Darwin Núñez i jego siła wytrwałości
Artykuł z cyklu Artykuły
Darwin Núñez nie oddał ani jednego strzału w ciągu 97 minut meczu z Arsenalem - podobnie jak w ciągu 67 minut, jakie spędził na boisku w meczu z Chelsea w zeszłym tygodniu.
Napastnik Liverpoolu zaliczył 28 kontaktów z piłką w meczu zremisowanym 2:2 na Emirates. To o dwa mniej niż Kostas Tsimikas, który wszedł na boisko z ławki po upływie godziny gry. Nieobsługiwany podaniami i odizolowany Núñez wygrał pięć spośród 15 pojedynków, w tym tylko jeden z czterech pojedynków w powietrzu.
Te liczby jednak nic nie mówią.
To właśnie on po końcowym gwizdku zyskał uznanie swojego menedżera, kolegów z drużyny oraz podróżujących kibiców.
Wraz z upływem czasu, gdy już wydawało się, że dużo lepszy występ Liverpoolu w drugiej połowie nie zostanie nagrodzony golem, Núñez zrobił to, co trzeba. Po dojściu do perfekcyjnie wymierzonego podania Trenta Alexandra-Arnolda Urugwajczyk popędził prawą stroną i zgrał piłkę do Mohameda Salaha, który uratował punkt dla ekipy Arne Slota.
To było świadectwo siły i wytrwałości. Było to również potwierdzenie decyzji Slota o pozostawieniu Núñeza na boisku, gdy wprowadzał świeżych zawodników po przerwie.
- Gdy ktoś wciąż pracuje tak, jak robił to Darwin, to znaczy, że ma wystarczająco dużo sił, by dalej rywalizować - powiedział Slot.
- Darwin nie grał do tej pory tak dużo. Teraz zagrał trzy trudne mecze z rzędu, w tym wyjazdowy mecz w rozgrywkach europejskich, a pod koniec wczorajszego meczu nadal miał mnóstwo sił.
- To nasz jedyny dostępny obecnie napastnik, więc wspaniale było zobaczyć, jak ciężko pracował dla nas.
Niewielu piłkarzy dzieli kibiców tak jak Núñez. Niezależnie od tego, czy bronisz go na każdym kroku, czy też już dawno uznałeś sprowadzenie go w lecie 2022 roku za nietrafione posunięcie warte 85 milionów funtów (110 milionów dolarów po obecnym kursie), nie zabraknie dowodów na poparcie twojego stanowiska. To zawodnik, który potrafi zachwycać i irytować w równym stopniu.
Nadal pozostaje nieoszlifowany, jednak nikt nie zaprzeczy, że na przestrzeni ostatniego wymagającego energetycznie tygodnia w dużym stopniu przyczynił się do utrzymania przez Liverpool dobrego startu w sezon.
Przed tygodniem w meczu z Chelsea na Anfield, gdy zastąpił kontuzjowanego Diogo Jotę po 30 minutach, świetnie spisywał się w pierwszej linii, naciskając obrońców i zamykając rywalom drogi podań. Podobnie było na wyjeździe z RB Lipsk w Lidze Mistrzów, gdzie z bliskiej odległości zdobył jedynego gola wieczoru.
Niedzielny mecz w Londynie był dopiero jego drugim, w którym wyszedł w pierwszym składzie Liverpoolu (na dziewięć kolejek) - to tylko przypomina, że nowy trener Slot woli kontrolę niż chaos na pozycji środkowego napastnika. Jednak największą robotę dla zespołu Núñez wykonuje bez piłki.
Były momenty w pierwszej połowie, gdy Liverpool był pod presją, a Núñez cofał się tak głęboko, że wydawało się, że gra jako dodatkowy środkowy obrońca.
- To nie było związane z planem na ten mecz, a raczej z jakością Arsenalu w pierwszej połowie. Potrafili nas zdominować, choć nie tworzyli tak dużo szans - wyjaśniał Slot.
Núñez miał tylko pięć kontaktów z piłką w polu karnym Arsenalu, ale jednym z nich okazała się kluczowa asysta do Salaha. Przez ponad dwa lata od jego transferu można było powątpiewać w to, czy były napastnik Benfiki nadaje na tych samych falach, co jego koledzy z zespołu, jednak nie ma najmniejszych wątpliwości, co do jego zrozumienia z Mo Salahem.
To był błyskawiczny kontratak. Najpierw Ibrahima Konaté i Alexander-Arnold świetnie poradzili sobie z Gabrielem Martinellim. Salah na początkowym etapie akcji biegł po zewnętrznej Núñeza, ale zbiegł do środka i nawet nie musiał zmieniać tempa biegu, by po podaniu Urugwajczyka posłać piłkę obok Davida Rayi.
Núñez ma na swoim koncie już 19 asyst we wszystkich rozgrywkach dla Liverpoolu, z czego 11 razy podawał właśnie do Egipcjanina, który po wczorajszym golu zrównał się z Robbie'em Fowlerem na ósmym miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców Premier League (to był jego 163. gol).
- Topowi zawodnicy są zawsze dostępni i pokazują się w wielkich meczach. Mo zrobił to. Zawsze potrzebujesz jakościowych zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę. Trzeba też docenić wkład Darwina i Trenta w tego gola - powiedział Slot.
Przy wszystkich dyskusjach o kontuzjach w Arsenalu, łatwo było zapomnieć, że Liverpool podchodził do wczorajszego spotkania bez Alissona, Joty, Federico Chiesy, Harveya Elliotta oraz Conora Bradleya.
Dodajmy do tego wszystkiego, że The Reds mieli dzień mniej na przygotowanie się do meczu na szczycie po wyjeździe do Lipska (Arsenal grał w Lidze Mistrzów z Szachtarem we wtorek) i wówczas ciężko być zaskoczonym, że Slot był tak optymistyczny po meczu. To był cenny punkt zdobyty na stadionie, na którym w lutym Liverpool przegrał 3:1.
Mimo że The Reds po raz pierwszy w tym sezonie stracili więcej niż jedną bramkę, pokazali też niezwykłą odporność, by zremisować mecz. Tym samym Slot stał się pierwszym menedżerem Liverpoolu od czasów Williama Connella w 1923 roku, który pozostaje niepokonany po w swoich siedmiu pierwszych spotkaniach wyjazdowych.
- Mogliśmy lepiej przygotować piłkarzy na drugą połowę po tym, co widzieliśmy w pierwszej - dodał Slot.
- Podjęliśmy nieco większe ryzyko, ale najważniejsze, że włożyliśmy w grę więcej energii. Zaczęliśmy stosować agresywniejszy pressing. Widziałem też, że możemy iść po więcej, gdy rywale musieli zdjąć kilku jakościowych zawodników. Po tym, jak dwa razy musieliśmy gonić wynik, zdobycie tu jednego punktu jest przyjemnym uczuciem. Wróciliśmy na drugą połowę dużo mocniejsi.
Potrójna zmiana Slota w 63. minucie z pewnością pomogła - na boisku pojawili się Dominik Szoboszlai, Cody Gakpo i Kostas Tsimikas. Holender mógł zdjąć Núñeza i posłać na środek ataku Gakpo, ale zamiast tego zdecydował się zdjąć Luisa Díaza.
To był pierwszy cały mecz Núñeza w Premier League od kwietnia. Nie strzelił żadnego gola, nie oddał też żadnego strzału. Nie został nawet złapany na spalonym. Jednak to, co Slot otrzymał w zamian, to mnóstwo ciężkiej pracy, inteligentne poruszanie się i klasyczna asysta do Salaha pod koniec spotkania.
Gdy Liverpool desperacko potrzebował inspiracji, Núñez okazał się strzałem w dziesiątkę, który pomógł podtrzymać świetną passę Slota.
James Pearce
Autor: Bartolino
Data publikacji: 28.10.2024