SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1398

Obszerny wywiad z Lijndersem

Artykuł z cyklu Artykuły


Pep Lijnders rozpoczyna nową przygodę w swojej pracy trenera i od kolejnego sezonu będzie managerem Red Bull Salzburg. Holender spodziewa się, że dostanie wiele wiadomości od Jürgena Kloppa.

- Na pewno będzie wysyłał mi dużo zdjęć przedstawiających swoje stopy jak wyleguje się w jakimś słonecznym miejscu - zażartował Pep.

- Ja mu na to odpiszę, że będę ćwiczył gegenpressing z moimi zawodnikami. Z pewnością będzie mnie wkurzał kiedy będzie na plaży!

- Jürgen zapytał mnie kiedyś gdzie chciałbym pojechać gdybym miał rok wolnego. Powiedziałem mu, że na Hawaje. Zawsze powtarzałem moim dzieciom, że kocham je do Hawajów i z powrotem i obiecałem, że pewnego dnia się tam wybierzemy. Jürgen powiedział, że tam leci i wyśle mi kilka zdjęć.

Pep Lijnders nie ma jednak czasu na wakacje, musi przygotowywać się z nowym zespołem do następnego sezonu. W obszernym wywiadzie dla The Athletic, Pep Lijnders opowiedział o emocjonalnym pożegnaniu z Liverpoolem, wyraził przekonanie, że klub jest na dobrej drodze do dalszego osiągania sukcesów i podzielił się swoją opinią na temat Arne Slota.

W maju ubiegłego roku Pep Lijnders usiadł z Jürgenem Kloppem, żeby przedyskutować plany na przyszłość. Po zajęciu 5. miejsca w Premier League zmiany były konieczne. Główne roszady musiały zajść w linii pomocy.

- Jürgen powiedział mi, że za nami naprawdę trudny sezon zakończony dobrą końcówką. Po owocnej dyskusji powiedzieliśmy sobie, że spróbujemy jeszcze jeden rok. Damy z siebie wszystko i zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.

- W świecie futbolu taka decyzja często jest uważana za złą, ponieważ jest odbierana jako samolubna. Ja jednak wierzę, że podjęliśmy słuszną decyzję i mam nadzieję, że kibice to szanują.

Kiedy w listopadzie Jürgen Klopp powiedział swojemu asystentowi, że to jego ostatni sezon w barwach Liverpoolu, Lijnders również postanowił odejść.

- Kiedy Jürgen powiedział, że potrzebuje przerwy wiedziałem, że ja też powinienem coś zmienić w swoim życiu.

- Przez ostatnie 3 lata otrzymałem dużo ciekawych propozycji, wszystkim klubom jednak odmawiałem ze względu na lojalność wobec Jürgena i FSG. Tak naprawdę jednak już wcześniej chciałem spróbować swoich sił jako manager - wyjaśnił Lijnders.

Jak się jednak okazało, Lijnders nie był zainteresowany przejęciem schedy po Jürgenie Kloppie.

- Jürgen pytał mnie kilka razy, czy nie rozważam przejęcia po nim zespołu. Pytał mnie o to w poprzednim sezonie, a także 2 razy w tym kiedy już było wiadomo, że odchodzi. Za każdym razem mówiłem: "nie."

- Czułem, że to nasz wspólny projekt i zawsze uważałem, że powinniśmy go razem zakończyć. Poza tym byłem w Liverpoolu przez ponad 10 lat. Nadszedł czas na nowe doświadczenia. Pora na zmianę klubu, otoczenia, osób wokół. Dałem z siebie wszystko tej grupie piłkarzy.

- Gdybym został to z pewnością zespół grałby dalej w podobny sposób. Myślę, że ci piłkarze również potrzebują większej zmiany. Nie wiem jednak co bym odpowiedział, gdyby to Mike Gordon zadzwonił do mnie z propozycją. Zawsze mówisz: "Nie, nie, nie. Ale..."

W lutym bieżącego roku, już po ogłoszeniu swojej decyzji przez Kloppa, Mike Gordon zadzwonił do Pepa.

- Mike powiedział mi, że byłem rozpatrywany jako następca Jürgena, ale uczciwie uznali, że lepiej dla wszystkich będzie jeśli to nie ja zostanę nowym managerem. On również wiedział, że zespół potrzebuje zmian, a ja jasno określiłem swoje ambicje.

W dniu szalonego remisu 3:3 z Aston Villą Pep Lijnders poleciał do Austrii i podpisał 3-letni kontrakt z Red Bull Salzburg. Oprócz wicemistrzów Austrii interesowało się nim wiele klubów, w tym FC Porto, Besiktas i Ajax Amsterdam.

Jednym z plusów klubu z Austrii był fakt, że awansowali oni dzięki rankingowi UEFA do rozszerzonych Klubowych Mistrzostw Świata w 2025 roku. Holender przejmuje zespół, który zajął 2. miejsce w lidze po tym jak przez 10 lat z rzędu zdobywali mistrzostwo. Zaczną eliminacje do Ligi Mistrzów od drugiej rundy.

- Naprawdę im na mnie zależało - powiedział Lijnders.

- Chcieli mnie zatrudnić już rok temu, ale wtedy im odmówiłem. Bardzo mi się spodobało jak traktowali moją żonę i dzieci. Zależało mi na klubie, który ma mocną akademię. Uwielbiam pracować z młodymi talentami i kocham wygrywać mecze.

- Awans do Klubowych Mistrzostw Świata był dodatkowym atutem.

- Jako trener posiadam swój specyficzny styl gry. Lubię rozgrywać piłkę na połowie rywala, a kiedy ją stracimy chcę, żeby piłkarze całym sercem walczyli o jej odbiór. Red Bull jest oswojony z pressingiem, kontrpressingiem, ale chcą poczynić postępy w posiadaniu i rozgrywaniu piłki.

- Jednym z moich głównych zadań będzie wyzwolenie kreatywności piłkarzy, potrzebnej do zwalczania głęboko ustawionych rywali - stwierdził Pep.

- Przez dokładnie ten sam etap przeszliśmy w Liverpoolu. Myślę, że liga austriacka w połączeniu z europejskimi rozgrywkami jest świetna do rozwoju.

Chociaż z Liverpoolu odchodzi teraz wielu świetnych specjalistów to Pep Lijnders zabiera ze sobą tylko jednego - Vitora Matosa, który zostanie jego asystentem.

- Jeśli zabierzesz ze sobą zbyt wielu członków sztabu to tworzą się dwa osobne projekty. Dla osób będących w klubie już kilka lat i dla nowych.

- Będę przewodził w tym projekcie i oczekuję od wszystkich pełnego zaangażowania. Chcę uczynić ten klub pełnym sukcesów. W PSV pracowałem przez 5 lat, potem przez 7 w FC Porto, teraz 10 w Liverpoolu. Naprawdę nie przychodzę do Salzburga na rok czy dwa. Chcę tu zbudować coś więcej - powiedział Lijnders.

Lijnders liczył, że uda mu się zrobić karierę piłkarza, ale kontuzja kolana wyeliminowała go już w wieku 16 lat. Przychodząc do Liverpoolu został mu powierzony trening zespołu do lat 16, ale dzięki szybkim postępom już rok później Brendan Rodgers mianował go trenerem pierwszej drużyny.

W styczniu 2018 roku na kilka miesięcy odszedł z miasta Beatlesów, żeby pomóc NEC Nijmegen awansować do Eredivisie. Jego zespół zajął jednak 3. miejsce i w barażach przegrał z Emmen.

Wtedy Liverpool opuścił Zeljko Buvać i Klopp zaproponował Lijndersowi, żeby ten został jego asystentem.

- Z tego krótkiego okresu w 2018 roku nauczyłem się bardzo wielu rzeczy. Bez tego doświadczenia nigdy nie byłbym w stanie pomóc Jürgenowi tak jak tego potrzebował.

- Każdy młody manager wam powie, że jest różnica pomiędzy wychodzeniem na mecz jako manager zespołu a tym jak wychodzi jego asystent.

Lijnders nie kryje szczęścia z faktu, że tak długo mógł pracować z Jürgenem Kloppem.

- Nie mógłbym prosić o lepszego faceta do współpracy - stwierdził Holender.

- Wiedział co mówić w odpowiednich momentach. Chwytał graczy za serce i stworzył filozofię walki do samego końca.

- Mierzyliśmy się każdego dnia. Pozwalał mi planować i przeprowadzać treningi, a także kazał mi szukać taktycznych i strategicznych sposobów na przeciwników.

Co to była za jazda! Klub sięgnął po Ligę Mistrzów w 2019 roku, rok później zdobył pierwsze od 30 lat mistrzostwo Anglii. The Reds w ciągu tych kilku ostatnich lat wygrali jeszcze Klubowe Mistrzostwa Świata, Superpuchar Europy i kilka pucharów krajowych.

Styl drużyny ewoluował.

- Po sezonie 2017-2018 kluczowe było trzymanie się razem przez dłuższy okres czasu. Futbol to gra relacji i wzajemnych powiązań. Część graczy weszła w swój najlepszy wiek, dodaliśmy też jakości kilkoma piłkarzami jak Virgil czy Alisson.

- Trójka napastników zawsze była dobrze zbalansowana. Jeśli chcesz opisać fałszywą dziewiątkę to Bobby Firmino jest definicją tej pozycji. Dawał nam mnóstwo kontroli w środku pola, nie tylko w fazie ataku. Mo Salah i Sadio Mané dawali nam ogromną moc na skrzydłach. W pomocy Gini Wijnaldum, Hendo i Fabinho potrafili zabezpieczyć duży obszar boiska za nimi - powiedział Pep.

- Potem pożegnaliśmy się z Ginim, Hendo i Fabinho nie byli już w swoim najlepszym wieku. Odeszli też Sadio Mané i Bobby Firmino. Musieliśmy jakoś ich zastąpić. Za nich przyszli piłkarze o innej charakterystyce, co zmusiło nas do pewnych zmian taktycznych.

- Na środku ataku mieliśmy Darwina lub Cody'ego zamiast Firmino. Miejsce Mané zajął Luis Diaz. W pomocy zamiast piłkarzy, którzy zapełnili swoją obecnością pół boiska zyskaliśmy raczej kreatywnych graczy pokroju Thiago.

- W sezonie, w którym walczyliśmy o 4 trofea (2021-2022) w środku pola mieliśmy Thiago, Naby'ego Keitę i wciąż w świetnej formie Fabinho, a także Trenta, który już zaczynał odgrywać większą rolę w rozgrywaniu piłki. To właśnie musisz robić jako trener, podążać za indywidualnymi cechami piłkarzy i umiejętnie z nich korzystać.

- W najlepszych meczach za naszej kadencji to kontrpressing robił największą różnicę. Nie czekaliśmy na dogodny moment do ataku. W fazie ataku cała drużyna przemieszczała się razem, przez co w momencie straty piłki mieliśmy dobry punkt wyjściowy do ponownego jej przejęcia.

- Kiedy emocje sięgają zenitu to piłkarze zapominają o planie taktycznym na mecz już dzień przed spotkaniem. Wtedy to lata treningów i ciągłe powtarzanie schematów przynosi największe efekty.

Zwycięstwo w Carabao Cup w 2022 roku z Chelsea ma szczególne miejsce w sercu Lijndersa.

- W tamtym sezonie wprowadziliśmy dużo młodzieży do składu. W finale strzelaliśmy rzuty karne, a zwyciężyliśmy dopiero po 11. jedenastce, którą celnie wykonał Caoimhin Kelleher. Ja w tamtym sezonie zyskałem też większą odpowiedzialność, ponieważ zacząłem brać udział w konferencjach prasowych - opowiedział 41-latek.

- Wygraliśmy z Chelsea Thomasa Tuchela, a to był jeden z naszych najtrudniejszych rywali. Byli w stanie znaleźć i wykorzystać każdy skrawek boiska, który im zostawiliśmy.

Następnie Pep Lijnders opowiada o największych sukcesach Liverpoolu ostatnich lat - comebacku z Barceloną, zwycięskim finale Ligi Mistrzów i pokonaniu Flamengo w Klubowych Mistrzostwach Świata.

- Nasi piłkarze mieli niezwykły charakter, potencjał i postawę. Te trzy czynniki przyszły razem. Zatrzymanie Jürgena i reszty sztabu przyniosło stabilizację, ale i tak nic z tych rzeczy nie mogłoby się odbyć bez naszych fanów. Naprawdę każdy z nas chciał im dać coś więcej niż sobie samemu.

Lijnders rozmyślał o odejściu już wcześniej, kiedy Liverpool walczył nadal o Premier League.

- Rozgrzewka przed domowym meczem z Tottenhamem to był pierwszy raz od 10 lat kiedy poczułem się zrelaksowany oczekując spotkania. Wydawało się jakbyśmy zawsze co roku mieli o co grać w ostatnich meczach sezonu. Rozejrzałem się wokół siebie i naprawdę widok Anfield wzruszył mnie. Poczułem moc trybun.

- Moi synowie to Scouserzy. Mają 9 i 7 lat. Nie mieli innego domu niż Liverpool. Zawsze są przekonani, że wygramy. Kiedy przegraliśmy z Crystal Palace spojrzałem na trybunę, gdzie siedział mój syn. Miał wyciągnięte ramiona i krzyknął do mnie: "Co?! Jak to?!" Obwiniał mnie o tę porażkę.

Pep Lijnders jest pod wrażeniem młodych piłkarzy Liverpoolu, którzy dostali w tym roku wiele szans od Jürgena Kloppa. Holender uważa też, że zatrudnienie jego rodaka Arne Slota to dobre posunięcie. Obaj trenerzy spotkali się po raz pierwszy kiedy Slot pracował jeszcze w drugoligowym Cambuur.

- Znamy się z Arne bardzo dobrze. Jakieś 9 lat temu przyjechał do mojego domu w Holandii i chciał porozmawiać na temat piłki - przyznał Lijnders.

- Miał tysiące pytań, a ja próbowałem odpowiedzieć na każde z nich!

- Od tamtej pory pozostajemy w stałym kontakcie. Jest niesamowitym trenerem. Dokładnie wie czego chce i co najważniejsze, ma już doświadczenie w prowadzeniu klubu podobnego profilem do Liverpoolu.

- W Feyenordzie również istotną rolę odgrywają kibice. Ich pieśnią też jest "You'll Never Walk Alone."

- Klub potrzebuje trenera, który będzie wyznawał podobną ideologię, jaką staraliśmy się tu wdrożyć przez ostatnie lata. Arne również chce rozgrywać piłkę na połowie rywala, stosować pressing i kontrpressing. Jest dobrym strategiem. Wykonał dobry krok naprzód i teraz stoi przed szansą, żeby wykonać kolejny, jeszcze większy.

- W rozmowie z Mikiem Gordonem i Jürgenem Kloppem powiedziałem, że klub potrzebuje młodego managera, który będzie rósł wraz ze swoim zespołem. Arne posiada wszystkie odpowiednie cechy do odniesienia tu sukcesu.

Co dalej z przyszłością Kloppa? Teraz Niemiec zaplanował sobie minimum roczną przerwę od pracy managera.

- W życiu jakie prowadzimy jako trenerzy, a ja prowadzę takie już od 22 lat, nie liczy się nic innego niż kolejny mecz. Po zwycięstwie masz może godzinę przez którą możesz świętować, ale potem już myślisz o kolejnym rywalu - powiedział Pep.

- Po tylu latach pracy nie dziwię się, że Jürgen chce rano po prostu myśleć o niczym innym jak o prostych sprawach. O której powinien pójść do piekarni po pieczywo? Wziąć rower czy samochód? Na którą umówić się z kolegą na padla? Proste sprawy.

- Nie wiem czy wróci do trenowania. Na pewno jednak zrobi jeszcze dużo dobrego dla świata. Jest sławny, więc to normalne, że nadal będzie się o nim rozmawiało.

- A ja z pewnością będę zasypywany zdjęciami z jego wakacji - zakończył Pep Lijnders.

James Pearce



Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 29.05.2024