Slot w końcu poczuł energię Anfield
Artykuł z cyklu Artykuły
„Liverpool, Liverpool, na szczycie ligi”, rozbrzmiewało z trybun. Arne Slot odpowiedział zaciśniętą pięścią w ich kierunku.
Holenderski trener przeżył kilka radosnych chwil, odkąd latem zastąpił Jurgena Kloppa. Zasmakował już chwały na Old Trafford i San Siro. Widział, jak jego drużyna pokonuje Chelsea u siebie i walczy o cenny punkt z Arsenalem.
Sobotnia wygrana z Brighton była zupełnie inna. Po raz pierwszy naprawdę poczuł potęgę Anfield.
Przez 45 minut Liverpool Slota był zatrważający, ich pozbawiony życia, chaotyczny, najeżony błędami występ w pierwszej połowie był pozbawiony jakichkolwiek pozytywnych cech. Utrata Ibrahimy Konate po tym, jak jego lewe ramię zostało przypadkowo nadepnięte przez kapitana i kolegę ze środka obrony Virgila van Dijka, była wisienką na torcie bez smaku.
Jedynym ratunkiem w przerwie było to, że Brighton w jakiś sposób nie udało się nic dodać do pięknie strzelonego gola Ferdiego Kadioglu.
- W ogóle nie pokazaliśmy się w pierwszej połowie. Nie było nas tam - przyznał Slot.
Poczucie zbiorowego niepokoju na trybunach było niewątpliwe. Arsenal został wcześniej pokonany w Newcastle, a Manchester City zbliżał się do szokującej porażki w Bournemouth. Istniało rosnące zagrożenie, że złota okazja do wykorzystania tych wyników zostanie beztrosko zmarnowana.
Potem nastąpiła transformacja.
Zarówno na boisku, jak i poza nim, Liverpool był inną bestią w drugiej połowie.
Gracze Slota odnieśli zwycięstwo, grając z większą pilnością, dodając do swojej gry większe tempo i intensywność, podnosząc presję. Kibice gospodarzy odpowiedzieli tym samym, zapewniając ścieżkę dźwiękową. To było Anfield w najlepszym wydaniu - inspirujące i onieśmielające w równym stopniu.
Cody Gakpo przywrócił remis w 70. minucie, a dwie minuty później Mohamed Salah strzelił piorunującego gola ponad Bartem Verbruggenem - był to 48. zwycięski gol Egipcjanina w Premier League.
- Wcześniej doświadczyłem tej atmosfery tylko w telewizji, a teraz zasmakowałem jej osobiście - powiedział menedżer Brighton Fabian Hurzeler.
- Było głośno, świetna atmosfera, dzika, ale (jako drużyna gości) trzeba było zachować spokój i kontynuować grę z tyłu. Nie mogliśmy znaleźć rozwiązań, a dominacja Liverpoolu rosła.
Po wygraniu 48 procent pojedynków przed przerwą, Liverpool wygrał 70 procent z nich w drugiej połowie.
- Zmieniliśmy nieco taktykę, ale nie miało to nic wspólnego z tym, że wyszliśmy silniejsi - powiedział Slot.
- Chodziło o to, że nasi zawodnicy pokazali inne nastawienie i inną intensywność. Kiedy sprawy idą przeciwko tobie, musisz się pokazać. Zwycięzcy zawsze to robią. Na szczęście mamy wielu zwycięzców w naszym zespole. Tłum był niesamowity w drugiej połowie. To najgłośniejszy mecz odkąd tu jestem.
Minęło pięć lat od dnia, w którym Liverpool odniósł dramatyczne zwycięstwo 2:1 na Villa Park dzięki późno zdobytym bramkom Andy'ego Robertsona i Sadio Mane, aby zachować sześciopunktową przewagę na szczycie. Okazało się, że był to kluczowy triumf na drodze do zakończenia 30-letniej posuchy klubu jak chodzi o trofea.
Tylko czas pokaże prawdziwe znaczenie sobotnich wydarzeń, ale były oczywiste podobieństwa, gdy Liverpool wydostał się z dołka w ekscytujący sposób.
Niewielu spodziewało się, że Slot będzie brał udział w walce o tytuł w swoim debiutanckim sezonie. Zdrowy rozsądek sugerował, że będzie to okres przejściowy po Kloppie, w którym priorytetem będzie miejsce w pierwszej czwórce, ale to się zmieniło. Oczekiwania zostały przekroczone.
Liverpool znajduje się na szczycie Premier League po rozegraniu jednej czwartej sezonu, z dwoma punktami przewagi nad City i siedmioma nad Arsenalem. Slot wygrał 13 ze swoich 15 meczów - przekazanie pałeczki Bobowi Paisley'owi przez Billa Shankly'ego pół wieku temu nie było tak płynne.
Wpływ Slota od momentu przybycia z Feyenoordu był niezwykły - tak subtelny, tak imponujący.
Tak wiele z tego, czego dotknął do tej pory, zamieniło się w złoto. Zawodnicy, którzy zgubili się, gdy ostatni sezon Kloppa rozpadł się na wiosnę, zostali ponownie pobudzeni.
Slot wyrządził sobie niedźwiedzią przysługę, przypisując walkę Liverpoolu w drugiej połowie do zmiany nastawienia zawodników. Jego zmiany również zrobiły ogromną różnicę.
Joe Gomez, który nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych przeciwko Ipswich w weekend otwarcia, był znakomity po tym, jak otrzymał szansę przed Jarellem Quansahem, aby zastąpić kontuzjowanego Konate. Ci, którzy znajdują się na obrzeżach składu, wciąż robią postępy, gdy są wzywani do akcji, a to świadczy o środowisku, które stworzył Slot.
Poszedł na całość, gdy wprowadził Curtisa Jonesa i Luisa Diaza za Alexisa Mac Allistera i Dominika Szoboszlaia. Był to skuteczny atak z czterech stron i w ciągu sześciu minut od tej podwójnej zmiany Liverpool zmienił się z drużyny przegrywającej w prowadzącą.
Gdy byli już na prowadzeniu, Slot zareagował, zastępując Darwina Nuneza Wataru Endo - sprytny ruch mający na celu zapewnienie Liverpoolowi obronę ich niewielkiej przewagi. Zadanie wykonane.
- W drugiej połowie nie sądzę, by ktokolwiek zasłużył na zmianę. W pierwszej połowie prawie wszyscy zasłużyli na to - stwierdził rzeczowo Slot.
Wyścig o tytuł w tym sezonie był zapowiadany jako prosta strzelanina pomiędzy City i Arsenalem. Ale ponieważ obaj niespodziewanie się potknęli, drzwi otworzyły się dla Liverpoolu. Czy uda im się przez nie przejść?
Przed nimi długa droga i będą potrzebować trochę szczęścia z kontuzjami, ale fakt, że pokazali umiejętność zarówno wygrywania z rozmachem, jak i przepychania meczy, gdy nie są w najlepszej formie, z pewnością dobrze wróży. Ten skład był blisko w zeszłym sezonie, zanim odpadł i będzie lepszy dzięki temu doświadczeniu.
Z pewnością nie ma niebezpieczeństwa, że Slot, który został pierwszym menedżerem Liverpoolu, który wygrał osiem ze swoich pierwszych 10 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej, da się ponieść emocjom. Pozostał spokojny i opanowany pośród zgiełku Anfield.
- W minionym tygodniu podobało mi się to, że w dwóch meczach (z Arsenalem i Brighton) przegrywaliśmy, ale za każdym razem udawało nam się wrócić do gry - dodał Slot.
- To jest rodzaj zwycięstwa, którego potrzebujesz w sezonie, jeśli chcesz być konkurencyjny. Nie można być zawsze najlepszą drużyną na boisku od pierwszej do ostatniej sekundy.
- Powiedziałem też zawodnikom po meczu, że jeśli będziemy prezentować taki futbol jak graliśmy w pierwszej połowie, to w końcu zostaniemy ukarani.
Jest co poprawiać, ale Liverpool znajduje się w świetnej pozycji.
Wiara wygenerowana przez taki dzień jak sobota może napędzić cały sezon.
James Pearce
Autor: Redbeatle
Data publikacji: 04.11.2024