Liverpool potrzebuje nowej "szóstki" na wczoraj
Artykuł z cyklu Artykuły
Po lecie pełnym radykalnych zmian, Jürgen Klopp opisał nową erę w klubu jako "Liverpool - reaktywacja"
Jednakże gorączkowy występ otwierający sezon na Stamford Bridge obnażył fakt, że przebudowa nie jest jeszcze kompletna. To nie jest skład, który został w pełni uzupełniony.
Potencjał jest oczywisty. Liverpool ma siłę rażenia zdolną do pokonania każdego w tym sezonie i błyszczeli atakując w pierwszej połowie gdy Luiz Diaz wyprowadził Liverpool na prowadzenie, a Mohamedowi Salahowi odebrana została bramka, nieuznana z powodu minimalnego spalonego.
Tak, pojawiło się uczucie niesprawiedliwości w związku z niepodyktowaną jedenastką za zagranie ręką Nicolasa Jacksona, po tym jak Axel Disasi wyrównał wynik meczu w swoim debiucie.
To, co jednak kosztowało Liverpool zwycięstwo w stolicy, nie było brakiem szczęścia, lecz alarmujący brak kontroli. Zbyt łatwo i zbyt otwarcie Chelsea przedzierała się przez nich. Brakowało wystarczającego wsparcia dla przepracowanej linii defensywnej.
Drużyna Kloppa nie była w stanie pomóc sobie w ciężkiej sytuacji, kiedy Chelsea dominowała. Mieli zaledwie 35% posiadania piłki - rekordowo najniższy wynik w meczu Premier League przeciwko The Blues - i gdyby nie heroiczna postawa Alissona Beckera w drugiej połowie, mogło się to skończyć druzgocącą porażką.
- Mogliśmy wygrać, mogliśmy jednak też przegrać - przyznał Klopp - Otworzyliśmy drzwi Chelsea. Straciliśmy piłkę w jednej, dwóch sytuacjach, co było niepotrzebne.
- W drugiej połowie musieliśmy walczyć i pracować naprawdę ciężko. Było wiele przestrzeni do pokrycia oraz luk do zamknięcia. To był właściwie nasz problem - próbowaliśmy zamykać luki opuszczając je zamiast w nie wchodzić tak, jak czyniliśmy to na początku.
- Mamy sporo rzeczy do poprawy, nie ma co do tego wątpliwości, ale koniec końców mamy punkt i jest OK. Naprawdę staram się patrzeć na to raczej pozytywnie.
Brakowało równowagi i nie jest to żadne zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że klub nie był w stanie zastąpić ani Fabinho ani Jordana Hendersona po ich odejściu do Arabii Saudyjskiej.
Wiele dobrego można powiedzieć o debiutach Alexisa Mac Allistera i Dominika Szoboszlaia, którzy dodali energii oraz pomysłu, jednakże potrzebują więcej wsparcia. Potrzebują specjalisty w roli 6, który będzie operował między nimi.
Liverpool nie jest ślepy. Nawet główny właściciel John Henry mógł to dostrzec z bliska, siedząc w loży dyrektorskiej na Stamford Bridge.
Szaleństwo, które rozegrało się w poprzednich 72 godzinach na rynku transferowym dodało niewątpliwie pikanterii do spotkania, po tym, jak oba kluby walczyły o podpis zawodnika Brighton, Moisesa Caicedo.
Braki defensywne widoczne w obydwu drużynach idealnie zobrazowały dlaczego zarówno Klopp i Mauricio Pochettino tak bardzo cenią sobie umiejętności kontrolowania reprezentanta Ekwadoru.
Obaj menadżerowie nie wypowiadali się zbytnio na temat tego transferu po meczu, jednak uwaga Kloppa: "Jeżeli menadżer Chelsea kogoś chce, to go dostaje" była niezwykle wymowna. Caicedo zapewne dołączy do Chelsea za około 115 milionów funtów.
To gorzka pigułka do przełknięcia dla Liverpoolu, ponieważ Caicedo byłby perfekcyjnym, wysyłającym sygnał wzmocnieniem, idealnym defensywnym pomocnikiem, którego ta drużyna potrzebuje na wczoraj. Mógłby się od razu wpasować do drużyny, a na myśl o jego ponownej współpracy z Mac Allisterem aż cieknie ślinka.
Po trzech odrzuconych ofertach przed Southampton za Romeo Lavię, The Reds zwrócili swą uwagę na Caicedo, o którego podpis Chelsea starała się przez całe lato.
Brighton było sfrustrowane postawą Chelsea, a Liverpool wyczuł okazję aby storpedować deal Chelsea i zrobił to, po tym jak właściciele wyrazili zgodę na brytyjski rekordowy transferowy w wysokości 111 milionów funtów.
Przedstawili tą ofertę i uzgodnili warunki płatności z Brighton późnym czwartkowym wieczorem po tym, jak byli wystarczająco przekonani, że sam gracz chce przenieść się na Anfield. Zdawało się, że Chelsea została na lodzie.
Jednakże, w piątkowy poranek, po tym jak Klopp potwierdził na konferencji prasowej, że kwota odstępnego została zaakceptowana, sytuacja zmieniła się, gdy wyszło na jaw, że Caicedo ma "wątpliwości" w kwestii słuszności przenosin do Liverpoolu, a Chelsea przygotowywała się do ponownych negocjacji z ulepszoną ofertą.
Nie jest jasne, czy zawodnik faktycznie zmienił zdanie, czy zainteresowanie Liverpoolu miało tylko służyć wymuszeniu lepszej oferty przez Brighton. Tak czy inaczej, to istny policzek.
Z pewnością Liverpool nie ma problemu z Brighton, które nie ma innego wyjścia jak renegocjować z Chelsea, jako że oczywistym jest, że gracz chcę wyłącznie przejść na Stamford Bridge.
Teraz Klopp i FSG muszą zdecydować się na dalsze kroki, biorąc pod uwagę, że sytuację dodatkowo skomplikowała Chelsea, która także stara się o pozyskanie Lavii. Czy Liverpool naprawdę może pozwolić sobie na to, aby kolejny cel transferowy im umknął?
Nie znajdują się teraz w wyjątkowo mocnej pozycji negocjacyjnej, jako że inne kluby wiedzą, że są oni zdesperowani aby wzmocnić tą pozycję, oraz posiadają środki w wysokości 111 milionów funtów, które niedawno publicznie zaoferowali za zawodnika.
Pula pieniężna Liverpoolu zwiększyła się o 52 milionów funtów po sprzedaży Hendersona oraz Fabinho. To pozwoliło im złożyć ofertę za Caicedo. Biorąc pod uwagę wiek Lavii, byłby on zakupem na przyszłość. Pytanie brzmi, czy Liverpool nie potrzebuje kogoś bardziej kompletnego, doszlifowanego.
Nie można winić Liverpool za to, jak zakończył się pościg o Caicedo, ale mimo wszystko nie powinni znajdować się w sytuacji, w której nadal nie zastąpili Fabinho przed początkiem sezonu.
Thiago oraz Stefan Bajčetić powrócili do treningów z drużyną po długich kontuzjach, jednakże świeża krew jest potrzebna na już zarówno w środku pola jak i w obronie. Wystawienie Cody'ego Gakpo w środku pola nie wypaliło - Holender jest znacznie bardziej efektywny jako środkowy napastnik, natomiast Mac Allister powinien operować wyżej środka pola, a nie być jego podstawą.
- Okno transferowe nie jest jeszcze zamknięte, zobaczymy, czy będziemy w stanie dodać paru zawodników, aby możliwie wzmocnić skład w tym sezonie - powiedział Virgil van Dijk po zakończonym spotkaniu na Stamford Bridge.
Dopóki nie zostaną poczynione zmiany w wymagających tego obszarach, nie może być mowy o "ponownie załadowanym Liverpoolu FC" i będzie więcej dni, w trakcie których prawdziwe obietnice będą podkopywane przez słabe punkty.
James Pearce
Autor: Fsobczynski
Data publikacji: 14.08.2023