Liverpool 2.0 - od młodzieży po pierwszy zespół
Artykuł z cyklu Artykuły
Liverpool był bezwzględny. Nie odpuszczali, choć zwycięstwo było już zapewnione.
Zabiegali zupełnie rywali, byli idealnymi "potworami pressingu", których chcą na boisku oglądać Jurgen Klopp i Pep Lijnders.
Zgrabne zagrania, inteligentne poruszanie się, precyzyjne wykończenie z pierwszej piłki - to była rozkosz. Zawsze z podniesioną głową, ciągle próbujący czegoś nowego. Obfitość siły ognia.
Wydarzenia, o których mowa, miały miejsce w sobotę wieczorem na Kirkby. Liverpool U-18 zdemolował Arsenal 7-1 i awansował do 1/8 FA Youth Cup. Ten nadzwyczajny wynik pozwolił pokonać siedmiokrotnego tryumfatora tych rozgrywek, który w poprzednim sezonie doszedł do finału.
Dobę później, jakieś 260 mil na południe, można było poczuć tę młodzieńczą energię, gdy podopieczni Kloppa odnieśli kolejne zdecydowane zwycięstwo i umocnili się na pozycji lidera, odskakując rywalom na pięć punktów.
Bournemouth działało na nerwy Liverpoolowi przez pierwszą połowę, ale po przerwie musieli uznać wyższość rywala i przyjąć po dwie bramki od Darwina Nuneza i Diogo Joty.
Co za debiut w Premier League Conora Bradleya, który wyróżniał się na obu końcach boiska pod nieobecność Trenta Alexandra-Arnolda. Bradley stał się pierwszym Irlandczykiem z Północy, który zagrał w lidze dla klubu od czasu Sammy'ego Smytha w 1954 roku.
- Czekałem na to mniej więcej od piątego roku życia, więc jestem bardzo dumny - mówił Bradley. - Trent był w niezwykłej formie, musiałem więc starać się dawać z siebie wszystko dla klubu i patrzcie, gdzie jestem teraz.
Dostarczając piłkę przy drugiej bramce Joty, 20-letni Bradley stał się trzecim najmłodszym graczem, który zaliczył asystę w barwach the Reds w Premier League (wcześniej byli to Jordan Ibe i Joe Gomez).
- To naprawdę imponujące. To dobry piłkarz, który naprawdę ciężko pracuje oraz potrafi bronić i atakować - chwalił swojego podopiecznego Klopp.
Jeśli Bradley nadal będzie spisywał się w ten sposób, perspektywa stałego przesunięcia Alexandra-Arnolda na środek pola staje się coraz bardziej prawdopodobna.
W meczu wystąpili 20-letni Harvey Elliott i 21-letni Ryan Gravenbrech, a Bobby Clark (18 lat), Owen Beck (21) i Kaide Gordon (19) zostali wprowadzeni na boisko pod koniec meczu. Było to pierwsze od kwietnia 1965 roku ligowe spotkanie, w którym Liverpool wystawił sześciu piłkarzy do 21 lat.
Klopp nie mógł skorzystać z Alexandra-Arnolda, Mohameda Salaha, Andy'ego Robertsona i Dominika Szoboszlaia, ale cechą charakterystyczną Liverpoolu w tym sezonie jest umiejętność korzystania z postaci drugoplanowych, którzy robią, co do nich należy.
Tak właśnie wygląda środowisko stworzone przez Kloppa. Można poczuć świeżość i żywiołowość tego, co nazwał "Liverpoolem 2.0" - mieszanki doświadczonych graczy, nowych nabytków i młodzieży.
Wyraźna jest także tożsamość i kultura, które widać zarówno w zespołach młodzieżowych jak i w pierwszej drużynie. Zmieniają się nazwiska na koszulkach, ale marką jest niewątpliwie Liverpool.
W sobotę trio atakujących: Lewis Koumas, Jayden Danns i Trent Kone-Doherty napsuło krwi Arsenalowi. Wszyscy trzej trenowali z drużyną Kloppa w tym sezonie i wrócili do szeregów akademii podekscytowani tym doświadczeniem.
Ścieżka rozwoju pod okiem Kloppa jest oczywista, a przykład 20-letniego Jarella Quansaha inspiruje kolejnych młodych graczy. The Reds mają menedżera, który zawsze będzie szukał rozwiązań wewnątrz klubu, zanim zanurzy się w rynek transferowy.
Koumas, który przybył do klubu z zespołu U-11 Tranmare Rovers, wpakował Arsenalowi hat-tricka.
18-letni Danns, zdobywca dwóch bramek w ostatnim starciu (jedna oszałamiająca z rzutu wolnego), jest najlepszym strzelcem akademii Liverpoolu w tym sezonie (19 goli). Reprezentant kadry Anglii U-18 jest w klubie od ósmego roku życia.
Kone-Doherty, 17-latek, który w 2022 roku przybył z Derry Town w Irlandii Północnej, również trafił dwukrotnie. Szybki skrzydłowy błyszczał po lewej stronie w tym jednostronnym meczu . Był także Trey Nyoni (16 lat) ściągnięty z Leicester City zeszłego lata, dostojny i dominujący w środku pola.
- Wszyscy jesteśmy dumni z występu chłopaków - to po prostu uosabia to, co robimy każdego dnia na treningach - powiedział trener drużyny Liverpoolu u-18 Marc Bridge-Wilkinson.
Jego odpowiednik z Arsenalu, były reprezentant Anglii Jack Wilshire, przyznał:
- Byli lepsi od nas - taka jest brutalna prawda. Wiedzieliśmy, jak niebezpieczny jest Liverpool w momentach przejściowych i nie radziliśmy sobie z tymi chwilami wystarczająco dobrze. To była naprawdę ciężka noc.
Menedżer Bournemouth, Adoni Iraola, zaznał tego samego.
Pierwsza połowa była nierówna, a Klopp narzekał na "brak rytmu, zbyt wiele długich piłek, zbyt duży pośpiech", ale przerwa pozwoliła mu wprowadzić niezbędne zmiany taktyczne, w tym bardziej centralne ustawienie Nuneza. Nalegał, aby trójka z przodu była mniej statyczna i bardziej zwracała uwagę na przestrzenie do wykorzystania.
Wiadomość dotarła do adresatów, a Liverpool płynnie wrzucał wyższe biegi. Alexis Mac Allister był niesamowity w środku pola, 14 razy odzyskał piłkę, zaliczył 87% celnych podań (60 z 69), wykonał siedem odbiorów i trzy przechwyty.
Pierwsza bramka była niezwykłej urody, gdy piłka po podaniach Ibrahimy Konate, Curtisa Jonesa i Joty dotarła do Nuneza, który wykończył akcję z klasą. Gol numer dwa - trafienie Joty po podaniu Gakpo - był imponujący.
Gdy fani gospodarzy rechotali z kiksu Joty, ten poprawił się i wpakował piłkę do siatki, a po dośrodkowaniu Gomeza wynik spotkania ustalił Nunez. Urugwajczyk jako pierwszy w tym sezonie piłkarz osiągnął dwucyfrową liczbę i goli, i asyst w Premier League. Przyjezdni kibice śpiewali ironicznie "Po prostu g*wniany Andy Carroll". Mógł poczuć ich miłość.
Od Kirkby po Bournemouth, 11 strzelonych goli i dwa zwycięstwa, którymi można się delektować.
James Pearce
Autor: GiveraTH
Data publikacji: 22.01.2024