Piłkarz: Sebastian Coates
Dekada | 2010 |
---|---|
Data urodzenia | 1990-10-07 |
Miejsce urodzenia | Montevideo |
Data debiutu | 18.09.2011 |
Inne kluby | Nacional, Sunderland, Sporting Lizbona |
Występy | 24 |
Bramki | 2 |
Życiorys
Pomimo młodego wieku Sebastián Coates Nion może pochwalić się całkiem bogatym CV. Po kilkuletniej grze w młodzieżowych drużynach Nacionalu w wieku 18 lat przebił się do pierwszego zespołu, zdążywszy wcześniej wystąpić na Mistrzostwach Ameryki Południowej do lat 20., na których zajął z Urugwajem trzecie miejsce. Już wtedy wpadł w oko zajmującymi się transferami w Liverpoolu Damienowi Comollemu, który od tamtej pory bacznie obserwował postępy młodego obrońcy. Na trzy miesiące przed zakończeniem sezonu 2008/09 Coates awansował do pierwszej drużyny Nacionalu, z którym sięgnął wówczas po mistrzostwo i dotarł do półfinału Copa Libertadores. Za swoją świetną postawę otrzymał nagrodę dla Odkrycia Sezonu w Urugwaju. Kolejny ligowy tytuł zdobył w 2011 roku, zaś na tydzień przed Copa América 2011 zadebiutował w dorosłej kadrze, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych w wygranym 3:0 spotkaniu z Estonią. Podczas turnieju wystąpił w czterech z sześciu meczów Urugwajczyków, w tym w zwycięskim finale z Paragwajem. Turniej zakończył z trzema żółtymi kartkami na koncie i nagrodą „Trophy Claro" dla najlepszego młodego piłkarza. Razem z Diego Lugano stworzył w środku obrony duet nie do przejścia, czym zapracował sobie na przydomek „Luganito", czyli „Mały Lugano". Coates był więc na fali, gdy latem 2011 związał się z Liverpoolem, przybywając w miejsce odchodzącego do Wolfsburga 32-letniego Sotiriosa Kyrgiakosa. O dwanaście lat młodszy Urugwajczyk przejął po nim numer 16 na koszulce. Wysokiego Greka zastępował mierzący 196 cm Coates, znany ze swojej pewnej gry głową zarówno w obronie, jak i w ataku, dobrej kontroli nad piłką i nieustępliwości.
Urugwajczykiem interesowały się największe kluby: między innymi Paris Saint-Germain, AC Milan, Atletico Madryt i Manchester City, jednak ostatecznie młody obrońca zdecydował się na the Reds. Jak sam przyznał, kluczową rolę przy podjęciu decyzji odegrał jego rodak, Luis Suárez, który opowiedział mu o kibicach i historii klubu z Anfield. W pierwszym sezonie wystąpił w zaledwie 12 spotkaniach, co było do przewidzenia, biorąc pod uwagę dużą konkurencję do gry na środku obrony. Coates zdołał jednak wprawić wszystkich (siebie prawdopodobnie też) w osłupienie golem nożycami, zdobytym w marcowym meczu przeciwko Queens Park Rangers. Udana współpraca Martina Škrtela i Daniela Aggera sprawiła, że w następnym sezonie Coates nadal musiał pogodzić się z rolą rezerwowego, tym bardziej, że nowy menedżer, Brendan Rodgers, w roli pierwszego zmiennika widział doświadczonego Jamiego Carraghera. Sezon 2012/13 również zakończył z 12 występami. Wystąpił od początku w pierwszym meczu sezonu na Anfield przeciwko Manchesterowi City, jednak przez kolejne miesiące zdołał tylko osiem razy ponownie pojawić się w wyjściowym składzie. Trzykrotnie zagrał w Lidze Europy i w pierwszym meczu fazy grupowej, przeciwko Young Boys Berno, wpisał się na listę strzelców, a mecz zakończył się wynikiem 2:2. W sierpniu 2013 roku podczas towarzyskiego meczu Urugwaju z Japonią doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na cały sezon.
23-latek zdołał jednak wrócić do formy pozwalającej mu znaleźć się w kadrze na Mistrzostwa Świata, gdzie zaliczył ostatecznie zaledwie kilka minut jako zmiennik Luisa Suáreza w drugim meczu grupowym. W ostatnim dniu letniego okienka transferowego został wypożyczony do Sunderlandu. Sezon 2014/14 zakończył z 15 występami w Premier League, dwoma w Pucharze Anglii i jednym w Pucharze Ligi. „Czarne Koty" przez cały sezon dzielnie biły się o utrzymanie, zajmując ostatecznie 16. miejsce z 38 punktami. Wynik ten zawdzięczali głównie serii pięciu meczów bez porażki w kwietniu i maju, wszystkich z udziałem Coatesa. Postawa obrońcy na tyle zaimponowała włodarzom klubu, że ci w lecie 2015 roku zdecydowali się na transfer definitywny. W pierwszej połowie sezonu wystąpił od początku w 14 spotkaniach ligowych, jednak niebawem został wypożyczony do Sportingu Lizbona. Według „The Guardian" menedżer zespołu, Sam Allardyce, postanowił poświęcić właśnie Urugwajczyka, aby odciążyć budżet płacowy klubu. W barwach portugalskiej drużyny rozegrał trzynaście spotkań, przyczyniając się do zajęcia przez nią drugiego miejsca w lidze.