Odejście Darwina staje się nieuniknione
Artykuł z cyklu Artykuły
Regres Darwina Núñeza oznacza, że jego odejście z Liverpoolu latem wydaje się coraz bardziej nieuniknione.
Napastnik wyglądał na samotnego, gdy schodził z boiska z opuszczoną głową.
Urugwajski snajper powinien był zostać bohaterem Liverpoolu w meczu wyjazdowym z Aston Villą wczoraj wieczorem. Najdroższy transfer w historii klubu powinien cieszyć się chwilą chwały po tym, jak mógł zapewnić drużynie 10-punktową przewagę na szczycie tabeli Premier League.
Zamiast tego przygnębiony Núñez musiał zmierzyć się z dobrze mu znanym uczuciem rozczarowania po kolejnym rażącym pudle.
- Jest jedna osoba w szatni, która czuje się bardzo źle, i myślę, że wiecie, kto to jest – powiedział trener Arne Slot.
Po wyrównującym golu Trenta Alexandra-Arnolda Liverpool był w natarciu przy wyniku 2:2, gdy w 69. minucie rezerwowy Conor Bradley podał do Dominika Szoboszlaia, który wyszedł sam na sam z bramkarzem.
Gdy Emiliano Martinez wybiegł, by go powstrzymać, węgierski pomocnik bezinteresownie odegrał piłkę do Núñeza, który z sześciu metrów, mając przed sobą pustą bramkę, zdołał uderzyć nad poprzeczką.
Zszokowany Slot złapał się za głowę, po czym zapytał sędziego technicznego: - Spalony? Nie, Arne, nic nie uratowało Núñeza przed kompromitacją. Firma statystyczna Opta oceniła tę sytuację na 0,75 xG (expected goals – oczekiwane gole).
- Widziałem niesamowite podanie od Conora Bradleya i mocny sprint Dominika Szoboszlaia, który przyjął piłkę idealnie, by z sytuacji jeden na jednego z bramkarzem stworzyć szansę na pustą bramkę – wyjaśniał Slot.
- Oczywiście to nie była jego najlepsza noga, jest prawonożny, ale to wciąż była ogromna okazja. Bardzo pechowo. Liczyłem, że dostanie kolejną, bo piłkarz taki jak on raczej nie zmarnowałby dwóch okazji z rzędu.
Chwilę później znów znalazł się w sytuacji sam na sam z Martinezem, ale ten świetnym wślizgiem odebrał mu piłkę. Wszyscy byliśmy rozczarowani, ale to normalne, że najbardziej zawiedziony jest zawodnik, który zmarnował okazję.
Po wejściu na boisko za Diogo Jotę w drugiej połowie, fatalny występ Núñeza obejmował zaledwie 10 kontaktów z piłką. Udało mu się wykonać tylko dwa celne podania, nie zanotował żadnego skutecznego dryblingu i wygrał zaledwie jeden z pięciu pojedynków. Wydawał się grać na innej fali niż reszta drużyny.
Nadzieja, że jego dramatyczne dwa gole dające zwycięstwo z Brentfordem miesiąc temu dodadzą mu pewności siebie, okazała się złudna. Núñez nie strzelił gola w ośmiu kolejnych występach, choć tylko dwa z nich rozpoczął w wyjściowym składzie. W sezonie 2024/25 zdobył zaledwie sześć bramek we wszystkich rozgrywkach (jedna co 285 minut gry, czyli średnio nieco ponad trzy pełne mecze), mimo że jego xG wynosi 9,6.
Slot poprawił grę wielu zawodników, których przejął po Jürgenie Kloppie zeszłego lata, ale oszlifowanie potencjału Núñeza jak dotąd okazało się dla niego zbyt trudne.
Były napastnik Benfiki w swoim trzecim sezonie na Anfield zamiast zrobić krok naprzód, zaliczył regres, a rozstanie latem wydaje się coraz bardziej prawdopodobne.
Decyzja Liverpoolu o odrzuceniu zainteresowania Núñezem ze strony klubów z Saudi Pro League w styczniu miała sens, biorąc pod uwagę trudności w znalezieniu odpowiedniego zastępcy w zimowym oknie transferowym. Jednak latem klub powinien go sprzedać i zainwestować w nową „dziewiątkę”, która lepiej pasuje do stylu gry Slota.
Jota, który również zmarnował doskonałą okazję w meczu z Aston Villą, jest wart dalszego zaufania. Były pewne obiecujące oznaki powrotu do formy, ale fakt, że dopiero wczoraj po raz pierwszy od października rozegrał dwa ligowe mecze z rzędu w wyjściowym składzie, podkreśla jego problemy zdrowotne. Nie można na nim w pełni polegać.
W czasie długiej nieobecności Joty w wyjściowym składzie Slota znamienne było to, że trener częściej decydował się wystawiać Luisa Díaza na środku ataku niż nieprzewidywalnego Núñeza. Przed powrotem Joty do jedenastki przeciwko Wolverhampton Wanderers Liverpool rozegrał 16 ligowych spotkań, a Núñez zaczynał tylko sześć z nich.
Slot uznał, że musi dać Díazowi odpoczynek w meczu z Aston Villą ze względu na jego intensywny kalendarz, dlatego Kolumbijczyk pojawił się dopiero w ostatnim kwadransie gry. Pomimo kontuzji Cody’ego Gakpo (uraz kostki), Federico Chiesa ponownie nie otrzymał szansy na grę – w swoim debiutanckim sezonie w Liverpoolu ma na koncie zaledwie 25 minut w Premier League.
Liverpool ma sześciu ofensywnych zawodników, ale w wyścigu o tytuł to Mohamed Salah dźwiga na swoich barkach największą odpowiedzialność za zdobywanie bramek.
Po strzeleniu gola na 1:0 po podaniu Joty oraz asyście przy trafieniu Trenta Alexandra-Arnolda Egipcjanin ma już 29 bramek i 20 asyst we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie – co oznacza udział w golu co 64 minuty. Jego 15 ligowych bramek na wyjazdach to tylko jedno trafienie mniej niż klubowy rekord Jimmy’ego Smitha z sezonu 1929/30.
Dla porównania, Salah ma na koncie 24 ligowe gole w sezonie 2024/25, podczas gdy Díaz, Gakpo, Jota, Núñez i Chiesa łącznie zdobyli 26. W momencie w którym saga kontraktowa Salaha zbliża się do czerwca, gdy wygasa jego umowa, jego pozycja w negocjacjach staje się coraz silniejsza. Jest w życiowej formie, a jego ewentualne odejście latem pozostawiłoby ogromną lukę w składzie.
Liverpool powinien był pokonać Aston Villę. Oddali 17 strzałów przy dziewięciu rywali, a ich xG wyniosło 2,51 wobec 0,67 gospodarzy. Jednak drużyna Slota zmarnowała zbyt wiele okazji z przodu i popełniła zbyt wiele błędów w defensywie. Przy pierwszym golu dla Aston Villi nie obronili dobrze stałego fragmentu gry, co pozwoliło Youriemu Tielemansowi doprowadzić do wyrównania. Następnie byli zbyt wolni w zamykaniu Lucasa Digne’a, który dośrodkował do Ollie’ego Watkinsa, a ten głową zdobył drugiego gola.
Liderzy Premier League, którzy stracili Conora Bradleya z powodu kontuzji w końcówce meczu, przetrwali jeszcze późniejszy napór rywali i przedłużyli swoją serię bez porażki w lidze do 22 spotkań, powiększając przewagę nad Arsenalem do ośmiu punktów. Kanonierzy mają jednak jeden mecz zaległy.
- Jedynym powodem, dla którego możemy być zadowoleni z wyniku 2:2, jest to, że to oni mieli ostatnią okazję w meczu – powiedział Slot. - Poza tym absolutnie nie jestem zadowolony z remisu. Bardzo podobał mi się nasz występ – znacznie bardziej niż ten przeciwko Wolves.
- To, czego nie możemy robić, a co zdarza nam się ostatnio zbyt często, to nie zdobywać tego, na co zasługujemy. Jeśli spojrzycie na wszystkie sytuacje bramkowe i zestawicie nasze okazje z ich okazjami, myślę, że jasno widać, która drużyna powinna wygrać ten mecz.
Núñez zmarnował najlepszą z nich i okazało się to kosztowne.
Slot będzie musiał podnieść Urugwajczyka na duchu, ponieważ wciąż może odegrać pewną rolę w końcówce sezonu. Ale mecz z Aston Villą pokazał, dlaczego wciąż jest daleko w hierarchii napastników Liverpoolu i dlaczego latem najprawdopodobniej będzie kontynuował karierę gdzie indziej.
James Pearce
Autor: Sz_czechowski
Data publikacji: 20.02.2025