11.03.2025 21:00
Bramki
0:1 - Ousmane Dembélé (12')Składy
Liverpool
Alisson - Alexander-Arnold (73' Quansah), Konaté (111' Endō), van Dijk, Robertson, Mac Allister (91' Jones), Gravenberch, Szoboszlai (106' Elliott), Salah, Jota (73' Núñez), Díaz (102' Gakpo)Paris Saint-Germain
Donnarumma - Hakimi, Marquinhos (90'+2 Beraldo), Pacho, Mendes, Neves (120'+1 Ramos), Vitinha, Ruiz (102' Zaire-Emery), Kvaratskhelia (101' Lee), Dembélé, Barcola (67' Doué)Opis
The Reds odpadają z rozgrywek Champions League już w 1/8! Liverpool przegrali dzisiejsze spotkanie na Anfield w regulaminowym czasie gry z PSG 0:1, po trafieniu Ousmane Dembelé z 12. minuty. Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia, więc potrzebny do tego był konkurs jedenastek. W nich górą byli gracze z Paryża, którzy pokonali drużynę Arne Slota 4:1.
Po pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym Liverpool pokonał Paris Saint-Germain 1:0 dzięki bramce Harveya Elliotta, nadszedł czas na rewanż na Anfield. Mimo że wynik sugerował przewagę The Reds, statystyki z pierwszego spotkania pokazywały dominację PSG, które oddało blisko 30 strzałów przy zaledwie dwóch próbach Liverpoolu. Arne Slot, podkreślał, że jego zespół nie zamierzał bronić minimalnej przewagi, lecz zagrać o zwycięstwo. Slot zdawał sobie sprawę z siły rywala i zaznacza, że tylko najlepsza gra jego drużyny pozwoli na awans do ćwierćfinału. Z kolei PSG, prowadzone przez Luisa Enrique, przyjechał na Anfield z zamiarem odrobienia strat. Mecz zapowiadał się niezwykle emocjonująco, a obie drużyny były zdeterminowane, by awansować do kolejnej rundy.
Anfield od pierwszej minuty eksplodowało energią, gdy Liverpool rzucił się na PSG niczym rozjuszony drapieżnik. W przeciwieństwie do niemrawego występu na Parc des Princes, tym razem The Reds wyglądali jak zupełnie inna drużyna – głodni, dynamiczni, agresywni. W pierwszych dziesięciu minutach stworzyli więcej zagrożenia niż przez całe spotkanie w Paryżu, ale to paryżanie jako pierwsi wpakowali piłkę do siatki.
W 12. minucie Ousmane Dembélé wykorzystał niefortunną interwencję Ibrahimy Konaté i niemal z linii bramkowej wcisnął piłkę do siatki. To był cios, który mógł podciąć skrzydła gospodarzom, ale mecz daleki był od jednostronnego widowiska. Oglądaliśmy futbol na najwyższym poziomie – wymiana ciosów, akcja za akcję, bramkarze w ogniu walki. Alisson i Donnarumma nie mieli chwili wytchnienia, a najbliżej kolejnego gola był Kvicha Kvaratskhelia. W 36. minucie jego potężne uderzenie ze skraju pola karnego przeleciało tuż nad bramką po interwencji Gravenbercha.
Mimo świetnej intensywności, Liverpool wciąż szukał konkretów. Strzały były, ale skuteczność pozostawała problemem. The Reds grali znacznie lepiej niż w pierwszym meczu, lecz to PSG wykazało się bezlitosną precyzją.
Po przerwie The Reds jeszcze mocniej przycisnęli. W 52. minucie stadion wstrzymał oddech, Trent Alexander-Arnold huknął z dystansu, Donnarumma odbił piłkę, a jego dobitka trafiła w słupek. Kilka sekund później futbolówka wpadła do siatki, ale radość kibiców została szybko ostudzona, Luis Díaz był na spalonym na samym początku tej akcji.
Liverpool nie rezygnował. W 57. minucie Dominik Szoboszlai oddał groźny strzał, ale PSG miało w bramce Włocha w kapitalnej formie. Donnarumma jeszcze raz uratował swój zespół po rzucie rożnym. W 79. minucie Jarrell Quansah był o włos od wyrównania, jego strzał głową zatrzymał się na słupku.
Końcówka meczu to prawdziwe oblężenie pola karnego PSG. Liverpool naciskał, wrzucał, próbował wszystkiego, ale piłka nie chciała znaleźć drogi do bramki. Gdy sędzia doliczył kilka minut, Anfield wciąż wierzyło w cud. Ostatecznie paryżanie dowieźli swoje skromne prowadzenie do końca, co oznaczało, że kibiców czekała dogrywka.
W dodatkowym czasie gry intensywność nieco spadła, ale emocje nie malały. W 93. minucie Desire Doué o włos nie zamknął meczu, a Alisson błyskawicznie zganił swoich kolegów za bierność w obronie. Jeszcze więcej nerwów przyniosła 108. minuta, Ousmane Dembélé znalazł się w sytuacji, w której powinien zakończyć widowisko. Był sam w polu karnym, miał czas, przestrzeń… i został zatrzymany przez kapitalnie interweniującego Alissona!
Po 120 minutach na Anfield nadal mieliśmy wynik 1:0, co oznaczało jedno – rzuty karne. Atmosfera zgęstniała, a losy awansu miały się rozstrzygnąć w najbardziej dramatyczny sposób. W konkursie jedenastek górą okazała się drużyna PSG, która pokonała 4:1 ekipę the Reds i to oni ostatecznie zameldowali się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Sędzia: Istvan Kovacs