13.04.2025 15:00
Bramki
1:0 - Luis Díaz (18')1:1 - Andrew Robertson (sam.) (86')
2:1 - Virgil van Dijk (89')
Składy
Liverpool
Alisson - Bradley (68' Szoboszlai), Konaté, van Dijk, Tsimikas (60' Robertson), Mac Allister, Gravenberch, Jones (68' Jones), Salah (85' Endō), Jota (60' Gakpo), DíazWest Ham United
Aréola - Todibo (78' L. Guilherme), Mavropanos, Kilman, Wan-Bissaka, Paquetá, Ward-Prowse, Soler (78' Füllkrug), Scarles, Bowen, KudusOpis
Liverpool rzutem na taśmę zgarnia trzy punkty w domowym starciu z West Hamem. Gole na wagę trzech punktów zdobyli Luis Díaz oraz Virgil van Dijk.
W 32. kolejce Premier League Liverpool zmierzył się z West Hamem w meczu, który mógł znacząco zbliżyć The Reds do mistrzostwa Anglii. Drużyna prowadzona przez Arne Slota stała przed szansą powiększenia przewagi nad drugim Arsenalem aż do 13 punktów. Na Anfield panowała pełna mobilizacja, a kibice The Reds wierzyli, że ich zespół zrobi kolejny krok w stronę tytułu. West Ham jednak nie zamierzał ułatwiać zadania. Podopieczni Grahama Pottera potrafili sprawić niespodziankę, szczególnie w starciach z czołówką.
Na Anfield od pierwszego gwizdka pachniało dominacją. Liverpool od razu wziął sprawy w swoje ręce i nie zamierzał oddawać inicjatywy. W 18. minucie Czerwoni otworzyli wynik spotkania w stylu godnym katalogu z najlepszymi kontratakami. Mohamed Salah z chirurgiczną precyzją posłał piłkę wzdłuż pola karnego, a Luis Díaz wpadł jak huragan i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki, kończąc akcję z zimną krwią.
Po tym ciosie gospodarze nie spuszczali z tonu, kontrolując tempo meczu i nie pozwalając West Hamowi rozwinąć skrzydeł. Goście odpowiedzieli tylko jednym groźnym akcentem, strzałem Mohameda Kudusa, który obił poprzeczkę i jedynie rozbudził nadzieje londyńczyków. Do przerwy Liverpool prowadził 1:0, zostawiając wrażenie, że to oni rozdają karty.
Druga połowa zaczęła się od fajerwerku. Alexis Mac Allister niemal z chirurgiczną precyzją trafił z rzutu wolnego w... poprzeczkę. Liverpool mógł zamknąć mecz, ale nie zrobił tego i zapłacił. Gospodarze spuścili z tonu, a West Ham zaczął wyczuwać swoją szansę. Graham Potter dokonał kilku korekt, które pozwoliły jego zespołowi stworzyć groźne okazje.
W 86. minucie nadeszła chwila, której nikt na Anfield się nie spodziewał. Andrew Robertson niefortunnie przeciął dośrodkowanie i wpakował piłkę do własnej bramki. 1:1 i zapach dramatu unosił się w powietrzu. Ale Liverpool nie był w nastroju do sentymentalnych historii. Trzy minuty później Virgil van Dijk wzbił się najwyżej po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i głową przywrócił prowadzenie The Reds. 2:1, a stadion eksplodował z radości.
Choć w samej końcówce Niklas Füllkrug mógł jeszcze zafundować kibicom dreszczowiec, jego strzał zatrzymała poprzeczka. Liverpool dowiózł zwycięstwo i zgarnął komplet punktów.