Wnioski kluczem do dalszej walki o mistrzostwo
Artykuł z cyklu Artykuły
Prace remontowe na pasie startowym lotniska w Newcastle uniemożliwiły Liverpoolowi szybki powrót do Merseyside. Zamiast tego, 180-milową trasę do domu trzeba było pokonać drogą lądową. Podczas trzygodzinnej podróży trener Arne Slot i jego sztab mieli wiele do przemyślenia.
Przewaga Liverpoolu na szczycie tabeli Premier League zmniejszyła się do siedmiu punktów po błędzie Caoimhina Kellehera, który został wykorzystany przez Fabiana Schära, zdobywającego wyrównującą bramkę w końcówce meczu zakończonego remisem 3:3 na St James’ Park.
Po triumfalnych zwycięstwach nad Realem Madryt i Manchesterem City, impet zespołu wyraźnie osłabł. Choć spektakularna druga połowa, w której brylował Mohamed Salah, dała nadzieję na ósme z rzędu zwycięstwo we wszystkich rozgrywkach, ostatecznie zabrakło szczęścia.
Frustracja była widoczna na twarzach piłkarzy Liverpoolu, gdy opuszczali stadion. Wiedzieli, że stracili cenną szansę. Jednak patrząc chłodno, remis na tak trudnym terenie nie jest złym wynikiem. Rywale w walce o tytuł, Arsenal i Manchester City, również stracili punkty w starciach z Newcastle.
Biorąc pod uwagę, że zespół Slota zagrał najgorszą pierwszą połowę w tym sezonie, remis można uznać za pozytyw. Salah zdobył dwie bramki, zaliczył asystę przy trafieniu Curtisa Jonesa i miał szansę na kolejną bramkę, gdy piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki.
Egipcjanin ma już na swoim koncie 15 goli i 12 asyst w 21 meczach tego sezonu, co daje mu udział w bramce średnio co 63 minuty. Nadal jednak nie jest jasne, co Salah musi jeszcze zrobić, aby przekonać zarząd klubu do przedłużenia jego kontraktu.
Liverpool pokazał ludzką twarz, ale zachował przewagę w tabeli, co daje kibicom i sztabowi powody do umiarkowanego optymizmu.
- Mo miał ogromny wpływ na ten mecz. Trudno mi przewidzieć, co przyniesie przyszłość, ale obecnie znajduje się w świetnym miejscu, w dobrym zespole, który zapewnia mu wiele okazji, a on potrafi robić wyjątkowe rzeczy.
- W pierwszej połowie mieliśmy spore problemy z ich intensywnością i agresywnością. Zmuszali nas do zbyt wielu błędów. W drugiej połowie nie było trudno zagrać lepiej, co też zrobiliśmy. Zdominowaliśmy tę część meczu. Prowadząc 3:2 na minutę przed końcem, rozczarowuje fakt, że straciliśmy dwa punkty - dodał Slot.
Liverpool ostatecznie zremisował z Newcastle 3:3, ale mecz ten uwydatnił zarówno siłę, jak i słabości The Reds. Trent Alexander-Arnold, który zaliczył dwie asysty, oraz Dominik Szoboszlai, również wnieśli wiele jakości po wejściu na boisko, jednak drużyna pokazała oznaki zmęczenia.
Po serii intensywnych triumfów, piłkarze Liverpoolu wydawali się wyczerpani. Szczególnie Ryan Gravenberch, który do tego spotkania rozegrał pełne 90 minut we wszystkich 18 meczach Premier League i Ligi Mistrzów w tym sezonie. Holender był kluczowym elementem formy zespołu, przez co brak transferu defensywnego pomocnika Realu Sociedad, Martina Zubimendiego, w letnim oknie transferowym stał się niemal niezauważalny.
Jednak w starciu z Newcastle Gravenberch po raz pierwszy wyglądał na gracza, który odczuwa zmęczenie. Wygrał zaledwie dwa z siedmiu pojedynków i został ukarany żółtą kartką, zanim został zmieniony w drugiej połowie.
Sytuacja kadrowa Liverpoolu przed sobotnimi derbami Merseyside z Evertonem jest trudna. Alexis Mac Allister nie zagra z powodu zawieszenia za piątą żółtą kartkę, co oznacza, że Gravenberch musi szybko wrócić do formy. Pewnymi kandydatami do gry w środku pola obok niego wydają się Szoboszlai i Curtis Jones.
Defensywa to kolejny obszar, który może spędzać sen z powiek Arne Slotowi. Kontuzje Ibrahimy Konaté (kolano), Conora Bradleya (mięsień dwugłowy uda) i Kostasa Tsimikasa (kostka) znacząco ograniczają możliwości rotacji w obronie.
Choć Liverpool zdobył cenny punkt na trudnym terenie, mecz ten pokazał, że rywale mają powody do nadziei. Był to zaledwie trzeci przypadek, kiedy drużyna Slota straciła punkty w tym sezonie. W kontekście wyścigu o tytuł Premier League, Liverpool musi znaleźć sposób, by zachować równowagę między intensywnym stylem gry a zarządzaniem siłami swoich kluczowych zawodników.
Jarell Quansah, choć grywał jako prawy obrońca na poziomie akademii, po raz pierwszy wystąpił na tej pozycji w seniorskiej drużynie w meczu z Newcastle. Jego brak doświadczenia w tej roli był widoczny. Decyzja trenera Arne Slota, by oszczędzać Trenta Alexandra-Arnolda tuż po powrocie z kontuzji, była zrozumiała, ale różnica w jakości gry po wejściu wicekapitana była ogromna.
Joe Gomez, który w meczu z Manchesterem City prezentował się solidnie, miał znacznie trudniejszą noc przeciwko drużynie, do której mógł trafić latem. Szczególnie niebezpieczny moment nadszedł po niecelnym podaniu do tyłu, które mogło kosztować Liverpool gola, gdyby Anthony Gordon lepiej wykorzystał sytuację.
Był to pierwszy raz za kadencji Slota, gdy Liverpool stracił trzy gole w jednym meczu. Newcastle wypracowało wynik oczekiwanych goli (xG) na poziomie 2.09, co jest najwyższym wynikiem przeciwko Liverpoolowi w tym sezonie – poprzedni rekord należał do Aston Villi (1.38 xG) w meczu na Anfield w zeszłym miesiącu.
Mimo że Liverpool dwukrotnie odrabiał straty i prowadził 3:2 w końcowych minutach, nie potrafił kontrolować meczu, co wcześniej w sezonie było ich atutem.
W ofensywie liczby Mohameda Salaha wciąż imponują i w pewnym stopniu maskują brak skuteczności Darwina Núñeza. Urugwajczyk strzelił tylko jednego gola w ostatnich dziewięciu występach i ma zaledwie trzy trafienia w 18 meczach we wszystkich rozgrywkach sezonu 2024/25. To zdecydowanie za mało.
Choć zaangażowania Núñeza nie można kwestionować, brak wykończenia i pewności siebie w decydujących momentach pozostaje problemem. W meczu z Newcastle oddał trzy strzały, z których żaden nie zmusił bramkarza do interwencji, a najlepszą okazję zmarnował w kluczowym momencie.
Powrót Diogo Joty, który nie grał od październikowego meczu z Chelsea z powodu kontuzji klatki piersiowej, jest niezwykle wyczekiwany. Na horyzoncie widać również powrót Federico Chiesy, który w środę zdobył bramkę w meczu Liverpoolu U-21 przeciwko duńskiemu Nordsjaelland w Premier League International Cup.
Grudzień będzie dla Liverpoolu intensywny – mecz z Newcastle był drugim z dziewięciu zaplanowanych spotkań we wszystkich rozgrywkach przed końcem roku. Wyzwania kadrowe, napięty terminarz oraz konieczność utrzymania skuteczności w kluczowych momentach będą decydujące dla losów zespołu Slota w nadchodzących tygodniach.
Everton, podbudowany zdecydowanym zwycięstwem nad Wolverhampton Wanderers w środę, podejdzie do sobotnich derbów na Goodison Park z ogromną motywacją. Wszystko wskazuje na to, że będzie to ostatnie starcie derbowe na tym stadionie, co dodaje spotkaniu wyjątkowego znaczenia. Liverpool nie może sobie pozwolić na powtórzenie słabego początku, jaki zaprezentował w meczu z Newcastle, kiedy to przegrywał pojedynki na całym boisku i oddał inicjatywę rywalom.
Przed drużyną Arne Slota intensywny okres. Po derbach czeka ich wyjazd do Girony w Lidze Mistrzów, mecz ligowy na Anfield przeciwko Fulham oraz ćwierćfinał Pucharu Ligi na wyjeździe z Southampton. Rok zakończą wymagającymi starciami w Premier League: z Tottenhamem na wyjeździe, Leicester City u siebie i West Ham United w Londynie.
Pomimo remisu z Newcastle, Liverpool nadal znajduje się w korzystnej pozycji. Ich osiągnięcia w tym sezonie przekroczyły wszelkie oczekiwania, a drobne potknięcia są nieuniknione. Jednak jeśli chcą utrzymać prowadzenie w tabeli, muszą wyciągnąć wnioski z wydarzeń na St James’ Park.
Podczas tego emocjonującego wieczoru Liverpool dwukrotnie wydostał się z trudnej sytuacji, ale ostatecznie nie zdołał dowieźć zwycięstwa do końca. W obliczu napiętego terminarza i rosnącej presji, kluczowe będzie unikanie podobnych błędów i skuteczniejsze wykorzystywanie szans w najbliższych meczach. Wnioski wyciągnięte z tego starcia mogą okazać się decydujące w walce o tytuł mistrzowski.
James Pearce
Autor: Bartosz_Becker
Data publikacji: 05.12.2024