NEW
Newcastle United
Premier League
25.08.2025
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1467
Liverpool
LIV
Premier League
15.08.2025 21:00
4:2
Bournemouth
BOU

Bramki

Ekitike 37′
Gakpo 49′
Semenyo 64′
Semenyo 77′
Chiesa 88′
Salah 94'

Składy

Liverpool

Alisson; Frimpong (Endo 60′), Konate, Van Dijk, Kerkez (Robertson 60′); Mac Allister (Jones 72′), Szoboszlai, Wirtz (Chiesa 82′); Salah, Gakpo, Ekitike (Gomez 72′)

Bournemouth

Petrovic; Smith (Hill 90') Diakite, Senesi, Truffert; Adams (Kroupi Jr 90') Scott (Traore 74') Brooks (Winterburn 84') Tavernier, Semenyo; Evanilson

Opis

Liverpool po niesamowitym boju pokonał Bournemouth 4:2 na inaugurację nowego sezonu Premier League. Po prowadzeniu 2:0, podopieczni Arne Slota roztrwonili prowadzenie i pozwolili doprowadzić do remisu. Z pomocą w samej końcówce przyszli Chiesa oraz Salah i zapewnili komplet punktów.

Liverpool zaczął mecz ofensywnie i już w drugiej minucie strzał oddał Ekitike. W 4 minucie Salah oddał bardzo mocne uderzenie ze skraju pola karnego. Obronił jednak bramkarz rywali. Piłka wyszła na rzut rożny. Zagrożenia nie było.

Chwilę później Salah dośrodkował piłkę w pole karne a Virgil główkował niecelnie.
Goście zaatakowali groźnie w szóstej minucie, kiedy to Semenyo oddał groźny strzał w środku pola karnego. Piłka przeleciała wysoko nad bramką. W 8 minucie Konate podawał do Alissona i ostatecznie piłka wyszła na rzut rożny. 


Po obu stronach boiska zrobiło się ofensywnie, jedni i drudzy mocno naciskali na siebie. Ekitike wychodząc z własnej połowy stoczył pojedynek z obrońcą Bournemouth, który prawdopodobnie pomagał sobie ręką. Sędzia uznał, że do przewinienia nie doszło. Pierwszy kwadrans mijał spokojnie, ale bardzo fizycznie po obu stronach. 



W 20 minucie Anfield po raz kolejny, w głośny i wyraźny sposób oddało hołd Diogo Jocie oraz jego bratu Andre Silvie. Liverpool rozgrywał jednocześnie swoją akcję. Salah próbował ominąć czterech przeciwników, ale stanął na ostatnim. Później Wirtz szukał Gakpo, ale obrońcy przerwali zagrożenie. Gospodarze zdobywali przestrzeń i starali się kontrolować mecz. 



W 28 minucie Liverpool wykonywał rzut rożny. A w zasadzie miał wykonywać, ale gra została przerwana, gdyż na trybunach prawdopodobnie coś się wydarzyło. Nie otrzymaliśmy informacji do czego doszło, więc po chwili widzieliśmy strzał Virgila głową. Celnie, ale za lekko. Po kilku minutach okazało się, że prawdopodobnie doszło do rasistowskich komentarzy w kierunki Semenyo. 



Pół godziny minęło a gra znowu zrobiła się fizyczna. Rywale próbowali często atakować długimi piłkami za plecy stoperów. The Reds wszystkie akcje starali się rozgrywać kombinacyjnie. 



Chwila przestoju. Liverpool otrzymał piłkę. Mac Allister posłał podanie do Ekitike a ten agresywnie wszedł w pole karne. Minął obrońcę i spokojnym strzałem pokonał bramkarza. Liverpool prowadził od 38 minuty 1:0.

Kolejna akcja mogła przynieść dublet. Gakpo dośrodkował z lewej strony a strzał głową Hugo minął bramkę. Liverpool chciał podwyższyć prowadzenie do przerwy i było to widać w kolejnych akcjach.

Bournemouth postanowiło powalczyć o remis. Najpierw kilka strzałów zostało zablokowanych a w 43 minucie żółtą kartkę otrzymał Kerkez. Milos mocnym, ale niecelnym wślizgiem chciał odebrać piłkę. Niestety trafił wprost w nogi przeciwnika. Niskie dośrodkowanie nie przyniosło remisu a jedynie spalonego. Wznawiał grę Liverpool.

Sędzia doliczył trzy minuty a Macca sfaulował na około 30 metrze rywala. Była to ostatnia akcja pierwszej połowy. Rzut wolny nie przyniósł rezultatu. Później wydarzyło się bardzo wiele po obu stronach. Najpierw groźną akcję miały Wisienki, następnie kontrę posiadał Liverpool, ale Salah nie potrafił oddać groźnego strzału. Na koniec akcje miała jeszcze ekipa Iraoli, ale nie udało się zagrozić bramce. Sędzia zakończył pierwszą połowę.

Liverpool drugą połowę próbował zacząć szybkimi atakami. Florian Wirtz mógł mieć nawet asystę, ale jego podanie w akcji ofensywnej okazało się bardzo złe. Na szczęście Liverpool miał rzut rożny a po dośrodkowaniu Niemca, główką strzał Ekitike. Niecelnie. 



Gakpo odebrał piłkę jeszcze na połowie boiska i szybko pognał do przodu. Piłkę miał w polu karnym Ekitike. Odegrał ją do holendra a ten omijając dwóch obrońców oddał techniczny strzał na bramkę. Piłka wpadła idealnie przy słupku. Liverpool podwyższył prowadzenie w 49 minucie meczu. 



The Reds bawili się grą. Mac Allister oddał strzał zza pola karnego i tylko doskonała interwencja Petrovicia przeszkodziła piłce wpaść do bramki. Liverpool miał rzut rożny. Zagrożenia jednak nie było. 



Szoboszlai próbował strzału z dystansu w 54 minucie, ale jego uderzenia lepiej nie komentować. Bardzo niecelna próba daleko od pola karnego. 



W 60 minucie Slot zdecydował się na zmiany. Opuścili boisko Frimpong oraz Kerkez a na murawie pojawili się Robertson oraz Endo. Bournemouth próbowało atakować z rzutów rożnych, ale bez powodzenia. Dobrą akcję następnie rozegrali Salah z Szoboszlaiem. Ostatecznie piłkę otrzymał Wirtz, ale jego techniczny strzał okazał się niecelny. 



W 64 minucie po błędzie Szoboszlaia kontrę miało Bournemouth. Piłka szybko powędrowała na prawe skrzydło a następnie do środka pola karnego, gdzie czekał Semenyo. Lekko kopnął piłkę obok interweniującego Alissona i zdobył bramkę kontaktową.

The Reds szybko zabrali się do akcji ofensywnych i minutę później mieli rzut rożny. Duże zamieszanie nie przyniosło niestety trzeciej bramki.

Mecz otworzył się na całego a akcje rozgrywały naprzemian obie drużyny. Zbliżała się 70 minuta. Najpierw mało brakowało a asystę zanotowałby Alisson a później rzut rożny mieli goście. Również bez zagrożenia. Próbował później atakować skrzydłem Gakpo, ale jego strzał był zdecydowanie za lekki. Liverpool przeszedł do ataku pozycyjnego a goście czekali na odbiór i kontrę. 



Slot widział co się dzieje i dokonał kolejnych zmian. Boisko opuścił Ekitike a zastąpił go Jones. Joe Gomez zameldował się na boisku za Macce. Ciężko powiedzieć żeby były to zmiany 1:1. 

Rozpoczynał się ostatni kwadrans meczu. Slot oczekiwał spokoju i kontroli, Iraola szybkiego doprowadzenia do remisu. Dużo pracy w środku pola miał Wirtz. Wyłączony z gry był Salah. 

Moment nieuwagi, kolejny w tym spotkaniu. Salah nie potrafił dograć celnie w pole karne a błyskawicznie rozegrana kontra skończyła się fantastycznym rajdem Semenyo. Napastnik gości uderzył obok Konate i Alissona i doprowadził do remisu. 



Liverpool miał rzut wolny, kombinacyjnie rozegrany zakończył się jedynie autem. Gomez próbował wrzucić piłkę odrazu w pole karne. Spore zamieszanie musiał uspokoić Endo wycofaniem piłki do bramkarza. Liverpool mógł jeszcze z tej akcji zrobić coś wielkiego, ale Szobo nie potrafił dobrze uderzyć na bramkę. W tej sytuacji powinien przynajmniej strzelić celnie. W następnej akcji już się poprawił, ale strzał był obroniony. Liverpool przeszedł do permanentnego ataku. 


Dziesięć minut pozostało do końca a Chiesa zastąpił Wirtza. Do ataków próbował się podłączać Robertson. Niestety brakowało precyzji a w 84 minucie został złapany na prostym spalonym. Goście nie śpieszyli się z rozegraniem piłki. 



W ekipie Slota pojawiała się frustracja. Salah nie potrafił znaleźć partnerów, Virgil szukał długim wybiciem Jonesa, ale było niecelne. Kapitan sygnalizował od razu podejście jeszcze wyżej. W 87 minucie Truffert faulował Mo Salaha a Szoboszlai szykował się do rozegrania rzutu wolnego. Nie doszło jednak do strzału. 



Kiedy wydawać by się mogło, że nic już się nie wydarzy, po dużym chaosie w polu karnym, na bramkę huknął Federico Chiesa. Piłka w niesamowity sposób wpadła do siatki i w samej końcówce Liverpool objął prowadzenie. Zapowiadała się niesamowita końcówka meczu. Wisienki podchodziły w 90 minucie do rzutu rożnego. Zagrożenia udało się uniknąć a sędzia doliczył sześć minut. Anfield stało się głośne. 




Liverpool miał jeszcze szansę kiedy Gomez wznawiał grę z autu. Szobo stracił piłkę, ale Endo potrafił ją odebrać i wybić na aut. Koncentrację zachowywał Alisson i przechwytywał piłki zagrywane za obrońców Liverpoolu. Gościom się śpieszyło a podopieczni Arne Slota chcieli za wszelką cenę utrzymywać się przy piłce. Nieskutecznie.

W 95 minucie o bezpańską piłkę poszedł jakby w ogóle nie miał meczu w nogach Mo Salah. Odebrał piłkę, wyprzedził obrońców rywali i w niesamowity sposób pokonał bramkarza. To oznaczało jedno. Liverpool prowadził 4:2 i było pewne, że już nic złego się nie wydarzy!

Sędzia: Anthony Taylor

Linki