Liverpool zanotował kapitalną drugą połowę i wygrał z Rangersami 7:1. Do przerwy oglądaliśmy remis 1:1. Gospodarze wyszli na prowadzenie w 17. minucie za sprawą Arfielda, który świetnie wykończył kontrę Szkotów, która zaczęła się od straty Fabio Carvalho. W 24 minucie The Reds doprowadzili do wyrównania dzięki bramce Roberto Firmino, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Kostasa Tsimikasa z rzutu rożnego.

Liverpool był daleki od swojej najlepszej dyspozycji i nie miał przewagi w pojedynku z Rangersami. Piłkarze z Merseyside nie stworzyli sobie ani jednej stu procentowej sytuacji, a spotkanie było bardzo wyrównane.

W drugiej połowie Liverpool miał już większą przewagę i zdecydowanie dominował. W 55. minucie do siatki ponownie trafił Firmino, który wykorzystał świetnie podanie Joe Gomeza. Brazylijczyk mógł nawet zdobyć hat-tricka, ale w 66. minucie nie zdecydował się na strzał, a zamiast tego podał piłkę do Darwina Nuneza, który precyzyjnym strzałem podwyższył na 3:1.

The Reds nadal mieli ochotę na kolejne bramki, a prawdziwe show zaserwował nam Mohamed Salah. Egipcjanin wszedł na boisko z ławki rezerwowych i w ciągu pięciu minut zdobył trzy bramki. Przy wszystkich trafieniach Salaha asystował Diogo Jota. W 88. minucie Liverpool zdobył następnego gola, a do bramki trafił Harvey Elliott, który ustalił wynik spotkania na 7:1.