LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1024

Klopp wybrał perfekcyjny moment na odejście

Artykuł z cyklu Artykuły


Jürgen Klopp przestępował z nogi na nogę. Wszyscy na Anfield tak robili. W czwartkowy wieczór, 30 minut po rozpoczęciu drugiej połowy, Liverpool remisował 1:1 z drużyną Sheffield United, która wkrótce spadnie z ligi. Tabela na żywo pokazała, że Arsenal jest na szczycie Premier League. Czy ktoś przyniósł niewłaściwy scenariusz?

Klopp przyglądał się dalej, trzymając ręce za plecami. Nie podskakiwał z wściekłości, ale ten człowiek, który ogłaszając decyzję o odejściu powiedział, że nie jest już młodym królikiem, też nie był szczęśliwy.

To było napięty czas. Minęło 10 tygodni, odkąd Klopp ogłosił publicznie swój zamiar odejścia po zakończeniu sezonu. Od tego czasu Liverpool rozegrał 15 meczów i wygrał 12 z nich, ale podczas nerwowego meczu w czwartek, wydawało się, że liczba zwycięstw wyniesie 11, a wraz z tym udział Liverpoolu w tej absorbującej walce o tytuł prawdopodobnie skończyłby się.

Na szczęście Alexis Mac Allister strzelił gola, o jakim marzą dzieci – i dorośli -, a Anfield wybuchło z ulgą. Sztab trenerski Kloppa wstał ze swoich miejsc przy linii boczniej, by również oddać się emocjom. Pod koniec meczu padł kolejny gol i drużynie znajdującej się na szczycie ligowej tabeli „drugiej połowy” udało się to ponownie.

Liverpool wrócił na szczyt, a podstawowa matematyka mówi nam, że jeśli wygra pozostałe osiem meczów, w przyszłym miesiącu zostanie mistrzem Premier League.

Jednak jak pokazało Sheffield United, łatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Następnym wyzwaniem jest Manchester United na Old Trafford, gdzie trzy mecze temu Liverpool przegrał epickie spotkanie w Pucharze Anglii, będąc wyraźnie lepszą drużyną.

Niedziela to ważny dzień dla United, ale także dla Kloppa. Od styczniowego ogłoszenia 56-latek był zdeterminowany, aby skupić się na swoim składzie, a nie na sobie (chociaż klub kręci film dokumentalny z tych ostatnich miesięcy).

W środę przestał odpowiadać na pytania dotyczące jego ososby i o to, czy ma miejsce na rozważanie, że każdy mecz przynosi mu teraz jakąś formę „ostatniego”. Biorąc pod uwagę, że powiedział, że nigdy nie będzie zarządzał innym klubem w Anglii, są to rozsądne pytania.

Niedziela może być jego ostatnią wizytą na Old Trafford i ważnym momentem w jego karierze, ale zapytany, czy sądzi, że będzie mu brakowało tych spotkań, Klopp odpowiedział:

- Nie. Miałem je wystarczająco często.

Stwierdził, że rozumie źródło pytania i dodał:

- Wszystko w porządku. Będę tęsknić chyba za wszystkimi. Zobaczymy, jak sobie poradzę z brakiem piłki nożnej.

Zapytano go, czego nauczył się po porażce w Pucharze Anglii w dogrywce.

- Że dziesiąty wywiad po meczu nie jest tak dobry jak dziewiąty - brzmiała jego odpowiedź.

Było to zabawne nawiązanie do krótkiej sprzeczki z reporterem duńskiej telewizji po meczu z United. Podobnie jak w przypadku Pepa Guardioli i Mikela Artety, było to lekkie odreagowanie na presję, pod jaką muszą się spisywać na boisku i poza nim.


Powinno to odeprzeć wszelkie pragnienia przedstawiania Kloppa jako chłopczyka, który uśmiecha się i przytula. Czasami jest poważnym, twardym człowiekiem w ziemskim zawodzie. Po godzinie zdjął kręcącego głową Mohameda Salaha. Kolejna rzecz, z którą należy się uporać; kolejna rzecz, z którą nie będzie musiał sobie radzić.

Poziom kontroli jest jednym z powodów, dla których Klopp odchodzi. Jak powiedział w styczniu:

- Pracowałem w tej pracy przez 24 lata i czasem muszę przyjrzeć się temu, jak naprawdę wygląda życie. Bo nie wiem, po prostu nie wiem.

Osiągnięcia Kloppa na Anfield przez ponad osiem i pół roku już plasują go na górze Rushmore współczesnych menedżerów Liverpoolu, obok Billa Shankly'ego, Boba Paisleya i Kenny'ego Dalglisha. Niemiec dzieli z nimi coś więcej niż tylko puchary i chwałę: łączy ich również postawa.

Klopp może być bardziej drażliwy, ponieważ wszyscy – podobnie jak Guardiola i Arteta – strasznie znoszą przegrane. Prawdopodobnie tak musi być.

Shankly zaproponował kiedyś swojemu odpowiednikowi, Bobowi Stokoe, walkę na pięści z tyłu trybuny podczas meczu.

- To facet w moim typie, nie potrafi przegrywać - powiedział Shankly.

Paisley, pochodzący z górniczej rodziny w hrabstwie Durham, powiedział kiedyś swoim graczom:

- Jestem tylko skromnym Geordie, ale jeśli wepchniesz mnie do narożnika, będę wrednym draniem.

Kłóciło się to z dzianinowymi rozpinanymi swetrami, które nosił Paisley. Dalglish potrafił być zarówno twardy, jak i zabawny.


Cała trójka również osiągnęła podobny etap swojej kariery menadżerskiej na Anfield. Kiedy Klopp wyjaśnił swoją decyzję o odejściu, stwierdził, że „jest ta decyzja, którego muszę podjąć - wiem, że nie mogę powtarzać tej pracy wciąż i wciąż od nowa”, a w tej wypowiedzi szczególnie słychać było nutkę Shankly'ego.

- Chociaż kochasz piłkę nożną, jest to trudne, nieubłagane zadanie, które ciągnie się jak rzeka - wspominał Shankly na emeryturze.

Shankly powiedział, że siedział w szatni na Wembley po zwycięstwie Liverpoolu w Pucharze Anglii w 1974 roku czuł że był "usatysfakcjonowany i zmęczony”.

Miał 60 lat. Na Anfield pracował od 1959 roku. Jednak nawet postać o jego legendarnym statusie może się znużyć. To ludzka przypadłość, którą Klopp rozumie. Czwartkowe spotkanie było 48. meczem w sezonie, w którym Liverpool może rozegrać 60 meczów. Pierwsze z nich miało miejsce w lipcu ubiegłego roku, podczas pre-seasonu. Niemiec powiedział, że nie da rady przepracować kolejnego takiego sezonu.

Podobnie jak Shankly, Klopp w swoim ostatnim sezonie odniósł triumf na Wembley - zdobył Puchar Ligi - i wciąż jest o co grać. I choć mu się to nie podoba, trwa osobiste odliczanie. Na przykład pozostały mu już tylko trzy mecze ligowe na Anfield.

Widok 20-letniego Conora Bradleya przyjmującego piłkę grając w środku pola pod koniec czwartkowego meczu przypomniał, że podobnie jak w przypadku Paisleya, Klopp przekazuje swojemu następcy prawdziwy potencjał. Paisley odszedł po wprowadzeniu do zespołu dwóch 20-latków, Iana Rusha i Ronniego Whelana. Zdobyli więcej medali niż niektóre kluby.

Sukcesja Liverpoolu powoduje także powrót Kloppa na Old Trafford i do tego, co mogło być. Dziesięć lat temu w tym miesiącu dyrektor Manchesteru United, Ed Woodward, poleciał do Niemiec, aby porozmawiać z Kloppem, ponieważ dni Davida Moyesa w United były policzone.

Jak szczegółowo opisuje Raphael Honigstein w swojej książce o Kloppie „Bring The Noise”:

- Woodward sprzedał United jako „dorosłą wersję Disneylandu. Nie była to oferta zbyt dobra, aby ją odrzucić; dla kontrastu w czwartkowy wieczór Klopp powiedział: „Nie żyjemy w krainie snów”.

Osiemnaście miesięcy po próbie zatrudnienia go przez United Klopp przeniósł się na niedowierzające Anfield i ożywił Liverpool.

Jutro na Old Trafford Klopp prawdopodobnie spotka innego wielowymiarowego menedżera, często przedstawianego jako jego przeciwieństwo, Sir Alexa Fergusona. Szkot zobaczy mężczyznę naładowanego energią końcówki swojej ery, tak jak Ferguson w 2013 roku.


W swojej książce „Leading” Ferguson wspomniał o zagrożeniach związanych z planowaniem sukcesji i stwierdził, że „jest pewien, że czas, jaki był na tym stanowisku, sprawił, że było to trudniejsze. Wiem, że nie ułatwiło to zadania władzom”.

Ferguson powiedział również, że „odejście jest skomplikowane” i dodał, że „prawie niemożliwe jest dokonanie tego dobrze”.

Jednak przez większość czasu Klopp i Liverpool wyglądają, jakby osiągnęli ten cel. Ferguson będzie świadkiem, jak zespół będzie prezentował te same cechy, których Klopp obawiał się, że utracą - energię i wytrzymałość. Bateria Kloppa jest naładowana. Nadchodzi sześciotygodniowy wyścig.

Michael Walker



Autor: B9K
Data publikacji: 06.04.2024