SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1652

Liverpool nie może powtórzyć błędów

Artykuł z cyklu Artykuły


Liverpool pozostaje panem własnego losu w walce o mistrzostwo Premier League.

The Reds nie byli przekonujący przeciwko słabemu Sheffield United, ale zakończyli mecz z rozmachem i utrwalili swoją dwupunktową przewagę nad Arsenalem w ligowej tabeli.

Potężne uderzenie Alexisa Mac Allistera uspokoiło Anfield, a bramka rezerwowego Cody'ego Gakpo ustaliła wynik spotkania.

- Nie chcę być zbyt krytyczny, ale nie zawsze to był dobry futbol - powiedział Jurgen Klopp, którego podopieczni mieli 83% posiadania piłki, ale długo nie potrafili tego wykorzystać. - Zobaczyliśmy, jak bardzo przyspieszenia i różnego typu zagrania mogą zmienić obraz gry. Zrobiliśmy to po 60 minutach. Pokazaliśmy, jak można sobie ułatwić życie.

Liverpool wygrał więcej meczów (16) i strzelił więcej bramek (59) we wszystkich rozgrywkach w 2024 roku niż jakakolwiek inna drużyna w pięciu największych ligach w Europie, jednak nadal panuje przekonanie, że the Reds będą musieli podnieść poprzeczkę pod względem wyników, jeśli chcą pożegnać Kloppa w wymarzony sposób.

Na Old Trafford w niedzielne popołudnie będzie oczekiwał ich odwieczny rywal Manchester United, który w czwartek odniósł bolesną porażkę przeciwko Chelsea. Jak bardzo Czerwone Diabły chciałyby wykoleić pociąg z Merseyside, zmierzający po 20. tytuł mistrzowski.

Dla Liverpoolu będzie to szansa na rewanż - zaledwie trzy tygodnie po porażce na własne życzenie w ćwierćfinale FA Cup. Po wypuszczenia zwycięstwa z rąk - prowadząc 2:1 i 3:2 - muszą wyciągnąć lekcje, jeśli ostatnia wizyta Kloppa jako trenera Liverpoolu na Old Trafford ma się zakończyć sukcesem.

Przestańcie potykać się w blokach startowych.

- Szybko mogliśmy przegrywać w tym meczu - powiedział kapitan Liverpoolu Virgil van Dijk, odnosząc się do doskonałej interwencji Caoimhina Kellehera, która powstrzymała próbę Jamesa McAtee'ego w pierwszej minucie starcia, zakończonego zwycięstwem nad Sheffield 3-1.

- Musimy o wiele lepiej wchodzić w mecze, bardzie agresywnie - to coś, nad czym musimy pracować.

Stara śpiewka Liverpoolu. W niedzielnym meczu z Brighton & Hove Albion przegrywali po 90 sekundach, by ostatecznie odnieść zwycięstwo. W tym sezonie zdobyli już 26 punktów w meczach, w których przegrywali.

W poprzednim miesiącu na Old Trafford zaczęli mecz serią błędów i pozwolili drużynie Erika ten Haga przejąć inicjatywę.

Gdy w 10. minucie Scott McTominay otworzył wynik spotkania, wchodzący w pole karne Alejandro Garnacho pozostał bez opieki. Brakowało komunikacji i organizacji.

Gracze United chętnie zagrywali piłkę w lub za strefę kontrolowaną przez Joe Gomeza i Jarella Quansaha, a Liverpool wyglądał fatalnie po prawej stronie obrony. Sytuacja uległa zmianie, gdy Liverpool złapał wiatr w żagle i zaczął przejmować kontrolę nad grą. Klopp mówił, że zajęło im to trochę czasu, by poradzić sobie z indywidualnym kryciem United.

Jeśli chodzi o personalia, Klopp musi podjąć kilka ważnych decyzji przed niedzielnym starciem. Znowu sięgnie po Quansaha, który odpoczywał w czwartek, czy postawi na Ibrahimę Konate? Atrakcyjny dla oka występ wchodzącego z ławki Andy'ego Robertsona prawdopodobnie zapewni mu miejsce na lewej stronie, zatem pozostaje kwestia prawej obrony: Gomez czy Conor Bradley?

Po prawdopodobnym powrocie Wataru Endo do drużyny w miejsce Ryana Gravenbercha, reszta składu jest już wybrana.

To Quansah dał Liverpoolowi iskrę, której potrzebowali w ostatnim starciu z United, gdy po jego rajdzie i uderzeniu piłkę dobił Mac Allister. To pressing Gomeza pozwolił the Reds odzyskać piłkę od Bruno Fernandesa, co zakończyło się bramką Mohameda Salaha, a niedługo później kolejną.

Tak czy inaczej, przez większą część meczu Liverpoolowi brakowało skuteczności. Wielokrotnie zawodziło podejmowanie decyzji, zmarnowali kilka znakomitych okazji do kontrataku. Ta z pierwszej połowy ukazała ogromną lukę między napastnikami, a linią obrony United. Dominik Szoboszlai miał mnóstwo przestrzeni, ale Robertson ostatecznie przestrzelił po dwójkowej akcji z Luisem Diazem.

W drugiej połowie Liverpool zdecydowanie kontrolował sytuację, ale nie zdołał wykorzystać swojej dominacji. Najlepszym tego przykładem był zmarnowany kontratak pięciu na dwóch obrońców, który nawet nie zakończył się strzałem na bramkę. Zamiast podać do Diaza, Cody Gakpo oddał piłkę do Harveya Elliotta, którego podanie nie dotarło do Darwina Nuneza.

Najlepsze okazje marnowali Nunez i Salah, za co zespół zapłacił wyrównującą bramką Antony'ego pod koniec meczu. W dogrywce zarządzanie grą kulało, szczególnie po bramce Elliotta na 3:2. The Reds podejmowali niepotrzebne ryzyko.

Po otrzymaniu podania od Kellehera, Nunez mógł bezpiecznie wycofać piłkę do Kostasa Tsimikasa, wobec pressingu rywala. Zamiast tego wpadł w kłopoty, stracił piłkę, a Marcus Rashford wyrównał na 3:3.

- Zrobiło się naprawdę ciężko. To był pierwszy raz, gdy zobaczyłem, że moja drużyna się męczy - mówił Klopp, a zmęczenie z pewnością odegrało swoją rolę po morderczej serii meczów. Minęło 14 sekund między rzutem rożnym wykonywanym przez Liverpool, a bramką zdobytą przez Amada. Bradley pozostał sam w obronie, zabezpieczenie powinno być lepsze.

Po tym dramatycznym meczu nie ma już śladu bólu ani chwały. Liverpool od tego czasu odniósł dwa ciężko wywalczone zwycięstwa ligowe nad Brighton i Sheffield, z kolei United wyszarpało szczęśliwy remis z Brentford i uległo Chelsea.

- To wiele mówi o naszym zespole, jego odporności, o tym, jak umiemy się odbić - dodał Van Dijk.

- Oczywiście wyjście na prowadzenie w ostatnim kwadransie to świetna rzecz. Zawsze ciężko się gra przeciwko nisko ustawionej obronie. Musisz grać szybko, musisz mieć graczy, którzy wbiegają za linię i trochę nam tego brakowało.

- Jednak gdy straciliśmy gola, zmieniliśmy się w zupełnie inny zespół i zaczęliśmy kreować liczne sytuacje. To było nienormalne. W piątek odpoczywamy, w sobotę wracamy do hotelu i jesteśmy gotowi na wielki mecz w niedzielę. Na coś takiego chętnie się czeka. Musimy być spokojni i cieszyć się tym.

To Liverpool ma wiarę i impet, a także wracających do zdrowia Robertsona i Curtisa Jonesa oraz Mac Allistera w życiowej formie. Argentyńczyk ma udział przy 10 bramkach w ostatnich 10 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach (pięć goli, pięć asyst).

W tabeli oba zespoły dzielą 22 punkty. W niedzielę the Reds muszą to udowodnić. Nie mogą ponownie dać się pokonać United. Wroga atmosfera jest pewna na Old Trafford. Liczy się tylko zwycięstwo.

James Pearce



Autor: GiveraTH
Data publikacji: 05.04.2024