SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1674

Moment Jürgena Kloppa musiał nadejść

Artykuł z cyklu Artykuły


Gdy tylko rozniosły się wieści na mediach społecznościowych klubu, od razu wróciły wspomnienia sprzed pół wieku, kiedy to reporter informował kibiców na ulicy o odejściu pierwszego ikonicznego menadżera klubu.

- Jak zareagowaliście na tą wiadomość? - zapytał młody Tony Wilson grupki niczego nie podejrzewających kibiców. Był 12 lipca 1974 roku.

- Jaką wiadomość?

- O odejściu Shankly’ego - odpowiedział Wilson

- Co ty gadasz, żartujesz? Opuszcza Liverpool? Kto tak mówi?

Wilson dodał: - Chce odpocząć, potrzebuje przerwy od gry.

Ogłoszenie Jürgena Kloppa, że ten odejdzie z Liverpoolu z końcem sezonu, wzbudziły identyczne reakcje. Paralele są uderzające.

Odejście Kenny’ego Dalglisha 22 lutego 1991 roku również wywołało trzęsienie ziemi. Jednakże widząc go na konferencji prasowej ze spuszczoną głową, wychudzoną twarzą, widać było, że tragedia na Hillsborough odcisnęła na nim swe piętno. Nie było trudno się domyślić, dlaczego odchodzi.

Jeden z fanów, z którym rozmawiał Wilson sugerował, że Shankly “musi być chory”.

Nie był. Tak samo jak Klopp. Przynajmniej nie teraz. Tłumacząc, że musi odejść i odpocząć, po 9 latach w Liverpoolu, a nawet po 24 latach pracy jako menadżer, porównał siebie do auta wyścigowego, któremu kończy się paliwo.

Zdecydował się postawić siebie na pierwszym miejscu. Nikt nie może go za to winić. Zaledwie garstka ludzi będzie w stanie naprawdę docenić wysiłek, jaki włożył w nierówną walkę przeciwko Manchesterowi City przez wiele sezonów.

Tak więc era Kloppa dobiega powoli końca, a wraz z nią wszechobecne uczucie szoku, smutku i złamanego serca, a także ogromne zmartwienie o to, jak Liverpool poradzi sobie bez człowieka, który znaczy wszystko dla publiczności na Anfield.

To strata nie tylko dla Liverpoolu, lecz dla całego angielskiego futbolu. Dla tych, których nudzi dominacja City, odejście jedynego człowieka, który był w stanie przerwać passę Guardioli, nie jest dobrą wiadomością.

Rozmawiałem ze swoim synem, który powiedział: “Myślałem, że będzie menadżerem na zawsze!” - powiedział Billy Hogan, dyrektor generalny Liverpoolu, obrazując ogromny sentyment panujący wśród kibiców. Hogan stanął po stronie Kloppa w trakcie popołudniowej konferencji prasowej, podczas której Niemiec ponownie tłumaczył powody swojej decyzji.

Medialna burza, jaką wywołała ta decyzja, podkreśla tylko jej wagę. Klopp wyglądał ponuro, jednak teraz ta decyzja, która zapadła już dwa miesiące temu i o której wiedział tylko sam zainteresowany oraz skromna grupa zaufanych osób, zderzyła się z rzeczywistością. Rozpoczęła się powolna droga ku domu.

Mimo tego Klopp zaznaczył, że nie jest w nastroju na wspominanie swojej kadencji, między innymi dlatego, że ma nadzieje, że “najlepsze wspomnienia są jeszcze przed nami” 

To w listopadzie Klopp zadzwonił do Mike’a Gordona, prezesa Fenway Sports Group, aby przekazać mu, że od następnego sezonu “nie byłby już najlepszą wersją siebie”. Gordon zapewne bałby się tego telefonu, jednak jego zrozumienie tego, jak ciężkie musiało być Kloppowi wypowiedzenie tych słów sprawiło, że ten nie starał się przekonywać Niemca do zmiany decyzji.

Z pewnością trudy poprzedniego sezonu, który Liverpool ukończył na 5. miejscu w tabeli, dały się Jürgenowi we znaki. Klopp bazuje na energii, emocjach i relacjach międzyludzkich. Tłumaczenie kiepskich występów wyjazdowych bez oskarżania swoich graczy było dla niego wyczerpujące.

Ten sezon jednak jest inny. Co zaskakujące, jest to sezon, w którym prowadzi drużynę tak dobrze jak nigdy. Liverpool znajduje się na szczycie tabeli ligowej, doszli do finału Pucharu Ligii, a także walczą na dwóch pozostałych frontach, walcząc o każde możliwe trofeum.

Zdawało się, że 56-latek odżył, budując swoją drugą, wielką drużynę. Być może jednak należy spojrzeć na to z drugiej strony – fakt, że jest totalnie zaangażowany, odważnie dokonuje zmian jest wynikiem tego, że Klopp widzi już linię mety. Fakt, że sam twierdzi, że “postawienie drużyny z powrotem na nogi” przekonało go, że to już odpowiedni czas, by odejść.

I tak, w swoim stylu, gdy Klopp przekazał wieści swoim graczom, zażartował, że ci stali się zbyt szybko tacy dobrzy i że to ich wina. Potem, gdy szedł korytarzem, czuł ulgę, że nie słyszał smutnej ciszy, lecz drużynę, która skupiona jest na realizowaniu swojego potencjału. Dodał także, że następny trening był niesamowity.

Fakt, że Klopp niezaprzeczalnie znajduje się w kanonie największych trenerów Liverpoolu, świadczy o tym, jak ważny był jego wpływ na przemianę klubu, który przed jego przyjściem dryfował w nieznane.

Przybył, ogłaszając siebie samego jako “ten normalny”, a teraz pragnie tym normalnym życiem żyć, choć jak sam przyznał, nie wie jeszcze czego się po nim spodziewać. Na zawsze będzie on postacią, która zabrała Liverpool i ich kibiców w niesamowitą podróż, odnosząc w jej trakcie sukcesy w Lidze Mistrzów i Premier League.

Klopp przywrócił Liverpoolowi jego dumę i styl. To właśnie z tego powodu Klopp zdaje się być na dzień dzisiejszy niezastąpiony.

To była podróż pobudzająca zmysły. Klopp ze swoją osobowością wydobył maksimum z mądrze rekrutowanych zawodników takich jak Salah, Mané, Van Dijk czy Alisson, a także stworzył niezwykłą więź z kibicami, którzy w pełni mu ufają. Każdy był zaangażowany i czuł się częścią czegoś większego. Od wątpiących do wierzących.

Można odnieść wrażenie, że za pstryknięciem palców ożywił klub, któremu brakowało tak wiele, czyniąc to ponownie w poprzednim, ciężkim sezonie. To pokazuje jego talent i aurę, jaką wokół siebie tworzy.

Nawet wszystkie rozczarowania, takie jak przegrany finał Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt w 2018 roku, postrzegane były jako zaledwie przeszkody, a nie poważne wykolejenia na drodze do chwały.

To było zasługą tego, że drużyna Kloppa łatwo kupowała sobie sympatie kibiców. Niepokorna, nieustępliwa, posłuszna swojemu menadżerowi, a przede wszystkim najbardziej żywa wtedy, gdy postawiona przed szalenie ciężkim wyzwaniem.

Comeback 4:0 w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie w 2019 roku, wynagrodzony potem trofeum, a także konsekwencja, która cechowała drużynę w następnym sezonie, poskutkowała pierwszym od 30 lat tytułem mistrzowskim.

Klopp chciał być tym, który przekaże wiadomość do kibiców, swoich graczy, a nie pozwolić na to, żeby ta wiadomość przedostała się przez media, które mogłyby przedstawić zaledwie ułamek całej historii. Jürgen chciał być lojalny wobec tych, którzy byli lojalni wobec niego. 

Kibicom Liverpoolu będzie niezwykle ciężko wyobrazić sobie od przyszłego sezonu kogokolwiek innego (na przykład Xabiego Alonso) na miejscu Kloppa.

Przekonany się, w jaki sposób Klopp odejdzie. Czy tak jak Bob Paisley w 1983 roku z tytułem mistrzowskim? Być może zwyciężając Ligę Europy w Dublinie? Puchar Anglii na Wembley? A może znowu zostanie pokonany o milimetry przez City Guardioli? W pewnym sensie nie ma to znaczenia.

W panowaniu Kloppa nie chodziło tylko o trofea. Chodziło o nadzieję, marzenia i radość z kibicowania drużynie, która daje z siebie wszystko pod wodzą menadżera, który pożegna się w chwalę.

Paul Joyce



Autor: Fsobczynski
Data publikacji: 27.01.2024 (zmod. 28.01.2024)