LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 950

Gol, który podsyca nadzieje na tytuł

Artykuł z cyklu Artykuły


To była minuta chaosu.

Od bycia na krawędzi bolesnego podziału punktów do euforii po najpóźniej zdobytej zwycięskiej bramce w erze Premier League.

Jeśli Jürgen Klopp zapracuje na wymarzone pożegnanie, a jego drużyna zostanie w maju mistrzem, wydarzenia z 99. minuty na City Ground na stałe wejdą do klubowych annałów.

Liverpool był zdziesiątkowany i zmęczony, ewidentnie brakowało czasu i pomysłu na to, jak przełamać Nottingham Forest. Kibice rywali w wyścigu o tytuł - Manchesteru City i Arsenalu - już zacierali ręce na myśl o końcowym gwizdku.

Gdy Joe Gomez wywalczył rzut rożny, do narożnika podszedł Dominik Szoboszlai. To była ostatnia szansa, jednak po zablokowaniu strzału Kostasa Tsimikasa, wydawało się, że uleciały resztki nadziei.

Jednak nie do końca. Po tym, jak Callum Hudson-Odoi i Taiwo Awoniyi próbowali wyjść driblingiem z własnego pola karnego, Liverpool zdołał odzyskać piłkę dzięki wysiłkom Wataru Endō, a ta trafiła pod nogi Alexisa Mac Allistera. Argentyńczyk spokojnie przełożył futbolówkę na lewą nogę, po czym posłał miękką wrzutkę w pole karne na Darwina Núñeza, który po trzech meczach pauzy spowodowanej urazem mięśnia dwugłowego, wreszcie pojawił się na boisku z ławki. Núñez posłał piłkę głową do siatki obok bezradnego Matza Selsa, wprawiając w ekscytację kolegów, sztab oraz kibiców. Zegar pokazywał 98 minut i 35 sekund.

Tytuły wygrywa się właśnie w takie dni. Sobotnie zwycięstwo Liverpoolu w dramatycznych okolicznościach sprawia, że Liverpool będzie liderem, gdy zmierzy się za tydzień w szlagierze z City na Anfield. To będzie niczym epicki finał rywalizacji.

- Nie, nie, mecz jeszcze się nie skończył, więc wciąż miałem w sobie wiarę - zarzekał się chroniący się przed deszczem kapitan Virgil van Dijk, zapytany o to, czy jego zespół zaczynał powoli godzić się z faktem, że to nie będzie ich dzień.

- Pokazaliśmy podczas mojego pobytu tutaj, że nigdy się nie poddajemy. Znaleźliśmy sposób. Darwin jest w tym sezonie niezwykle ważny, świetnie jest mieć go z powrotem. To był bardzo ważny gol, dający nam ostatecznie bardzo ważne zwycięstwo.

To był 18. raz w najwyższej klasie rozgrywkowej, kiedy Liverpool zdobył zwycięską bramkę po 90. minucie za kadencji Jürgena Kloppa - to więcej niż jakikolwiek inny zespół w tym samym okresie.

Po wślizgu na kolanach Núñeza, mogliśmy zobaczyć, jak Urugwajczyk w amoku kopał bandy reklamowe, zanim wpadł w objęcia kolegów przed sektorem kibiców gości.

Núñez to popularny członek szatni, ma w tym sezonie już 14 goli i 11 asyst na swoim koncie, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Bierze udział w zdobyciu bramki co 87 minut. Dla porównania, w sezonie 2022/23 do bramki przyczyniał się co 124 minuty.

Po zwycięskim golu pełne ręce roboty miał Tsimikas. Grek postanowił usunąć z boiska flarę wrzuconą przez kibica Liverpoolu. Wtedy jednak zirytowany kibic Forest wbiegł na plac gry, by skonfrontować się reprezentantem Grecji, ale został w porę zatrzymany przez obrońcę gospodarzy Murillo oraz stewardów.

Dużo mówi fakt, że Szoboszlai podbiegł właśnie do Mac Allistera, którego podanie stworzyło szansę na gola i podniósł go w powietrze.

- Zawsze wierzymy do samego końca - powiedział Mac Allister, który okazuje się wielkim atutem The Reds od momentu swojego transferu z Brighton & Hove Albion.

- Wiedziałem, że to ostatnia minuta, więc musiałem wrzucić piłkę w pole karne, a tam Darwin wykonał kawał dobrej roboty.

Van Dijk dodał:

- Macca to wybitny piłkarz zarówno z piłką przy nodze jak i bez niej. Robi wielką różnicę w naszej grze.

Kapitan Liverpoolu również przyczynił się do chaosu po ostatnim gwizdku - Holender zabrał kamerę jednemu z przedstawicieli klubowych mediów i przed sektorem gości sam filmował chwile radości.

Sam Van Dijk znalazł się także w centrum zamieszania po zakończeniu meczu, gdy trener Steven Reid z drużyny Forest został ukarany czerwoną kartką. Sędzia Paul Tierney błędnie oddał piłkę bramkarzowi Liverpoolu, Caoimhinowi Kelleherowi, zamiast drużynie gospodarzy po tym, jak gra została zatrzymana ze względu na problemy Ibrahimy Konaté. Bramka padła po minucie i 50 sekundach od tamtego zdarzenia.

- Wcześniej w tym meczu miała miejsce taka sama sytuacja. Forest dostali piłkę, mimo że to my mieliśmy posiadanie, gdy gra została zatrzymana - zauważył Van Dijk.

- Nigdy nie jest miło przegrywać w ostatniej minucie. Rozumiem to. Przyjechaliśmy tu po trzy punkty i na szczęście je zdobyliśmy.

Szaloną radość po meczu najlepiej podsumowuje widok Harveya Elliotta w koszulce byłego napastnika Liverpoolu, Divocka Origiego, noszącego na rękach młodego kibica The Reds.

W kontekście tak kluczowego momentu w walce o tytuł, Klopp był stosunkowo powściągliwy w swojej radości po trafieniu Núñeza, kiedy wpadał w objęcia swoich współpracowników.

Po końcowym gwizdku nie było triumfalnego wymachiwania pięścią przed sektorem gości, tym razem menedżer po prostu oklaskiwał fanów za wsparcie. Ulga wydawała się dominującym uczuciem, gdy obejmował bohatera meczu, Núñeza. Klopp wiedział, że jakiekolwiek potknięcie po tak wyczerpującym tygodniu mogłoby mieć poważne konsekwencje. Pierwsze ligowe zwycięstwo Liverpoolu na City Ground od 1984 roku było bardzo cenne.

- Gdybyś powiedział mi 12 dni temu, że wygramy wszystkie cztery kolejne mecze, odpowiedziałbym, że nie ma na to szans, biorąc pod uwagę naszą sytuację kadrową - mówił Klopp.

- Teraz musimy się przegrupować.

Niemiec mówił o tym, że jego zespołowi brakowało 'rytmu' oraz, że odczuwa on 'intensywność' ostatnich spotkań.

Menedżer The Reds porównał zwycięstwo z Forest do spotkania wygranego 2:1 na wyjeździe z Aston Villą w listopadzie 2019 roku, kiedy to Andy Robertson i Sadio Mané zdobywali gole w końcówce.

Tydzień po tamtym meczu Liverpool pokonał Manchester City u siebie, po czym sięgnął po tytuł mistrzowski. Można sobie wyobrazić, jak bardzo niemiecki menedżer ucieszyłby się, gdyby historia się powtórzyła.

Klopp odniósł się też do kibiców rywali, którzy nadal skandują pod adresem Núñeza: "Jesteś tylko g***** Andym Carrollem". Sam Darwin jednak zaczął regularnie uciszać swoich szyderców. Ma 28 goli w 79 występach, a tylko w tym sezonie zdobył już pięć bramek dających zwycięstwo, czym pomógł wyrównać klubowy rekord 21 bramek zdobytych przez rezerwowych w ciągu sezonu (z kampanii 2005/06). Kiedy wszedł z ławki przeciwko Forest, stał się centralną postacią ataku Liverpoolu, której wcześniej brakowało.

- Ludzie ostatnio śpiewają tę przyśpiewkę częściej, to był jednak najlepszy sposób, żeby ich uciszyć. Mogą sobie śpiewać, jeśli Darwin będzie odpowiadał tak, jak zrobił to dzisiaj - powiedział Klopp.

- W ostatniej sekundzie meczu facet nieco przypominający byłego zawodnika Liverpoolu pomyślał: "Tak, strzelę gola i zdecyduję o losach meczu”. Cudownie. Bardzo się cieszę z gry Darwina. Wszedł na boisko i był prawdziwym utrapieniem. Najspokojniejszym człowiekiem na boisku był natomiast Macca z super asystą.

Dla 2900 kibiców gości na City Ground, o scenach radości zainicjowanych przez bramkę Núñeza już mówi się jak o jednej z najwspanialszych w historii.

- Było nas sześcioro. Niektórzy wylądowali dwa rzędy niżej, kiedy Darwin strzelił gola - mówi zachrypnięty, ale wyjątkowo radosny 37-letni Kristian Walsh po dwugodzinnej podróży z powrotem do Liverpoolu.

- Widzisz, jak Darwin strzela głową i tracisz kontrolę. Te 30 sekund, które nastąpiły później, jest jak biała plama. Znajdujesz się wtedy w objęciach ludzi, których nie znasz.

- Bezbramkowy remis byłby ciosem po meczu przeciwko drużynie walczącej o utrzymanie, tak więc zwycięstwo wywalczone w taki sposób smakuje wybornie. To póki co apogeum tego sezonu. Bramka Núñeza w końcówce z grającym z przewagą zawodnika Newcastle była niesamowita, ale to było coś bardziej emocjonalnego. Na szali jest tytuł mistrzowski. Ten gol sprawia, że myślisz: 'Jest szansa'. Gwarantuje też, że gdy zmierzymy się z City, wciąż będziemy liderem. Anfield będzie wzburzone.

Gdy po końcowym gwizdku śpiewano na cześć Darwina, z trybun można było dosłyszeć ironiczną interpretację przyśpiewki o Carrollu, a "Allez Allez Allez" wybrzmiewało jeszcze długo po tym, jak sektory gospodarzy opustoszały.

Dla Tage Herstada, który nie opuścił ponad 1000 ostatnich meczów Liverpoolu z udziałem kibiców, była pewna poetycka sprawiedliwość w bramce Núñeza z końcówki po tym, jak niektórzy z gospodarzy intonowali przyśpiewki o 'biednych' kibicach przyjezdnych.

- To był jeden z najlepszych wyjazdów w ciągu ostatnich 20 lat - stwierdził.

- To była karma, zostali ukarani za swoje anty-scouserskie przyśpiewki. Wszyscy wiedzieliśmy, że Darwin jakoś odpowie, gdy śpiewali przyśpiewkę o Carrollu i odpowiedział. To było fenomenalne.

Minuta chaosu. Bezcenny moment. Liverpool pozostaje na czele.

James Pearce



Autor: Bartolino
Data publikacji: 05.03.2024