Ile latem będzie kosztował Bellingham?
Artykuł z cyklu Artykuły
Rekordowy transfer Enzo Fernándeza na Stamford Bridge w styczniu zszokował cały świat i z pewnością w jego skutek wzrosła cena z Jude’a Bellinghama.
W środę wieczorem na Signal Iduna Park najdroższy pomocnik na świecie zmierzy się z człowiekiem, z który na pewno latem przejmie od niego tę koronę.
Przenosiny Argentyńczyka z Benfiki do Chelsea zdefiniowały styczniowe okno transferowe. Jednym z beneficjentów tego wydarzenia z pewnością będzie Borussia Dortmund, która przygotowuje się do rozstania z Judem Bellinghamem za kilka miesięcy.
Skoro piłkarz, który przez pół sezonu w Europie dobrze sobie radził, generuje taką cenę, to jaka będzie ona w przypadku piłkarza, który przez ostatnie trzy sezony budował swoją renomę jako najważniejszego celu transferowego?
Bellingham, który dopiero w czerwcu skończy 20 lat, latem nie będzie narzekał na brak propozycji od pracodawców. Liverpool mocno stara się o jego pozyskanie, ale uważa się, że Real Madryt i Manchester City również mają na to duże szanse. Manchesteru United, który już niedługo może mieć nowych właścicieli, również nie należy wykluczać z tej rywalizacji. I czy naprawdę byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby do wyścigu włączyła się też Chelsea, biorąc pod uwagę ich wydatki w erze Todda Boehly'ego?
Jednak niezależnie od tego, który klub będzie tym szczęściarzem, wiadomo już, że będzie musiał wypruć sobie finansowe żyły. Mówiło się, że Dortmund w zeszłym roku wyceniał Bellinghama na 100 mln funtów (122 mln dolarów), ale to było przed jego spektakularnymi występami dla reprezentacji Anglii na Mistrzostwach Świata. Było to także przed transferem Fernándeza, który zatrząsł całym rynkiem transferowym.
Rozwój argentyńskiego Mistrza Świata był całkiem zdumiewający. Mniej niż dwa lata temu przebywał na wypożyczeniu w ojczyźnianym Defensa y Justicia i dopiero w czerwcu zeszłego roku przeniósł się do Benfiki w ramach transakcji opiewającej na 9 mln funtów (11 mln dolarów).
W barwach portugalskiego giganta rozegrał jedynie 29 spotkań, ale jego gra dla Argentyny na Mistrzostwach Świata sprawiła, że Chelsea była gotowa uruchomić machinę już w styczniu. Inne kluby, w tym Liverpool, przestraszyły się wstępnej wyceny, wskazywanej przez Benfikę na 60 mln funtów (73 mln dolarów), ale Niebiescy Boehly’ego byli przygotowani na znacznie większe kwoty i uczynili 21-latka ostatnim nabytkiem w swoim całkiem spektakularnym okienku transferowym.
- Jakość, którą wprowadzili do składu, jest przeogromna. Prawdopodobnie musieli znacznie przepłacić, ale to ich wybór – komentował dla GOAL Glenn Hoddle, który prowadził Chelsea w latach 1993-1996.
- To zagwozdka dla Grahama Pottera, ponieważ praktycznie z dnia na dzień otrzymał nowy skład. Dostał tych jakościowych piłkarzy i teraz pojawia się pytanie, jak wkomponuje ich wszystkich w zespół.
Wygląda na to, że przynajmniej Fernández z marszu znajdzie miejsce w składzie. Zwrócił już uwagę w trakcie imponującego debiutu przeciwko Fulham i wypracowując w sobotę gola dla João Félix w zremisowanym meczu z West Hamem, aczkolwiek Hoddle uważa, że są wciąż sprawy wymagające rozwiązania pod względem taktycznym.
- Od razu wszedł do składu, ale Potter nie zna go jako piłkarza i nie zna jego charakteru. Patrząc na Enzo wydaje się, że lepiej wygląda na pozycji numeru 8, niż jako defensywny pomocnik, więc kto przejmie tę defensywną rolę? N'Golo Kanté nie doszedł do pełnej sprawności, więc muszą znaleźć tutaj jakiś balans.
Z tymi stwierdzeniami zgadza się była gwiazda Chelsea i Reprezentacji Anglii, Joe Cole:
- Wskazywałem Enzo jako potencjalną gwiazdę jeszcze przed Mistrzostwami Świata, więc zamierzam teraz się tym chwalić! Uważam, że on i Mudryk to dwa fantastyczne transfery, Mudryk przypomina mi trochę Arjena Robbena, ale obaj potrzebują czasu. Przyjechali z Portugalii i Ukrainy, więc nie chchcesz polegać na nich od samego początku.
- Nadal trzeba spoglądać w kierunku Havertza, Mounta i Sterlinga. To zawodnicy, którzy od wielu lat grają w Premier League. Muszą zacząć dowozić.
Co do Bellinghama nie ma takich wątpliwości. Ten nastolatek jest jedną z gwiazd tegorocznej Ligi Mistrzów i dziś wieczorem będzie próbował zakończyć przygodę Chelsea z tym turniejem na etapie 1/8 finału.
- W mojej ocenie on już jest jednym z najlepszych piłkarzy światowego futbolu. To po prostu wspaniałe, że jest Anglikiem. Taka gra, jaką pokazał na Mistrzostwach Świata, to coś niewiarygodnego – mówi Joe Cole.
- Uważam, że on już jest na szczycie i uważam, że jego następnym krokiem powinna być Anglia. Z przyjemnością widziałbym go w Chelsea, ale wiem, że Liverpool wydaje się mocno o niego walczyć. Według mnie Manchester United też będzie węszył, a nawet Arsenal chętnie włączy się do wyścigu, jeżeli wygrają mistrzostwo. To piłkarz z najwyższej półki.
Tymczasem Hoddle poddaje pod wątpliwość to, czy powrót do Anglii będzie kolejnym krokiem Bellinghama.
- Bardzo chciałbym oglądać go w Premier League. Wszyscy byśmy chcieli. Mam jednak takie odczucie, że Real Madryt byłby odpowiednim miejscem. Myślę, że jest takim młodzieńcem, który powiedziałby „Chciałbym tego posmakować” i jeżeli Real Madryt zadzwoni, to bardzo trudno będzie to odrzucić.
- Jeżeli przejdzie do Premier League, według mnie będzie to klub, który sprawi, że będzie się czuł bardzo, bardzo komfortowo, że bardzo mocno go chcieli. Nie pieniądze, ale raczej klub z projektem i klub, który jasno stwierdzi, że będzie on ogromną częścią tego projektu i sprawi, że będzie czuł się komfortowo.
- Kilka lat temu Liverpool byłby numerem 1, ale na ten moment spadli nieco na liście wyborów. Muszą sprawić, że poczuje, że będzie dla klubu kolejnym Stevenem Gerrardem, ponieważ jeśli tego nie zrobią, to stracą swoją okazję. Osobiście będę zaskoczony, jeżeli nie przejdzie do Realu Madryt.
Niezależnie od tego, gdzie powędruje Bellingham, jedno jest pewne: Dortmund latem będzie oczekiwał za swój koronny diament kwoty znacznie większej niż 100 mln funtów (113 mln euro/122 mln dolarów).
Chelsea i Fernández już to gdzieś widzieli.
Neil Jones
Autor: Poommaster
Data publikacji: 15.02.2023