LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 942

Thiago - Kolejna nieudana przygoda w Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


Wraz z wiadomością, że Thiago czeka kolejna przerwa w grze, Aaron Cutler spogląda wstecz na swoją karierę w Liverpoolu, naznaczoną kontuzjami.

Zawsze będziemy pamiętać mecz z Man United u siebie.

Tego kwietniowego wieczoru w 2022 roku Thiago Alcantara zaprezentował piłkarską klasę, nonszalancko dyktując grę i biegając wokół przeciwników z arogancją zrodzoną z najwyższej pewności siebie i rzadkich umiejętności.

To był koncert, być może najlepszy indywidualny występ pomocnika Liverpoolu od czasu, gdy Steven Gerrard zawiesił buty na kołku.

Gdy Hiszpan opuszczał stadion przy owacji na stojąco, zgromadzeni delektowali się tą chwilą. To był zaszczyt móc tam być.

A jednak okazało się to zenitem jego czasu na Anfield.

Wieści o kolejnej kontuzji - pomimo nalegań Jurgena Kloppa, by zagrał jeszcze raz w tym sezonie - wydają się sugerować, że najprawdopodobniej widzieliśmy już ostatni występ Thiago w czerwonych barwach.

Byłby to okrutny, ale niestety odpowiedni koniec jego pobytu w klubie. Rzeczywiście, trudno wyobrazić sobie inne zakończenie.

Wielkie nadzieje

Człowiek, którego Klopp nazwał kiedyś jednym z "najlepszych pomocników w Bundeslidze na odległość", przybył z wielkim entuzjazmem.

Łatwo jest zapomnieć, że Liverpool nie ma w zwyczaju kupowania gotowych gwiazd. Rzeczywiście, w całej historii klubu, mieli tendencję do rozwijania graczy do tego poziomu.

Zrozumiałe więc, że kibice byli zachwyceni, widząc kogoś o takim statusie wchodzącego na Anfield i pytającego "jak się mamy?" w bardzo okrojonym wideo.

Rzadko zdarza się również, aby Liverpool podpisywał kontrakty z zawodnikami w wieku 29 lat lub starszymi, szczególnie pod obecnym właścicielem.

Taki ruch doprowadził wielu do przekonania, że Thiago był w pewnym sensie luksusowym podpisem - i "nagrodą" Kloppa za wygranie Premier League.

Chociaż może to być prawdą, teoria, że mistrzowie chcieli ewoluować swój styl gry, z pewnością ma większy sens.

Pozyskując głęboko ustawionego rozgrywającego, który zyskał reputację dzięki talentowi i finezji, można założyć, że Klopp i Pepijn Lijnders chcieli dodać kolejny wymiar do gry Liverpoolu.

Jak wyprzedzić Man City? Stając się bardziej jak Man City. A przynajmniej tak im się wydawało.

Nasze tytuły zostały zbudowane na sile biegowej wyjątkowego, ale pracowitego środka pola. Najmniejsze marginesy mają znaczenie dla drużyn gromadzących ponad 90 punktów, a oko Thiago do podań było być może postrzegane jako klucz do odblokowania głębokich obron, zamieniając w ten sposób kosztowne remisy w zwycięstwa.

Był, pod każdym względem, graczem Guardioli ustawionym w środku pola Kloppa.

City miało wielu tego rodzaju techników. Teraz Liverpool w końcu doczekał się swojego i nie da się zatrzymać.

Długie nieobecności

Chociaż nikt nie może kwestionować logiki, brutalna prawda jest taka, że podpisanie kontraktu nie zadziałało.

Jest ku temu oczywisty powód: zdrowie. Lub jego brak.

Jeśli miałbym skrytykować klub, to byłaby to decyzja o przeoczeniu bogatej historii kontuzji Thiago.

W ciągu trzech sezonów poprzedzających jego dołączenie do klubu, Hiszpan nie mógł grać przy 13 różnych okazjach i opuścił 39 meczów - około 25 procent spotkań.

Wiara w to, że zawodnik z takim zdrowiem może dostosować się do rygorów i intensywności Premier League w tym wieku, była myśleniem życzeniowym. I jest to ślepy optymizm, który kosztował klub na różne sposoby.

Przyznaję, pech również odegrał pewną rolę.

Thiago został dotknięty koronawirusem w pierwszym miesiącu pobytu w Merseyside, a jego powrót do gry został przerwany przez bardzo ostre wejście w derbowym meczu.

Żadnej z tych rzeczy nie można było przewidzieć, choć lekkomyślność Richarlisona zawsze jest powodem do niepokoju.

Późniejsza kontuzja łydki wykluczyła go z gry na dwa miesiące, a kontuzja biodra w okolicach Bożego Narodzenia na kolejne dwa.

Wielu zapomina, że wrócił do drużyny pod koniec tego debiutanckiego sezonu i odnalazł się.

Thiago i Trent Alexander-Arnold byli kluczowi dla późnego awansu Liverpoolu na trzecie miejsce i kwalifikacji do Ligi Mistrzów.

Klasa sama w sobie

Podczas gdy sezon 2021/22 wciąż był przerywany kontuzjami (w sumie trzy plus kolejny Covid), widzieliśmy wystarczająco dużo Thiago, aby uzasadnić szum wokół jego osoby.

Jego powrót na boisko jesienią zbiegł się z tym, że Liverpool postawił na swoim, wygrywając pięć razy z rzędu i strzelając 16 bramek bez straty gola

Dwa z tych goli były jego autorstwa, w tym zapierający dech w piersiach strzał z półwoleja przeciwko Porto przed the Kop. Do dziś trwają dyskusje, czy piłka dotknęła ziemi.

Tylko garstka graczy na świecie posiada taką technikę.

Potem przyszły kolejne niepowodzenia. Thiago został zmuszony do opuszczenia finału Pucharu Ligi po tym, jak doznał kontuzji podczas rozgrzewki.

Widok Alissona pocieszającego swojego kolegę z drużyny na ławce może, tragicznie, stać się definiującym obrazem jego czasu na Anfield.

Miał również poważne problemy przed finałem Ligi Mistrzów, uciekając się do zastrzyku, który oznaczał, że nie czuł palców u nóg podczas meczu.

Z perspektywy czasu była to zła decyzja.

Ten drugi sezon miał wzloty i upadki, ale nie powinien pozostawić Liverpoolowi wątpliwości, że na Thiago nie można polegać. Był genialnym, cudownym bonusem, ale z pewnością potrzebna była rezerwa.

Dlatego też decyzja o postawieniu na jego sprawność i niepodpisywaniu wzmocnień środka pola tamtego lata wciąż jest bolesna.

Thiago utykał w pierwszym dniu sezonu, który szybko się rozsypał. I to, pod wieloma względami, wydaje się oznaczać początek końca.

Żale

Wygląda na to, że Thiago stanie się jedną z wielkich, straconych karier Liverpoolu. To była radość oglądać jego talent, ale wieczna frustracja, że widzieliśmy go tak mało.

Klopp często zapewnia kontuzjowanych zawodników, że klub będzie na nich czekał "jak dobra żona czeka, gdy mąż jest w więzieniu".

Nie z własnej winy Thiago stał się recydywistą.

Ironią losu jest to, że jego podpisanie prawdopodobnie zakończyło karierę Giniego Wijnalduma w Liverpoolu. Holender był w każdym calu maratończykiem, opuszczając zaledwie 15 meczów w ciągu pięciu lat w klubie.

Thiago natomiast opuścił już 103 mecze w ciągu trzech i pół sezonu.

Thiago zażartował kiedyś, że Klopp nauczył go biegać.

Obaj są świetnymi piłkarzami, ale Wijnaldum okazał się solidniejszy i bardziej niezawodny.

Być może straciliśmy z oczu fakt, że były to - lub są - cechy charakterystyczne środka pola Kloppa... takiego, który na swój sposób pokonał City.

Historia Thiago w Liverpoolu może mieć jeszcze jeden rozdział do napisania, ale nie liczcie na to. Nigdy tak nie było. 



Autor: Redbeatle
Data publikacji: 12.02.2024