Liverpool jeszcze nie raz będzie cierpiał
Artykuł z cyklu Artykuły
Wielu zachwycało się transferem Darwina Núñeza , gdy ten w lipcu 2022 roku oficjalnie stał się zawodnikiem Liverpoolu. Mnóstwo osób było zdania, że właśnie strzelca tego typu brakowało klubowi z Anfield, aby ten mógł na koniec ubiegłego sezonu cieszyć się z poczwórnej korony. Rzeczywistość jest jednak zgoła inna, ale czy mamy prawo obawiać się o zasadność tego zakupu?
28 maja 2022 roku – Liverpool przegrywa finał Ligi Mistrzów, w którym miał momentami przygniatającą przewagę nad Realem Madryt. Królewscy wygrali wówczas po oddaniu jednego celnego strzału. The Reds takich prób mieli 9. Raniąca, ale prawdziwa statystyka. Bolało tym bardziej, że tydzień wcześniej podopieczni Jürgena Kloppa przegrali o włos walkę o mistrzostwo Anglii ze swoim nemezis, Manchestrerem City.
Aby dać sobie szansę na ponowne podbicie Anglii i Europy w Liverpoolu zdecydowano się ściągnąć za olbrzymie pieniądze 23-letniego Urugwajczyka z Benfiki. Darwin Núñez był po fenomenalnym dla siebie sezonie, w którym zdobył 34 bramki w 41 występach we wszystkich rozgrywkach. Grając w klubie ze stolicy Portugalii latynoski napastnik dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, w którym pokazał się ze znakomitej strony przeciwko swojemu przyszłemu pracodawcy. Nie mający wtedy jeszcze 23 lat Núñez w dwumeczu popisał się wówczas dubletem i raz za razem dawał się we znaki graczom z Merseyside. To, co bardzo imponowało wielu fanom Liverpoolu to spokój pod bramką rywala i momentami perfekcyjne wykańczanie akcji.
Powiedzieć, że po przeprowadzce do Anglii Darwin Núñez nie imponuje skutecznością, to jak nie powiedzieć nic. Głośno jest o marnowaniu przez napastnika Liverpoolu na potęgę sytuacji stuprocentowych, co jest oczywiście pożywką dla kibiców drużyn przeciwnych. Ci nie zwracają jednak w ogóle uwagi na drugą stronę medalu. Owszem Darwin Núñez jest piłkarzem, który marnuje najwięcej sytuacji w całej lidze, ale ten sam Darwin Núñez najczęściej i zdecydowanie z największą łatwością do nich dochodzi. 23-latek oddaje średnio nieco mniej niż 6 strzałów na 90 minut. Napastnik z Ameryki Południowej robi także mnóstwo zamieszania pod bramką rywali, jest bardzo ciężki do upilnowania i tworzy sporo sytuacji swoim partnerom z ataku.
Wydaje się, że kwestią czasu jest, kiedy Darwin zacznie regularnie trafiać do siatki. Tego samego zdania jest również Jürgen Klopp, który porówynał początek byłego zawodnika Benfiki do startu Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund.
- Szczerze mówiąc jest wiele podobieństw. Myślę, że Lewy powiedziałby to samo. Mieliśmy treningi strzeleckie i zakładaliśmy się o 10 euro. Mówiłem wtedy: "Jeśli strzelisz więcej niż 10 razy to zapłacę Ci 10 euro, ale jeśli Ci się nie uda to Ty zapłacisz mi". Miałem portfel pełen pieniędzy! – mówił Klopp.
Darwin Núñez w końcu zacznie strzelać mnóstwo goli dla Liverpoolu, ale zanim to nastąpi kibice 19-krotnego mistrza Anglii mnóstwo razy złapią się za głowę z powodu zaprzepaszczonych sytuacji strzeleckich. Pewnie niejednkrotnie Liverpool zgubi też cenne punkty, które my kibice będziemy mu wypominać. Darwin Núñeza już teraz jednak daje mnósto radości publiczności na Anfield, którzy nieustannie okazują mu wsparcie po kolejnych „babolach” przed bramką przeciwników. Warto też zwrócić uwagę na jeden aspekt. Urugwajczyk już teraz jest drugim (ex equo z Roberto Firmino) najlepszym strzelcem the Reds w tym sezonie. Núñez ma 9 bramek w 21 spotkaniach, co może nie jest rewelacyjnym wynikiem, ale daje nadzieję na przyszłość. Jest też pewno nieco naciągane podobieństwo między nim a Mohamedem Salahem. Egipcjanin także marnuje sporo sytuacji i momentami jest bardzo irytujący. Salah jednak nie musi już udowadniać swojej wartości. Darwin jest natomiast w trakcie tego procesu.
Autor: Piotr Grymm
Data publikacji: 01.01.2023