmy tę myśl. Może okazać się bezcenna.

James Pearce



Autor: Giotto
Data publikacji: 08.11.2022